Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszyscy mają mambę, lecz nie ja. Nie należę do drużyny Actimela. Nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów. Nie dodaję skrzydeł. Nie znam Goździkowej. Ze mną Ci się nie upiecze. Nie zapewniam komfortu. Dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w Trollu. Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr. Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek. Mam więcej niż 2 kalorie. Nie jestem też owocem Jogobelli. Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką czy skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. To ja nie mam szans z pragnieniem. Nie trafiam silnie w ból. Nie mam pomysłu na obiad. Nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą. Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia. Wciąż nie wiem skąd bierze się Chocapic. Nie wiem też dlaczego Cini Minis jest takie cynamonowe. Nie rozpływam się w dłoni, ani w ustach. Poza tym nie brałam udziału w 'Tańcu z Gwiazdami". Jeszcze jedno.. nie znajdziesz mnie w co piątej Kinder niespodziance.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 116890
Komentarzy: 1802
Założony: 5 września 2009
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siwa1984

kobieta, 40 lat, Karlsruhe

175 cm, 123.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Być lepszą wersją siebie - do 31.03 osiągnąć pierwszy cel 99, 9 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2010 , Komentarze (1)

Witajcie Kochane:)

Jak już wspomniałam w tytule włączył mi się syndrom wicia gniazda czyli kompletowania niezbędnych rzeczy dla naszego Dzidziusia. Co prawda mam jeszcze trochę czasu (jakieś 3 miesiące) ale zaczynam od "zera", ponieważ ani ja ani nikt z najbliższej rodziny nie posiada małego dziecka. Dostałam od koleżanki trochę ciuszków po jej synku i parę rzeczy od Teściowej ale to tylko kropla w morzu zakupów jakie nas czekają. Od jakiegoś czasu w krew mi już weszło przeglądanie na allegro wózków, łóżeczek i innych "gadżetów" potrzebnych do pielęgnacji Maluszka. Tak się składa, że dostałam zwrot podatku za 2009 rok, co prawda niewielki ale zawsze jakiś zastrzyk dodatkowej gotówki. W normalnych warunkach to pewnie poszłabym do mojego ulubionego sklepu z ubraniami (nazwy nie podam, żeby nie było jakiejś kryptoreklamy:))) ale w sytuacji kiedy już niedługo urodzi się Igorek myślę teraz tylko o nim i jego potrzebach. Oto co wybrałam dla naszego Syneczka:

- aspirator do nosa

- myjeczka frotte 

- nożyczki do małych pazurków z bezpiecznymi końcówkami

- 40 tetrowych pieluch (będzie co prać)

- termometr do wanienki w kształcie błękitnej rybki

- 2 okrycia kąpielowe z kapturkiem - zielone i żółte

- śliczny niebieski rożek

- puchaty kremowy kocyk.

Będę Was na bieżąco informować o dalszych zakupach. Chciałabym też prosić Was o rady co jest niezbędne a czego na pewno nie kupować, gdyż planuję sporządzić sobie taką listę rzeczy do kupienia i stopniowo kupować i wykreślać z niej poszczególne pozycje. W ten sposób wydam tyle samo ale przynajmniej nie za jednym razem a więc moja kieszeń (a właściwie kieszeń przyszłych Dziadków) w mniej odczuwalnym stopniu "ucierpi":)

25 lutego 2010 , Komentarze (1)

Dawno nie pisałam, co nie znaczy, że nie wiem co u Was. Codziennie zaglądam do Waszych pamiętniczków. Tylko do swojego ciężko mi zajrzeć bo albo nie mam czasu albo zwyczajnie mi się nie chce... U mnie sporo się pozmieniało od ostatniego wpisu. Jestem teraz w 27 tygodniu ciąży. To już bliżej niż dalej. Pan doktor mówi, że będzie chłopczyk. Igorek - tak będzie miał na imię. Ustaliliśmy z moim M., że on wybiera imię dla synka, ja dla córeczki. Początkowo nie byłam zachwycona tym Igorkiem, z czasem mi się spodobało. Z resztą nie mam lepszego pomysłu. 

Mieszkamy teraz z moimi rodzicami. Podjęliśmy taką decyzję, ponieważ M. stracił pracę w Krakowie a ja nie mogłam już pracować w knajpie. Całe szczęście dobrze się dogadujemy z rodzicami (M. nawet lepiej niż ja sama:)) no i sporo nam pomagają. Teściowie też już oswoili się z myślą, że zostaną Dziadkami. Byliśmy niedawno na tydzień u nich. Naprawdę bardzo się cieszę że relacje z Nimi a szczególnie z mamą mojego Pyszczka tak bardzo się poprawiły. Teściowa kupiła trochę ślicznych, maleńkich ciuszków dla Igorka i parę "trochę" większych łaszków dla mnie.

