Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszyscy mają mambę, lecz nie ja. Nie należę do drużyny Actimela. Nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów. Nie dodaję skrzydeł. Nie znam Goździkowej. Ze mną Ci się nie upiecze. Nie zapewniam komfortu. Dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w Trollu. Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr. Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek. Mam więcej niż 2 kalorie. Nie jestem też owocem Jogobelli. Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką czy skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. To ja nie mam szans z pragnieniem. Nie trafiam silnie w ból. Nie mam pomysłu na obiad. Nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą. Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia. Wciąż nie wiem skąd bierze się Chocapic. Nie wiem też dlaczego Cini Minis jest takie cynamonowe. Nie rozpływam się w dłoni, ani w ustach. Poza tym nie brałam udziału w 'Tańcu z Gwiazdami". Jeszcze jedno.. nie znajdziesz mnie w co piątej Kinder niespodziance.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 117138
Komentarzy: 1802
Założony: 5 września 2009
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siwa1984

kobieta, 40 lat, Karlsruhe

175 cm, 123.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Być lepszą wersją siebie - do 31.03 osiągnąć pierwszy cel 99, 9 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Witajcie!!

Długo się nie odzywałam a to dlatego, że w ferworze świątecznych przygotowań po pierwsze - nie miałam czasu a po drugie - zapomniałam o diecie... Nie mam zamiaru się jakoś użalać nad sobą bo to jest tylko i wyłącznie moja wina i moja głupota. W święta nie żałowałam sobie niczego a i przed świętami podżerałam tu i ówdzie. Efekty są a jakże!! Na wagę nie staję
(nie chcę sobie psuć humoru) ale po spodniach widzę, że jest na plusie i to sporo.

 


Jak wiele z Was od Nowego Roku chcę zmienić dużo w swoim życiu. Przede wszystkim chcę wreszcie schudnąć oraz zmienić swoje nastawienie do jedzenia. Nie może żarcie mną rządzić i na każdym kroku udowadniać mi jaka jestem słaba... Chciałabym podobać się sobie i mojemu eMowi. Chciałabym aby mój synek miał ładną i szczupłą mamę...

A więc od Nowego (miejmy nadzieję - lepszego roku) mam zamiar stosować następujące postanowienia:


- dieta 1000 - 1200 kcal (zastanawiam się też nad wykupieniem jakiejś Vitaliowej diety tylko nie wiem która dla mnie byłaby najlepsza - wszystkie sugestie mile widziane)

- rowerek minimum 30 minut (to tak na poczatek - potem będzie więcej) dziennie

- ogólnie zadbanie o swój wygląd (mam tu na myśli regularne golenie nóg na przykład bo zawsze cholerrrrrnie mi się nie chce, stosowanie maseczek i kremów do twarzy i ciała)

- bycie w końcu konsekwentną

- zero słodyczy, fast foodów, słodkich, gazowanych napojów i tłustego, niezdrowego żarcia

- dużo spacerów z moją małą rodzinką


Z postanowień niedietowych mam zamiar:

- w końcu znaleźć pracę, która pozwoli nam na usamodzielnienie się i wynajem choćby kawalerki (tak tak mam dość mieszkania z rodzicami i dopasowywania się ciągle do ich przyzwyczajeń i rad)

- być obrzydliwie szczęśliwa!!! (i wierzę w to jak nigdy i wiem, że mi się uda)

Ciao:* 


9 grudnia 2010 , Komentarze (5)

aśnie tyle czasu już jestem mamą. Jak ten czas szybko leci... Co się zmieniło w moim życiu przez ten okres?? Ano właściwie bardzo dużo. Za sprawą mojego małego Słoneczka stałam się inną osobą. Bardziej odpowiedzialną, dostrzegającą urok macierzyństwa. Ale na wszystko to potrzebowałam czasu, nie zawsze było kolorowo. Były kolki, był gronkowiec, była trzydniówka... Wszystko przetrwaliśmy. Nawet ząbkowanie. Tak tak Igorek ma już jednego zęba:) Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakuje swoimi nowo nabytymi umiejętnościami i najróżniejszymi minkami. 

