Środa była pod znakiem sprzątania mieszkania i mycia okien u pani B.Moja kochana babciusia bardzo się cieszy gdy przyjeżdżam bo ostatnio nie ma apetytu ,a jak jestem to robię jej śniadanko i obiadek i zjada ładnie nawet się dziwi,że daje radę zjeść więcej niż zwykle.Czwartek Starsza córka odprawiała zaległe urodziny no i popłynęłam,bo zjadłam więcej i nie to co mogę-a tak właściwie to się załamałam porannym ważeniem bo miałam nadzieję na niewielki chociaż spadek a tu było na plusie 0,1kg.Dziś kolejny dzień byłam w pracy na 6 godzin-rozmawiałam z szefem kuchni o moim grafku na conajmniej tydzień-pytał czy ogarniam surówki i sałatki-odpowiedziałam twierdząco,bo wielkiej filozofii nie ma z tym jedynie obawiam się pogodzenia tego z wyrobem makaronu i zmywaniem w dniach o większym ruchu(czyli weekendy).Zaproponował,żebym teraz pracowała dziennie chociaż po 6 godzin,zwłaszcza w weekend,a w następnym tygodniu chce zostawić mnie samą na tym stanowisku i zobaczyć jak sobie radzę.Po najdalej 2 tygodniach zdecyduję i ja i oni co dalej i jeśli będziemy chcieli ze sobą współpracować to podpiszę z nimi umowę.Jeśli któraś ze stron zdecyduje inaczej to i tak dostanę kasę za przepracowane godziny.Do pracy zabieram obiad w pudełku,ale mam problem ze zjedzeniem go o 13,30 bo w tym czasie jest najwięcej pracy trzeba zrobić wszystkie surówki świeże i zaczyna się pora obiadowa.Postanowiłam więc że o tej godzinie będę jadła banana lub jabłko z jogurtem i płatki owsiane ,a obiad zjem później kiedy jest więcej luzu.Rowerkiem do pracy i z powrotem -licznik pokazał mi niecałe 5km jak jadę drogą,ale postanowiłam jechać bezpieczniejszą i mniej uczęszczaną drogą pod lasem i wtedy pewnie będzie dalej.