Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 października 2013 , Komentarze (7)

miska :

I - jajko, 1/3 opakowania łososia wędzonego, pomidor, latte

II - serek wiejski 3 %, gruszka

lunch - sałatka z makreli, owsianka z paczki nesvita

obiadokolacja - zupa fasolowaz mięsem z piersi kurczaka, latte

przekąska - fefir naturalny - 1 szklanka, tost  z avokado

Ruch - skalpel, ćwiczenia na kolana

Wczoraj nie zrobiłam Chodakowskiej...Poszłam z młodą na rower. Młoda nareszcie ma takie zgięcie, że może jeździćna rowerze. Po 4 miesiącach od operacji...nareszcie rower..nie wiedziałam, że można się tak cieszyć z tego powodu!! Młoda szalała !!

W nocy wiało jak nienormalne. Zwiało mi na balkon skrzynkę pelargonii. Kwiaty do wyrzucenia się nadają....Trochę się bałam, że coś się narobi na budowie, ale pan Artur pisał, że ok. Fajnie.

Byłam wczoraj na szybkich zakupach. Chciałam jakieś niezobowiązujące bluzy, i tu szok - w malinowym kolorze....Jak zwykle....jedno chcieć, drugie kupić....skończyło się na  zakupie dwóch szarusów : ciemnym, grafitowym i szarym jaśniejszym...Czemu ja tak mam?czemu zawsze wychodzę ze sklepu z czymś, co jest  szare, czarne, granatowe....Inna rzecz, że nie widziałam wczoraj nic malinowego lub bordowego godnego uwagi.....Ja prdlę

Mam dziś doła...nic nie idzie po mojej myśli...I jeszcze ta świadomość zbliżających się urodzin...no qwa...Widzę wszystko w czarnych barwach, całe to moje posrane życie, posrane odchudzanie....nie widzę efektów. Jestem szarobura, smutna, znikam w tłumie. Nie tak miało być Dobra, chyba nie zwracajcie uwagi na te moje żale...to bez sensu...

Trochę mi się humor poprawił...właśnie miałam telefon z pytaniem jaki kolor rynien chcę montować Srebrne !! Albo pod kolor dachu czyli antracytowe...Nie wiem....może różowe ?

Piłam wczoraj szampana w łóżku - skułam się jednym kieliszkiem...o 9:40 film mi się urwał... To tez nie jest normalne....Uwielbiam szampana !

Bye

(to ręka syreny...)

28 października 2013 , Komentarze (6)

I po weekendzie I dobrze, ze się skończył....trochę przegięłam ze słodyczami

Sobotę spędziliśmy na powietrzu, objechaliśmy budowę, Castoramę, byliśmy na długim spacerze w gorzowskich parkach . Miły dzień.

Ja w całej rozciągłości Dalej wyglądam ociężale, cóż...chyba taka moja dola....Trudno.

W  Castoramie doszło do burzliwej wymiany zdań między mną a PiW. No bo jak usłyszał, że chcę biały Sadolin to się zapluł z wściekłości...nie wiem dlaczego. Ja natomiast dostałam białej gorączki na wieść o bezbarwnym. Koniec końców doszliśmy do kompromisu...palisander. Tak po prawdzie, nie ustąpiłabym z tym białym ale nigdzie na półkach nie było koloru białego. W ostateczności będziemy przemalowywać
Na budowie trochę się ruszyło. Mamy już postawiony komin do wysokości piętra, przybyło trochę łat i kontrłat, trochę izolacji na dachu. Na placu leży dachówka - jest piękna a płytki klinkierowe mają idealnie do niej pasujący odcień. A już się bałam, że odcień zbyt w granat wpada...Ale nie...jest super. Dziś wylewają wieniec na poddaszu. Powoli, bardzo powoli zbliżamy się do końca
Z innych rzeczy : Kinia była na kontroli u ortopedy. Wszystko pięknie się zagoiło, nie ma płynu w kolanie, troczek ok. Nie musi już chodzić na rehabilitację. W zamian ma przez 3 m-ce chodzić do Nautiliusa na siłownię do jakiegoś p. Norberta, żeby się usportowić. Karnet już kupiliśmy, zaczyna w listopadzie. Trochę kiepsko, że akurat do Nautiliusa, bo daleko i dojazd do doopy...no ale codziennie chodzić nie będzie. Jakoś damy radę. Młoda też przecież nie wymaga 24godzinnego nadzoru.
poza tym odwołali nam oficjalnie prezesa całej grupy , tego, który obiecywał nam pracę...No..teraz to naprawdę czuję się niepewnie...No bo co teraz? Sytuacja napięta jest, nie wiadomo kiedy się cokolwiek wyjaśni...trochę mam stresa

