Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tomberg

kobieta, 52 lat,

172 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lipca 2009 , Komentarze (3)

Chciałam sklecić jakiś skromny wpis ale to się wydaje niewykonalne. Przyszłyśmy z Majką dziś ociupinkę wcześniej do domu i obie dopadłyśmy do kompka. Mamusia zapragnęła odwiedzić Vitalię a córeczka Kreskówkę i aby zapobiec niesnaskom ta pierwsza podzieliła monitor na 2 okienka, dzięki czemu może pisać a mała gnida w tym czasie ogląda Krecika. Ta kreskówka jakoś wydaje sie być bardziej zajmująca niż moje literki, może dlatego że ma niesamowitą animację, kolory jak z łowickich pasiaków i takie psychodeliczne elementy np. kwiatki. Nooo... i taki śpiący dzionek w ogólności, luki w pamięci, kłopoty z koncentracją może wszystkiemu winien brak lecytyny... taka reklama kiedys była, coś mi przeswituje.A co tam pani kochana u Tomasza? Ano gonił mnie wczoraj po mieszkaniu wymachując workiem czy tam siatką z kartoflami i nawołując do córki hłe, hłe zobacz Majka, mama boi się ziemniaków. Wszystko przez to, że nie wierzy w moją mysz balkonową. Poprosiłam go żeby przytaszczył resztkę kartofelków na niedzielny obiad i oby sprawdził uprzednio czy żyjątko tam nie przebywa. Jak zwykle musiał zrobić z tego kabaret, tak juz ma. 

27 lipca 2009 , Komentarze (1)

Niedziela ciągnęła sie całkiem przyjemnie, dużo zaległości nadrobionych typu dwa prania, trochę sprzątania

, wyszywanie dziurki w gaciach, choć właściwie nazywa się to cerowaniem ale ja nie używam tego wyrazu, bo mi sie kojarzy z cebulą. Zaliczone takze 3 odcinki Weeds z 5 serii, ciasto imieninowe upieczone, prawie juz pochłonięte a także kilka salaterek kaszki manny i 3 przypalone garnki po tejże, co akurat dla mnie samej niezbyt jest zrozumiałe, bo niby jak ja to zrobiłam, że aż 3?Tomek więcej juz nic interesującego nie powiedział, może tylko tyle, ze była dziewczyna w jego śnie ważyła 48 kg, na co ja, ze to nieprzyzwoicie mało, zaś on, że własnie też mu się tak zdawało. No i to, że jedli u jej mamy naleśniki z dzemem, chociaż tu trochę gubi sie w zeznaniach, bo wcześniej mówił, ze byli na pizzy. Nie wnikam. Ważne, żeby coś solidnie kalorycznego zjadła, bo z tym odchudzaniem to zdecydowanie przesadziła... 

Ponadto autko mi się popsuło, coś tam rozrusznik i można tylko na pych. Jasne! Zrozumiałe, że teraz ja pomykam dużym a Tomek zepsutym. Dopóki go nie naprawi. On, Tomasz. Natomiast Maja wcina popcorn. Lubię, ale dziś niekoniecznie. W ogóle zauważyłam, że słone przekąski jakoś do mnie ostatnio nie przemawiają, pewnie dlatego, że odstawiłam piwo a one mi sie barrrdzo z piwkiem komponują.  Ot co.

26 lipca 2009 , Skomentuj

Po porannym popasie, na które złożyło się musli z mlekiem i jogurtem truskawkowym (och! polskie truskwy...)

 mam czas wolny i to wyłącznie dla siebie. Zrobiłam fajniusi prysznic z dodatkami, czyli peelingiem i pachnącym żurawinowym balsamem, po którym zawsze mam ochotę na budyń, nie wiedzieć czemu... hi hi. Odbyłam też krótka podróż windą z 5 na 1, żeby zapisać sie na niedzielne pranie. Stop! cisza... Tomek coś gada przez sen... Śmieje się..

 -z czego sie smiejesz?
-bo wygrałem
-a w co grałeś?
-no.. z tymi faxami... byłem najlepszy
Ale jaja... co ci faceci maja w głowach? ciagłe rywalizacje,  nawet nie odpocznie taki we śnie. Z drugiej strony to, że ja tu pisze o śniadaniu, prysznicu i praniu ma być niby bardziej zajmujące? 
 
