Dzisiaj waga pokazała 95kg - czyli od początkowych 98.2kg spadło 3.2kg (z grubsza).
Najważniejsze, że widzę na razie ciągły, powolny spadek wagi.
Dzisiaj diety ciąg dalszy:)
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 35343 |
Komentarzy: | 285 |
Założony: | 30 stycznia 2009 |
Ostatni wpis: | 14 października 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Dzisiaj waga pokazała 95kg - czyli od początkowych 98.2kg spadło 3.2kg (z grubsza).
Najważniejsze, że widzę na razie ciągły, powolny spadek wagi.
Dzisiaj diety ciąg dalszy:)
Po porannych pomiarach jest 95.5kg - czyli 2.7kg mniej niż tydzień temu.
Chyba mogę już wykluczyć, że to sama woda - raczej udało mi się trochę tłuszczyku zgubić :).
Weekendowo oczywiście nie zamierzam zmniejszyć tempa chudnięcia - dzisiaj już 13km na rowerku było, będzie jeszcze basen. Przypomnę sobie, jak się pływa ;). Jedzenie oszczędnie, ale nie jakoś wybitnie mało - jak jestem głodny to jem, nie rzadziej niż raz na 2-3h.
Jutro lub w poniedziałek zdam relację z efektów weekendowego dietowania.
BTW. Nie wiem, jaka pogoda u Was, ale w Kielcach mamy właśnie 22 st. C i aż chce się żyć :)
I poleciało 2.1kg na razie.
Spadków ciąg dalszy, widzę, że idzie w dobrym kierunku:)
Dzisiaj planuję: 10-12km na rowerku, może z 5km spróbuję pobiec - nie biegałem od 2 tygodni, więc nie wiem, jak kondycja mi na to pozwoli, ale zmuszę się. Serce zdrowie, więc zawału przez to nie dostanę ;)
Czuję się zmotywowany:)
Święta, Święta i... po Świętach.
Zgubiłem w sumie już 1 kg :) - mimo Świąt, waga do dołu.
Dzisiaj trening na rowerku, może uda mi się też pobiegać. Oczywiście jedzenie oszczędnościowe - myślę, że nie przekraczam 1.500 kcal, a jeśli nawet to na samym rowerku 500-600kcal leci + jeśli uda mi się pobiegać to kolejne tyle przynajmniej powinienem być w stanie spalić.
Oczywiście wypijam dużo wody + herbaty (w sumie minimum 2l płynów, co na mnie i tak stanowi niezły wynik).
Z odchudzaniem jedziemy dalej...
Po niedzieli - pierwszy spadek
Panie i Panowie, spadło 0,6kg :) - mimo niedzielnego śniadania i jedzenia u teściów, wspomożony 10km na rowerku przed tv dzisiaj zaliczyłem z rana pierwszy zauważalny bo 0,5kg spadek wagi.
Jest 97,9kg :).
Zaraz na rowerek wsiadam ponownie, znowu zrobimy 10-15km i nadal dieta. Dzisiaj znowu nie będzie najłatwiej, bo drugi dzień Świąt i tym razem wizyta u rodziców z teściami, więc ponownie kuszenie jedzeniem, ale... skoro wczoraj się udało, to dzisiaj tym bardziej nie dam sobie wejść na głowę i jem ostrożnie.
Głupie 0,5kg, a cieszy :)
Bilans po pierwszym pierwszym dniu jedzenia
świątecznego (sobota)
Masy nie przybyło ;), ale spadku także nie ma.
Nadal 98.2.
Zobaczymy w niedzielę - bo sobota zaczęła się świątecznym śniadaniem u teściów (oszczędzałem się).
Oczywiście alkoholu zero i chyba dzisiaj nawet spróbuję z godzinkę na rowerku przed TV popedałować.
Generalnie plan jest taki, że codziennie rano albo basen, albo bieganie. Jak dobiję do 10km w max godzinę to zacznę intensyfikować moje treningi - zrobię wszystko, żeby do wakacji żona nie wstydziła się ze mną wyjść na plażę;)
Decyzja o zrzuceniu nadmiaru kilogramów (dzień 1 -
sobota przed Świętami...)
No i doszło do tego, że znów moja waga powróciła do poziomu bliskiego setce.
Czas coś zmienić - szkoda tylko, że do takiego wniosku doszedłem dzisiaj, tj. na dzień przed Świętami. Będzie ciężej. Ale jak teraz uda mi się wytrwać i nie podjadać, to potem będzie tylko łatwiej :)
Rzucam nadmierne jedzenie, koniec alkoholu i intensyfikacja biegania - jeszcze pół roku temu biegałem po 10km, teraz przy 3km mam dość. Już to powinno mi było dać do myślenia.
Nowy cel - 73kg, czyli 25kg od teraz. Daję sobie 3-4 miesiące zwyczajowym tempem moim - trzymajcie kciuki :)
Szału nie ma - ale spadek nadal jest
16 kg za mną - jeszcze tylko 10...
Spadek kolejny - jeszcze chudnę