Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282807
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2012 , Komentarze (10)

Witajcie...

no i znów w pracy...
fakt już nie długo... bo zapowiada się nie zły urlop z początkiem września...
no i faktem się stało, że będę odpoczywać na bezrobociu..
no, ale nie ma co płakać.. szukam już namiętnie pracy...
ale bez znajomości to nie ma za bardzo o czym mówić.. takie życie...
będę miała czas na dopinanie ślubnych spraw...

mam problem dotyczący nazwiska po ślubie..
męczy mnie to od czasu kiedy musiałam zdecydować...
może wy mi coś doradzicie...
od początku gdy zapadła decyzja o ślubie chciałam przyjąć nazwisko narzeczonego
lub dwuczłonowe.. nie było nawet opcji o pozostaniu przy swoim...
w urzędzie SC pani mnie zaskoczyła mówiąc,
że muszę już podać, więc podałam podwójne....
ze względu na pracę (samozatrudnienie na kontrakcie),
jakąś chęć pozostawienia cząstki siebie...
ale nie dawno dowiedziałam się, że pracy mieć nie będę i muszę sobie szukać nowej, więc najprawdopodobniej zawieszę działalność lub ją zamknę,
bo od nowego roku będę zmuszona płacić większy ZUS...
do tego jeszcze sprawa długości nazwisk.. moje niby krótkie 5 literowe,
ale razem z imieniem i nazwiskiem narzeczonego to 23 litery..

doszłam do wniosku,
że tak naprawdę to nie potrzeba mi utrudniać sobie życia podwójnym nazwiskiem..
i w dniu ślubu mogę zamknąć pewne rozdziały starego życia..
zacząć nowe...
poza tym narzeczony niby sam powiedział, że może być podwójne,

że nie ma nic na przeciw... ale widzę teraz, że go to gryzie.. 
i że wolałby, żebym była tylko jego, a nie jeszcze od tatusia...
i teraz nie wiem co zrobić.. najprościej to zmienić na mężowe...
bylibyśmy normalną rodzinką.. a w sumie większość moich znajomych
i jego wzięło nazwiska po mężach i widzę się tym gryzie,
że ja chcę jednak mieć to podwójne.. wiem, że to moja decyzja...
i powinnam zrobić jak ja czuje... ale chyba rady potrzebuje w tym temacie...
a u Was jak to było? jakie macie nazwiska?
szukam już informacji na temat możliwości zmiany nazwiska w zaświadczeniu..
nie chce dzwonić do urzędu, bo tam znajoma pracuje..
i póki nie podejmę ostatecznej decyzji nie chce robić zamieszania..

moje zdrówko?? dziś już lepiej.. w prawdzie nadal boli mnie w plecach,
ale mogę już w miarę funkcjonować..  ubieram się ciepło... i poczekam do jutra..
jak nie przejdzie to pójdę do mojej lekarki - jutro wraca z urlopu..

Miłego dnia Dziewczynki...

14 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

witajcie,

jeszcze żyje.... ufff....
ale dziś już lepiej się czuje...
i powiem wam szczerze, że to chyba jednak nie od kręgosłupa...
tylko coś innego... raczej sprawy ginekologiczne lub coś z układem moczowym...
nadal kiepsko chodzę.. z tym, że teraz to wszystko przeszło mi na biodra..
wcześniej mi dokuczały, ale teraz to już jest trudne do wytrzymania..
szczególnie jak trzeba się poruszać..
u ginekolog mam termin na 4 września prywatnie takie ma kolejki..
więc szukam innego żeby się dostać szybciej..
i tak miałam się wybrać w końcu...

moja lekarka rodzinna jest na urlopie i przyjmuje tylko z rana inny lekarz..
a ja nie mam w pracy teraz zastępstwa i nie mogę wyjść wcześniej...
w dodatku pracuje tylko do końca miesiąca
i jakoś mi nie spieszno do brania wolnych dni...
jak dobrze, że jutro wolny dzień...
ale ta pogoda mnie dobija.. wyglądam dziś jak zombie..
trzeba zacząć się chyba uśmiechać...
żeby jakoś wyglądać..
nie chce ludzi straszyć..
jakoś mi zimno...