Na goraco relacja z Tomkowego spania
-śniła mi sie moja była dziewczyna... schudła   
-co robiliscie?
-nic spacerowaliśmy, bylismy na pizzy
-(coś bredzi) chodziła goła po domu
-gdzie? po naszym?!!!
-ty nic nie rozumiesz... ona była z chłopakiem

Faktycznie, nie za bardzo... i co to za insynuacje, że niby schudła, to ma mnie zmobilizować? I że goła? 
Takiej komedii sie nie spodziewałam, warto było wstać cud świt z pianiem prawie koguta dla tych dialogów. Czekam na ciąg dalszy.

26 lipca 2009 , Skomentuj

Obudził mnie budzik Tomka Pierdoły nastawiony na 7 rano,

bo gapcio zapomniał go wyłączyć. I co 5 minut te same dzwięki, na dodatek pełen mój pęcherz i pusty żołądek, nie ma to tamto, musiałam wstać. Ta niedziela będzie dłuuuuga. Tomasz rozgościł sie na dobre w pokoiku Miećki . Przeniósł komputer z naszej sypialni  i urzęduje tu do rana. Właściwie to sypiamy w separacji, co akurat mi nie przeszkadza, bo się chłop tylko rozpycha i ciągle ładuje na moją stronę łóżka. Musiał dopiero co zasnąć, bo film który oglądał cały czas jeszcze leciał. Dodam tylko, że oglądanie przez sen to jego specjalność.

 Jeeeeeść!

25 lipca 2009 , Komentarze (2)

Valentyną kochaną naszą, wiem wszystko w temacie urlopowym.

Prawo do przedmacierzynskiego mam, ale dopiero po konsultacji z lekarzem, trochę za duzo zachodu, jak dla mnie. Umówiłam się więc że na pewniaka odchodzę z początkiem września a w sierpniu popracuję w zwolnionym tempie i tak długo jak dam radę. Mam jej po prostu powiedzieć jak już nie będę chciała przychodzić. 

Wczoraj po przyjściu do domu plecy dokuczały mi okropnie, nie mogłam sobie znaleść miejsca, czułam je w każdej możliwej pozycji a próbowałam wielu? siedzenia, stania i leżakowania. Może pora na naukę fruwania? bo juz niewyróbka była duża. Wreszcie położyłam się na boczku i cichutko sobie pojękiwałam. Aż przyszła Majka zaintrygowana, co się ze mną dzieje i pyta, czy coś cie boli mamusiu? Ja na to, że tak, plecki. A ona: i dupka? No tym mnie znokautowała i teraz na dokładkę brzuszek bolał ze śmiechu. I kalorii parę spaliłam...

25 lipca 2009 , Komentarze (1)

Jednak jest!!!  okazało się, że jest to mysz balkonowa. Wczoraj widziałam jak plądrowała nasze ziemniaczki i chleb paskudnie tostowy w woreczku, które stoja w koszu na balkonie, bo chłody nadchodzą,  islandzkie lato ma się ku koncowi i z balkonu zrobiłam tymczasowo spiżarnię. Tylko co dalej ze stworzeniem zrobić? Przecież nie ukatrupię! Jak ja się jej pozbędę najdelikatniej ?!!! Główkuję obecnie...

23 lipca 2009 , Komentarze (1)

Brzusio rośnie, że aż strach, zaraz zrobi duże trach!!! mam wrazenie, że zaraz pęknie mój balonik. Waga sie popsuła i żyje w niewiedzy, juz mnie to jakby nie obchodzi zanadto, już liczę dni do końca.  W pracy dają mi fory, zagonili do komputerowo–papierkowej robocizny, więc nie jest najgorzej. Umówiłam sie z szefową, że od września da mi wolne, chyba ze wcześniej skapituluję. A termin porodu jest 12 września. Zostało 51. 
Za to dziś nad ranem... było całkiem śmiesznie. Grubo przed budzikiem usłyszalam jakieś dziwne pomruki Tomkowe. Po chwili dotarło do mnie, że mój wspaniały narzeczony podśpiewuje przez sen a właściwie nuci jakąś dziwaczną melodię. No i to juz jest niemała komedia, więc ja zaczynam się śmiać. To z kolei obudziło jego, ale nadal Tomasz nie przestaje śpiewać i do tego zaczyna chichotac razem ze mną. Pytam go więc co takiego nuci? A on, co nie kumasz? Posłuchaj... i dalej ta sama spiewka, której kompletnie nie kojarzę. W końcu poddaje się a Tomek mówi ze to melodyjka z mojego telefonu ustawiona jako alarm budzika! O 5 rano!!! Pokręciło chłopaka konkretnie, przeciez on nigdy nie reaguje na dźwięk budzika ani mojego ani swojego! Teraz juz wiem, po prostu udaje leniwiec skubany. 

