Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 639420
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2013 , Komentarze (7)

TU  I  TERAZ

Tak, czuję się szczęśliwa

Widzę jak ogromne zmiany zaszły we mnie w tym roku.
Wszystko co mnie w życiu spotkało zarówno złego jak i dobrego - ukształtowało mnie.
I dalej kształtuje.
Dzisiaj nie żałuję niczego!

To co od kilku miesięcy dzieje się z moim ciałem i moją psychiką jest...CUDEM!

Lubię dany mi teraz czas.
Oby ten stan trwał jak najdłużej

Obserwuje swoje ciało jak się zmienia.
Jak jest mnie mniej.
Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam.

Reakcje otoczenia też są ciekawe.
Jedni mijają mnie z rozdziawiona buzią.
Inni chyba nie widzą różnicy w wyglądzie ale w zamiłowaniu do sportu czy ruchu w ogóle.
Są i tacy co się zachwycają i ciekawscy co by chcieli wiedzieć jak to robię.
Inni czekają kiedy przestanę ćwiczyć i zacznę jeść i tyć.

Jednym słowem - ciekawe
Ale ja to rozumiem.
Też tak na niektórych patrzę.
Mam nadzieję, że u mnie to zmiana na zawsze.

Mam pokorę w sobie bo wystarczy chwila by znowu być na początku drogi.

Strasznie jestem ciekawa czy schudnę poniżej 70 kg i jak będę wyglądać, i jak się czuć?

Ale dzisiaj jest piękny dzień.
Kończę pracę i z mężem prosto z pracy jedziemy na wycieczkę rowerową.
Uwielbiam pokonywać długie dystansy w lesie.
Spokojnie i wolno.
A o 20;00 siłownia

Dziękuję, że Jesteście ze mną.
Dajecie mi dużo siły.
Trzymam za Was kciuki.
Za powodzenie we wszystkim czego dotkniecie





5 września 2013 , Komentarze (8)


Remont naszego mieszkania trwa już kilka tygodni.
Dodam tylko,że we własnym zakresie i pomalutku;)
Będzie jasno i spokojnie.
A o tym marzyłam.

W między czasie były dwa tygodnie urlopu.
Czas maksymalnie zorganizowany.
I bardzo to lubię.
Dużo jazdy rowerem i siłownia.

Ten rok jest dla mnie wyjątkowy.
To tak jakbym odnalazła swoje miejsce na świecie.

Po drodze rak u Przyjaciółki i mojego psiuna.
Ale oboje wracają do zdrowia.

Dziękuję Wam za Modlitwy i morze wsparcia.

Mój Mąż od 2,5 roku walczy z rakiem i jak na razie wyniki ma dobre.

I jakoś przez to wszystko, tak mało do Was zaglądam.
Ale Wy wiecie, że jestem z Wami całym sercem.

W sierpniu nie mogę pochwalić się spadkiem wagi ale OK.
Dałam sobie czas.
Było dużo ruchu ale z dietą w niektórych dniach gorzej.

Od września zaczęłam bez żadnych wpadek.
I postaram się trzymać, przynajmniej przez cały miesiąc.
I zobaczymy jakie będą efekty.
Ale czuję, że nowy rok 2014 zacznę z murowaną "7" na początku wagi.

I nie zależy mi by przyspieszać cokolwiek.
Bo pokochałam, każdą sekundę swego życia.
Dziękuję Bogu, że umiem cieszyć się z drobiazgów.
Większość z nas lubi wiosnę a w szczególności lato.
A ja zawsze lubiłam jesień.
Postaram się każdą porę roku wykorzystać maksymalnie.
I nie chcę siedzieć w domu jeśli tak cudnie na powietrzu, wśród przyrody i ludzi.
Tak wiele chciałabym Wam napisać od siebie ale brak czasu.
Myślę, że w porze zimowej będę pisać do Was więcej.

Całuję Was z całego serca - Ania

27 sierpnia 2013 , Komentarze (5)


W minionym tygodniu zaczął się mój urlop.
Wyjechałam z mężem i pieskiem do teściów do Słupska a oni nie mają internetu.
Miałam nadzieję, że choć na chwilkę uda mi się gdzieś dorwać do internetu ale nie.
Teraz jesteśmy znowu w domku.
Wyjazd był bardzo udany.
Dużo jeździliśmy na rowerach.
Jednego dnia zrobiliśmy prawie 100 km.
W jedną stronę 48 km i powrót do domu 48.
Rewelacja.

A Oli?
Zachowuje się jakby nic mu nie dolegało.
Czasami trochę krwawi gdy zaczyna się lizać i tym samym podrażnia narośl na odbycie.
Widać ją bardzo dobrze i jest wielkości jeżyny.
Dzisiaj byliśmy umówieni na zabieg usunięcia guzka ale z powodów od nas niezależnych
zabieg został przesunięty o dwa dni.
Ponad tydzień temu Oli dostał kilka zastrzyków i guz się jakby zasuszył.
Zobaczymy...

