no i jednak lipa...
ta menda dzisiaj zadzwonił , bo miał mi powiedzieć, o której jutro pracuję, a powiedział, że ma złe wieści i niestety nie chce mnie w pracy. kazał przyjechać to mi zapłaci. miał na mnie czekać w restauracji. wchodzę, Panajotis na kasie siedzi i mówi, że szefa nie ma, ale zostawił mi pieniądze, 160 euro. hola hola!!!!! panowie!!!! jakie 160???? 50 i pół godziny przepracowałam w sześć dni, po pięć euro za godzinę to wychodzi 252,50 euro!!!! usiadłam sobie przy stoliku i czekam. Panajotis dzwoni po szefa i mówi mi po chwili, że może mi dać 200 euro, a po resztę mam przyjść jutro. no, jeszcze czego!!!! a jutro przyjdę i mi powie ze mnie nie zna!!!!! dzisiaj czekam . przyszłam z powrotem, mimo że trzy dni niemal nie spałam wcale, ma przyjechać i zapłacić mi. koniec kropka. przyjechał, na dzień dobry palnął tekst, że cieszy się, ze mnie nie przyjął. ja pytam, co powiedział, bo nie dosłyszałam, a ten huj do mnie, że cieszy się ze mnie nie przyjął, bo jestem niedobrą dziewczynką!!!!! popatrzyłam na niego spokojnym wzrokiem, szepnęłam "zapłać mi i wychodzę, a on mi rzuca 200 euro na stół i mówi "wypierdalaj stąd"!!!! opa!!! jakie wypierdalaj? ja jestem grzeczna i spokojna, czekam tylko na wypłatę, nic więcej od ciebie nie chcę!!! i dalej. rzucił się na stół, zabrał te 200 euro i wpakował je do kasy, zamknął demonstracyjnie na klucz i poszedł do stolika, usiadł i śmieje się huj ze mnie!!!!!!!! patrzy na mnie, mówi do dziewczyny która z nim siedziała, "zobacz ta kurwa nie chce wyjść" i szczerzy zęby do mnie!!!! pół godziny czekałam , siedziałam przy swoim stoliku i milczałam, a on huj śmiał się ze mnie i ta dziewczyna razem z nim się śmiała!!!! wstał w końcu , podszedł do mnie, popatrzył mi prosto w oczy i mówi "jesteś bardzo niedobrą dziewczyną, wypierdalaj z mojej restauracji!!!" łzy popłynęły mi z oczu jak z kranu. nie chciałam płakać. grałam silną. ale stało się. popłakałam się na jego oczach a on do mnie, że jestem głupia jeśli myślę, że wezmę jakiekolwiek pieniądze. wtedy powiedziałam "nie ze mną takie numery panie Michale." poszedł do stolika, klął do tamtej dziewczyny, a ona w końcu mówi "daj jej te pieniądze, czego ją tak męczysz?" przyszedł, dał mi 250 euro i jakieś drobne, co miały to być te 2.50 centów, a było tego i dwadzieścia centów mniej, stanął przede mną i mówi żebym się nigdy tutaj już nie pokazywała. wzięłam pieniądze, powiedziałam "dobranoc" i poszłam przed siebie. Panajotis powiedział mi dobranoc i tyle było. wtedy dopiero wybuchłam płaczem.... nerwy miałam takie.... Boziu, czemu mi się takie rzeczy przytrafiają???? mam dosyć tego.... w jakimś stopniu jednak cieszę się, ze udało mi się odebrać co moje. a resztę niechaj szlag jasny trafi!!!! a i jeszcze coś!!!!! nigdy , ma przenigdy nie wchodźcie do restauracji o nazwie "+usija" czyta się "sin usija".
jest 1:35 i właśnie weszłam do domu...
bardzo pracowity dzień. około 19:00 przyszedł szef i zagadałam do niego, czy może mi cos konkretnego powiedzieć, bo wzięłam ostatni raz pieniądze z urzędu pracy i mam miesiąc na znalezienie pracy z ubezpieczeniem. w odpowiedzi, usłyszałam: " nie martw sie skarbie, jutro o tym porozmawiamy, a tymczasem masz mi się nie przejmować i spać spokojnie, ok?" ok odpowiedziałam i tyle na dzisiaj. jeszcze dodał , że jutro pracuje na rano, mam być o 8:00 w restauracji.... tak więc wykąpie sie, położę się, jak mnie sen weźmie, to pośpię nieco i wstanę, zrobię dużo kawy i pójdę. i tyle mnie widziało moje łóżko... rękawiczka mi pękła i muszę wykombinować cos do jutra. paznokieć mi sie złamał pod kąpem i i mam ze cztery milimetry skórki podpaznokciowej na wierzchu, przez co będzie trochę utrudniona robota, na całe szczęście krew się nie lała. wszystko będzie dobrze. a tymczasem czekam aż sie woda zagrzeje na kąpiel i spierniczam, spać.
zapłaci, inaczej będzie miał nie tylko ze mną do
czynienia...
wiem gdzie dzwonić i co mówić, by zmusić kogoś kto chce mnie oszukać do zapłaty za robotę. inaczej nie ręczę za siebie. ale zauważyłam, ze ludzie go chwalą i szczególnie ci co robią tam kilka lat mówią ze jest uczciwy. za godzinę wychodzę do pracy. oby nocka szybko minęła...
o 1:00 wyszliśmy z restauracji ...
