Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Siedzę przy komputerze i zarabiam na życie. A tyłek rośnie. Więc trzeba się było wziąć za siebie. Na razie ponad 30 kg mniej. Kilka biegów ulicznych (w tym maraton) za mną.. W czasie wolnym zajmuję się "suworologią": www.suworow.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 100463
Komentarzy: 359
Założony: 29 kwietnia 2009
Ostatni wpis: 19 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gerhard1977

mężczyzna, 47 lat, Kolbuszowa

179 cm, 102.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2010 , Skomentuj

Stało się. Znalazłem sobie nowe hobby. Zajmujące i czasochłonne.

 

Nazywa się z angielska AEROKICKBOXING. Po kilku zajęciach na które uczęszczałem w klubie karate spodobało mi się. Bardzo, ale to bardzo. W ramach "pracy dla klubu" zdecydowałem się nawet na przygotowanie strony www dla sekcji aerokickboxingu.

 

http://aerokickboxing.karatekolbuszowa.pl/

 

Wczoraj był kolejny trening. Na treningi chodzę z "młodą", która ma w założeniu nie przeszkadzać. Ale widział ktoś z Was kiedyś  nie przeszkadzającą 7 latkę?

 

Na pierwszych zajęciach przesiedziała nawet 15 minut spokojnie, by potem szaleć po całej sali. Na drugich szalała od początku. Wczoraj mała dostała aparat fotograficzny i zdanie "zrobić zdjęcia". Z zadania wywiązała się całkiem dobrze. Zrobiła ponad setkę zdjęć. Większość wyszła rozmazana lub z odblaskami światła. Jednak cześć z nich wyszła bardzo dobrze. Gdy uzyskam zgodę zainteresowanych to się nimi pochwalę.

15 listopada 2010 , Skomentuj

Kombinacja ciosów i kopnięć. Wymiatam. Pięknie, szybko, dynamicznie.  Sensei przygląda mi się chwile z uwagą i mówi: "Jak Ci nie wychodzi, to rób na razie tylko dwa pierwsze ruchy z kombinacji"...

8 listopada 2010 , Skomentuj

Za mną wyjątkowo aktywny weekend. W sobotę miało być, jak śpiewał Laskowiak "Starych nie ma, chata wolna, OJ BĘDZIE BAL". Niestety szybko okazało się, że tylko części starych nie będzie (tej żeńskiej). Na miejscu musi zostać męska część starych (czyli tatuś moich dzieci). Ale co tam - jak bal to bal.

 

Rano o 6 żona wyjechała z domu (wyjazd integracyjny do opery), a my postanowiliśmy się dobrze bawić. I chyba nam się to udało. Układaliśmy klocki, ogladaliśmy bajki, córka grała w gry komuterowe (konkretnie Heroes M&M 4).

 

Około południa spakowaliśmy się i pojechaliśmy na Jesienne Marsze na Orientację. Trudno nam było uzgodnić katergorię w jakiej startujemy - choć po zastanowieniu się doszliśmy do wniosku, że średnia wieku w naszej drużynie wynosi 14 lat więc najwłaściwsza kategoria to TM (Turystyka Młodzików). Po chwili okazało się, że jest trasa treningowa i ta była dla nas lepsza. Spacerkiem przeszliśmy przez trasę i nawet znaleźliśmy większość punktów (na 2 nie poszliśmy - były za daleko dla moich dzielnych piechurów). Nie zdecydowliśmy się też na chodzenie na azymut - przeskakiwanie z dwojgiem małych dzieci przez rowy okazało sie bardzo trudne. Po godzince wróciliśmy z lasu, oddaliśmy karte startową i wróciliśmy do domu. Tu czekał na nas obiad (do zrobienia) taki jak moje dzieci bardzo lubią: frytki z piekarnika. A potem dalszy ciąg czytania  bajek,bajek tv, układania klocków, i znowu czytania bajek. Umycie moich brudasków i połozenie ich spać. Mały zasnął podczas dobranocki, a mała godzinę później. 

