Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem szczęśliwą babcią, mam świadomość upływajacego czasu i kłopotów zdrowotnych z tym związanych, wiem, że starość dotyka wszystkich ale jak trudno w to uwierzyć, gdy ma się 40 lat.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55310
Komentarzy: 191
Założony: 25 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 3 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
babcia2

kobieta, 79 lat, Warszawa

170 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 marca 2011 , Komentarze (4)

Tłusty czwartek w parze z dieta jakoś zupełnie sie nie komponują, no bo jak, 1 paczek 200 cal, a na jednym przecież sie nie kończy, ale tradycja jest tradycją, nie wypada tego dnia nie zjeść chociaż jednego pączka. U mnie skonczyło się na dwóch. Były swieże i pyszne a w srodku niespodzianka ajer koniak. No, no... upiś sie nie upiłam ale po co dwa? Nie powiem, były smaczne i chyba nie żałuje, najwyżej troche dłużej będzie trawło dochodzenie do figury modelki. Skoro i tak nie wyznaczyłam sobie żadnego terminu, ale mam cheć kolejne 8 kilogramów słodkiego nikomy nie potrzebnego tłuszczyku zwalić z siebie do końca kwietnia, czyli za dwa miesiące. Najważniejsze aby słonko świeciło, było ciepło, i mozna było spacerować, tak aby nie było zadnych katastrof. Zmieniłam dietę na siłę błonnika, zobaczymy jak będzie mi się na niej zjeżdżało w dół. Mam nadzieję, ze u Was kłopotliwy czwartek jakoś sensownie przeszedł i zbytnia ilościa pączków nie raczyłyście sie, a jeżeli to na zdrowie, życzę wszystkim super humoru w ostatnie dni karnawału, pozdrawiam Panie Vitalijki wasza babcia2

26 lutego 2011 , Komentarze (2)

Jak to powiedziała moja koleżanka, kochana ty jesteś królik jednookoczerwony, nowa rasa, ee tam , śmiej się śmiej. Wiadomo, że jak drzewo pochyli się, to wszystkie kozy na niego wskocza, no to i na mnie też, wywalona, po szpitalu, to jeszcze wylew w oku się zrobił, sam, nikt go nie zamawiał, ale jest, no to wiadomo jeden okulista, drugi okulista co to ma furę komputerów, wstrzykuje różne krople oczy niemalże nie wyłażą człowiekowi na wierzch, jakiemu człowiekowi? najlepszemu przyjacielowi człowieka jakby ślubny powiedział, wczoraj zapytał, kochanie co jeszcze wymyślisz, bo wolałbym abyś tylko sobie chorowała, bo jak siedzisz i się nie odzywasz to zaraz mamy jakąś robote, szpital albo okulista, a ja bym po prostu chciał poogladać biegi Justyny Kowalczyk, no kto by nie chciał ja też!, ale jak tu ogladac pannę Justynę -kASINOWĄ CHLUBĘ - JEDNYM OKIEM? No obejrzałam nawet zobaczyłam jak Justyna wyrwała pierwszy srebrny medal na Mistrzostwach Swiata w Oslo. Kocham sport a pannę Justynę ogromnie lubię za jej bezpretensjonalność choć wie, że jest dobra, ale wie też o swoich słabościach. Lubię takie rogate dusze, co to wiedzą po co trenują i to jej uwielbienie dla swojego trenera. Wiele lat pracowałam w sporcie i wiem jedno , zaufanie do szkoleniowca to połowa sukcesu, druga połowa to własna praca ale w przypadku Justyny chciałoby się powiedzieć, że jest jeszcze trzecia połowa, to jej smarowacze nart. Dzisiaj narty miała przygotowane rewelacyjnie, i na tych nartach dobiegła po srebro. Brawo, gratulacje, wtedy własne kłopoty odchodzą w dal, a radość z sukcesów Justynki ogromna, po południu zaś skoki, zobaczymy? Moje słabości też, przecież idzie wszystko do przodu i ma być dobrze i będzie dobrze, bo żadnych załamek nie przewidujemy!!!