13 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Witajcie,

od kilku dni chodzę jak połamana...
boli mnie okropnie kręgosłup w części lędźwiowej...
i promieniuje aż do podbrzusza...
mam nawet wrażenie, że boli mnie coś od jajników nie wiem.. nie czuje się już...
czuje też ból w stawach biodrach...
powiem wam koszmar jakiś.. ledwo chodzę.. ledwo siedzę...
nie wiem jak się położyć do snu...
na myśl, że muszę iść do lekarza trafia mnie szlag..
jakby człowiek miał za mało problemów...

myślałam, że to takie łupanie w krzyżu...
zawsze mam coś takiego na początku jakiejś anginy czy grypy..
a do tego wysoka gorączka... ale tu to tylko ból..
jak ja mam wysiedzieć tyle godzin w pracy...
ja chce do łóżeczka....

chciałam wam gorąco podziękować za rady dotyczące sukienki i dodatków..
co ja bym bez was zrobiłam moje Piękne...
na początku września pójdę do krawcowej aby ją zwęzić w biuście
oraz skrócić przed kolanko...
jeśli chodzi o dodatki...
na chwilę obecną mam dodatki w kolorze czarnym jednakże nie ukrywam,
że będę się rozglądać za jakimś jasnym odcieniem brązu..
chce wyglądać ładnie wiadomo... nie... wystrzałowo chce wyglądać... :D
teraz już mogę.. z moją nową wagą...

weekend minął w tempie ekspresowym...
nawet nie wiem kiedy...
w sobotę jak zwykle sprzątanie, obiadek,
potem akcja ogórki..
moje pierwsze samodzielnie zaprawione ogórki konserwowe na naszą wspólną pierwszą zimę z naszego małego ogródka... dumna jestem... hi hi..
potem przyszli znajomi i mimo deszczu zrobiliśmy pod altaną grilla...
a niedziela to odsypianie całego tygodnia,
zobaczyliśmy z panem I. w piżamkach "Igrzyska śmierci"...
po obiadku umówiliśmy się z kolegą na tenisa..
ale nie wychodziło mi to za bardzo przez ten ból pleców..
większą frajdę miał pan I.
a potem pojechaliśmy jeszcze na rowerkach na rybki...
przywieźliśmy nawet dwie... będzie na obiad w następny weekend..

Miłego nowego tygodnia.....
 

 

10 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Szukam butków do sukienki z wcześniejszego wpisu...


10 sierpnia 2012 , Komentarze (12)

Witajcie....

jestem w szoku....
okazało się, że mam - nieświadomie oczywiście - towarzystwo w pracy... 
zagląda do mnie myszka...
rany co za czasy... biurowiec, pierwsze piętro... niby poważna firma, a tu takie jaj...
ale podejrzewam, że odwiedza większość biur,
bo przemieszcza się przez szpary pod drzwiami...
i co ja mam teraz z tym zrobić??

obiecałam fotki moich sukienek...
dziś wrzucam tylko te na poprawiny...
nie miał mi kto zrobić fotki...
a jak sama robię to efekt raczej kiepski...



kolor to blady pomarańcz...
proszę doradźcie mi jakie dodatki....
białe czy czarne... a może jakieś inne??
oryginalnie do tej sukienki był pasek skórkowy cieniutki w kolorze jasnego brązu...
ale nie chce kupować nowych butów.. więc kombinuje z tym co mam...
proszę o rady pomysły...
mam bolerka w kolorze białym i czarnym...

edit: co do rozmiaru? jest istotnie troszkę za luźna w biuście...
ale tym się nie ma co martwić,
bo wybieram się do krawcowej żeby ją ciutek zwęziła..
w taki i biodrach idealna... 

foto sukni ślubnej przy okazji wrzucę...
byłam sama w domu wczoraj.. nie miał mi kto pomóc ją założyć...
sama nie dam rady...
a nie chce jej wygnieść czy ubrudzić...
więc proszę o cierpliwość...

powoli kończy się kolejny tydzień...
dobrze, że pogoda u mnie dopisuje... mam nadzieje, że już taka zostanie...
waga trzyma się ambitnie swojego poziomu....