Rys.1. Średnia wieku w drużynie 14 lat.

rys.2. Najmłodzy uczestnik "Jesiennych marszy na Orientację".

 

 

Podczas gdy my zwiedzalismy okoliczne lasy, pod naszym domem został otwarty basen. http://www.basen.kolbuszowa.pl/ 

W sobotę nie udało nam się odwiedzić basenu, ale już w niedzielę wieczorem nadrobiliśmy (ja z córką) te przeoczenie. Basen sprawia bardzo przyjemne wrażenie.  Duży basen pływacki i bardzo ciekawy basen rekreacyjny - składajacy sie z basenu do nauki pływania oraz kilku "korytarzy" z atrakcjami - prąd wodny, "ławeczki" z bąbelkami, natrysk - kurtyna wodna. Do tego bardzo długa zjeżdżalnia-rura i jacuzzi. Całość bardzo przyjemna. Ceny umiarkowane - najdroższy bilet dorosły w niedzielne popołudnie 8 zł/h. Najtańszy bilet dorosły - 6 zł w tygodniu o 6 rano. Mała była zachwycona. Mi też podobało sie bardzo, choć mam parę uwag: 

- Przede wszystkim po wyjściu z pryszniców trafia sie w "labirynt" korytarzy pomiędzy szatniami. Przypadkowo trafiłem w tym labiryncie na przebieralnie damską. Panie były już ubrane, a ja natychmiast się wycofałem. Ale rozdzielenie części "meskiej" i "żeńskej" na basenie powinno być wyraźne, tak aby unikać takich sytuacji.

- Druga uwaga dotyczy przebieralni "dla niepełnosprawnych" - która jest nie używana. Wydaje mi się, że oprócz osób niepełnosprawnych powinna być także dostępna dla rodziców z dziećmi. Poprawiłoby to sytuację "taty z córeczką" i "mamy z synkiem", którzy aktualne muszą prowadzić te dzieci do swoich szatni.

 - I trzecia uwaga: wybory samorządowe powinny być co roku! Wtedy było by wiecej nowych dróg, przedszkoli, żłobków i basenów!! 

 

PS. Gdzieś tam pomiędzy to wszystko udało mi się w niedzielę o zmroku "wepchnąć" dwugodzinne bieganie, częściowo po lasach, częściowo po świeżym asfalcie.

3 listopada 2010 , Skomentuj

Październik  zakończyłem z niewielką ilością wybieganych kilometrów. Wyszło tego około 85 km. Mało, ale miałem dwie przerwy - tygodniową "aby przestała boleć kostka" i drugą też tygodniową z powodu przeziębienia. Powoli wychodzi ze mnie "zmęczenie materiału" - nie bardzo mogę zwiększyć ilości przebieganych kilometrów, bo zaczynają się bóle stawów. Podobnie, gdy dodaje w treningu bardziej zaawansowane interwały.  Wychodzi na to, że trzydzieści kilka kilometrów tygodniowo (+ podstawowe przebieżki) to na razie mój  "limit wytrzymałości".

 

Jedyny jasny element treningowy października to seminarium aero kicboxingu. Podobało mi się, jednak będzie trudno uczęszczać na regularne treningi - termin nie bardzo mi pasuje. Będe musiał skleić coś z połączenia biegania, karate, aero i pływania. Basen ciągle nie został oddany do użytku - ale wybory samorządowe coraz bliżej wiec burmistrz po prostu MUSI otworzyć ten basen w ciagu 3 tygodni. Inaczej cała inwestycja na nic.  

 

Burmistrz musi otworzyć basen, a ja muszę ustalić swoje cele na przyszły rok. Rozsądek mówi mi, że warto by się skoncentrować na półmaratonach. Przy 30-40 km w tygodniu trudno będzie "przetrzymać" pełny maraton. Tu niezbędna jest duża ilośc kilometrów w nogach. Połówki są pod tym względem znacznie prostsze - ale też takie "niepełne". Zobaczymy. Na razie jesień i spokojne rozbiegania.

