Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tomberg

kobieta, 52 lat,

172 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2009 , Skomentuj

czyli mościmy gniazdko. Pranie, odkurzanie, zmywanie, mycie, szorowanie z przerwami na drzemki, gotowanie, jedzenie i oglądanie internetowych śmieci. W efekcie mamy wysprzątane i pachnące mieszkanie, nie licząc 2 skarpetek Tomka walających sie pod stołem w saloonie, furę do prasowania oraz obejrzany film Fun with Dick and Jane z Jimem Carreyem plus 2 reklamy Ikei, bo tylko tyle zdołałam zapamiętać. A! i zjedzone ciasto z jabłkami typu tarta. Padła też jedna dziwna uwaga Majki na temat Teletubisiów. Nie zeby to był jakiś faworyzowany przez nią program, czasami trafi na niego przeglądając Youtube. Po odśpiewaniu, chóralnym wespół z mamuśką, tytułowej piosenki Maja stwierdziła, że "oni mają duże ...hmmm dupy, ale nie mają hmmm... cipek". Przepraszam, jesli to zabrzmiało wulgarnie, ale być może czterolatki dość powszechnie kierują swoją uwagę na TE atrybuty. Choć z drugiej strony Teletubisie rzeczywiście kupry mają spore a o ich płciowości, wrrrróć, orientacji seksualnej, było swego czasu w Polsce dość głośno. 

Moje awatarkowe zdjęcie mocno juz nieaktualne, tzn w przypadku Tomasza wszystko ok ale moja piłka coraz bardziej przypomina taka plażową...

A! Coś jeszcze mi sie przypomniało. Dzisiaj Majka zaczyna nowy rok przedszkolny, niby. Pięknie wyszorowana, lśniąca i pachnąca, z siatką pełną czyściutkich kaloszków, kapcioszków, tudziez przeciwdeszczowych wdzianek i innych dupereli jakże potrzebnych dziecku, ruszyła do swojego przedszkola. I kuku. Spotkały się przy wejściu trzy gapciowate mamuśki, w tym ja, i zdziwione wielce, czemu przedszkole nieczynne. Dodam, iż jedna z nas to pracownik przedszkola i ta właśnie chwyciła za telefon, zasięgnęła informacji gdzie trzeba, po czym powiadomiła, ze owszem początek roku jutro. Aha! Ja natomiast na 5 minut przed wyjściem z domu, coby mieć pewność 100% zajrzałam jeszcze na strone internetową przedszkola, no i wszystko mi grało, otwarcie 11.08.09... czyli dziś, w poniedziałek. Jasne...

7 sierpnia 2009 , Skomentuj

Dziś tematem dnia nr 1 było ratowanie sztucznej jedynki Tomka, nr 2 wynajęcie garażu, nr 3 wreszcie weekend. 

Ad. 1 Ząb w rozsypce co jakiś czas wymagający podklejania, znowu poprosił o dawkę spoiwa. Tomasz przerażony, bo podczas jedzenia zagruchotało w szczęce i widmo scerbatego trzydziestoletniego przystojniaka zawisło nad nim. Dzwoń do dentystki, umawiaj mnie, niech mi go przymocuje!!! Zagrzmiał dramatycznie w słuchawce mój Tomasz. Maja w kiblu się wydziera, ze duża mucha i ona w tych warunkach to kupy nie zrobi. Dostawcy z marchewkami ładują się do środka i jakcyś tacy mało zwinni dzisiaj, że już w wyobraźni widzę jak te warzywka im się wysypują z worów prosto na podłogę. Zbierać ich by mi się strasznie nie chciało, pędzę więc na ratunek, chociaż drzwi przytrzymam. Nic to. Rzuciłam wszystko i dryndam. A tu kiszka, dentystka na urlopie do poniedziałku. Znajdź mu teraz w Reykjaviku innego lekarza od trybów i to z rozsądnym cennikiem! człowieku! Przecież to loteria a i tak taniość tutejszych dentystów jest kwestią baaaardzo względną. Po kilku minutach Tomasz był umówiony z jakąś kobietą, która zgodziła się go przyjąć od razu. Po kolejnych paru ząbek Tomka był już osadzony na właściwym miejscu zaś portfel lżejszy o 158,785zł licząc po aktualnym kursie walutowym, o zgrozo!!! Najdroższa przerwa obiadowa chyba w całym życiorysie Tomka. Na odchodnym pani dodała, ze żadnej gwarancji na toto nie daje, bo korzeń dobity i jedyne co moze tu naprawdę działać to implant. Ciekawe, czy w Polsce dadzą kredyt na zęba?  

