Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2010 , Skomentuj

I tu zaraz wizyta u rodzinki, ze znajomymi, ciasta, ciasteczka. Nie da się od tego uciec.

Wczoraj dzieciaki dostały paczki ze słodyczami z pracy. Schowałam słodycze na święta. Ale co tam było? Marcepanowe batoniki, których nikt w domu nie lubi tylko ja uwielbiam. Nie wytrzymałam i zjadłam dwa....

Potem już się trzymałam i po 18 - stej nie jadłam nic. Rano patrzę na wagę a tu jednak 200 g mniej. Czyli jaki wniosek? Nie katować się głodówkami, jeść po prostu mniej, po 18 - stej już nie jeść. A mały grzeszek czasami batonikiem nie zaszkodzi.  Mniam mniam marcepanek. Muszę je jak najszybciej wystawić dla gości, aby dlamnie mniej zostało

Lecę, bo mam jeszcze dość dużo pracy!

Aha, balsamy stosuję i to dosyć sporo, różne i często. Łudzę się, że one też odwalą swoją robotę 

 

10 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Wygrałam kolejny dzień.

Ale dzisiaj rano przeżyłam szok: wczoraj miałam 68kg, dzisiaj 67,4.  To tak ładnie chyba na początku... Boję się aby za szybko nie schudnąć, aby mój brzuch nie sflaczał za bardzo, bo i tak wygląda okropnie...

Szóstka waidera wychodzi, ale jest ciężko 4 dni za mną...

Do jutra więc

9 grudnia 2010 , Skomentuj

Mąż jednak zrobił sobie tą czekoladę. Wyglądała pięknie, mówiła: spróbuj tylko trochę...

Nie jadłam, wytrzymałam. W kuchni jeszcze leży 2/3 blachy, ale nie tknę jej.

Po porannej wadze (lubię ważyć się rano  ) znowu trochę mniej 300 g. Zawsze coś. To zachęca. Wiem, że przyjdą dni kiedy waga ani drgnie, wtedy psychicznie jest trochę gorzej, ale miło mieć w perspektywie 10 kg mniej i bez nadwagi.

 

8 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Wspaniały dzień, kończę (prawie) z sukcesem 1100 kalorii, 3 dzień szóstki waidera, 30 min roweryku,  a tu mój mąż ma chcicę na czekoladę!!!  I to własnej roboty. Właśnie poszedł po produkty do sklepu i będzie zaraz robił całą blachę.

Nie wiem czy dam radę. Moja córka do mnie: nie martw się mamusiu, wystarczy nie zjeść...

Mądrala, jest chuda jak patyk, chociaż je ile chce (ogólnie mało), ale szybkie spalanie ma po mężu.

Łatwo powiedzieć, a ja już myślałam o oblizaniu tylko garnka...

Brzydal jeden, sam niedawno się odchudzał z 99 do 89 a teraz nawet mnie nie wspiera.

Ulżyło mi jak sobie napisałam. Nie dam się, niech się objada, zapiję to wodą

 

8 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Dzisiaj trzeci dzień... I trzymam się jakoś.

Wczoraj udało się. Zaliczyłam 980 kalorii, jedna mała wpadka (nasypałam sobie sypkiej galaretki na talerzyk - trochę tylko - i zjadłam czując się jak w niebie przy odrobinie słodyczy...)

Czasami myślę, że rozumiem ludzi, którzy mają problem z nałogami. Nie chcę aby jedzenie było dla mnie nałogiem. Nie chcę zapijać problemów jedzeniem, nie chcę objadać się do bólu...

Wczoraj widziałam na TVN Style dziewczynę 15 - latkę, która ważyła ponad 200 kg. Myślę, że pożerając takie ilości jedzenia jakie do niedawna wchłaniałam, mogłabym doprowadzić się do takiej postaci. To też problem psychiki...

Wczoraj był drugi dzień szóstki waidera. Udało się. Mój syn liczył mi sekundy, mieliśmy oboje radochę... Nie powiem, że wytrzymam jeszcze 40 dni tej szóstki, ale postaram się jak najwięcej. Może się uda? Mój brzuszek po ciąży wygląda okropnie, więc mam nadzieję, że te ćwiczenia coś dadzą. Zobaczymy.