28 października 2010 , Skomentuj

Już po. Było fajnie. Troche mi w ćwiczeniu przeszkadzała muzyka - ale po za tym to wszystko OK. Ponieważ już wcześniej mieliśmy trening AERO z Sempai Małgorzatą, to wiedzieliśmy czego się spodziewać. Kolejny raz mogłem się wykazać się dobrą kondycją, przy brakach technicznych i siłowych.

Pierwszy z lewej: Sensei

Pierwsza z prawej: Sempai Małgorzata

 

 

Niemal wszyscy ćwiczyli w strojach białych (karate), czarnych, czarno-białych i biało-czarnych. Dzięki temu, że na trening wybrałem CZERWONĄ koszulkę techniczną z Silesia Maratonu na zdjęciech jestem dobrze widoczny :) .

 

http://www.karatekolbuszowa.pl/index.php?option=com_atomicongallery&folder=Seminarium+AEROKICKBOXING&Itemid=56

20 października 2010 , Skomentuj

Opowieść trenerki: "Po takim treningu jedna kobieta dostała kartkę na której miała napisać następnego dnia CO JĄ BOLI. Na drugi dzień przyniosła pustą kartkę. NIC CIĘ NIE BOLI? - NA CAŁYM CIELE NIE MA TAKIEGO  MIEJSCA KTÓRE BY MNIE NIE BOLAŁO".

 

Co więc mnie boli po treningu Aero? Przede wszystkim gardło - ale tu mam jakąś infekcję i bolało mnie już przed treningiem. A co w związku z treningiem?

Tu dość zaskakująco - trochę mnie bolą łydki i kark(mięśnie). Przyznam, że jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się, że mogą mnie boleć łydki, a jednak. Także mięśnie karku to pewne zaskoczenie - przy którym z ćwiczeń pracowały te mięśnie? 

Bóle mięśniowe są niewielkie - ale gardło boli bardzo. Mam nadzieję, że nie skończy się ogólnym choróbskiem.  

19 października 2010 , Skomentuj

Wczoraj w czasie treningu karate Sensei musiał wyjść wcześniej. Trening poprowadziła Sempai Małgorzata (1 kyu). Ponieważ bardzo Jej się spodobał aero kickboxing (jest głównym organizatorem zjazdu/seminarium w najbliższą sobotę) postanowiła nam zrobić rozgrzewkę w postaci zajęć aerobowych.

 

Rozgrzała nas skutecznie.

 

Potem nas przegrzała.

 

A niektórych to nawet ugotowała do czerwoności.

 

Ostatecznie "rozgrzewka" trwała prawie godzinę, a potem było 15 minutowe "omówienie zajęć" po którym rozeszliśmy się do domów. Wrażenia mam bardzo pozytywnę, mimo pewnych trudności "obiektywnych". Ale jeżeli tylko będe konsekwentnie stosował metodę "Mnie muzyka w tańcu nie przeszkadza" będzie dobrze. Zajęcia są intensywne i znacznie lepiej przygotowują do biegania niż karate. Jak intensywne? Ja oceniam na podstawie dzisiejszego samopoczucia,  że 55 minut ćwiczeń odpowiada +- przebiegnięciu przeze mnie w tym czasie ok. 8,5-9km. Jest to dla mnie spory wysiłek, na spokojnym treningu (wybieganie) robię w tym czasie ok 7,5-8km, a biegnąc "na maxa" na zawodach przebiegłem w tym czasie dyszkę. 

 

Większość współćwiczących miała problemy kondycyjne, co z radością informuję mnie nie dotyczyło. Spokojnie mógłbym ćwiczyć drugą godzinę. Gorzej było z synchronizacją ruchów - ale tu przy prostych ruchach dawałem sobie radę. Prawdziwe problemy miałem z synchronizacją kilku kolejnych technik. I z rozciąganiem - moją słabą stroną.

