Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (55)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 9179 |
Komentarzy: | 67 |
Założony: | 18 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 29 maja 2014 |
kobieta, 35 lat, Poznań
161 cm, 75.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
to niech no sie zrobi wreszcie wiosennie! i niech kwiatki kwitną! a cóż to wtedy była za wiosna:)
dzien 4+5, czyli jak to Joanna pokusom nie umie
sie oprzec.
małe zamieszanie i zawirowanie.
na dworze słońce.
ptaszki ćwierkają-chciałoby sie aż rzec-wiosna. prawie.
jak duzo szczescia moze dac jeden słoneczny dzień? oto odpowiedz: MNÓSTWO.
drugi dzień jem dużo. i to nie jest przesada-naprawde duzo. ocywiscie biorac pod uwage to jak odchudzalam sie wczesniej.
menu dnia 4:
-curry z tofu w green way'u (nie mam pojecia ile ma kalorii, ale tak na oko ok 40gram kaszy jaglanej-150kcal, tofu-milion kcal, surówka-mało kcal, sos-nie mam pojecia. strzelam ze powyzej 700kcal nie wyszlo, ale ponizej tez raczej nie. któż by wiedział)
-kolacja: olbrzymia miska surowego szpinaku(20kcal) z łyżką oleju (nie miałam pojęcia że aż tak dużo! nigdy wiecej! 160kcal) i torebką przyprawy fit up z chilli i suszonymi pomidorami(jedyne 16kcal-ale pyszne połączenie!! polecam) + kromka wasy(40kcal) łącznie=236kcal
razem= ok 1000kcal?? przerażenie!
dzień 4:
-35gram kaszy gryczanej (105kcal)
-szpinak z cebula i czosnkiem (40kcal)
-czesc danie meksykanskiego sojowego z Sante (210kcal)
-mała gruszka (dzieliłam sie z chomikiem:P) (40kcal)
-activia (120kcal)
razem=525kcal (aż dziw ile tego było na talerzu!! i jaka byłam najedzona!)
dzisiaj waga strzeliła na mnie focha-chyba sie popsuła. a może i dobrze? wresznie nie będę ważyła sie jak opętana milion razy dziennie:) tak wiec wage zaktualizuje dopiero za jakis czas-jak znajde gdzies wage:)
nie mogę uwierzyc,naprawde jak bardzo najadłam sie dzisiaj tą kaszą i soja i szpinakiem!! nie mogę uwierzyc ile tego było i jak mało kalorii mialo!! polecam każdemu!!
jestem zdziwiona, bo kazde moje odchudzanie do tej pory polegalo na glodowaniu, wezmy np. diete cambridge, czyli 3 marne saszetki dziennie, ktore w sumie mialy ok 430-450 kcal, dzisiaj zjadlam 525 kcal i nie glodowalam, ani przez chwile nie odczulam ssania w zoladki czy jak to tam sie inaczej glod nazywa! jetem w szoku ze mozna nie byc glodnym jedzac takie ilosci i jedynie podejmujac dobre wybory w sklepie. tak wiec w moim zyciu zaczyna sie nowa era-jemy duzo, ale madrze i zdrowo i malo kalorycznie:)
Ksiaze nadal za lasami i rzekami, czyli w gorach, smiga sobie na nartach i popija grzane wino, a ja siedze i nie moge skupic sie na nauce do jutrzejszej poprawki. sprawiedliwosc nie istnieje.
juz nie moge sie doczekac, kiedy to bede biegala w wiosennej sukieneczce 2 rozmiary mniejszej, a w kolo bedzie wiosna wiosna wiosna a ptaszki beda cwierkaly cwierkaly cwierkaly, a slonce swiecilo swiecilo swiecilo.....