ci ostatni, co najdłużej i najwiecej pracowali. jeden współpracownik, grek, odwiózł mnie do domu, okazało się że mieszkamy blisko siebie. od razu dodam, ze facet jest zoanty i dzieciaty. harowałam jak wół, by zadowolony był szef, ale dzisiaj mnie nie pochwalił, choć nie powiem, był uprzejmy i jak do mnie się zwracał, to mówił "laleczko". dobrze mi dzisiaj poszło, i .... MAM BYĆ TAM JUTRO O 17:00!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! HURRAAAAAA!!!!!!!! a teraz idę spać, bo rano muszę wstać by zapłacić za mieszkanie i rachunek za internet i muszę kupić ze dwie bluzki białe, bo szef zażyczył sobie, ze bluzkę mam mieć białą a spodnie czarne albo jakieś inne ciemne, a fartuch może być biały, może być czarny, nie ma znaczenia. tak wiec bez gadania trzeba się dostosować do poleceń szefa. niechaj się wreszcie zdecyduje i mnie zatrudni!!!! idę spryskać się środkiem przeciwbólowym i kładę się spać z nadzieją, że szybko zasnę i odpocznę porządnie....
moje czekoladki w czerwonych papierkach na
zamówienie...
niektóre z nich są nadziewane nadzieniem z wódką, dużą ilością wódki, a inne mają w środku morele suszone. obtoczone w wiórkach kokosowych. mniam mniam.... pysia.... na całe szczęście, są zamówione, wiec nie próbuję. jedną zjadłam wczoraj zanim je wsadziłam do zamrażarki. wódka daje powera...
minął dzień wolnego...
szef zadzwonił i kazał mi być w pracy jutro o 17:30!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! yeaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! super super super!!!!!! aż mi się chce skakać z radości!!!!!!!!!!! yessssssssssssssss!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
minął trzeci dzień próbny...
na jutro dali mi wolne. szef ma zadzwonić do mnie by powiedzieć o której mam przyjść we wtorek... a we wtorek mam iść do urzędu pracy rano, co koliduje z pracą, ale iść muszę, bo inaczej nie będę miała jak i czym zapłacić za mieszkanie.... na dodatek zadzwoniła jedna co chce by jej mieszkanie posprzątać, ale nie może jutro gdy ja mam wolne, chce natomiast we wtorek.... trudno.... nie dam rady we wtorek. pracowałam od 9:30 do 18:30. ważę 101.90 kg. najbardziej ze wszystkiego boli mnie kręgosłup. ale da się przeżyć. dzisiaj też byłam chwalona. odpocznę sobie. pralka juz pierze fartuchy i czepki, a ja po prysznicu (((BOZIU, CZEMU NIE WYNAJĘŁAM MIESZKANIA Z WANNĄ?????? CZEMU?????????))))) posłucham sobie muzyki leżąc w łóżku i delektując się czymś z lodówki.... jeszcze nie wiem co to będzie. ale w sumie to mi się jeść nie chce. napije się capucino.
minął drugi dzień próbny...
powiedział bym przyszła jutro!!!!!!!!!!!!!!! a tak poza tym, to zakończyłam pracę w restauracji o 17:00, i zaraz pojechałam do biura do Eleni, i sprzątałam do 21:00. przyjechałam do domu, siadłam na kanapie i włączyłam tv, jest fajny film, z 1999 roku, o więzieniu, więźniach i jednym czarnym cudotwórcy. aż się popłakałam przy scenie jak prowadzili faceta na egzekucję na krześle elektrycznym... jeszcze mam łzy w oczach, a ja przecież nie rozczulam się przy filmach.... dłonie mnie szczypią, całe szczęście, ze dzisiaj wzięłam ze sobą rękawiczki, to jest lepiej z dłońmi niż wczoraj. krem z apteki, jakiś włoski, też swoje robi. plecy mnie bolą, nogi mnie bolą. idę się kąpać i spać.... dobranoc!!!
minął pierwszy dzień próbny...
jestem zmęczona, zadowolona, padnięta, uradowana, niepewna.... dzisiaj zapierniczałam jak ruski koń i wszyscy są jak najbardziej zadowoleni ze współpracy ze mną. pracowałam od 8:00 do 17:00. szef kazał mi przyjść jutro o ósmej trzydzieści!!!! pani Dimitra z którą pracowałam, wstawiła się za mną u szefa i nie zapomniała mi o tym powiedzieć, za co jestem jej bardzo wdzięczna. szef na koniec zapytał jak mi się podoba ta praca, a ja z super uśmiechem, (((zauważcie ze po 9 godzinach ciężkiej harówy uśmiechnięta byłam i szczęśliwa!!!! ))) powiedziałam mu szczerze i na temat , że podoba mi się baaardzo i pragnę tu pracować!!!! iskierki miał w oczach jak mi mówił, żebym przyszła jutro rano. w ogóle jestem bardzo zadowolona!!!! zmęczona ale szczęśliwa, że dał mi szansę się wykazać!!!! oraz z tego powodu, ze chce mnie widzieć tam jutro!!! mam szczerą nadzieję, ze będzie chciał widzieć mnie i pojutrze i popojutrze i już na zawsze!!!! Boziu!!! niechaj mnie przyjmie, proszę.....
jutro rano się okaże, czy będę miała wreszcie
pracę...
fartuszek i kapelusz już spakowany do torebki. mam nadzieję wielką, ze wszystko pójdzie dobrze, gładko i uczciwie.