Życzę Wam udanego weekendu... :D


9 sierpnia 2012 , Komentarze (9)

Witajcie moje Piękne...



no więc opowiadam relacje z dnia wczorajszego...
wczorajszy dzień był bardzo zakupowy...

rano pojechałyśmy z mamą po moją suknie ślubną..
zaliczyłam przymiarkę,
później czekałyśmy na mieście 1,5 godz. aż panie zrobią ostatnią poprawkę
i mam już moją śliczną.....
a teraz wam się pochwale co i za ile...
nie pisałam gdzie szyje sukienkę z pewnych względów...
sukienka wyszła idealnie tak jak chciałam... jestem zadowolona...
odpowiedni krój, materiał, dodatki.. tak jak chciałam i jak mi się podobało...
szukałam sukni ślubnej za rozsądną cenę...
jeździłam po salonach i podobna do mojej kosztowała 2200 zł..
ale nie schodziły poniżej 1600 zł za coś w rzymskim stylu ...
nigdy nie chciałam wydawać takiej kwoty na jeden raz.. to szaleństwo..
a gdzie reszta - buty, pończochy, bielizna..
a ja was zaskoczę - moja suknia kosztowała mnie 950 zł..
w komplecie welon ok. 50 cm, grzebień do niego, koło (halka),
bolerko z długim rękawem i oczywiście pokrowiec na całość... wszystko za 950 zł
a sukienkę szyłam w Pracowni Artystycznej M. Obajtek w Sosnowcu...
tak tak w tej osławionej pracowni... o której krążą legendy na internecie..
ale ja jestem bardzo zadowolona..
panie były miłe - doradzą, zaproponują, podpowiedzą.. i wszystko było na czas..
materiał taki jak chciałam jest bielusieńki, wszystko dobrze pozszywane...
z całych historii,
które krążą na ten temat internecie większość jest wyssanych z palca..  
miałam sporo obaw czy się zdecydować szyć właśnie tam..
dlatego powiedziałam, że mam ślub miesiąc wcześniej tj. 25.08.
i gdyby były jakieś problemy zawsze mam jeszcze trochę czasu,
aby coś z tym zrobić..
ale sukienkę mam w zasadzie jeszcze 18 dni przed tym sierpniowym terminem..
w pracowni na manekinach stało chyba z 20 sukni ślubnych..
w zasadzie mierzyłam za pierwszym razem tylko 2, bo tylko dwie mi się podobał..
wybrałam w zasadzie kombinację z tych dwóch..
mogę spokojnie polecić Wam te Pracownie..
kupię jeszcze tylko pończoszki i jakąś biżuterię
i mogę iść do ślubu...
ale jestem hepi, że tak fajnie wyszło mi z tą sukienką...

potem pojechałyśmy jeszcze po sukienkę na poprawiny...
miałam iść w starej.. mam taką białą z czarnymi naszywkami..
ładna, elegancka.. miałam ją na weselu brata...
jest na czasie jeszcze...
ale okazało się, że za dużo schudłam i nie ładnie na mnie wisi..
kupiłam coś taką... z tym, że kolor taki pomarańcz..
...............................................
i materiał wydaje mi się dużo lepszy niż ten ze zdjęcia poniżej...
moja mniej sztuczna...


chce do tego białe dodatki..
buty, pasek i torebka..
zresztą postaram się zrobić foteczkę i jutro wrzucę...


