Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2013 , Komentarze (6)

  Słowo na dziś :)
                             

Trochę się oczyściła atmosfera w pracy po wczorajszym moim wybuchu...no i dobrze :) Mam nadzieję, że dotarło to tam, gdzie miało dotrzeć.

Jako, że czasu mam mało...przejdę do rzeczy :

DIETA :

I - płatki ryżowe z gorzką czekoladą, latte

II - serek wiejski 3 %, jabłko

obiad - ryba zapiekana w piecu z brokułami i sosem serowo-śmietanowym ( moja fantazja w kuchni )

przekąska - szklanka kefiru, jabłko

przekąska - jajko na twardo, 1/2 papryki czerwonej

Dziś idę do dentysty, potrzebuję porządnej bomby kalorycznej. Dlatego zamieniłam posiłki. Jeśli mnie dobrze znieczuli to pewnie 2 ostatnie pozycje wypadną a ja będę funkcjonować o wodzie i kawie.

Był pan Artur wczoraj...ach te oczy.....można się utopić.... Wziął połowę za dach i za klinkier na kominie. Stwierdził, że chciałby nam sufity przez zimę zrobić...dosłownie " mam poumawiane inne prace ale ja bym chciał Państwu sufity zrobić..." na nasze, że mozemy kasy nie mieć stwierdził, że on może poczekać na kasę..i weźmie od nas mniej niż w sezonie  I jak tu powiedzieć "nie"...jest uroczy


Mam wolny poniedziałek !! Święto !! Miło!! Taki długi weekend

A już za 2 tygodnie ...
    Narty, nartusie, narteczki!!!
Tylko śniegu jakoś nie widać.

Wymyśliłam sobie tatuaż u Yadou....zapisy na przyszły rok od grudnia....O matko....ale poczekam, poczekam..cierpliwie....

Spadam, prezes z warszawy przyjechał na wizytację muszę poudawać trochę...a tak po prawdzie to wydaje mi się, że my się tu nie wygrzebiemy z tego goowna...tak, żeby być na bieżąco....Masakra jakaś...





21 listopada 2013 , Komentarze (2)

Kolejne spięcia w pracy. Wyszłam wczoraj stamtąd tak totalnie zdołowana...Powoli mam dość tego, że obciąża się mnie wieloma rzeczami tylko po to, by wytknąć później błąd. Nie jestem informatykiem, programistą, alfą i omegą....nie mogę odpowiadać za wszystko..bo tak samo uczę się programu, mylę się...W końcu wszystkie byłyśmy na takim samym szkoleniu, mamy takie same materiały...niech każdy odpowiada za siebie i swoją pracę a nie później teksty "no bo to tam było a pani mi nie zaznaczyła"...Skoro ktoś wie lepiej no to w czym problem, żeby pewne rzeczy robić samemu?! I nie chodzi o to, że ja, jako bieglejsza w obsłudze komputera, nie chcę pomagać.....ja po prostu nie chcę, żeby ktoś mi później zarzucał, że czegoś nie dopatrzyłam...Wystarczy zrozumienie, a nie wyrzuty...
Cóż...starczy tego użalania...mąż mi mówi, że powinnam to olać, nie brać tak wszystkiego do siebie..Może ma rację...inaczej nie dam rady....

JADŁOSPIS

20.11.2013

I - 2 parówki z szynki, garść pomidorków koktajlowych, latte

II - serek wiejski 3 %, jabłko

lunch - zupa pieczarkowa ( bez ziemniaków, kasz i innych...tylko warzywa)

obiadokolacja - pomidorowa z ryżem i kawałkiem mięsa, latte

przekąska - 2 duże łyżki twarogu chudego ze szczypiorkiem, papryką i pomidorami

Nadprogramowo : 2 plasterki sera żółtego mierzwionego (czyli ten cieniutko krojony), kieliszek różowego wina - na stres

21.11.2013

I - płatki ryżowe ( 5 łyżek) z chudym mlekiem i 2 kostkami gorzkiej czekolady, latte

II - owsianka z jabłkiem i cynamonem

lunch - zupa pieczarkowa z wczoraj

obiadokolacja - 2 gołąbki lub talerz pomidorowej - zależy co mi zostawią

przekąska - pasta z makreli, 2 ogórki kiszone, garść pomidorków

Ćwiczenia : codziennie robię Balance chodakowskiej i ćwiczenia na łydki z jej kalendarza i zestaw od Konrada.  Mam przesyt ćwiczeniowy..chciałabym robić coś nowego, innego...rzygam już skalpelem....może total fitnes....A może po prostu powinnam pomyśleć nad siłownią....choć małżonek twierdzi, że wyglądam dobrze, normalnie a pewnych rzeczy to i siłownia nie skoryguje - taką mam figurę...

