Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2011 , Komentarze (2)

Wchodzę na wagę a tu 200g mniej... Ale zaczęło się regularne jedzenie, jem nawet kolację, czasami o 20.00. Jakoś nie mam większej ochoty na słodycze, skubnę sobie od czasu do czasu 1 cukierka, ale żeby już od dwóch dni leżały przede mną ciastka i nic?????

Za to codziennie kupuję sobie owoce, uwielbiam też marchewki.

Byle wytrzymać do 11 tygodnia... I aby USG wyszło dobrze...

2 maja 2011 , Komentarze (1)

Dzisiaj kończy się 5 tc.

Dziewczyny! Dzięki za gratulacje!

Czekam z niecierpliwością na następne USG, jeszcze 25 dni...

Na razie za mną dwa dni imprez, urodziny dzieciaków (ale nie moich), starałam się nie objadać się za bardzo, ale trochę pofolgowałam... W tygodniu zero słodyczy!!!

Aktualizację wagi będę robiła co tydzień.

Na razie czuję się dość dobrze, często jednak jestem zmęczona. Ciekawe kiedy przyjdą nudności...

29 kwietnia 2011 , Komentarze (11)

Byłam wczoraj u lekarza i potwierdził ciążę. 4 tygodnie i 3 dni. Termin 3 styczeń 2012r.

Jestem trochę skołowana, dziwnie się z tym czuję, ale cieszę się bardzo. Podczas pierwszej ciąży nie bałam się niczego, ale wtedy nie miałam w domu internetu . Moja wiedza była bliska zeru. Teraz już tyle się naczytałam: poronienia w 10 tygodniu, zespół Downa u maluszka itd... Muszę wybić sobie z głowy to myślenie. Po 12 tygodniu będę wiedziała już prawie wszystko.

Podczas pierwszej ciąży przytyłam...33 kg. Nie dopuszczę do tego teraz, no i całe odchudzanie  odstawiam trochę na bok. Postanowiłam jednak, że odstawię słodycze, zwiększę ilość warzyw i owoców. Będę jadła więcej jogurtów.

Wrócę jeszcze kiedyś do mojej wymarzonej wagi 58kg..... No może 60.....

28 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Długo mnie nie było.. Rocznica, święta i dwa testy ciążowe.., które wyszły pozytywnie .

Dzisiaj idę do lekarza, mam nadzieję, że potwierdzi ciążę. Według moich wyliczeń to 5 tydzień, więc nie wiem czy nie za wcześnie i czy coś już zobaczy.

Więc teraz pasek trochę będzie szedł w górę

11 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Tak jak się spodziewałam wizyta u teściów trochę powyżej normy... Za duzo podjadłam, ale bez paniki. Nie bedę się tym dołować.

Dzisiaj zaczynam znowu, może chociaż parę gramów mniej

Jutro nasza 14 rocznica ślubu, a ja jeszcze nic nie mam dla mojego męża. Nie mam zamiaru szaleć, jest dużo wydatków (spodnie, kurtki, buty, dla całej rodzinki, no i jeszcze kosmetyczka by się przydała... i.. fryzjer...). Zadowolona będę nawet z romantycznego spaceru .

Kupię lody na wieczór, rozmrożę truskawki, może jeszcze małe winko...Być może kupię nawet pudełko na długopisy , którego nie ma na biurku, a przyda mu się .  Chciałabym, abyśmy zawsze pamiętali o tej rocznicy i widzę, że on też pamięta..

Lecę po zakupy.

9 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wczorajszy koncert był świetny . Pan Krzysztof Jakowicz grał na skrzypcach Mozarta, córka była w siódmym niebie, podobało się jej bardzo, szczególnie gdy na przerwie dostała od mistrza autograf . Syn trochę gorzej, niezbyt mu się podobało, ale dzieciaki ucząc się w szkole muzycznej muszą pisać recenzje z koncertów, stąd nasze wczorajsze wyjście. A jak już wyjść to na coś sensowenego. Ja uwielbiam takie koncerty, odpoczywam na nich psychicznie.

Syn szczęśliwy, że to jego ostatni koncert w życiu, bo od września kończy edukację w szkole muzycznej , a my nie chcemy go do niczego zmuszać. Sam pomysł pójścia do tej szkoły wyszedł od niego - bo zachwycił się grającym wujkiem na klawiszach. Teraz ma już dość  - bo to niestety cięzka praca, tak jak z moją dietką

Wczoraj kolejny dzień udany, muszę jednak pilnować, aby były conajmniej 4 posiłki w ciągu dnia. Wczoraj niestety nie miałam kiedy jeść tyle się działo, no i jeszcze wieczorem koncert, że zjadłam tylko 2. Tak, że wieczorem byłam już wściekle głodna, ale było już za późno na jedzenie (ok. 22), więc zapiłam to wodą.

