Chciałam sklecić jakiś skromny wpis ale to się wydaje niewykonalne. Przyszłyśmy z Majką dziś ociupinkę wcześniej do domu i obie dopadłyśmy do kompka. Mamusia zapragnęła odwiedzić Vitalię a córeczka Kreskówkę i aby zapobiec niesnaskom ta pierwsza podzieliła monitor na 2 okienka, dzięki czemu może pisać a mała gnida w tym czasie ogląda Krecika. Ta kreskówka jakoś wydaje sie być bardziej zajmująca niż moje literki, może dlatego że ma niesamowitą animację, kolory jak z łowickich pasiaków i takie psychodeliczne elementy np. kwiatki. Nooo... i taki śpiący dzionek w ogólności, luki w pamięci, kłopoty z koncentracją może wszystkiemu winien brak lecytyny... taka reklama kiedys była, coś mi przeswituje.A co tam pani kochana u Tomasza? Ano gonił mnie wczoraj po mieszkaniu wymachując workiem czy tam siatką z kartoflami i nawołując do córki hłe, hłe zobacz Majka, mama boi się ziemniaków. Wszystko przez to, że nie wierzy w moją mysz balkonową. Poprosiłam go żeby przytaszczył resztkę kartofelków na niedzielny obiad i oby sprawdził uprzednio czy żyjątko tam nie przebywa. Jak zwykle musiał zrobić z tego kabaret, tak juz ma.