Czy to już koniec moich spadków? Czyżby organizm powiedział wystarczy? Nie wiem...
Dziś po pracy:
10km rowerem na ścieżce z poprzedniego wpisu i dziś na szóstym biegu praktycznie przez cały czas. Tylko pod te wyższe górki na 5-tce lub 4-ce.
Potem obiad: dwa gołąbki...
Praca domowa....
i teraz 15 minut na skakance. Serce skacze jak oszalałe ale banan na buzi jest...
nogi drygają jak potłuczone
Skakanka to był dobry zakup :)
Kolacja? Chyba jajko na maśle + grzanka i papryka świeża...