Dzisiaj rano mąż z synem pojechali pociągiem do teściów na działkę... Teściowie mieszkają 70 km od nas i chcieli spędzić czas trochę razem (mąż chciał ). Zostawili nam samochód, a ja z córką dojedziemy do nich popołudniu. Mamy tu trochę naszych babskich spraw . Ja więc mam trochę chwil z moją córeczką. Będziemy się docierać

Wracamy jutro. Muszę się tylko trzymać u mojej teściowej, bo pewnie będzie tego wszystkiego na stole....

Miłego dnia i udanej niedzieli

8 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień nawet udany. Dietkowo ok, tylko zgłodniałam wieczorkiem i zjadłam 1 pomarańczę i 1 jabłko ok. 21.00, ale spać położyłam się ok 24. Było też 100 brzuszków, może zwiększę je do 150, potem do 200.

Mąż przeniósł mi rower do drugiego pokoju, tam są gorsze warunki, muszę przenosić płyty, nie ma telewizora i wolniej mija czas przy ćwiczeniach, ale trudno, uzgodniliśmy razem, że tak jest lepiej.

Dzisiaj wieczorem idziemy z dziećmi na koncert.

Do roboty. Czas kolejny dzień zacząć!! Pozdrawiam wszystkich i życzę udanego dnia

7 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

No niestety wczoraj małe nieporozumienie: moja, moja wina niestety i wieczór do tyłu... Z tego wszystkiego nie mogłam nic jeść, co rzadko mi się zdarza, bo zazwyczaj zabijam stres jedzeniem...

Durna jestem, siedzę w domu i czasem nachodzą mnie smutek, żal do niewiadomo kogo, to, że mąż przed spaniem się nie wtulił, i coś co się nazywa : nie wiem...

I co zrobiłam? Zaczęłam się czepiać męża o bzdury, np. o to że nie tak ze mną rozmawiał przez telefon, nie słucha mnie, moich bardzo ważnych spraw... Dzisiaj rano mnie przeprosił i przytulił, chociaż nie wiem za co on mnie przeprasza...

Już niedługo wracam do pracy, może znów zrobię się normalna. Dla mnie lekiem jest praca, muszę mieć zajęcie w ciągu dnia, bo odlatuję po prostu.

Waga dzisiejsza mnie zdumiała, byle trzymać się do Wielkanocy!!!

5 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Dietkowo raczej źle.... Wczoraj szczególnie jadłam co popadło i co wepchało się w rękę. Aż zła jestem na siebie za to...Nawet się już nie ważę...

Wściekła jestem na siebie, że tyle męki włożyłam w odchudzanie, a chwila słabości, gorszy dzień potrafi to zepsuć...

Dzisiaj egzamin szóstoklasisty. Dzieciaki miały trochę stresu.. Córci nawet dobrze poszło, w zamkniętych zadaniach zrobiła 1 błąd, otwarte część matematyczną zrobiła bezbłędnie, ciekawe jak polski.... Syn trochę gorzej. W zamkniętych 6 błędów, w otwartych jeden błąd rachunkowy z matematyki, no i ciekawe jak polski... Córcia może będzie miała 35, może więcej??, syn - będę szczęśliwa gdy jakimś cudem będzie miał 30 punktów.

Taki nerwowy dzień dla całej naszej rodziny.

Mało dziś jadłam, ale oczywiście na obiad zrobiłam naleśnika z pieczarkami, serem i keczupem.. Nadrobiłam nim za cały dzień.

Jestem zmęczona, zła, smutna i chce mi się spać. Może jutro będzie lepiej...

 

1 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Włączyłam telewizor a tam informacja, że wszyscy, którzy mają czerwone samochody mają je przemalować, bo czerwony powoduje agresję. Pierwsza myśl: zgłupieli! (chociaż nie mamy czerwonego samochodu) Ale zaraz potem przypomniało mi się, że dzisiaj 1 kwietnia...

Piszę więc smsa do męża: to nie był jednak @, chwilowe plamienie, dzisiaj zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny, źle się czuję, wymiotuję (za wcześnie by było na to, ale miałam nadzieję, że się nie zorientuje), i dzisiaj dzwonię do lekarza.... Nie uwierzył, powiedział, że był za bardzo dramatyczny jak na mnie....

Więc on w odpowiedzi też mi wysłał smsa, że wróciły jego krwawienia z nosa (kiedyś miał z tym problem), nie może tego zahamować, kolega z pracy mu pomaga, pobiegł po kluczyki i jadą do przychodni. Boi się o kolegę, że zemdleje, ale kazał mi się nie martwić, bo wszystko będzie dobrze. Naśmiałam się z tej odpowiedzi.

Trochę nie wyszły nam te żarty, ale są jeszcze dzieci, może one się na coś nabiorą... Muszę to jeszcze przemyśleć, o ile nie zapomnę i one mnie nie wrobią wcześniej

Wczorajszy dzień zamknął się w 1300 kcal. Z czego jestem dumna. Na dzisiaj zaplanowałam 1270 kcal, jazdę na rowerku, 100 brzuszków. Zobaczymy

Miłego dnia