Ad.2  Wynajęliśmy sobie garaż. A co! jakieś 10 km od domu. Kto nam zabroni? Tym samym wyszły pieniądze przeznaczone na łóżeczko dla Soni. Czy ja wspominałam, że nici z mebelka? Po burzliwych oględzinach dokonaliśmy wyboru łóżeczka, którego na stanie chwilowo brak. Będzie za 2 tygodnie. Fundusz łóżeczkowy za to wyczerpany juz dzisiaj. Matko, jacy my gospodarni.  Może usprawiedliwieniem będzie fakt, że garaż wynajęty został nie w celach parkingowych ale zarobkowych. Warsztat Pod Chmurką zmienił  nazwę na Warsztat w Garażu. Nic tylko pierdyknąć sobie szyld.
      Domorosły Mechanik Samochodowy. Zdolny. Solidny. Ceny konkurencyjne. 
                                         Serrrrrdecznie zapraszmy!!!
Ad. 3 Wiadomo.

6 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

Byłam dziś z wizyta u położnej i, hip hip hurra, moja waga naprawdę nie szaleje, trzyma sie dzielnie. Jest 87 i to w ciuchach! Dzidzia fiknęła koziołka i ulokowała się w pozycji startowej. Pozostało nam tylko czekać na sygnał z centrali. 
Od wtorku chodzę do pracy razem z Majką, bo nie mam jej z kim zostawić. Złączyłam dwa fotele w ustronnym kąciku i młoda śpi tam przez pierwsze 2 ? 3 godziny a potem ogląda bajki na kompku i układa swoje puzzle. Szefostwo jest wyrozumiałe na moje szczęście. Vala nawet zaproponowała, że przyprowadzi do pracy swoją córeczkę, żeby gnidka się nie nudziła sama. Jej mała jest adoptowaną 5 letnią dziewczynką i pochodzi z Chin. Majka ujrzawszy ja po raz pierwszy, szepnęła mi swój zwięzły komentarz do ucha BRĄZOWA! 
Zdaje się, że muszę lecieć. Chwili wytchnienia nie dadzą!!!

3 sierpnia 2009 , Skomentuj

Dni wolne są zgubne dla mojej diety i linii jak się okazuje. Z jednej strony już mam dość pracy i bolących pleców a z drugiej pozostawanie cały dzień w domu grozi jakimś dietetyczno?kulinarnym rozpasaniem. Non stop albo coś pichcę albo wcinam. Już się przyjęło, ze w niedzielę piekę jakieś ciacho, taki rytuał, wczoraj była czekoladowa jechanka z brownies. Taka dawka czekolady może tylko pomóc. Dziś rano wyjęłam rybę z zamrażarki i przez pół dnia dumałam, co z nią zrobić. Wreszcie znalazłam coś w mojej książeczce z przepisami kuchni gruzińskiej i powstała aromatyczna ryba z sosem tkemali, czyli śliwkowo?czosnkowym. Dziwnie smakowo ale nie niejadalne. Do tego ryż po fajnemu i warzywa na parze. I tak jakoś dzień zlatuje, czyli mija. 
W nocnym spaniu ostatnio nie za dobra jestem. Co chwila pobudka, bo mi niewygodnie a dziś jeszcze doszło samookaleczenie się przez sen. Obudziła mnie moja własna ręka, która paznokciem wyryła mi szramę w oklicy prawego oka, tam gdzie kurze łapki niebawem. Normalnie koszmar jakiś. I cały dzień scypie jak diabli .

Z  kroniki domowej...
Ostatnio nasza babcia Jadzia udała się z wizytą do swojej siostry. Tam też czem prędzej pognała do siostrzenicy, by skorzystać z dobrodziejstw dzisiejszej techniki i możliwości wizualno  fonicznego kontaktu z nami na żywo, czyli dryń dryń przez skypa. Oczywiście głównie zależało jej na rozmowie z Majką, za którą tęskni i płacze najbardziej. Szło to mniej więcej tak
A pamiętasz Majeczko jak byłas u babci na wakacjach? A jak chodziłyśmy do Kauflandu? A jak jeździłyśmy na wieś do prababci? do kurek? A jak babci papużka ma na imię? A w co cię Gutek dziobnął?
Maja z początku zawstydzona, powoli zaczęła sie rozkręcać i nawet odpowiadać na babcine pytania. Potem się troszkę jej znudziło, więc poskakała po łózku a po jakiś 30 40 minutach miła konwersacja już miała się ku końcowi. Na dowidzenia babcia i wnuczka posłały sobie po buziaczku, pomachały do siebie czule i nastąpiła chwila, w której należało kliknąc myszką ikonkę oznaczającą koniec rozmowy. Ale... że babcia na co dzień nieskomputeryzowana a ja, baba w ciąży z ograniczoną mobilnością, więc moment przerwania połączenia nieco się opóźnił. W tym też czasie Majka zdążyła palnąć A kto to był, mamusiu?  i niestety babcia Jadzia to usłyszała. Choć zareagowała śmiechem, wyobrażam sobie, że nie było to dla niej miłe doświadczenie.    