Pozdrawiam wszystkie Vitalijki, Wiosna nie długo, wtedy weźmiemy się za bary i bedziemy znowu walczyć o nasze piękne sylwetki, pozdrawiam

wasza babcia2 J

17 lutego 2011 , Komentarze (6)

no i właśnie dokładnie jest tak jak w tytule, waga sobie stoi, zycie sobie fika koziołki. W niedziele wybraliśmy sie ze ślubnym na spacer do lasu z kijami, słońce, pogoda na zamówienie, my też zadowoleni. Zrobiliśmy kilka kilometrów, i nagle stanęłam na zamarzniętej kałuży i wywaliłam sie jak długa, i to wcale nie przenośnia tylko najprawdziwsza prawda. Kałuża zamarznieta pokryta była śniegiem. Nie powiem rozbiłam sobie bark, krótko mówiąc mam rękę na stelażu nazywa sie to poduszka Margeba, ale poduszką nie jest tylko rodzajem wyciagu, po szczegółowych badaniach usg, rezonans w CMS uczeni doktorzy stwierdzili, że nie mam pozrywanych rotatorów głowy kości ramiennej, no i dzieki BOGU, ale za to boli wcale wcale, sport to mord a sportowanie powinnam zostawić młodszym. Łamaga ze mnie. Dobrze, że tylko tyle się wydarzyło, zawsze mogło być gorzej, a więc leczę sie, siedzę z ręką odwiedziona do boku, i wiecie co można z taką figura zrobić w domu? no po prostu nic, kompletnie, nawet siedzieć wygodnie nie można. Tato mnie jeszcze nie widział, ale jak zobaczy to nie wiem czy wytrzyma mu serce, bo zawsze twierdzi, że ja wymyślam takie rzeczy dla śmiechu, no jak on ma 87 to może tak myśleć, mnie tam do śmiechu nie jest, nawet 5 dkg nie schudłam, ale różne rzeczy w szpitalu gdzie wyladowałam mi wlewali w żyły, więc cieszę się, że też i nie przytyłam, teraz zaś pozbywam sie tej całej chemii co to mi po żyłach płynęła no i nie powiem, żeby to były perfumy, ile tego swiństwa lekarze potrafią nam dać a my to wytrzymujemy! I tym optymistycznym akcentem pa, pa!

Wasza babcia2 

11 lutego 2011 , Komentarze (4)

Wiem, że zima jest trudnym czasem dla nas wszystkich osób starajacych się schudnąć, a to jest zimno a organizm jak wody potrzebuje ciepłej strawy i jak tu można przygotowywać właśnie surówkę na sniadanie lub obiad, chce sie zupy ciepłej, w takich sytuacjach ja gotuję najbezpieczniejszą zupę z możliwych marchewka i kasza jaglana, raazem daje krupnik, bez żadnych fajerwerków tylko sól, i pół łyżki masła, gar zupy wystarcza mi na dwa trzy dni, w zależności od chęci moich i rodziny. Poza tym kasza jaglana dla mnie jest zbawienna a właściwie dla mojego żółądka i wymiata wszystko to co zbędne a więc pleśnie, grzyby, kamienie kałowe, oraz wszechobecny śluz.

Po tygodniu czuje się jak odnowiona, polecam kto chce i wierzy w moc kaszy jaglanej niech spróbuje. Poza tym postanowiłam przejść na dietę błonnikową czyli potęga błonnika przede mna, wyczyścimy jelita, zmusimy je do pracy i ruszymy znów z waga, pozdrawiam

3 lutego 2011 , Komentarze (11)

Dzisiejszy dzień miałam ominąć w swoim blogowym pisaniu, bo jak pisać o własnych urodzinach? I to wcale nie 18 tych, nie trzydziestych, a nawet nie pięćdziesiątych tylko tych właśnie sześćdziesiątych szóstych? Sami powiedzcie no jak?<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Jak zwykle rankiem z kawą w ręku usiadłam przy komputerze i zajrzałam do poczty, a tam? Życzenia, wysypały się jak z wazonu najpiękniejsze kwiaty, Lech z Australii, Pre-Ake ze Szwecji, Bertrand z Francji, Panna Martha, gdzieś z Egiptu, Kazik ze świata już nawet nie wiem gdzie jest , Brian Agerbak, Jimmy Andersen, Tom Bacher, i wiele innych od osób, które w moim życiu są bardziej lub mniej mi znajome, i jak w takiej sytuacji zamknąć oczy i nie widzieć, tylu życzliwych i uśmiechniętych osób, które pamiętają, że masz urodziny?