Dziękuję za wsparcie.
Bardzo mi pomogliście.
Trochę się pozbierałam do kupy.

Diety na wyjeździe na dłuższą metę nie dałam rady trzymać.
Z wielu powodów.
Teściowa przygotowywała takie pyszności, że w końcu odpuściłam.
Ale nie robię sobie z tego, aż tak wielkich wyrzutów.
Bo to był tydzień i nie dłużej.
Z racji wyjazdu miałam też przerwę od siłowni.
A na wadze ponad 2 kg na plusie.
No trudno.
Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu waga wróci do normy.

Nie wiem jakim cudem ale we wrześniu muszę zobaczyć na wadze magiczne "8" na początku wagi.
I choćby to był 30 września.
Zobaczymy.

Całuję Was mocno.
Buziaki!




12 sierpnia 2013 , Komentarze (22)


...i zapomnieć

........by już nie bolało...

Wiem,...Wy też to znacie.

Tak mi strasznie ciężko dziś.
Mój Niutek (pies) jest chory.
Wszystko wskazuje na raka.
To tylko pies ale boli...
Nie wiem jak ja sobie dalej poradzę.
No... rozsypuje się drobne kawałki.
Złości mnie to.
Łzy same lecą po policzkach.
Gęba opuchnięta.
I jeszcze jak tu komuś powiedzieć, że to przez starego 12,5 letniego psiuna.

To akurat jest zdjęcie z przed 6 lat

Jak można, aż tak pokochać psa!
Nie mam dzieci, więc przelałam zapewne na niego wszystkie swoje uczucia.
Nie dam rady!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


P.S. Kochane przepraszam, że nie odpisuję ale jestem z Wami i dziękuję za wsparcie.
Muszę do Was pozaglądać i zobaczyć co u Was, i jak sobie radzicie, i choć kilka słów skreślić.

6 sierpnia 2013 , Komentarze (10)


Lato w pełni.
Gorąco!
Upał!

A ja ciągle w ruchu.

Przez mały remont w mieszkaniu z komputera korzystam tylko w pracy, a w niej nie mam czasu na prywatne sprawy.
Więc, tak tylko na chwilkę.
A jak uporządkuje mieszkanie to do Was wszystkich pozaglądam i porobię wpisy.

W ostatnią sobotę czyli 3 sierpnia byłam uczestnikiem:
I MARATONU ZUMBY W GOLUBIU- DOBRZYNIU

To było coś!
Nigdy nie byłam na zumbie ale uwielbiam tańczyć.

Kochani trzy godziny ostrego tańca i świetnej zabawy.
Wytrzymałam i jestem zachwycona.

Maraton odbywał się na gołym powietrzu, na placu przed zamkiem golubskim.

Od godziny 20 do 23, a później nocne zwiedzanie zamku z lampionami i przesympatycznym przewodnikiem.

Cały czas chodzą mi po głowie przetańczone melodie... 

29 lipca 2013 , Komentarze (15)


Dostałam od Was morze wsparcia.
Dziękuję z całego serca.
Tak bardzo chciałabym, by i Wam się udawało pozbywać niepotrzebnych kilogramów.

Czuję się zdecydowanie lepiej.
Mniej się pocę i to dużo mniej.
Już nie muszę nosić wkładek w bieliźnie, czy po każdej kąpieli używać zasypek.
Nie puchną mi nogi.

I mam się w co ubrać bo lepiej wyglądam w ubraniach.
Coraz bardziej się akceptuję.

Jeszcze 20 kg do pozbycia.
Dla mnie zupełnie niewyobrażalna ilość.

Ale też nie myślę o tym.
Będzie co mam być.
Skupiam się na tym by jeść zdrowo.
Często a mało i nie po nocy.
Nigdy nie rezygnuję ze śniadania.
Dużo wody do picia.
I ruch.
Zakochałam się w siłowni po uszy i w wycieczkach rowerowych.

U mnie kolejny kilogram mniej, czyli 95 - fajnie.
I ubrania znowu czas pozmniejszać, a innych pozbyć się raz na zawsze.
Nawet buty zrobiły się luźniejsze i jeszcze chwila a obrączkę ślubną będę musiała zmniejszyć by jej nie zgubić.

Postaram się wieczorem do Was pozaglądać i porobić wpisy.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze.
Kochani walczcie o siebie.

27 lipca 2013 , Komentarze (13)

Porównywanie tych zdjęć działa na mnie tak, że mogę przełknąć tylko wodę...
Ja nie zdawałam sobie sprawy jak wyglądałam.
Myślałam, że tych kilogramów nie widać...o naiwna...

Na pierwszym zdjęciu mam jakieś 115-117 kg - nawet nie wiem dokładnie....
Lipiec 2012 roku...
Byłam też bardzo zmęczona ale czy to wystarczające usprawiedliwienie?