Pozdrawiam moje śliczne....

7 sierpnia 2012 , Komentarze (13)

Witajcie,

po porannym zważeniu zrobiłam dziś małe porównanie, oto i one: 


Obecnie
 07.08.2012    

  
30.05.2012 

   Początkowo
  03.01.2012

 
 Zmiana

 

Masa ciała

51,2kg

52,3 kg

     61.8 kg

  -10,6 kg

 

Pozostałe wymiary

Pod biustem

75 cm

75 cm 

81 cm

  -6 cm

Talia

69 cm

76 cm

88 cm

  -19 cm

Biodra

91 cm

91 cm

100 cm

  -9 cm

Udo

53 cm

54 cm

59 cm

  -6 cm

Łydka

33 cm

33 cm

34 cm

-1 cm


bardzo jestem zaskoczona rezultatem..
cieszy mnie to 10 kg mniej no i to, że z brzucha zeszło mi aż 19 cm....
rany, ale dumna jestem z siebie...
z rozmiaru 42 na małe 38..... :D:D:D



jutro jadę po suknie ślubną...
ale mam stresa czy wszystko z nią dobrze...
będę ją mieć wcześniej to w razie gdyby coś nie tak
to mogę jeszcze go krawcowej jakieś drobne poprawki zrobić..

ale teraz regularne ważenie by już nie spadła waga więcej..
jutro mam wolny dzień w pracy,
więc pewnie nie będę miała okazji zrobić wpisu do pamiętniczka..

u nas noc burzowa.... ale wieczór był wyjątkowo duszny..
rzucałam się na łózko jak śledź na pokładzie kutra..
jak szłam na pociąg to padał deszcz
teraz słonko próbuje się przebić przez ciężkie chmury..
ale ogólnie jest ciepło.. ponad 20 st.

 Miłego dnia Słoneczka....

6 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

Witajcie.....

przedstawiam Wam moje śniadanko....

ciabatta czosnkowa, pomidorek, mozzarella...
oczywiście całość to pierwsze i drugie śniadanko..

weekend przeleciał wyjątkowo szybko... nawet nie wiem kiedy się skończył...
w sobotę jak zapowiadałam plany napięte mieliśmy...
ale zarobiliśmy to co najważniejsze...
przygotowaliśmy szafy pana I. na moją przeprowadzkę..
zrobiło się luźno i przyjemnie...
hi hi....
sporo rzeczy wylądowało w kontenerach PCK, część w koszu na śmieci,
a jeszcze inne jako szmatki wycierania rąk ze smarów w garażu...
a może któraś z Pań reflektuje na piękne futro z nutrii??
bo jeszcze nie zostało oddane....

po całodziennym porządkowaniu ubrań i starych dokumentów wieczorkiem wybraliśmy się na godzinną wycieczkę rowerową...
pojeździliśmy po okolicy robiąc ponad 14 km..
czy ja już mówiłam, że lubię jeździć na rowerku??


w niedziele byliśmy w godzinach południowych w Ikei..
bo chcemy z panem I. zaraz po ślubie zabrać się za remont kuchni..
trzeba okno wymienić, ściany wygipsować, kafle nowe położyć,
 przerobić instalacje wodną i elektryczną..  jednym słowem dużo roboty..
w Ikei byliśmy zobaczyć meble.. bo jeden z wzorów mamy już upatrzony..
chodzi nam o coś takiego.. w kolorze kremowym ale z ciemniejszym blatem..
bo mamy już stół do kuchni z Ikei i chcemy żeby blat był w  kolorze stołu..


wiemy już ile trzeba pieniążków na meble.. więc zaraz po ślubie akcja remont..

oto co kupiliśmy:

-
 
(tylko jedną ;))

-
 ramkę na zdjęcie 30x40 dla babcie na urodziny,

-
 7 obrazków różnych rozmiarów w szarej tonacji, przedstawiają cuda świata
(m.in. Mur Chiński, Tadż Mahal, Koloseum) były w promocji,