Miska :

 I - owsianka z 1/2 banana, duże latte

 II - serek wiejski 3 %, banan

 lunch - ryba z warzywami w sosie pomidorowym (znów obiad w pracy)

 obiadokolacja - kubek zupy-kremu z dyni

 przekąska - sałata (sałata rzymska, pomidor, ser pleśniowy- śladowa ilość) z dressingiem z jogurtu i majonezu

Ruch : skalpel, ćwiczenia na kolana.

Teraz uciekam, poczytać co u Was słychać po weekendzie
Bye



25 października 2013 , Komentarze (2)

News dnia !!!!! Iversen zostaje w Stali!!!!!
Jeszcze tylko czekamy na oficjalne potwierdzenie,że wraca Matej i mamy super skład na majstra w 2014 !!!  Jestem szczęśliwa !!!!

                                      


Wczoraj miałam wizytę majstra...No to sobie pogadaliśmy....Znów kazał mi beton zamawiać u Patryka. Będzie wieniec wylewał na poddaszu. I niestety na dziś nie dało rady, będzie na poniedziałek Trudno.
Zastrzelił mnie natomiast tym, że kazał mi kupić impregnat do drewna, bo podbitkę i wiatrochron trzeba pomalować. Ale o co chodzi...? No i każe mi kolor wybierać...ja mówię ale jaki? No jaki Pani chce...moze być biały...Nie, nie biały nie !! A teraz jak sobie obejrzałam kilka ciemnych dachów z białą podbitką to bardzo mi się podoba. A tym bardziej,że elewacja będzie w tonacji bieli. O, na przykład to...jestem zauroczona !

Niby szaro, buro...smutno a jednak uroczo. Minimalistycznie. W moim stylu.
Musze się upewnić jeszcze tylko czy o te elementy konstrukcji chodzi i wuala -malujemy na biało. Majster ma gust ! A jak go słyszę w telefonie to... ech...życie...

Dziś mam rocznicę ślubu...Mieliśmy gdzieś wyjść ale przełożyliśmy to na jutro, no bo PiW ma II zmianę....I tak znów sobie myślę, jak co roku, że nie nadaję się do życia w stadzie....choćby to stado było najfajniejsze....duszę się. I nie, nie będę rozwijać tego tematu, nie warto...jest jak jest, nie mam prawa narzekać.
Jako, że w temacie rocznic jesteśmy a nieuchronnie zbliża się moja 40stka postanowiłam dziś próbnie upiec torta. No bo przecież muszę coś przytargać do pracy, tak trzeba...Tort będzie na jasnym biszkopcie, przekładany 2 kremami o smaku michałków - białym i ciemnym. Zobaczę czy wyjdzie, czy jest dobry. No muszę się popisać !!! Tak więc jutro wielka degustacja, przy okazji odpękam na słodko rocznicę.
Jutro do Wawrowa na kontrolę ortopedyczną z młodą, może też na budowę
Póki co miska dietetyczna :

I - 2 grzanki z chleba słonecznikowego : z awokado, z szynką z kurczaka, latte

II - serek wiejski 3 %, jabłko

lunch - zupa-krem brokułowo-groszkowa bez ziemniaków, śmietany, robiona przeze mnie

obiadokolacja - ryba z rusztu, surówka, garść frytek

przekąska - koktajl owocowy na kefirze

Ruch - skalpel (wczoraj zrobiłam duety), ćwiczenia na kolanka.