Mój wygląd też się zmienił. Od maksymalnej wagi przeze mnie osiągniętej dzieli mnie 27 kg. Jeszcze długa droga przede mną ale wiem, że dam radę. Obcięłam włosy bo były zniszczone i zapuszczam od nowa. Zmieniłam też ich kolor. Teraz są rubinowe. Ale chcę stopniowo wrócić do bardziej naturalnych kolorów. Odcienie brązu i blondu mi się marzą. O takie:

Zdjęcie zrobione 3 lata temu....

Pozdrawiam Was:*

7 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Dziś na wadze 95,2 kg a więc mały spadeczek - 0,5 kg.

Szału ni ma ale coraz bardziej oddalam się od setki.

Buziaki Lasencje:*

6 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Nasz mały elfik (z brudnym nosem):



A tu odpoczywa po ciężkim dniu:



A na koniec szczęśliwa ciocia i jej śliczny siostrzeniec:


5 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Wpadłam tylko na chwilkę aby podzielić się z Wami radosną nowiną. Otóż wczoraj o 15:55 przez cięcie cesarskie przyszedł na świat mój siostrzeniec Patryś:) Jest taki malutki i kochany. Waży 2 800 g i mierzy 52 cm.


PS: Zdjęcie Wam wstawię o ile mi siostra na to pozwoli. Muszę zapytać:)

1 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Witam piękne Panie (i Panów również jeżeli czytujecie moje wpisy)...

DIETA:

Co tu dużo mówić. Listopadowy cel 96,0 kg osiągnięty. Jest nawet mniej. Czyli metoda małych kroków działa. Metoda nagradzania również, moja świnka - skarbonka coraz pełniejsza. Cel na grudzień --> 92 kg. Czemu tyle?? Już odpowiadam. Nie mam zamiaru jakoś specjalnie obżerać się w święta no ale na kawałek sernika czy smażonego karpia na pewno się skuszę... Podejrzewam, że nie obejdzie się bez świątecznego zastoju wagowego. Mam powera i wprowadziłam ćwiczenia do swojego planu dnia. Na razie jest to pół godziny rowerka, które będę stopniowo zwiększać. Od czegoś trzeba zacząć. No to tyle na tematy dietkowe.

IGOREK:

Moje maleństwo z dnia na dzień uczy się nowych umiejętności. Rozwija się prawidłowo a nawet troszkę szybciej niż powinno:) Mamy juz jednego zęba i przeszliśmy niedawno "trzydniówkę". Na szczęście Igi już zdrowy i pełen radości. Mój promyczek kochany...

MY:

Nam nie układa się za dobrze. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys... Częściej się kłócimy... M. nie ma pracy ze względu na pogodę (zima=brak zleceń w budowlance). Z kasą ciężko no ale jakoś musimy przezimować. I pielęgnować nasz związek.

Pozdrawiam

Ola


9 listopada 2010 , Komentarze (8)

Chciałam przedstawić Wam moje własne dzieło. Robione prawą ręką na lewej i (o zgrozo!) lewą na prawej:) Wyszło całkiem nieźle.

9 listopada 2010 , Komentarze (4)

Przyznam się bez bicia, że w minionym tygodniu nie obeszło się bez dietkowych wpadek, rowerka nie było sauny nie było i siłowni również. Ehhh... zero konsekwencji! stan skarbonki na dzień dzisiejszy +3 zł. Mimo wszystko na wadze jest spadek i to niebylejaki spadek! - 3,4 kg!! Jak to możliwe ja się pytam???

2 listopada 2010 , Komentarze (3)

Cześć Laseczki.

Na początek przyznam się bez bicia, że zaniedbałam moją dietkę i ćwiczenia. Jak pamiętacie stosowałam Dukana na początku października. Uderzeniówka szła mi dobrze. Nie wiem czy przez nadmiar białek, czy może przez otręby ale mój przewód pokarmowy się zbuntował.... Masakra. Biegałam do wc średnio 3 razy na godzinę. Myślałam, że się wykończę. Przerwałam Dukana. Wróciłam do "mż" i dupa!! Ciągle mnie coś kusiło. Przez większą część dnia jadłam dietkowo, przepisowo i zgodnie z planem a wieczorem "trzepanie lodówy" czyli wszystko co się da i to w jak największej ilości, następnie ogromne wyrzuty sumienia - ot takie błędne koło. Dzisiaj się otrząsnęłam. Wiem, wiem ostatnio też pisałam, że się otrząsnęłam a wyszło jak zawsze. Próbuję kolejny raz. Od dziś (nie od jutra) koniec z kompulsywnym obżeraniem się, ze słodyczami, piwkiem, winkiem i innymi pokusami. Mam kilka nowych postanowień. Oto one:

- mniejszymi krokami do celu - biorąc pod uwagę, że znowu zobaczyłam na wadze "trzycyfrówkę" (101,7 kg) mam zamiar pozbyć się jej właśnie w listopadzie. Pod koniec listopada chcę ważyć 96 kg (lub mniej).

- akcja "rusz dupsko" - przeprosić rowerek stacjonarny za to, że stoi ukurzony w kącie i przynajmniej pół godziny dziennie popedałować na nim. Oprócz tego 2-3 razy w tygodniu (w miarę możliwości oczywiście) odwiedzić siłownię.

- system motywacyjny nagradzanie siebie - (ściągniete od beci84) za każdy dietkowy dzień będę sobie płacić (A co!) 1 zł, za niedietkowy będę zabierać 2 zł, za przynajmniej pół godzinki rowerkowania + 1 zł, za wyjście na siłownię + 2 zł. Jeżeli w ciągu tygodnia schudnę mniej niż 1 kg + 2 zł, jeśli więcej niż 1 kg + 5 zł a gdy nie schudnę lub nie daj Boże przytyję -10 zł. 

Zawartość skarbonki będę mogła wyjąć dopiero ostatniego dnia miesiąca i wydać na to co chcę.


A teraz opowiem Wam o moim problemie. Problem jest poważny, bo zaczyna utrudniać mi normalne życie. Wydaje mi sie, że cierpię na nerwicę lekową. Odczuwam ogromny lęk przed utratą przytomności. Nieraz w życiu zdarzyło mi się zemdleć ale zawsze był tego powód (np. duszno w kościele, widok krwi czy smród w szpitalu). Teraz wystarczy, że jestem sama w supermarkecie, aptece czy urzędzie i zaczynam obsesyjnie myśleć, żeby tylko nie zemdleć. W jednym momencie robi mi się niedobrze, słabo, duszno i nogi mi się uginają. Zaczynam szybciej iść, rozglądam się gdzie by tu można usiąść na chwilkę albo pędzę ile sił do wyjścia. Za każdym razem towarzyszy temu przyspieszone bicie serca i paniczny strach... że zemdleję, że narobię publiki i że tak pewnie bedę leżała, bo nikt mi nie pomoże... Najlepsze w tym wszystkim jest to, że kiedy idę po tym samym supermarkecie z moim M. czuję się dobrze. Ale wystarczy, żeby oddalił si ode mnie na 5 metrów lub nie daj Boże zniknął mi z pola widzenia - jazda się zaczyna... Od 2 dni jestem na Persenie, nie palę i czuję się trochę lepiej. Czy któraś z Was spotkała sie z czymś takim??


Będę kończyć. Gratuluję tym, które dobrnęły do tego momentu. 

Buziaki

Ola.

23 października 2010 , Komentarze (4)

Cześć Kochaniutkie:*

Żyję. Krótko napiszę co u mnie bo właśnie Malutki usnął a ja muszę się brać za ogarnięcie domu. Jak Wam juz kiedyś wspominałam zapisałam sie na kurs stylizacji paznokci. To on jest właśnie powodem mojej nieobecności. Zaczął się 5 października i niestety już się kończy. W poniedziałek ostatni dzień:( Poznałam tam bardzo fajne dziewczyny i na chwilę oderwałam się od pieluch, prasowania, sprzątania etc. Planuję otworzyć własną działalność więc kurs mi się przyda.


Co do diety to lipa... Jem byle co i w biegu ale najważniejsze jest to, że nie tyję. Po kursie planuję zapisać się na siłownię i spiąć poślady z tą dietą.


Na koniec pochwalę się moim ostatnim dziełem paznokciowym. Napiszcie co o nim myślicie.

(w rzeczywistości są ładniejsze)