W ogóle jestem zdołowana, zmęczona, bez życia....rozwaliła mi się moja ulubiona torebka....muszę kupić nową ale nic mi się nie podoba (jak zwykle), powinnam kupić bieliznę termoaktywną, na Białym Jarze nie ma grama śniegu, w Pecu tak samo....

Domek się kończy budować....Do końca miesiąca myślę, że pan Artur zakończy a pewne sprawy musimy zostawić na wiosnę - ze względu na pogodę i zimno....Trzeba będzie spisać jakąś umowę z nim...szkoda, że to już...przyzwyczaiłam się do tego, że budowa na głowie, że trzeba coś załatwić, zamówić, dopilnować....Dziwne, nie?!


Z niechęcią ale muszę wrócić do zadań...Niestety jesteśmy rozliczane nie z jakości pracy ale z ilości...i to każdego dnia....



19 listopada 2013 , Komentarze (5)

Żyję, jestem, funkcjonuję.....
Dieta w toku...ponieważ ostatnio pozwoliłam sobie na zbyt wiele. Waga łazienkowa nie miała litości....Trudne czasy przede mną. Przyszło mi płacić za piwka, chipsy, słodycze...jednym słowem za głupotę !

Bydgoszcz i warsztaty. Bydgoszcz cudna !! Już ją lubię. Dobrze mi się pracowało, fajne miejsce pracy, fajny hotel, fajny klimat. Praca od 9tej do 18-19stej ale mimo tego, nie czułam się zmęczona.. Chciało się żyć!!
Z planów odwiedzenia stadionu Polonii niestety nic nie wyszło, choć hotelu miałam ok 30 minut spacerkiem....niestety ciemno, zimno...nie wyszło.

I jak się spodziewałam, po przyjeździe do GW - chaos, nieogar...zamęt !
Koleś od nas, który odpowiedzialny był za HR w całej grupie...wylądował na zwolnieniu od psychiatry....Nie współczuję mu - tak to jest, jak komuś się wydaje,  że jest lepszy od innych...przez 12 lat mojej pracy koleś opierdzielał się koncertowo...teraz ma nauczkę.
Sama się teraz zastanawiam...może taka ucieczka też by mi się przydała ?! Też czasami mam dość...nadmiaru obowiązków.


Domek rośnie. Zostały jakieś małe prace, dokończenie dachu, zamontowanie rynien. Veluxy na górze już założone. Wybrałam GZL - czyli klamka na górze, a że trzeba było okna zamontować trochę wyżej to..w rezultacie nie sięgam do klamki . Muszę zrypać znajomego, który mi poradził GZLki

Dieta :

18.11.2013


I - płatki ryżowe na mleku, 1/2 banana, latte

II - activia naturalna + popping z amarantusa, jabłko

lunch - zupa szpinakowa (marchew, pietruszka, seler, szpinak) - duuuży kubek - tak z 0.5 litra

obiadokolacja - kotlet schabowy, gotowana brukselka

przekąska - jajko na twardo, 2 plasterki mozzarelli, 5 pomidorków koktajlowych

19.11.2013

I - zestaw z wczoraj

II - serek wiejski 3 %, pomarańcza

lunch - zupa szpinakowa

obiadokolacja - zupa pomidorowa z ryżem i gotowanym mięsem

przekąska - 2 plastry szynki, 1/2 papryki

Muszę wziąć się za ćwiczenia...kolano dalej boli, czasem mocniej..czasem lżej...a niedługo narty...Dam radę ! Żeby tylko schudnąć ze 3 kilo do grudnia!!!

Wizyta u pani Iwony 16 grudnia. Ta listopadowa niestety nie odbyła się, akurat termin był dzień przed wyjazdem a ja gniłam w pracy do późna..no bo trzeba było....Cholera!! Ale może to i lepiej, mam znów dodatkowy czas, żeby się ogarnąć.