Wracam do pracy. Już nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru !!!! Niels zostaje !!!

Miłego weekendu życzę wszystkim czytającym !






24 października 2013 , Komentarze (7)

No i doczekałam się....Po całym tygodniu bujania się, olewania, nicnierobienia dostałam kopa w doopę. Przyszły tabele do uzupełniania z terminami na 30.10.2013. Roboty tyle, że nie wiem w co ręce włożyć....Ja cię pierdzielę...A najgorsze jest to, że pani kierownik dostała chwilowego, mam nadzieję, zaćmienia umysłu....ja takoż...oj..ciężko będzie...

Jaśniepan ma dziś ogarniać płytki...Moje rzucone mimochodem zdanie, że kolega mi pomoże to ogarnąć odniosło skutek w postaci "ja załatwię". Czyli odezwał się gen rywalizacji w stadzie samczym . Ktoś mu próbuje podebrać samicę więc trzeba działać I o to chodzi ! Bo jak stwierdziła Żelka piczką on jest w sprawach budowlanych i nie ma co o faktach dyskutować

Pisałam wczoraj do majstra w sprawie kołnierzy do okien...no bo do falistych ale o jakiej wysokości...Milczy....nie wiem, czy focha zarzucił...no bo kiedyś go pytałam o kominy, on się dowiadywał, doradził, a ja i tak zrobiłam po swojemu i później on miał problem No nic...poradzę sobie i tak !

A teraz rzecz zasadnicza czyli micha :

I - owsianka z rodzynkami i chałwą, latte

II - activia z suszoną śliwką, musli tropikalne

lunch - zupa ogórkowa - znów dałam się wrobić w pracowe obiadki - ale zupa to zupa

obiadokolacja - filet saute, surówka

przekąska - pasta z makreli, surówka z pomidorem i cebulką

Ćwiczenia - zestaw obowiązkowy
Dodatkowo rano miałam przebieżkę, spóźniłam się na autobus, jechałam innym i musiałam kawał drogi do pracy zasuwać

K. wczoraj zadzwonił...musiałam odpuścić brzuszki Chodakowskiej niestety...ale chciałam sobie pogadać....Dla zainteresowanych : pewien zawodnik podpisał już kontrakt...znów wraca na stare śmieci

Byłam na papierosku z sekretarką

Dobra...wracam do pracy...samo się nie zrobi...niestety

                            


23 października 2013 , Komentarze (7)

Wizyta u pani Iwony ogarnięta...12.11.2013 r. to już po moich cholernych 40stych urodzinach....I qrwa nie będzie 60ciu na liczniku....nie dam rady...

Smsował K. Tęskniłam tak po prawdzie...ma zadzwonić wieczorkiem..pogadamy, ponarzekamy, dostanę kopa do działania...Może...

Pożarłam się z PiW. Właściwie trudno to nazwać pożarciem, wymieniliśmy dwa dosadne zdania wieczorem, koło 23ciej i poszliśmy spać...No bo mnie już wqrwia to, że ja tu muszę kombinować, robić słodkie oczy do kolegi z pracy, żeby mi przewiózł 6 paczek płytek a ten z doopą siedzi w domu, bo on nie ma czasu...no tak bo siłownia, bo basen, druga zmiana a jakim samochodem a on nie wie gdzie to jest. A tak w ogóle to jak te płytki będą później to się nic nie stanie i takie tam pierd.olenie....Cholera jasna....wstałby rano, pojechał, załatwił ale nie...nie ma czasu!!!  Za to ja mam mnóstwo czasu, co tam, przecież siedzę i nic nie robię, tylko kawa za kawą w pracy....No..wyładowałam się

Miska :

I - płatki na mleku (takie poduszkowce pół na pół z cinniminis), latte bardzo duża

II - owsianka z torebki, jabłko, mały Kubuś

lunch - kanapka z sałata, szynką z kurczaka i serem

obiadokolacja - filet z kurczaka duszony, surówka

przekąska - mała puszka sardynek w sosie paprykowym, ogórki chilli

Skalpel, rehabilitacja, marsz...

