Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Samopoczucie coraz lepsze.

Jednak nadal wszystko dookoła śmierdzi.. Proszki, mydła, dezodorant, zapachy w lodówce. Przedstałam już używać płynu do płukania, bo za bardzo intensywny...

Muszę codziennie wymyślać jakieś obiady dla rodzinki, a na nic nie mam ochoty i nie mam żadnych pomysłów.. Na widok czekolady jest mi niedobrze, leży teraz w lodówce, przedtem już dawno by jej nie było. Teraz okazało się kto tu w domu jej najwięcej wcinał.... Za to ujdziawe są pomidory, kalarepa, kalafior, jabłka, truskawki - ale ogórków się boję ...

Z domkiem czekamy, aż kupujący od nas mieszkanie dostaną kredyt. Mam nadzieję, że go dostaną, bo już tak napaliłam się na ten domek... Strasznie długo się czeka na te decyzje.

1 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Szkoda, że nie można poprawiać tu błędów ortograficznych.... Trudno, trzeba czasem najeść się wstydu . Ale może nikt nie zauważył?

U nas upał 30 stopni, dzisiaj zanosi się na to samo. Dobrze, że 3 miesiąc skończy się jeszcze w czerwcu.

Powodzenia wszystkim odchudzającym się, bo gorąco = nie chce się jeść = dużo chce się pić . A my ciężarówki musimy się zmuszać do jedzenia

31 maja 2011 , Komentarze (3)

I wkroczyłam w ten 10 tydzień. Trochę się go boję, bo wszędzie się czyta, że w tym tygodniu najczęściej zdarzają się poronienia samoistne. Więc jak najwięcej będę teraz leżeć a bród w domu będzie rósł razem ze mną  Trzeba pogonić trochę moją rodzinkę .

Czas rozglądać się za większymi ciuchami dla mnie, bo powoli nie mam w czym chodzić.

Dzięki dziewczyny za słowa otuchy, jakoś łatwiej mi się to wszystko znosi

 

27 maja 2011 , Komentarze (4)

Byłam dzisiaj u lekarza, dzidziuś ma 2cm , usłyszałam tez bicie jego serduszka. Wynikami nie kazał mi się przejmować. Teraz będę odliczała do nastepnej wizyty, po której wykluczy (mam nadzieję) zespół Downa...

Mam też zdjęcie dzidzi, ale muszę je najpierw przenieść na komputer, potem je tu wkleję.

Dzisiaj jest piękny dzień

24 maja 2011 , Komentarze (3)

Wyniki nienajlepsze szczególnie badanie moczu. Jakieś bakterie, poza tym leukocyty, ph powyżej normy. Zobaczymy co powie lekarz w piątek. Nie chciałabym być teraz faszerowana lekami...

Mieszkanie sprzedane, domek kupiony - prawie, bo dopiero umowy przedwstępne. Finał ok. 20 czerwca. Dużo się dzieje.

Rano i prawie cały dzień jest mi słabo, niedobrze, najchętniej bym leżała w łóżku. Ale potem jest jeszcze gorzej, więc zmuszam się do jedzenia, chodzenia - jest wtedy dużo lepiej. Schudłam 1 kg, ale to zero słodyczy, bo dalej patrzeć na nie nie mogę. Ten brzydal mój mąż nawet się z tego cieszy...

Ale truskaweczki były pychotka. U nas są już po 7 zł za kg.

21 maja 2011 , Komentarze (1)

Trochę szybki wpis, bo wszystko dzieje się tak szybko... Udało się sprzedać mieszkanie, całkiem nieźle w 5 dni... Mamy już upatrzony domek, byleby tylko się dogadać z właścicielami. Hura!!! Dzidziuś będzie biegał po własnym podwórku . Jeszcze niedawno myślałam, że do końca życia będziemy mieszkać w bloku. Ale jeszcze może za wcześnie na całkowitą radość!!

