Skrzypiał, piszczał i się rozleciał.
Tak nawijałam ślubnemu mimo chodem, że dzisiaj pojechaliśmy i stałam się szczęśliwą posiadaczką tego cuś. Deptałam dzisiaj na nim 3x po 1/2 godziny.
Może tłuszcz się chociaż jak nie spali to uklepie?
Bo mogę być babcią
lub ujeżdżającą Felka.
Wybór należy do mnie.
Od poniedziałku ślubny też dietkuje bo się przeraził swoją wagą, a wiosna za plecami dyszy. No co, pomarzyć nie można?
Powiedział, że Felka będzie ujeżdżał razem ze mną(no to zajedziemy go raz, dwa jak Amen w pacierzu) trudno.
Nagotował sobie gar barszczu ukraińskiego na drobiu i będzie wcinał, a ja będę mu dzielnie wyżerać.
Synek spróbował i powiedział, o jaką mamy pyszną zupkę.
No to już jest nas 3 do zupki, he, he.
No to go, go, go bo wiosna idzie.
Buziaczki