I nie jedziemy z młodą na długi weekend do dziadków Ruszamy w pracy z nowym programem, bilanse otwarcia trzeba uzupełniać do 30 października, robić te pierdzielone wyciągi dla całej grupy w nowym programie....w międzyczasie pewnie znów do warszawy ktoś pojedzie....Poza tym młodą udało się wcisnąć na reha 31 października. I nie wiem, czy 2 listopada nie będę miała dnia pracującego.... Do duupy to wszystko....praca w korpo....Młoda idzie na maraton z horrorami, ja bym poszła na Grawitację w 3D ale z tym moim menem to już mi się wszystkiego odechciewa...miałam go zabrać w weekend na rocznicę do futerału na obiad ale mam  na to wy.ebane..tak samo jak on....

kończę ten wpis bo pesymistycznie się robi...



22 października 2013 , Komentarze (6)

Zaliczyłam megawtopę...
Wizyta u dietetyczki była wczoraj . A ja wbiłam sobie do głowy, że 22 października...nie wiem dlaczego....Dziś rano patrzę w kartę pacjenta od pani Iwony a tam...21.10.13 g. 17:15....o qrwa!!! No nic stało się...Musze dziś zadzwonić, przeprosić i umówić się na następny termin.....

Rozmawiałam wczoraj z majstrem...Bo się bałam po ostatniej wizycie, że ytongów zabraknie na górę. No i ile tych płytek na komin...I okazało się, że w ulubionej hurtowni mają mało tych płytek klinkierowych i musieliby mi sprowadzać...a w innej hurtowni są (bo pani Renata mi znalazła ) tylko trzeba tam pojechać, zapłacić i przywieźć...Mój jaśniepan jakoś nie przejawia chęci, żeby to załatwić....mam wrażenie, że to olewa...a przy okazji mógłby zobaczyć veluxy (bo jednak chyba weźmiemy veluxa na dach). I pewnie będę musiała znów majstra prosić,żeby on te płytki kupił, przywiózł...ja prdlę!!!
Wogóle to mam wrażenie, że trochę ta budowa zwolniła...Jak jechałam w piatek to spodziewałam się tam sama nie wiem czego Wszyscy mówią, że dom rosnie w oczach a ja jakoś tego nie widzę. Jak szły ściany to było widać postęp bardziej...No i  przecież ogarnia to tylko 2 ludzi...więc tempo chyba i tak jest szybkie. I niby w piątek mają już wchodzić z dachówką. Zobaczymy...

Za oknem piękna złota jesień....Lubię taki widok ! I oby jak najdłużej to słoneczko świeciło !

Powoli ruszamy z nowym programem...szefowa chodzi, marudzi....nie ma co robić, więc każe nam się zainteresować....A ja, prawdę mówiąc, jestem z tym programem w czarnej doopie. Jeszcze nic mnie tak w pracy nie przerażało jak ten program!! A kierownica chyba się spodziewa, że ja coś załapię. Wymyśliła, że może umówimy się z gościem od programu na jeden dzień,  żeby nam znów to wytłumaczył...to się wiąże z wyjazdem do warszawy...i już widzę, na kogo padnie wybór I później ja będę musiała tu szkolić a pani kierownik się będzie mądrować. Bo ona się nie zna ale w gębie to mocna jest!!

Do rzeczy :
Miska :

I - owsianka z rodzynkami i odrobiną chałwy (nałóg), duże latte

II - serek wiejski 3 %, jabłko

lunch /obiadokolacja  - znów dałam się namówić na pracowy obiad ....ryż(nie zjem), surówki, filet saute z sosem pieczarkowym.

przekąska - pasta z makreli, surówka z pomidora, cebulki, szczypiorku


Skalpel, ćwiczenia na kolana.

Ćwiczę pilnie, męczę się ale fajnie jest. Już nie zlegam na futonie, nie siadam z książką tylko włączam Chodakowską ! Priorytet po przyjściu do domu

Spadam....do SAP....boszzz.....