 

Ogólnie podobało mi się bardzo, a to oznacza, że w najbliższej przyszłości czeka mnie trudny wybór: aero kickboxing czy karate. Nie dam radę pogodzić jednych i drugich zajęć. Karate: poniedziałek, środa. Aero kickboxing: wtorek, czwartek. Na 4 treningi (+ biegi) rodzina mi się nie zgodzi. Zresztą czuję sam, że było by to przegięcie. A dodatkowo za tydzień otwierają mi basen pod domem. I systematycznie otrzymuję informację o odbywających się w okolicy marszach na orientację.

 

W sobotę "seminarium aero", a potem się zobaczy: http://www.karatekolbuszowa.pl/

 

14 października 2010 , Skomentuj

Na przyszłą sobotę (23 października) w Kolbuszowej zaplanowane są zajęcia z Aero Kickboxingu. Zajęcia "wzorcowe" ma poprowadzić instruktor z Katowic, a od listopada zajęcia prowadzić będzie Semapi Małgorzata (1 kyu - "brązowy pas z belką", ostatni stopień przed stopniem mistrzowskim).

Planuję się wybrać na te zajęcia, choć mam sporo wątpliwości co do ćwiczenie przy muzyce. Mam tak zwane "drewniane ucho" i całkowitą nieumiejętność rozpoznawania rytmu. Jak pisała Kluseczka (biegaczka/blogerka z portalu maratonypolskie.pl)- "jestem całkowite ASYNCHRO". Z tym, że mi powinno być łatwiej (tak przynajmniej zapewnia sempai Małgorzata) - bo znam już podstawy technik z karate.

Na plus ćwiczeń przy muzyce na pewno należy zapisać wysoką intensywność ćwiczenia (w porównaniu do KIHON - podstaw karate) i niską kontuzyjność (w porównaniu do KUMITE - walki). Minus - to ta muzyka. I brak czasu. Na seminarium postaram się pojawić - natomiast z systematycznym treningiem będe miał problem. Rodzina może być bardzo, ale to bardzo niechętna. Terningi Aero będą we wtorki - a w takim przypadku miałbym 3 treningi karate/aeroboxingu w ciągu 3 dni: poniedziałek/wtorek/środa.

Sam pomysł bardzo mi się podoba, mimo bardzo negatywnej opini Kluseczki, która twierdzi "że to nie to". Uważam, że mimo moich braków w synchronizacji, dużo mogę zyskać starając się tą synchronizację uzyskać. A moze nawet powinienem napisać: ZWŁASZCZA, ŻE MAM BRAKI z synchronizacją to powiniennem nad tym popracować.

Tak wieć 23 października seminarium aero kickboxingu, a 25 października otwierają mi pod domem basen. Jak to wszystko pogodzić i jak znaleźć na to pieniądze?

Jeżeli ktoś jest zainteresownay szczegółami to te są dostępne na stronie:

http://www.karatekolbuszowa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=67:-seminarium-aero-kickboxing-&catid=1:wydarzenia&Itemid=50

13 października 2010 , Skomentuj

Zmarł J.

Bliski/daleki krewny.  Moi teściowie (wujostwo zmarłego) mieszkają w sąsiedniej miejscowości i mają popsuty samochód. W związku z tym żona ustaliła, że pożyczymy im samochód "Bo tyle jest załatwiania w związku z pogrzebem i okresem przed: wieńce, wieczorne modlitwy, różaniec za zmarłych. I rodzice muszą jakoś przyjeżdżać do K. w zwiazku z tym wszystkim". Ok, nie ma sprawy. Jak muszą, to muszą..

 

Teścia nie było na pogrzebie J. .

W tym czasie pojechał do pracy kilkadziesiąt kilometrów od K.

25 września 2010 , Komentarze (3)

Wykopki u teściów. Daleka ciotka od strony żony: "Świetnie ci te zbieranie ziemniaków idzie. A mówili, że do żadnej roboty się nie nadajesz"

Hmm. Ciekawe KTO mówił?