Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 grudnia 2010 , Skomentuj

Samopoczucie kiepskie, brzuch boli, waga wzrosła. Miałam się nie ważyć w czasie @, ale nie wytrzymałam i 1,6 kg więcej. Pocieszam się, że jak będę się trzymała to po wszystkim waga spadnie.

Najgorsze są ćwiczenia A6W, ciężko w tym stanie ćwiczyć, ale przez 42 dni nie da się ominąć @. Tym razem chciałabym wytrwać, dzisiaj A6W - 6 dzień.

Zastanawiam się czy kosmetyki Tołpy dostanę w Rossmanie, czy tylko w aptece? Poszukam dzisiaj. Tołpa Rekonstruktor gładkiej skóry  i  Vanity Inicjator modelowania sylwetki - bardzo mnie kusi.... Nie ma co jak zachęta roxy85  

19 grudnia 2010 , Skomentuj

Goście, słodycze były...

No może nie garściami, ale jednak. Cały dzień latany, dopiero teraz udało się usiąść. Jeszcze nie zdążyłam zrobić A6W. Zaraz się biorę. Chociaż wolę robić to rano.

Chciałabym wytrwać w tych ćwiczeniach. Chociaż w tym

Postanowiłam, że nie będę ważyła się codziennie, chociaż pewnie będzie mnie kusiło .

Jednak codzienne ważenie jest trochę dołujące. Może chociaż co drugi, trzeci dzień?

Zobaczymy. Znając siębie to pewnie nie wytrzymam i jutro rano (bo rano waży się najlepiej ).

Pa, pa. Idę ćwiczyć. Dobranoc.

 

18 grudnia 2010 , Skomentuj

Znów zaczęłam A6W. Dzisiaj 3 dzień.

Śniadanie : 2 małe kromki chlebka z szynką własnej roboty.

Obiad: zupa pomidorowa

Podwieczorek : 4 mandarynki

I mały grzeszek : ukroiłam sobie 3 plastry szynki własnej (no nie mojej, tylko mojego taty) roboty. Pychota, wędzona, wyśmienita, mniem, mniam....

Nie miałam na tyle silnej woli...  Pomimo stanu przed @ waga rano pokazała 66,8. W końcu od paru miesięcy wymarzone 66... To dlatego pozwoliłam sobie na szyneczkę :(

Teraz stop. Trzymamy się do czwartku. A w święta byleby tylko nie przytyć. O schudnięciu nie marzę, chyba nawet nie chcę... Tyle dobroci, mama ma upiec moje ulubione ciasta, pierożki...

Muszę tyllko uważać, aby nie rzucić się na wszystko i jeść do bólu. Czy ja to umiem?

17 grudnia 2010 , Komentarze (1)

No i niestety waga się podniosła 200g. Naczytałam się, że przed okresem waga może podskoczyć nawet do 3 kg, bo woda zatrzymuje się w organiźmie.

Nigdy tego dokładnie u siebie nie obserwowałam. Zobaczymy jak to będzie u mnie. Okres powinnam dostać za 6 dni. Już bolą mnie piersi, mam obrzmiałe, no i widzę waga do przodu, chociaż wczoraj trochę przesadziłam, bo mało zjadłam. Od 14 - stej już nic. Tylko śniadanie, na obiad zupkę i 2 pomidory.

Dzisiaj czuję się słabo i jest mi niedobrze. Najgorzej, że nie chce mi się jeść, muszę się zmusić do śniadania, bo jak nie zjem to się zamieni w wieczorny wielki głód i pewnie rzucę się na lodówkę tym razem.

Ciekawe jak to będzie z powrotem wagi po okresie?

16 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Miłe uczucie dające motywację do działania. Niestety z A6W nie udało się. Ciężkie ćwiczenia, początek całkiem niezły, ale czym dalej tym gorzej. Jednak jeżeli jest to jedyna szansa, aby przynajmniej trochę pozbyć się brzucha sflaczałego po ciąży...

Używam balsamy, różne, drogie i tanie, nic nie działa na brzuch. Po jeździe na rowerze mój mąż zauważył, że mam ładniejsze nogi , coś to daje, ale ta zwisająca skóra z brzucha...

Chyba jednak znowu wezmę się za tą A6W, jak już to nie pomoże, to chyba już nic...

Wytrzymać 42 dni. Nie ma cud balsamów, może są cud ćwiczenia? 

15 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Właśnie zeżarłam całą tabliczkę czekolady...