A teraz spadam do pracy...niestety...


8 listopada 2013 , Komentarze (4)

Micha :

I - 2 kromki chleba natura : z almette i pomidorem, z konfiturą z czarnej porzeczki, latte

II - serek wiejski 3 %, jogurt danone do picia

obiadokolacja - 2 kotleciki drobiowe, 2 surówki z kapustki, garść ziemniaków - obiad zamówiony w pracy

przekąska I - jabłko, latte

przekąska II - kefir z owocami

Ruch - dalsze poszukiwania puchówki - dziś już coraz bliżej jestem wersji kurtki puchowej (nie płaszcza), chyba skończy się w 4F wizytą.
- ćwiczenia z kalendarza z Ewką - na udka i łydki

Jeśli chodzi o dziennik pt. "rok z Ewą Chodakowską" to jestem zachwycona !! Pomijając fakt, że ostatnio cieszą mnie różne dziwne rzeczy to ...uważam, że dobrze zainwestowałam swoje 29 zeta.
Dziennik ma spis treści, piękne fotki Ewy - ta babka jest zaj..ista, miejsce na notatki, wskazówki ogólne - takie blablabla, planner tygodniowy, zestawy ćwiczeń - opisane jak wykonać, czego nie robić, zdjęcia, miejsce na pomiary...No super jest ! Niby nic, a cieszy.
Wstawię fotki z netu, bo nie miałam sił wieczorem robić swoich :

Ja już wypełniam swój dziennik  !!

Jutro na budowę Ciekawe, co tam zastanę .Wczoraj kurier przywiózł veluxy. Szybko ! Nie mogę się doczekać !!

W pracy totalna  dezinformacja. Mamy jechać na szkolenie tymczasem nikt nic nie wie o tym...nie mamy nadal tokenów - jadą podobno ze szczecina, dojechać nie mogą...wyciągów nie ma...nie ma na czym pracować, program nieogarnięty....nie księguję, bo nie mam zamiaru później stornować, nanoszę tylko podstawy....Okazuje się też, że nie wyrejestrowano firmy z GUS i KRS i ciągle mi przychodzą powiadomienia o obowiązkach sprawozdawczych...No ja cię pierdzielę....Dobrze, że chociaż wypłata na czas przyszła

Uciekam teraz...na długi weekend. Czeka nie ostra walka z kilogramami, bo we  wtorek wizyta u dietetyczki, a ja sobie leciałam w kulki....Tymczasem młoda upomina się o ciasto czekoladowe... Zwariować można w tym domu!!




7 listopada 2013 , Komentarze (6)

Miska (grzeczna )

I - owsianka z bananem i chałwą, latte

II - jogurt danone do picia - butelka 173 kcal

lunch - zupa kalafiorowa - bez ziemniaków, duża porcja

obiadokolacja - ryba z pieca, surówka

przekąska - pasta z makreli i jajek, surówka

Ruch : z tym ruchem jest kiepsko w tym tygodniu...nie to, że siedzę i nic nie robię. Ruszam się, ruszam...niestety nie skalpelem

Wczoraj miałam dzień psa gończego...Latałam po mieście, załatwiałam niezałatwione sprawy...Dziś wybieram się na poszukiwania puchówki. Znając mój zapał  pewnie wrócę do domu z niczym i będę wściekła,że zmarnowałam czas.

Był wczoraj majster u nas, szczęście, że się nawinął sam...no bo dziś okna przyjechały i ktoś musiał je odebrać. Dogadaliśmy się, że nie będzie murował ścianek na górze, bo może wszystko popękać. Zostawiamy to na wiosnę - mam nadzieję, że nie zwinie interesu...Zamówił jakieś tam jeszcze ławy kominiarskie i inne gadżety i rynny - w kolorze dachu...i mówi do mnie : zobaczy Pani, będzie ładnie wyglądało No...ja myślę, że ładnie bo w kwestii rynien to ja ostatecznie koloru nie zaakceptowałam i się zastanawiałam nad srebrnymi - więc się trochę porządził W sobotę sobie popatrzę. Poza tym w przyszłym tygodniu mamy już kończyć stan surowy otwarty. I pozostaje czekać na wiosnę !

To tyle. Za 35 minut zrywam się do domu. Nareszcie...to był męczący dzień w pracy...