Na ostatnim to też ja ale jakieś 20 kg mniej... również lipiec ale rok później 2013 roku

Zmykam na rower....


P.S. Wróciliśmy z mężem po przejechaniu jakiś 30 km.
        Super!
        Powietrze, wiatr, słońce, przyroda...komary
        Ale humor mi się poprawił, a teraz sprzątanie po remoncie 

26 lipca 2013 , Komentarze (13)


...na poprzednich zdjęciach ze Skandynawii to raczej była waga jakieś 105-107 kg (poprawiłam opis).

Teraz znalazłam inne zdjęcia i na tych mam około 115-117 kg.
Są to zdjęcia z obrony magisterki.
I jeszcze ten irokez na głowie - nigdy więcej!!!!!!
Sama jestem zszokowana i nie mogę na siebie patrzeć...a jednak to ja.
Na ostatnim zdjęciu to ja ale rok później i o 21 kg mniej.
Szczerze to przygnębiły mnie te zdjęcia.
Ja tylko na zdjęciach widzę różnicę i po ubraniach.
Mój Boże!!! 
Ja sama nie zdawałam sobie sprawy jak naprawdę wyglądałam...

Wiele osób mnie zaczepia na ulicy i pyta jak mi się udało tak dużo schudnąć a ja nie zdawałam sobie sprawy z tak wielkiej różnicy...

To jest 20 cm różnicy w obwodach...

Nigdy bym nie pomyślała, że będę robić, aż takie porównania i będę mieć takie zdjęcia z moją osobą.

Obawiam się Moje Drogie, że ciąg dalszy nastąpi...i wkleję jeszcze kilka zdjęć...


14 lipca 2013 , Komentarze (17)

Zdjęcia....



Skandynawia 2011 rok.
Przekraczam Koło Podbiegunowe waga jakieś 105-107 kg


Najnowsze zdjęcie lipiec 2013 - 96 kg


Norwegia 2011 rok.
W drodze na Nordkapp - waga 105-107kg

Nie najlepiej mi wychodzi wklejanie zdjęć a ich szukanie jeszcze gorzej.
Może jednak się w końcu nauczę

7 lipca 2013 , Komentarze (9)


Kolejny kilogram za mną.

Kiedy planuję ile chcę schudnąć i jak wiele pracy mnie czeka to zaczynam się łamać. 
Bo wydaje się to wręcz nieosiągalne.
Wolę gram po gramie.
Małymi krokami.
Małe sukcesy ale cieszące.
Im wolniej tym trwalej.

Kochani i trwam w diecie i ruchu.
Godzina po godzinie.
Dzień po dniu.
Nie zastanawiam się tylko działam.

Czuję się lepiej we własnym ciele.
Gdy rano wstaję z łóżka już tak kostki w stopach nie bolą.
Schylam się bez problemu i tak samo wchodzę na taboret.
Jestem sprawniejsza i to najbardziej cieszy.
Reakcje znajomych i obcych też ale to nie jest akurat najważniejsze.

Jeśli zjem coś co nie jest dietetycznie - nie karze się jak kiedyś.
Dalej robię swoje.
Wśród dietetycznych pozycji wybieram te, które mi smakują.
Rodzaj sportu i ruchu wybieram ten, który lubię.

Nikogo już nie naśladuję.
Jestem sobą.

I jestem dla siebie dobra.
To czy schudnę, czy nie, nie jest najważniejsze ale by czuć się dobrze z samym sobą.

Robię to dla siebie.

Na początku,...gdy podjęłam decyzję o diecie i ruchu, to powiedziałam sobie, że cokolwiek się będzie działo w moim życiu, będę trwać w diecie i stosować 50 minutowy ruch każdego dnia. 
I tak było.
Wierzcie mi nie było łatwo.
Zaczęłam od chodzenia po schodach: na czwarte piętro i z powrotem.
Najpierw 2 razy.
Później zwiększałam ilość.
Minimum to 2 razy.
I rower stacjonarny.
Oj bolał tyłek ale się nie poddałam.
Bo robiłam to dla siebie.
Nie miałam ochoty się mierzyć, warzyć czy robić zdjęcia.
Kiedy mi się nie chciało, to mówiłam - dość!!!!
Nie myśl tyle.
Wciągaj dres, buty i na schody.
A później roweryk.
Byłam już rozruszana po schodach i szło mi lepiej pedałowanie.
Tak było przez pierwsze trzy miesiące a od kwietnia zaczęłam chodzić 4 razy w tygodniu na fitness siłowy.

Wiedziałam, że czasu nie zatrzymam.
Cokolwiek zrobię, on i tak upłynie.
I to ode mnie zależy, czy wraz z nim upłyną kilogramy.

Wykorzystujcie każdą chwilę.
Nie odkładajcie na później.

Bardzo chcę by i Wam się udawało.
Nigdy...przenigdy nie wolno się Wam poddać!!!