W moim życiu wiele się działo już od najmłodszych lat, jako że urodziłam się jak wspominałam w sposób bombowy, w przenośni i naprawdę, Naprawdę? Ktoś zapyta? Ano tak, bombowo, pod ostrzałem wojsk amerykańskich, które walczyły na terenie Niemiec tego dnia w tym czasie. Nie można było, zatem sprawiać Rodzicom większych kłopotów, dlatego urodziłam się szybko i bezpiecznie aczkolwiek nie bezboleśnie, niestety!. Akuszerka, które odbierała poród lubiąca moja matkę powiedziała, Katia (Kazia było zbyt trudne w wymowie) masz córkę, zdrową i silną i dała mi klapsa tak dla zachęty abym już sama rozpoczęła życie zażywając „świeżego powietrza”!  Po kilku dniach, gdy naloty osłabły i Inge przyszła sprawdzić jak się miewamy wyjęła z zanadrza pierwszy w życiu prezent, jaki z mamą dostałyśmy, były to dwa porcelanowe koty w szare paski, dwa razem, z gałką wełny pod łapami. Inge, osoba samotna, starsza pani – męża straciła na wojnie, dzieci nie miała, pomagała wszystkim, no i mojej mamie też odbierając poród w trudnym czasie największych nalotów i bombardowania tego terenu, gdzie mieściły się zakłady produkujące broń. Inge otrzymała koty od swojej mamy w prezencie, gdy ukończyła 20 lat, dlaczego obdarowała nimi zupełnie obcą osobę? Tego nie wiem, i nigdy się już nie dowiem.  Koty pozostały z nami i zawsze, gdy coś się działo, najpierw byłam zawijana w bet ja, a obok mnie lądowały „nasze koty”. Przez wszystkie te lata koty stały na honorowym miejscu u Rodziców w mieszkaniu, na półce, kredensie czy witrynce, a czasem na telewizorze. Wiele rzeczy w międzyczasie uległo rozbiciu, wypadło komuś z ręki i w ten sposób zakończyło żywot, ale nie koty! Przetrwały na swoim stanowisku dowodzenia przez te 66 moich lat przypominając tamte zdarzenia, przypominając Inge i jej wielkoduszny prezent.

W ubiegłym roku Matka moja odeszła na zawsze. I w naturalny sposób koty przeszły do mnie, i dzisiaj stoją w serwantce zamknięte na klucz, jako najdroższy mój talizman. Koty są stare, mają już ponad sto lat, ale zawsze będą mi przypominały najtrudniejszy czasy w naszym życiu. Pewnie po mnie otrzyma je Moja Córka, a następnie wnuczka i tak pamiętne koty będą towarzyszyły moim dzieciom i wnukom i ich wnukom w tym naszym życiu.  Cieszę się, że mogę im coś podarować, co jest związane z Moja Matką a ich Babcią i Pra Babcią. Dzisiaj wraz ze ślubnym, idziemy w towarzystwie Joli do Restauracji Ganesh, restauracji indyjskiej, dlaczego indyjskiej? Tak rzadko mamy okazję spróbować innych smaków aniżeli polska kuchnia, no ewentualnie chińska. Myślę, ze wieczór będzie udany, a ja zdam Wam relację, zabieram ze sobą aparat, aby wszystko było jak najbardziej udokumentowane, zobaczymy, czy otrzymamy przepisy na poszczególne potrawy. Do zobaczenia i usłyszenia 

Wasza babcia jadzia

20 stycznia 2011 , Komentarze (4)