6 listopada 2013 , Komentarze (6)

Miska na dziś :

I - płatki ryżowe na chudym mleku z bananem, latte

II - owsianka z jabłkiem i cynamonem, banan

lunch - zupa pieczarkowa - nie zamawiana, gotowana przeze mnie

obiadokolacja - ryba z pieca w sosie brokułowym (niestety kupna...), surówka z kapusty kiszonej, latte po obiedzie

przekąska - plaster twarogu, pomidor

Ruch - dziś tylko ćwiczenia od rehabilitanta.

Kurde, sezon się zbliża a ja...widzę małą poprawę w kolanku...Małą.... Pewnie faktycznie pozostanie mi tylko jazda na Białym Jarze lub Puchatku. A może jak zaliczę dzwon w Świeradowie,  kolano wygnę w drugą stronę...to może w ramach równowagi naprawi mi się?

Kinia wczoraj była w Nautiliusie. Dostała ćwiczenia na usprawnienie kolana, przy okazji na górną część ciała. Za 4 tygodnie kontrola u trenera i zmiana planu. Z tego co mówiła, to będzie siedzieć na siłce po 3 godziny....Nie wiem jak ona ogarnie to wszystko : siłownia, szkoła, olimpiady i  angielski...a jeszcze egzamin gimnazjalny...Zostają jej weekendy i wtorki. Doba powinna być z gumy.

Kupiłam veluxy na poddasze. I teraz mam problem...nie wiem, gdzie kurier je przywiezie...czy na budowę czy do mnie? Niby podałam adres budowy...ale tam numeru nie ma...będzie trudno
Afera dachówkowa nakręcona przez panów- wyjaśniona. Wszystko jest ok. Monza plus ma właśnie tak wyglądające skrajne dachówki i to nie jest wada. Tak więc opóźnienia nie będzie W sobotę jadę z wizytacją to sobie obejrzę dokładnie postęp prac.

Poza tym....najacze sprawdziły się w ćwiczeniach, lżej się w nich ćwiczy niż w easy-tone'ach. Chociaż reeboki miałam już ogarnięte w miarę. Muszę jednak stwierdzić, że mam problem ze skalpelem, są ćwiczenia, które sprawiają mi problem....Czytam też o Chodakowskiej, jakaś nagonka chyba na nią jest...że źle ćwiczenia wykonuje, że to jedna wielka ściema...i już nie wiem co robić !!

W ramach prezentu (i samokontroli ) kupiłam sobie to :
                 Kupiłam w promocji, za 29 zł - jeśli będzie shit to nie żal...Kurczę, lubię tę kobietę, no co ja poradzę !
I jeszcze miła rzecz mnie spotkała wczoraj...kolega PiW z pracy pamiętał o moich urodzinach i dostałam zestaw porcelanki do serwowania sushi Miłe to było !

Idę poczytać co u Was !

5 listopada 2013 , Komentarze (5)

                                     Kocham ten stan
                                     Cudowne sam na sam
                                     Kawa i ja
                                     Papierosy, kawa, ja
                                     Nie ma kumpli nie ma nieprzyjaciół
                                     Nie licząc dwudziestu w paczce papierosów
                                     Kocham ten stan
                                     Papierosy, kawa, ja...

Uwielbiam ten tekst....i ten stan....

Już po urodzinach czas zejść na ziemię i ogarnąć się. Za parę dni wizyta u dietetyczki a ja jestem w doopie...Znów będę się wstydzić, niestety...

Dziękuję Wam wszystkim za życzenia ! Jesteście cudowne!!

Mój mąż całkowicie mnie zaskoczył...pozytywnie rzecz jasna. Otóż w prezencie dostałam voucher ( na ładną okrąglutką sumkę)  do Capri Medical Day Spa I już bym tam poleciała, już bym zużyła, co chwila przeglądam ofertę, zastanawiam z czego skorzystać....z drugiej strony będę odwlekać to w czasie, żeby ta cudowna chwila była jeszcze przede mną....Odwieczny mój dylemat : "jak zjeść ciastko i mieć ciastko"... Naprawdę sprawił mi przyjemność, sama bym sobie tego nie zafundowała !
Od młodej dostałam pęk przepięknych róż w moim ukochanym różowym kolorze i pudełko Rafaello. Dziewczyny w pracy dały kasę - dorzucę sobie do spa lub kupię kolejną pandorkę do kolekcji Takie urodziny to ja bym chciała codziennie !!