Zaczynamy kolejny dzień. Jestem już po dobrym śniadanku: 2 kanapki z szynką, sałatą i ogórkiem. Śladowe, prawie niewidoczne ilości masła. Muszę pamiętać, aby na jutro kupić sobie chleb razowy, bo wczoraj zapomniałam. I co by tu zrobić na obiad? Może rybka, albo jakaś zupka?

Byle nie podjadać między posiłkami i nie zaglądać do lodówki po 18 - stej .....

 

 

 

7 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj udało się!!

Śniadanie: Kromka chleba z 2 plasterkami kiełbasy żywieckiej, herbata

II śniadanie: jogurt z otrębami

Byłam po godzinie okropnie głodna i zjadłam nieplanowo jednego pieroga z kapustą i grzybami, ale ugrzanego w mikrofali bez tłuszczu.

Obiad: Kotlet mielony, ale smażony bez tłuszczu z pomidorową sałatką.

Podwieczorek: Jabłko, i.... 10 dag orzechów laskowych (myślałam, że to tak zdrowo na mój mózg :) a jak zobaczyłam później ile mają kalorii to zdębiałam!! Nie wiedziałam, że aż 600!!! No może trochę mniej niż 10 dag zjadłam)

Przez to nie było już normalnej kolacji i na kolację zjadłam jabłko.

Aha! Dzieciaki poczęstowały mnie po 1 żelku:) nie magłabym im odmówić:) chociaż miałam ochotę na całą ich paczkę!!! I miały jeszcze jeżyki...., ale trzymałam się i nie zjadłam.

Mój mąż wieczorem jak zwykle ma ochotę na coś słodkiego. Wcinał lody (brzydal jeden), na szczęście były to czekoladowe, których nie lubię.

Była też rozmowa o wspieraniu mnie w odchudzaniu. Mój mąż oczywiście nieśmiało mi mówi, że fajnie by było abym miała parę kg mniej, ale oczywiście i tak mnie kocha:) a jak tu w tej rodzinie się powstrzymywać, kiedy wszyscy uwielbiają słodkie!!

Dzieci na szczęście wczoraj miały słodycze bo były mikołajki, na codzień staram się, aby nie jadły słodyczy, raczej jogurty, które bardzo lubią.

Sumując. Pomimo tego pieroga i żelka wcale nie jestem załamana. Bo... Dzisiaj na wadze miałam 0,5 kg mniej niż wczoraj. Wiem jednak, że to może woda, że waga może delikatnie wahać się w różne strony  i te codzienne ważenie może być czasami dołujące, ale nie poddaję się dalej.

Dążę do tego, aby zjadać 5 posiłków w ciągu dnia, uważać na kalorie, jeść więcej warzyw, ograniczać słodycze. Czasami pewnie zdaży się ciasteczko, ale chyba nie o to chodzi aby się katować.

Przede mną kolejny dzień. Zauważyłam też, że jeżeli mam dużo pracy, nie nudzę się w ciągu dnia, to mniej jem, mniej stresu i mniej jedzenia!

Do jutra!

Dzięki za zachętę dziewczyny 

6 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Pierwszy dzień.

Postanowiłam zjeść dzisiaj 4-5 posiłków. Skromnych... Bez podjadania, bez słodyczy, ostatni posiłek zjem o godzinie 18.00

Ciekawe czy się uda?  Zaczynam od 69,5 kg. A już miałam 68.....

Tylko się nie załamać i próbować dalej.  Kusi mnie jeszcze szóstka waidera, bo mój brzuch po cesarce wygląda okropnie, może to coś da? Tylko trzeba wytrzymać 6 tygodni. A u mnie każda dieta trwała najdłużej 5 dni....

Może vitalia coś pomoże i te codzienne wpisy....

Do zobaczenia wieczorem:)

 

4 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Kolejny przegrany dzień.... I albo się załamię, albo zacznę od nowa. No i od jutra zaczynam...

Napiszę jak skończy się jutrzejszy dzień:)