W poniedziałek zapytam czy są już moje wyniki i w najbliższy piątek do ginekologa. Nareszcie!!! Aż dziwne - nie mogę się tym razem doczekać .

Już lecę, bo mam jeszcze dzisiaj trochę roboty. Jutro wyjazd do rodzinki, więc spokojnie Was poczytam w poniedziałek. Miłego weekendu

17 maja 2011 , Komentarze (1)

Nudności i złe samopoczucie w całej pełni i trwają nadal...  Ale jest w tym jeden plus: zerowa ochota na słodycze  - czy ja je kiedyś lubiłam??? Gotuję właśnie ogórkową, mam taką na nią ochotę . Kupiłam sobie dzisiaj 20 dag truskawek, bo jeszcze strasznie drogie, ale tak ładnie pachniały... w przeciwieństwie do tych okropnych zapachów naokoło...

Trzeba się kiedyś zważyć. Zrobię to jutro rano, bo waga trochę szwankuje i trzeba zmienić baterie.

Ostatnie dni trochę intensywne, bo ogłosiliśmy mieszkanie na sprzedaż (ciasno się zrobi jak się dzidziuś urodzi). Na razie sami pośrednicy.... Marzył by się domek.....

Miłego dnia

 

12 maja 2011 , Komentarze (2)

Jest coraz gorzej, szczególnie rano. Umieram po prostu... Czasami chciałabym ulżyć sobie i po prostu zwymiotować, ale nie idzie...

Liżę po obudzeniu kawałek cytryny, jakaś tam chwilowa ulga jest, ale muszę rano wyjść na balkon, posiedzieć trochę w toalecie, pojęczeć, zmusić się do kawałeczka śniadania, popić wodą z cytryną, bo jakiś herbaty nie mogę - i robi się w miarę ...

Z jednej strony to chyba dobrze, bo dzidziuś dobrze się rozwija, mam nadzieję..., ale z drugiej nie mogę się doczekać kiedy to się skończy..

Moje dzieciaki zachowują się teraz wspaniale. Nie ma kłótni jak poproszę któregoś o wyjście do sklepu i tego okropnego: dlaczego ja? Bez szemrania idą i pomagają mi we wszystkim.

Już deklarują swoją pomoc w przewijaniu i w spacerach.... Ciekawe jak będzie    Szykuje się fajny czas...

9 maja 2011 , Komentarze (3)

Rano po przebudzeniu jest tragicznie... Chce mi się wymiotować a nie mogę. Niestety kwiaty, które dostałam od męża (piękne były...) musiał dzisiaj rano wyrzucić... Przykro mi było bardzo, tym bardziej, że kocham kwaiaty, ale wydzielały tak intensywny zapach, że myślałam, że zwymiotuję.

Wczoraj próbowałam zjeść kawałek ciastka z kremem, ale nie dałam rady. Rodzina rzuciła się na ciasto, a mnie nawet nie korciło. Za to w piątek miałam ogromną chcicę na śledzie, więc musiałam natychmiast pobiec do sklepu. Wyjadłam wszystkie i wypiłam nawet po nich soczek... Dzisiaj mam ochotę na barszczyk, winogrona i pomidory...

Na dworzu słoneczko aż chce się żyć...

6 maja 2011 , Komentarze (2)

Wczoraj większą część dnia spałam. Zjadłam obiad o 14.30 - ugotowałam pomidorówkę, tak miałam na nią ochotę. Wieczorem nie chciało mi się jeść, ale pomyślałam o maleństwu, więc na siłę zjadłam jogurt (myślałam, że zwymiotuję) i 1 kromkę chleba.

Chciałam wieczorkiem zobaczyć z mężem film na TVN, ale nie wytrzymałam i spałam. I tak do rana.

Rano obudziłam się zdechła... Ale trzeba było się zebrać i sprawdzić jak dzieciaki wyjdą do szkoły..

Teraz po śniadanku i czuję się dużo lepiej. Jednak nadal nie wymiotuję.

Miłego dnia życzę Wam dziewczyny