2 sierpnia 2009 , Skomentuj

Z materaca trampolina  a przewrócony fotel robi za samochód.

2 sierpnia 2009 , Skomentuj

Pozazdrościć. Pokoik Miećki ma spore branie jak widać u wszystkich, no... moze ja tam akurat tylko sprzątam. Tomasz odsypia browarkowym snem wczorajsze hulanki a Maja w tym czasie urzęduje w pokoiku, zaadapotowanym czasowo na jej plac zabaw. 

1 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

Taka niewyróbka czasowa, nie było kiedy przed kompkiem usiąść. Z rana  nawet miałam chwilę dla siebie, bo wstałam dość wcześnie, ale stukanie w klawiaturę obudziło Tomka i trzeba mi było wycofać sie na bezpieczne pozycje, bo bestia ciekawska i przez ramię zaglądająca. W tej chwili to już oba  spotkania mam za sobą i chwała mi za to, ze przetrwałam dzielnie. Tak jakoś się składa niepięknie, że najchętniej zaszyłabym się w jakiejś dziupli i tylko dziub wystawiała na popas i do słonca ale też nie za często. Chociaż akurat słońca to mam niedosyt, już końcówka lata niestety, listki żółkną, noc nadciąga. Co chwilę zima na tej Islandii. Może stąd moje smuteczki? Co gorsza, nawet wyjazd do Pl zaplanowaliśmy na grudzień i styczeń, czyli w sam środek upalnej zimy.
Pomarudziłam trochę, to już mamy załatwione, teraz może coś z pozytywnej beczki. Gospodarz wspomnianej imprezy zbombardował mnie wczoraj komplementami, nie powiem, mile mnie to połaskotało i trochę zdziwilo. Co chwilę wygłaszał peany  na cześć moją i mojej ciążowej sylwetki, nie bacząc na obecność swojej żony, trójki dzieci i Tomka, który tylko podejrzliwie łypał to na mnie to na niego glówkując, co sie tu święci. Ale w sumie miłe doświadczenie. Chyba będziemy częściej wpadać z wizytą.

1 sierpnia 2009 , Skomentuj

Co ja bidula pocznę z takim wymiarem wolnego czasu? Jedno spotkanie towarzyskie już za nami, kolejne dzisiaj, tym razem u nas balkonowe conieco z Rafałem i Kariną. U mnie jak na złość  nastroje antykolektywne zapanowały.cdn

30 lipca 2009 , Skomentuj

moje kijkowe samopoczucie wczorajsze mam na mysli.  Zamiast po łożeczko pojechaliśmy spędzić finansowe okruszki w rzeczonej ?restauracji?. Zjadłam miskę sałatki z wyboru Tomasza, bo nie mogłam sie zdecydować co chcę. Nawet niezła. I trochę frytek i gryza buły, niech mi będą odpuszczone. 
Dziś troszkę gapowato z rana. Majka ma wakacje w przedszkolu, więc codziennie wożę ją do swojego szwagra, Rafała,  i jego  dziewczyny, Kariny. A więc budzę dziewczynkę, zakładam skarpetki, polarek,  buty i taką półprzytomną, rozczochraną i w piżamie wiozę.  Potem, zaopatrzoną w reklamówkę z ciuszkami, wsadzam do windy, sprawdzam, czy dobrze wcisnęła szóstkę, buziak, drzwi się zamykają i machamy do siebie ile wlezie. Na szóstym nastepuje odbiór dziecka i prosto do wyrka, przecież sa wakacje.
 Taaaa...  gapowato miało być i było, bo׃
1.  spóźniłam sie do pracy ( trudno )
2.  w reklamówce zabrakło majtek ( Karina pożyczyła jej swoje, rozmiar na oko 40, zawiązane po bokach na supełki)
3. zamiast w bucikach Maja przyszła w klapkowatych kapciach ( odrobinkę niewygody na placu zabaw, mamusia przeprasza)

29 lipca 2009 , Komentarze (3)

Poobcinalo mi pamietnik i to ostrym narzedziem jakims. Dzieki Nonos za informacje. Czyzby cenzura? W domowych pieleszach pokombinuje co z tym fantem zrobic, bo mi sie to NIE PODOBA!!!
Nic a nic nie rozumię. Na moim domowym kompku wszystko gra, wpisy są w całości Co począć tedy? Może to róznica oprogramowania. Zostaje pokombinować w antypieleszach pracowych. 
Wybieram sie na pocztę właśnie bo mamcia moja uwielbia obdarowywać nas paczuszkami z różnościami i jedna czeka na odbiór. Później gaz do dechy i do Ikei po łóżeczko dla małej niedojrzałej. 
Alez ja dziś jestem w kłótliwym nastroju! wszystko mnie denerwuje. Ide sobie. Jak mi przejdzie to dam znać.