21 października 2013 , Komentarze (8)

weekend minął..za szybko.
Boskie prawie nicnierobienie....Wylegiwanie się do południa, śniadanie w łóżku, dres...TV, książki, radio...Nikt nie truje, nikt nic nie chce...Eh...przydałoby się jeszcze parę takich weekendów.

W piątek wybraliśmy kolor płytek na komin. Miały być jasne..wyszło jak zwykle. Z jasnych był tylko ciepły, piaskowo-żółty - odpada....nie moja bajka. Ale pierwsze co rzuciło się w oczy mi i PiW to płytka o tajemniczej nazwie "noc polarna". Jak tylko ją zobaczyliśmy, oboje krzyknęliśmy "TAAAAA". Rzadko jesteśmy zgodni w takich kwestiach a tu - pełna zgoda . Tylko jeszcze jaka fuga??!! Życie jest zbyt skomplikowane Teraz się zastanawiam, czy do tego matowego antracytu będzie to pasowało.....

Mamy już krokwie położone, wydaje mi się, że zabraknie ytongów na górę....Musialabym się odezwać do majstra ale...jakoś nie chce mi się...
Fotki z piątku :


Ogarnialiśmy też okna dachowe, oglądaliśmy schody...szkoda, że urządzanie tego domu będzie wlekło się duuużo dłużej niż jego budowa

Ze spraw dietetycznych..jutro kontrola u dietetyczki. Mam nadzieję, że u niej też wyjdzie,że schudłam Czuje, po sobie,że tak jest...Ale czy się potwierdzi? Myślę, że to już ostatnia wizyta. wiem, co i jak robić, jestem ogarnięta w miarę. Poradzę sobie. I tak dużo jej zawdzięczam, dzięki niej zeszłam poniżej tych  zaklętych 68 kg. Będzie dobrze!!

Dietka :
I - owsianka (4 łyżki płatków), 5 śliwek suszonych, plasterek chałwy, mleko chude, latte

II - mały banan, serek wiejski 3 %

lunch - zupa kalafiorowa - duży kubek 450 ml

obiadokolacja - 2 kawałki fileta z miruny, surówka z kapusty kiszonej

przekąska - jajko na twardo, pomidor ze szczypiorkiem i czerwoną cebulką


Ruch - skalpel, ćwiczenia od Konrada

Ćwiczenia weszły mi w krew Cieszy mnie to !

Dziś idę podciąć włosy....Drastycznych zmian nie będzie, odświeżenie kształtu, podcięcie końcówek. Kusi mnie cholernie gruba grzywka sięgająca brwi...miałam już tyle doświadczeń z grzywką....nie chcę ryzykować...ale kusi mnie !

W pracy niestety taki nieogar, totalna dezinformacja. Powoli mam dość takiej pracy....
To tyle u mnie...idę poczytać co u Was....



18 października 2013 , Komentarze (7)

qrde..nie lubię tak...jak jest szaro....wieje..ponuro...zimno..
Z tej okazji dziś mam dzień menela....ubrałam do pracy dresik. Konkretnie spodnie. Ale to taki wyjściowy dresik Wiem, wiem...żal...Przynajmniej mi ciepło i jest pełnia szczęścia.

Na budowę wczoraj nie dotarłam, ponieważ jaśniepan przełożył wizytę na dziś. Może to i racja....przynajmniej pojedziemy popłacić w hurtowni, żeby wyjść na zero. Tak więc dziś będę miała przeprawę z tymi płytkami, oknami i tego typu drobnostkami...

Jutro jadą z młodą. Już się cieszę ! lubię tak czasem pobyć tylko z sobą....A może by tak...? Która się pisze na domówkę?!