A obudziłam się z zamiarem głodówki. Postanowiłam, że nie będę dzisiaj wcale jeść, nadrobię zaległości.. Następnie wymiotłam resztki wczorajszej makaronowej zapiekanki i żeby się jeszcze dobić bo i tak nie wytrzymałam zeżarłam całą, całą!!!! tabliczkę czekolady milka.

Mam deprechę. Chyba będę wyć. Nie ma co cała rodzinka będzie dzisiaj znosić mój chumor, albo udam (jak zwykle) że nic się nie stało i nikt tego nawet nie zauważy... jak zwykle...

Wczoraj mój mąż sam pożarł całą tabliczkę czekolady, jeszcze wczoraj się trzymałam. Prosiłam aby nie jadł, ale nie udało się.

Mam tego dość. Nie wiem jeszcze co zrobię, jest mi ciężko, chce mi się ryczeć.

 

15 grudnia 2010 , Skomentuj

Właśnie zeżarłam całą tabliczkę czekolady...

A obudziłam się z zamiarem głodówki. Postanowiłam, że nie będę dzisiaj wcale jeść, nadrobię zaległości.. Następnie wymiotłam resztki wczorajszej makaronowej zapiekanki i żeby się jeszcze dobić bo i tak nie wytrzymałam zeżarłam całą, całą!!!! tabliczkę czekolady milka.

Mam deprechę. Chyba będę wyć. Nie ma co cała rodzinka będzie dzisiaj znosić mój chumor, albo udam (jak zwykle) że nic się nie stało i nikt tego nawet nie zauważy... jak zwykle...

Wczoraj mój mąż sam pożarł całą tabliczkę czekolady, jeszcze wczoraj się trzymałam. Prosiłam aby nie jadł, ale nie udało się.

Mam tego dość. Nie wiem jeszcze co zrobię, jest mi ciężko, chce mi się ryczeć.

 

14 grudnia 2010 , Skomentuj

300g mniej. W ciągu jednego dnia przybyło 600g, a teraz w ciągu jednego dnia potrafiłam zgubić tylko 300g. Mam co sama chciałam.

Nie nauczę się w końcu, że można wziąść posmakować batonika, mandarynkę. Ale nie, jak ja się dosiądę, to trzeba zjeść tak, że aż brzuch boli.. Tak z kilogram

A tak chciałam do świąt wyglądać jako tako przy moich szwagierkach

No nic, jeden dzień zapomnienia to nie koniec świata, dalej do roboty.

13 grudnia 2010 , Skomentuj

No niestety wczoraj nie udało się...

Przyszli goście, dosiadłam się do moich marcepanków i zjadłam ogromną ilość mandarynek. Na pewno więcej niż 1 kilogram . Obudziłam się ze złym samopoczuciem, niechęcią do jedzenia, jest mi niedobrze.

Objadanie nie jest zdrowe. I teraz myślę jak dzisiaj jeść? Znając siebie, jak teraz nie wcisnę w siebie śniadania, to po południu z moim wilczym głodem opróżnię całą lodówkę. A może zrobić sobie jednodniową głodóweczkę? Tak mnie kusi, ale czy wytrzymam?

Wszystko przez wczorajszy dzień. Już miałam 67,2kg, a dziś rano znów 67,8kg. Aż 0,6 po wczorajszych mandarynkach i marcepankach!!!

To niesamowite jak cięzko stracić kilogramy a jak łatwo je odzyskać!

Walczymy dalej. Na szczęście A6W  na razie wychodzi chociaż jest ciężko. Ćwiczenia są ciężkie i coraz trudniej mieć tyle zaparcia, aby je wykonywać.

Do roboty...

12 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Musiało to kiedyś nadejść. Waga nie zmieniła się, stoi w miejscu. Całe szczęście, że stoi. Wspólna rodzinna pizza na obiad. To fakt, zjadłam dość mało na moje możliwości, miałam ochotę na więcej, ale powstrzymałam się...

Wieczorem wizyta u rodziców, tam kolejne namawianie na jedzenie. Ale trzymałam się dzielnie czym wprawiłam w zdziwienie całą rodzinkę:) Moja kochana mamusia stwierdziła, że mam juz swoje lata i wcale nie jestem gruba. Mogę już taka pozostać. Moja kochana siostrzyczka jak zykle stwierdza, że ze mnie gruby balon :)

Ciekawe jak będzie dzisiaj?