Na koniec zostawiłam sobie jeszcze jedną pozytywną sprawę, którą muszę się pochwalić... Ukończyłam pracę magisterską:))), złożyłam w dziekanacie i czekam na termin obrony. Nie wyobrażacie sobie jaka to ulga dla duszy. Już nikt nie chodzi za mną i nie jęczy: "Ola pisz pracę!" (Pyszczek w zmowie z moim tatą wykańczali mnie tym psychicznie).

No to nadrobiłam zaległości i od teraz postaram się częściej do Was pisać:)))

26 października 2009 , Komentarze (9)

Tak jak już od dawna planowałam, po wizycie u gina, kiedy upewnię się, że wszystko z Dzidzią jest w porządku i co najważniejsze, że jedną Dzidzię noszę w brzuszku uświadomiłam rodziców o zaistniałej sytuacji. M. też powiedział swoim... Moi rodzice przyjęli to w miarę spokojnie. Reakcja była odwrotna niż się spodziewałam. Myślałam, że z mamą będzie łatwiej. Otóż nie. Mama doznała szoku i musiała wszystko przemyśleć zanim cokolwiek powiedziała na ten temat, natomiast tata (tego się nie spodziewałam) ucieszył się:))) Z miejsca zaczął mi robić wykłady, że powinnam dbać teraz o siebie, co jeść a czego nie no i nie stresować się. Z rodzicami M. było gorzej... Smutno mi się robi gdy o tym pomyślę, ale jego mama stwierdziła, że zmarnował sobie życie bo ma dopiero 22 lata, że pewnie rzuci studia i zostanie robolem... Mam nadzieję, że im to przejdzie... 


Co do wizyty u ginekologa... Dostałam listę badań (13 pozycji), które muszę zrobić. Jak na razie jest wszystko jak być powinno ale po badaniach okaże się czy aby na pewno. Poza tym miałam USG i widziałam jak moje maleństwo sobie pływa w brzuszku. Ma już 2,3 cm wzrostu i słyszałam jak bije jego serduszko:)))) Piękna sprawa:)))

14 października 2009 , Komentarze (2)

Dlugo mnie tu nie było ale obiecuję poprawę. Natłok obowiązków nie pozwala mi ostatnio na regularne zaglądanie do Was. Ciągle nie mam czasu. Mam jeszcze 2 tygodnie na ukończenie pracy magisterskiej. Jeżeli nie zdąże teraz to mogę bronić się dopiero w czerwcu. Biorąc pod uwagę to, że termin porodu będę miała na mniej więcej 28 maja robię wszystko, żeby zdążyć teraz. Poza tym wróciłam do mojej dawnej pracy. Przez ostatni rok pracowałam w studenckim barze gastronomicznym. Była to bardzo przyjemna praca, miła atmosfera, superaśni współpracownicy... Była. Nie jest. W tym roku szef zatrudnił dwoje kucharzy - swoich znajomych, małżeństwo - którzy traktują nas - starych pracowników jak jakiś gorszy gatunek. Menadżerowie mają coś z tym zrobić. Zobaczymy.

Do niedawna jedynym objawem ciąży, jaki u siebie zaobserwowałam był brak okresu. Cieszyłam się, że nie mam uporczywych dolegliwości typu: mdłości, wymioty... I co? Uderz w stół a nożyce się odezwą... Miewam mdłości kiedy jestem głodna albo zupełnie bez powodu, stałam się bardzo wrażliwa na zapach (szczególnie drażni mnie zapach alkoholu).

Za tydzień wizyta u lekarza. Mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze. Trzymajcie się dziewczynki:*

29 września 2009 , Komentarze (2)

Dziękuję Słoneczka za podpowiedzi:) Helikoptera nie kupię mojemu Pyszczkowi ale za to na pewno będzie kolacja przy świecach we dwoje. Mam już nawet pewien pomysł co ugotować ale Wy pewnie też macie jakieś... Z chęcią wypróbuję coś nowego więc piszcie, co byście ugotowały na kolację... Zaznaczam tylko, że moje kochanie nie lubi spaghetti i ryby. Reszte przełknie:)

A więc najpierw będzie kolacja, później wspólna kąpiel w naszej ciasnej wannie a potem jakiś filmik w łóżeczku, dużo przytulania i... kto wie co jeszcze

I jeszcze będzie koszulka:

Tylko zamiast Anny będzie napisane Siwej:) Jest świetna prawda??