Dobre wiadomości to to, że nie przytyłam, złe, że wyjechałam nogami do przodu (prawie) z dziesiatki blogów, ha, trudno, żyje sie dalej. Zajęłam miejsce 15. Dobre, byłam na 6 tym, siódmym, ósmym i dziewiątym, następnie jedenastym i trzynastym a w końcu ladowanie miekkie na 15 na 1014 blogów w kategorii Ja i moje życie. Green canoe na miejscu trzecim, Mamma mia i Niedyskrety, to jedyne blogi, nie naznaczone przez choroby. Dlatego cieszę się, że w gruncie rzeczy mam zdrowie, a jak nie mam, to nie jest tragicznie w porównaniu, że dzieci, wnuki i rodzina ze ślubnym na czele zdrowi w miare, drobne kłopoty z AMD, czyli oczami męża ale... Wolę tfuuu tfuu tfuu przez lewe ramię mieć takie niźli te, o których piszą w blogach w kategorii Ja i moje życie.  Dopiero wtedy czujemy jakie to szczęście mieć zdrowie, i nie zamartwiać się zbytnio dniem dzisiejszym, a że w pracy, a mąż coś powiedział, że szef, że tramwaj się spóźnił, ze pogoda nie taka, że my nie na Karaibach tylko tu i teraz patrzymy w tv i konstatujemy ze zgrozą polityków, lepiej przełączyć na inny kanał, lub zgasić i wziąć książkę. Ja po raz drugi czytam Piotra Witta "Przedpiekle sławy" Rzecz o Chopinie. Autor dziennikarz były Wolnej Europy od 30 lat mieszkajacy w Paryżu znalazł datę koncertu Chopina na którym Paryż ten najważniejszy padł mu do stóp. I gdyby ta książka była tylko o tym koncercie zmiesiła by sie na 100 stronach, ale panorama zdarzeń, życia, ówczesnych czasów zaprezentowana nam w sposób najbardziej plastyczny, humorystyczny przy użyciu najlepszego języka polskiego powoduje, że w chwilach trudnych siegam do tej właśnie książki na ten tychmiast. Wydana została w roku 2010 w listopadzie, polecam warto przeczytac, a ten język...

Pozdrawiam, aha jeszcze Wielkie Dzieki Wszystkim Paniom Vitalijkom, które udzieliły mi smsowego wsparcia, serdeczności  i podziękowania jak róniez piękny dyg tak jak przed królową angielską!

Do usłyszenia

babcia2

13 stycznia 2011 , Komentarze (13)

Moje Kochane Panie Vitalijki,

Dawno mnie nie było, ale też wiele działo się w mojej zgrodzie, tuż przed świętami wysiadł mi piekarnik, ale to by było za mało, kolejne wydarzenie w Wigilię, moja córka wyrwała klamkę z okna balkonowego, które w związku z tym nie mogło sie zamknąć jak trza. Ale to nie wszystko, kocica chodziła po choince, zwalajac co ładniejsze bombki, -5 sztuk poszło do smieci, ale to nie wszystko, po świętach zepsuły się iskrowniki od zapalania gazu, uff, dobrze, ze tylko tyle, ale wszystko ma swoja kolej rzeczy. Do 7 stycznia hurtownie pozamykane zmiana VAT, cen remanenty itp,itd, więc nic nie szło załatwiać, dzisiaj dopiero reperowali piekarnik i kuchnię, ale jeszcze przybędą do mnie w sobotę, no a jutro nareszcie okno tarasowe ma być zrobione. Jak na jedna słabą kobitkę, troszke dużo.

Ale damy radę, nie takie bryły przed nami były jak pisze Ewa Ł. Ja nareszcie troche schudłam, zapytacie czy nie jadłam w święta?, jadłam jadłam, nawet miałam wyrzuty sumienia, ale sie udało po świętach 0,5 kg usunąć z moich bioder, brzucha czy skądkolwiek, waga o tym powiedziała dzisaj rano, chyba, ze waga źle nastawiona, a ja nie widziałam dobrze na oczy, kto to wie? 

Trwa konkurs na najlepszy blog roku 2010. I w wyniku namów moich znajomych zgłosiłam się swój blog www.okiemjadwigi.pl do tego konkursu. Traktuję sprawę z przymróżeniem oka i dystansem. Aktualnie trwa głosowanie sms-owe. Na numer 7122 należy wysłać sms z numerem bloga mój uzyskał oznaczenie A00277 i taką treść należy wpisać w sms

czyli numer 7122

treść A00277

Zwracam sie do Was moich Vitalijek i czytaczy, jeżeli podoba Wam się to o czym piszę na moim blogu, jeżeli chciałybyście mi pomóc wyślijcie sms na podany numer, aktualnie w wyniku głosowania,  na 1006 zgłoszonych blogów, mój jest na pozycji 7. Proszę bądźcie moimi ambasadorami i menadżerami promującymi aktywność w wieku 50 plus Vat !!!! hłe, hłe, hłe, i proszę o głosowanie

Informacje będę podawała co dwa dni. Pozdrawiam Wszystkie Panie i zyczę Sukcesów w odchudzaniu, zdrowia i szczęścia.