-

(2x4 szt. - 8 słoiczków)
lubię przyprawy i już nawet wiem gdzie będą stały po remoncie..
już nie mogę się doczekać...

po zakupach byliśmy umówienie na wizytę u rodziny pana I.
mieliśmy w planie z 2 godzinki posiedzieć,
a w sumie wyszło nam dwa razy tyle..
ale fajni ludzie, więc trzeba się poznawać..
fajnie się złożyło, bo gospodarze niedawno wymienili zmywarkę
i okazało się, że ich stara działa bez zarzutu, a miejsce tylko zabierała w garażu,
więc oddali ją nam..
więc bardzo się ucieszyłam, bo myślę, że kilka lat nam posłuży
jest do zabudowy,
więc nie będzie żadnego problemu z montażem ...

Miłego dnia....

4 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Witajcie,

piękna pogoda dziś znów...
sporo planów na dziś... poza oczywiście rekreacja na słonku...
nie wskazane....
bo jednak wczoraj @ mnie nawiedziła, więc jest spokój wewnętrzny..
 
udanej soboty moje Piękne....

3 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Witajcie...

mamy kolejny piękny dzionek...
aż miło rano wstać kiedy słonko świeci...

a jeśli jeszcze ma się świadomość, że za kilka godzin trzaśnie się drzwiami w pracy
i nadejdzie czas dwudniowego odpoczynku... błogi raj.....
mimo, że planów na jutro wiele...
ale to zawsze lepiej niż siedzieć w pracy w papierach...

a wracając do tematu stabilizacji....
to jestem trochę w kropce...
nie liczę kalorii, więc nie wiem o ile powinnam jeść więcej...
ale z drugiej strony nie chce jeść więcej...
wcześniejsza moja dieta nie dała efektów trwałych...
szybko wróciło wszystko z czym się zmagałam...
bo wróciłam do wcześniejszego jedzenia... 

oto moje menu tak mniej więcej w tygodniu:

ok. 8.00 - I śniadanie - pół bułki  lub dwie kromki chlebka z "czymś" (wędlina, ser, pomidor, ogórek, papryka) lub pół rogala z serkiem homo lub jogurtem)


ok. 12.00 - II - pozostała część bułki lub dwie kromki lub pół rogala z I śniadania.

w między czasie "coś" słodkiego na ząb - krówka, michałek, itp.

ok. 16.00 - obiad (porcja mieszcząca się w tej niższej części talerza)

zdecydowanie skopiona bardziej na warzywach i konkrecie...
ziemniaki wcale lub w wersji mini mini...

ok. 18 - coś do popołudniowej herbatki (lody, kawałek ciasta, itp.)
jeśli jest tego za dużo to kolacji brak...

w weekendy wstajemy później, więc
ok. 10.00 - śniadanie
ok. 14.00 - obiad
ok.  17.00 - podwieczorek
ok. 19-20.00 - kolacja 

nie obżeram się, jem mniej niż w zeszłym roku...
organizm się przyzwyczaił do takiej ilości... nie czuje potrzeby by jeść więcej...
nie jestem głodna...
czuje się lekka, samopoczucie dużo lepsze niż wcześniej...
obiecałam sobie, że będę dbać o swoją linię już teraz zawsze...
koniec grubej baby.... zabiłam ją gdy zdobyłam szczyt.... :D

zastanawiam się co może mieć wpływ na problemy z regularnością @..
ostatnio mam z tym problem.. zawsze było jak w zegarku co 28 dni przez 5 dni...
ciekawe czy spadek wagi może mieć aż takie znaczenie..
od jakiegoś czasu spóźnia mi się 2-3 dni co miesiąc..
niby myślałam, że zaczęło się już środę, ale nic z tego...
bo tak jakby się zaczęło, a teraz nic..
może powinnam zrobić test...??



Miłego weekendu moje Piękne..... :D