Wczoraj miała miejsce gorąca dyskusja w moim biurze nt pracy...była kadrowa, był dyrektor...I właściwie znów nic z tego nie wynikło...oddziały z Polski dzwonią, jakie dokumenty do nas przysyłać, bo trzeba październik już robić po nowemu a my.....ani programu, ani wiedzy...no bo przecież jeden dzień szkolenia to nie jest szkolenie...a program trudny....Jak zwykle burdel, bałagan...no ale dyrektor wszystko usprawiedliwia - no bo mają ważniejsze sprawy...Ciekawe jakie? Chyba żeby swoich stolkami poobstawiać i wynagrodzenia na wysokim poziomie....A my tracimy i premię i przejazdy....No ale dla pana dyrektora to nie są pieniądze warte uwagi....Żeby to skomentować musiałabym użyć słów uznanych powszechnie za obelżywe....A nie chcę tego robić, bo już za dużo w pracy klnę...nawet kara z wpłacaniem 1 zeta do słoika nie powstrzymuje

Z cyklu dieta i ćwiczenia....

Miska :

 I - 2 parówki z szynki, plaster sera zółtego, pomidor

 II - serek wiejski 3 %, banan

 lunch - ciabatta z szynką, serem i warzywami

 obiadokolacja - 2 gołąbki meksykańskie, surówka

 przekąska - 1/2 makreli wędzonej, pomidor

Ćwiczenia : zestaw od Konrada.

Wczoraj w ramach odmiany zrobiłam duety Chodakowskiej - balance na nogi i superset na brzuch. Jakoś nie miałam serca do skalpela, a i z czasem krucho...

I kompletne szaleństwo....o 19:00 zabrałam się do pieczenia szarlotki...chodziła za mną cały dzień...na fejsbuku znajome mnie pokusiły i wuala koło 20stej miałam już zrobione mini szarlotki sypane z mąki pełnoziarnistej - w foremkach do muffinek. Zjadłam 2 takie babeczki i poszłam spać. Jestę krejzolka

Spadam...robię ostatnie sprawozdania do GUS Poczytam jeszcze co u Was...

17 października 2013 , Komentarze (8)

Dramat.....nosz qwa.....nie wiem co robić....
Był wczoraj pan Artur z fakturką...ja ofkors sama, no bo jaśniepan pracoholik bawił w pracy....no i tak gadka-szmatka, bajery...i nagle tekst : a wybrali już państwo kolor płytek na komin? Ale, że qwa co???!!! No tak..trzeba się zdecydować (chyba na poniedziałek) czy obrabiamy kominy klinkierem (niee..za drogo!) czy płytką klinkierową...a jeśli płytka to w jakim kolorze....w kolorze dachu czy kontrastowo??!! Powiedziałam to małżonkowi a on..jak to on...właśnie pożerał jabłko tępo gapiąc się w TV...coś tam pociamkał, pomlaskał i mruknął...I tyle. rozumiem przez to, że mam dokonać wyboru sama, a on później będzie krytykował....
Najpierw skłaniałam się do ciemnych kominów, w kolorze dachówki...później wujek google mi pokazał, że jasny komin na ciemnym dachu, przy jasnej elewacji wyglada bardzo fajnie. Nie wiem jak będzie się sprawdzał po sezonie grzewczym, czy się nie osmali...pobrudzi... na ciemnym by tego nie było....Jestem w kropce. Skończy się na tym, że poradzę się pana Artura, co on by wybrał...Tylko qrde...z kim ja ten dom buduję? z mężem czy z majstrem??
Dach jest taki :
Komputer trochę przekłamuje kolor, nie jest taki czarny w rzeczywistości....to antracyt, raczej matowy

Wybrałam takie płytki :
esbjerg perlwaiss
island perwaiss
sydney
portland
Doradzicie coś???
Na szczęście Konrad odwołał wizytę więc będziemy mogli z jaśniepanem spokojnie i na budowę i po hurtowniach pojeździć, bo jeszcze okna dachowe trzeba ogarnąć. oj..chyba się skończy dziś jakimś kwasem....

Rzeczy zasadnicze czyli micha i ćwiczenia : miska jak należy, nie podjadam a i ćwiczenia mi w krew weszły i skalpel zrobiony, kolanka też poćwiczone i schłodzone.