Wasza babcia2

Wasza Jadwiga

 

 

 

29 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Jutro kolejne ważenia, moje pierwsze po świętach, zobaczymy, choć ja wolałabym nie ogladać, ale trzeba mus, jak nie przytyje, będę zadowolona.

Miłe Panie Vitalijki!

Życzę Wszystkim Paniom Najpiekniejszego, Najwspanialszego, Najzdrowszego i Odchudzonego o kilka kilogramów własnych

Nowego Roku 2011.

wasza babcia2

 

23 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Tym razem ani nie schudłam ani nie przytyłam, tylko sie cieszyć, ale , ale zobaczymy co będzie po świetach? Tyle dobrych rzeczy wokoło, sama przygotowałam rybę faszerowana w galarecie, rybę po grecku, karpia po żydowsku, sandacza faszerowanego z paluszkami krabowymi, barszczyk z pasztecikami z ciasta francuskiego nadziewanymi grzybami, zupy grzybowej, kapusty wigilijnej z grzybami, sernik i piernik, i ciasteczka kaimaczkowe. Dość, od samego wymieniania potraw przytyłam, na pewno. a jeszcze trzeba u córki spróbować coś, bo nie po to robi aby siedzieć i patrzeć, aaa, jest jeszcze sałatka jarzynowa, ludzie!!!!!!!, po co, przecież to tylko dwa dni, no i mięska też upiekłam, ale te w ramach diety są ok. Jak zwykle wariujejmy w kuchni, a później bedziemy narzekały na to, ze tej fałdki co miała zniknąć, to nie nie znikła i przecież nie wiem dlaczego, i przecież ja nic takiego nie jadłam? znacie? znacie , wiem to ja sama to znam, no to dlaczego się odchudzam? Właśnie dlatego. Wyjaśniłam na wstępie. Nie wiem jak u Was ale u mnie jeszcze serniki są do zrobienia dla córci i dla nas i ojca, kompot już jest, grezybowa też, a więc nie tak dużo roboty, choinka stoi i jest pięknie.

Moje Drogie Panie, Drogie Vitalijki,

Pięknych Rodzinnych Swiat Bożego Narodzenia, Pełnych Miłości, Radości i Najlepszych , Romantycznych

życzy Wam

babcia 2

Wasza Jadwiga

więcej ciekawostek i przepisów kulinarnych znajdziecie na mojej stronie www.okiemjadwigi.pl  zapraszam serdecznie

 

13 grudnia 2010 , Komentarze (6)

Schudłam 10 dkg, to chyba żart, ale fakt zjechałam z osiemdziesiatki choć wcale tego nie czuję, a jak tak dalej z zimnem bedzie to ani chybi przytyję bo mam apetyt na gorące jedzenie bo mi zimno. Zima nie jest dobrym momentem na trzymanie wagi, a szczególnie kiedy przed nami swięta. Mój piernik już upieczony, bo gdy ja zajadam chlem na otrebach nie znaczy, ze moja rodzina tez bedzie ze mna wsuwała to co ja. Oni chcą swiat przyzwoitych, no tak ryby w galarecie, to i mnie wolno, po grecku takoż, śledzik, no na szczęście nie lubię, pod pierzynka a i owszem, grzybowa, lubie, barszczyk z uszkami pycha, no i jakieś ciasto z makiem, a w styczniu? będę krzyczała, ze wszystko szlag trafił, i znowu przytyłam. Ale przecież schab karkowy trzeba upiec, a kto go nie skosztuje? no i indycze mięsko też, no i boczek mniam, cholera juz przytyłam od samego wyliczania a co dopiero święta. Dobrze, ze u mnie Wigilia, to mi jedzenia zostanie i bedę na wigilijnym żyła a to postne jak wiecie.

I tymi dywagacjami na temat  Swiat papapa Wasza babcia2