19 lipca 2009 , Komentarze (3)

Wczoraj przeglądałam pamiętniki na Vitalii. Nie klikam przypadkowo

ale podązam za czymś co mnie zaintryguje, albo opis albo zdjęcie albo np. ciekawy login. Tym razem znalazłam użytkownika, którego login wprawił mnie niemal w osłupienie,  mianowicie 

 calineczkazabijaka. Ale ktoś miał pojechany pomysł! Wchodzę! A tutaj calineczkazbajki. No i co teraz? Wychodzi na to, ze to ja bardziej pojechałam...


Z naszej bajki dodam tylko tyle, że jutro Wojtyła wyjeżdża!!! Mieszkanie tylko dla nas!!! Hurrrrra!!!! No wiecie... wreszcie można chodzić na golasa!   tzn. mam na myśli  zagospodarować kącik, który dotąd robił za pokoik Miećki i rozgościć sie na dobre w naszym salonie, bo do tej pory prawie z niego nie korzystaliśmy. Nawet telewizor był nie podłączony. Fajnie, fajnie. Znowu przemeblowanie i może jakieś skromne zakupy, bo w portfelu halny niestety hula.
Po południu wybieramy sie do znajomych na balkonowego grilla. Lubię.

18 lipca 2009 , Skomentuj

Hot doga wstawiłam... bo akurat mi sie nawinął.  Nie szkodzi, ze bez sensu?

18 lipca 2009 , Skomentuj

Wagę na pasku zmieniłam na oko, bo zaczynam trochę puchnąć i moje założenia paskowe dadzą w łeb. Zostało mi jeszcze 7 tygodni i prawdę mówiąc zaczynam mieć dosyć. W poniedziałek porozmawiam z szefową bo chciałabym miesiąc przed terminem zakończyć pracę. Zresztą nieważne co powie i tak sobie pójdę, bo kręgosłup juz poważnie mnie atakuje. Jest takie prawo, że ciężarówka może wziąć 1,2 lub 3 mieiące przedmacierzyńskiego urlopu. To na co ja jeszcze czekam? Niebawem mam spotkanie z położną i wtedy uzyskam wszystkie informacje. Po pracy dosłownie padam i chwała Tomaszowi, że to dostrzega, zabrał się za sprzątanie i pranie, nawet nie musiałam go o to prosić. W zamian nie marudziłam wielce, tylko pod nosem, gdy wyszli wczoraj z Wojtkiem na balety. Nawet mu doradzałam w sprawie butów i dylematu׃ bluza czy kurtka. Tomek obiecał Wojtkowi, że zabierze go do knajp z napalonymi na facetów Islandkami. Wojtek, singiel, to sobie może pozwolić, ale ja czuję się z lekka zaniepokojona. Choć Tomek wczoraj robił za operatora kierownicy, więc punkt dla niego, wiedziałam że bedzie sie miał na baczności. Ależ sie porobiło. To on kiedyś szalał z zazdrości tak, ze omal się nie rozstaliśmy. Z czasem pozamiataliśmy syfy z naszego związku i nabraliśmy wzajemnie do siebie zaufania. Dlatego tez mogę napisać «z lekka zaniepokojona« i nie mijam się z prawdą. To tyle.
                           Menu na dziś׃ 
  •    wstawić choć jedno pranie
  •    pozmywać naczynia
  •   na obiad ryba i surówka, chyba ze ktoś chce frytki
  •   zagonić Maję do sprzątnięcia swojego pokoju
  •   nie wykluczam upieczenia ciasta z daktylami, bo nie ma na nie chętnych i zalegają w         lodówce 
  •   z lekka ogarnąć mieszkanie, zwłaszcza nadmiar ciuchów zalegających tu i ówdzie