A dziś :
 I - 2 grzanki z ciemnego chleba z awokado, latte
 II - jabłko, brzoskwinia
 lunch - zupa kalafiorowa robiona przeze mnie
 obiadokolacja - makaron pełnoziarnisty z potrawką z kurczaka
 przekąska - twarożek  3 %, pomidorek

Ćwiczeń dziś nie będzie z powodów wyżej wymienionych - no chyba,że sobie poskaczę po schodach na budowie ale kolanka poćwiczę.

dobra....kończę....muszę wydruki porobić dla pani kierownicy

16 października 2013 , Komentarze (10)

I stało się....jestem ciemną szatynką...włosy przefarbowane. Ciemne włosy jednak rządzą....oczy mam bardziej niebieskie, zdrowszą cerę...Tak, zdecydowanie ciemny brąz to mój kolor. Ale nie zarzekam się....na wiosnę pewnie znów zaszaleję

Co poza tym....zaliczyłam dziś glebę w pracy...poślizgnęłam się na mokrej podłodze i zrobiłam swój pierwszy szpagat w życiu ! Szkoda, że widownia skromna była w osobie jednej pani od konserwacji powierzchni płaskich...

Dalej się nudzę, dalej bijemy pianę....Ale jest progres...mamy już wgraną końcówkę do nowego programu...jeszcze nie działa, bo nie mamy haseł ale intranet już śmiga...Chyba polecę poczytać co tam w korpoświecie słychać No i dostałam coś tam do robienia...póki co nikt nie naciska więc olewam...ale obawiam się, że za chwilę trzeba będzie się sprężyć...

Wiadomość, która poprawiła mi bardzo humor....otóż zostaję sama na weekend. Chata wolna. Małżonek jedzie na paintbala. Myślałam,że sam, z kolegami a tu okazało się, że bierze młodą . Ucieszyła się, ja też ! Tak więc weekend zapowiada się cudownie ! totalne nicnierobienie, odgniatanie boczków, sączenie winka...tylko spać będzie źle...nie lubię spać sama ...trza będzie sobie ....ciiiiiii

Wczoraj skalpel i ćwiczenia zrobione, łącznie z chłodzeniem. Tylko na działkę nie polazłam, bo już mi się nie chciało. Nic to...może dziś dam radę.

Jadło na dziś:

 I- musli bakaliowe z odrobiną chałwy, latte

 II - banan, jogurt pomarańcza z czekoladą, zupa kalafiorowa

 lunch/obiadokolacja - ryba w cieście, surówka

 przekąska - grzanka z ciemnego chleba z awokado.

Dziś, jak widać na załączonym menu, poległam. Dałam się namówić na pracowy obiad. Wybrałam rybę - mniejsze zło. Dziś jestem wybitnie głodna. A że pracuję ciężko ćwicząc skalpel to pewno te nadprogramowe kalorie spalę. No i pozbawiam się domowego obiadu . Trudno, rozpaczać nie będę!

Ćwiczenia - zestaw codzienny. Weszło mi to już w krew, tak samo jak niepodjadanie między posiłkami. Nie wiem, co mi się porobiło, że taka zdyscyplinowana jestem. Aż do mnie nie podobne !

Miałam wczoraj wieczorem dziwną wizytę....dzwonek, otwieram drzwi a tam..dwóch panów z tekstem, że są z mojej parafii, od proboszcza i że chcą do mnie z ewangelią....Ale, że co ???? Ja sama w chacie i ....zapraszam na kawkę, tak?! No way !! Bardzo głupia inicjatywa...nie podoba mi się to. Grzecznie podziękowałam i zamknęłam drzwi....Nasz proboszcz przesadził....

Jutro chyba na budowę, ciekawe czy zarys dachu już jest? dziś pan Artur przyjedzie z fakturką trzeba będzie płacić....Okna jeszcze nie ogarnięte, bo szanowny jaśniepan siedzi w pracy do nocy....matko....
No i jutro też mam się uczyć tejpować rzepkę u Konrada .

Czekam weekendu, oj..będzie się działo!!!