29 września 2009 , Komentarze (5)

Witajcie Słonka:)

Milowymi krokami zbliża się do nas dzień chłopaka... I w związku z tym mam problem. Otóż nie mam pomysłu co by mogło uszczęśliwić mojego Pyszczka Chciałabym mu coś podarować. Ale coś szczególnego. Takiego, żeby pamiętał. Nie musi być to materialny prezent. Nawet lepiej by było jakby był niematerialny bo on wszystko, co mu potrzebne ma a z jakiegoś miśka czy innej pierdółki pewnie by się nie ucieszył... No i nie wiem...

27 września 2009 , Komentarze (2)

Ciąża daje mi się we znaki.... A to dopiero 5 tydzień. Chodzę spać wcześnie (jak na mnie), bo ok. 24.00 i śpię do 11 - 12. Najlepsze jest to, że wcale nie wstaję wypoczęta i w ciągu dnia też się pokładam. Kolejnym objawem jest częste chodzenie siku... To takie samo wrażenie jak przy zapaleniu pęcherza... Zobaczymy co będzie dalej. Dzisiaj nad ranem się troszkę zmartwiłam bo mnie zaczął brzuch kłuć i pobolewać ale podobno to normalne.

Pyszczek edukuje się na zjeździe a ja zaraz uderzam spotkać się z koleżanką. Ileż można siedzieć w domu... Powoli szykujemy się do oznajmienia rodzicom "radosnej nowiny". Wczoraj rozmawiałam o tym z siostrą i obie stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie przez telefon. Oni to sobie przetrawią zanim przyjedziemy i nie będzie takiego darcia ani dziwnych uwag. Ale zrobię to dopiero po wizycie u gina, kiedy będę miała pewność, że wszystko ok.

Trzymajcie się Słonka:*

Suwaczek z babyboom.pl

25 września 2009 , Komentarze (4)

Wczoraj odebrałam wyniki badań. HCG przyrosło prawia o 100% czyli wszystko wskazuje na to , że Fasolka prawidłowo się rozwija

Dziś zaczął się 5 tydzień ciąży... Fasolce tworzą się zawiązki kręgów, układu nerwowego i mózgu. Ma już 2 mm wzrostu...

Ja czuję się dobrze. Trochę jestem rozdrażniona ale to pewnie z powodu rzucania palenia a nie ciąży. A mój M. zaczął się bać tego wszystkiego. Z resztą podobnie jak ja. Czeka mnie cięzka rozmowa z rodzicami. Ciężka, bo po pierwsze nie zachowaliśmy pożądanej kolejności wydarzeń (najpierw miał być ślub, praca, stabilizacja finansowa i dopiero Dzidzi)a po drugie no to szok po prostu dla nich. Niemniejszy jak dla nas...

23 września 2009 , Komentarze (5)

Suwaczek z babyboom.pl
Już się oswoiłam z myślą o Fasolce. W sumie to najbardziej dzięki mojemu M. Mówi, że co by się nie działo to damy rade. Musiałam w związku z tym zrezygnować z diety ale na pewno wrócę do niej jak Fasolka przyjdzie na świat. Postaram się zdrowo odżywiać i nie ulegać stereotypom, że trzeba jeść za dwoje. Tylko jeden problem mam jeszcze... Próbuję rzucić palenie. Owszem ograniczyłam się znacznie ale zdarza mi się popalać... Po każdym wypalonym papierosie mam ogromne wyrzuty sumienia ale niestety nałóg czasem wygrywa ze świadomością... Macie może jakieś sposoby (tylko naturalne bo nie mogę żadnych leków) na całkowite rzucenie palenia?? Słyszałam też o czymś takim jak szok nikotynowy i że nie można od razu rzucić, jeśli przed ciążą się dużo paliło. Zdania są podzielone...

22 września 2009 , Komentarze (3)

Byłam dzisiaj na badaniach aby potwierdzić istnienie Fasolki w moim brzuszku... Zrobiłam test HCG i progesteron. Progesteron podobno mam za niski - tak przynajmniej twierdzi moja siostra - co grozi poronieniem:(

Co do HCG to zgłupiałam totalnie bo są różne normy i nie wiem w końcu co myśleć... Pomóżcie błagam!!!

Oto wyniki:

HCG: 365,6 mUl/ml

Progesteron: 14,7 ng/ml