:)
teza: odległość od Księcia > 500 km zwiększa
spożycie kalorii o 50%
3ci dzien dobiega końca.
dzisiejsze menu:
5 parówek sojowych (ok 375kcal)
2 łyżeczki ketchupu (ok 40kcal)
kromka wasy(40kcal)
kisiel(130kcal)
RAZEM: 585kcal.
za duzo:( strasznie jestem na siebie zła. ale tyle zjadłam z nudów, siedzę sama w pokoju, chomik cały czas coś chrupie, motywacja spada, Książe 400 km ode mnie, i wszystko źle i wszystko nie tak.
musze zobaczyc jak z praca i poprawkami, zeby wykalkulowac najlepszy okres na zapisanie sie na siłownie! trzeba wreszcie ruszyc ten ciezki tylek:)
zastanawiam sie ile musialabym schudnac zeby było widac na pierwszy rzut oka?? hm... bo tyle chce schudnac zanim zobacze Księcia, ktory studiuje na drugim koncu Polski, a niestety przez sesje nasze spotknia musza byc jeszcze bardziej ograniczone:(
mysle ze jeszcze 5 kg byloby idealne, jak na 2 tygodnie:) a Wy??;)
nic nierobienie zrobiło ze mnie straszliwie nudna i śpiącą osobę.
czy to normalne podbierac chomikowi jedzenie??
juz 3ci dzien!
wczorajsze menu:
-otręby (100kcal)
-owsianka(120kcal)
-słonecznik łuskany (ok.200kcal)
=420kcal
ach ten słoneczniik, kto by pomyślał że to cholerstwo ma tyle kalorii?
wczoraj karmilam 2Pac'a-chomika, którego połowy jestem posiadaczka:) i tak mnie korcilo zeby wybrac mu z karmy orzeszka! albo chociaz kawalek granoli albo suszonego jablka! wstyd sie przyznac ale to zrobilam a potem wydawalo mi sie ze Młody (2Pac) patrzy na mnie z wyrzutem.. cóż...
poza tym wypilam 2,6l odchudzajacej herbatki. brzuch mi juz pekal ale pilam dalej:) i co? 3ci dzien a na wadze 2 kg mniej!! wiem ze to woda,ale poprawia humor i dziala motywujaco i tak:) tak wiec obecnie jest 69.5kg!! i do wymarzonego 55 zostalo jedyne 14,5 kg!! bedzie dobrze:)
znalazlam cos co mnie straszliwie motywuje, wiec moze i Was zmotywuje:) a dokladnie mowie tu o reality show: the biggest loser.
oto obrazek:
a oto link do pierwszego sezonu w Australii:
jak tak na nich patrze to az sama sie mecze:)
i chyba nigdy nie zapisalabym sie na siłownie gdyby nie ten program!! bo tak, ZAPISAŁAM SIĘ! a raczej zdecydowałam ze sie zapisze i bede chodzila na nia co drugi dzien przynajmniej.
ostatnio ogolnie ambitnie-za tydzien musze poszukac pracy. eh. nie ma nic bardziej demotywujacego. ale tak to si ekonczy jak sie wydaje wiecej niz sie ma jako biedny student:)
juz niedlugo wszystkie bedziemy super laski:D !!! juz juz tylko chwilke nam potrzeba:)
:*
wielki powrót na ścieżkę właściwą:)
Jak się można domyślić po ostatnim pomiarze-bylo wtedy niecałe 64 kg, ubytek masy ponad 10kg (!!), przestałam się odchudzać, stosować jakakolwiek diete i tak miesiace ciezkiej pracy poszly na marne, spotkal mnie straszliwy efekt jojo i dokladnie kiedy tylko zobaczylam 7 z przodu, zamarlam z przerazenia i stwierdzilam ze znowu trzeba cos ze soba poczac. tym razem mam troszke mniejsza wage niz poczatkowo, ale to tez wyzwanie, tym bardziej ze teraz nie odchudzam sie tylko dla siebie:) ale o tym moze innym razem:) walentynki sie zblizaja, wiosna juz niedlugo ptaszki cwierkaja:)
dzisiaj zjadlam: 300kcal w otrebach i 120 w goracej czekoladzie-wiem wiem, czekolada, ale nie moglam sie powstrzymac:) łącznie 420kcal :)
niedlugo zaczne cambridge-zostalo mi z poprzedniego razu jeszcze saszetek na tydzien, zamierzam wtedy zrzucic do 3,5kg. zobaczymy:) DC przeciez czyni cuda:) a potem saszetki z herbapolu:) mam nadzieje na 55kg juz w kwietniu:)
TRZYMAJCIE KCIUKI!!
JA ZA WAS TRZYMAM:)