A teraz meritum czyli miska :

I - 2 kromki chleba natura z almette i pomidorem, latte
II - serek wiejski 3 %, mały banan
lunch/obiadokolacja - pyzy z mięsem (pracowy obiad na który ostrzyłam sobie zęby od dawna :))
przekąska - latte, sardynki w sosie paprykowym - w puszce



Ruch - skalpel, cwiczenia na kolana


Dziś wypróbuję moje nowe najeczki Zobaczymy jak się sprawdzą !

Z innych spraw to wyszła lekka afera z dachówką...Pan mąż pojechał wczoraj przez przypadek na budowę i okazało się, że dachówki kończące dach na dole są jakieś takie udziwnione...Niby fajne ale mają taki zawijas, pod którym na bank jaskółki będą robić gniazda. No i nie wszystkie są dokładnie wylakierowane od spodu na czarno. Pan majster zaoferował się, że pojedzie do Karnina z tymi dachówkami, żeby wymienili. Pan mąż kazał mu do mnie dzwonić ale póki co jeszcze się nie odezwał. Mam nadzieję, że po prostu załatwił to bez mojego udziału. Tak więc...mamy opóźnienie...ale za to wymurował nam tą pieprzoną ściankę korytarzową, co do której ja sama nie byłam przekonana...Trzeba będzie  weekend pojechać i zobaczyć jaki jest stan robót.

Odliczam już czas do wyjazdu na narty...To już za miesiąc ! Kolano nadal boli, niestety, ale to mi nie przeszkodzi...Choć małżonek stwierdził, że chyba tylko na Kubusiu będę mogła jeździć..na jakim Kubusiu? No..na Puchatku w Szklarskiej...No way !!! Czas wyciągnąć swoje salomonki i przyzwyczajać się do nich I kupić sobie nowe spodnie narciarskie ! Mniejszy rozmiar!!

Spadam do pracy...Podobno w przyszłym tygodniu jedziemy na 3 dni do Bydgoszczy, żeby wprowadzać papiery pod okiem administratorek. I bardzo dobrze ! Mam mnóstwo pytań!

4 listopada 2013 , Komentarze (12)



I stało się....Około 9:30 obróci mi się cyfra...

I nie przywitam go nową wagą, niestety...moja słaba silna wola nie pozwoliła Ale ogarnę się, do 4 grudnia - będzie niżej.
Dziś zamierzam świętować, jeść, pić...bawić się, przyjmować życzenia....cieszyć się
W związku z tym nie będzie dziś jadłospisu. No bo będzie i ciasto, i cukierki, i sushi i..morze..morze musującego wina CinCin, które uwielbiam!!

   Zapraszam na ciastko :
  
Częstujcie się!!!

Świętować zaczęłam wczoraj...warto czasem z małżonkiem pójść na zakupy..wpadły mi za free cudne najeczki
 
Druga nie czarna rzecz w mojej szafie :)
A teraz brykam do pracy :)

31 października 2013 , Komentarze (5)

Piękne słońce, chociaż zimno..ale humor się poprawia

Staram się ogarnąć nowy program. Idzie mi troszkę lepiej. Dalej jednak ograniczam się do wprowadzanie, niczego nie księguję, bo 1) się trochę bojam ; 2) nie mam nadanego jakiegoś tam DG a to spowoduje,że dokumenty się nie zaksięgują. Błędne koło ! Robię dokumenty za wrzesień, a tu już trzeba się ogarniać z październikiem....jakiś koszmar. W dodatku nikt nic nie wie, ci, co płacą faktury w imieniu grupy, robią to kiedy chcą i z jakiego konta chcą....nie dosyłają dokumentów źródłowych....I jak ja mam pracować ?
Miła wiadomość jest taka, że panowie podpisali pakt gwarancji....w związku z tym dostaniemy akcje spółki i mamy gwarancje zatrudnienia - w moim przypadku to okres 4 lat W sumie to fajnie, nie jestem jeszcze zatrudniona w CUW, może nie będę, bo władze się zmieniły a co za tym idzie i koncepcja chyba też się zmieni...Ogólnie mówiąc, panuje totalny bałagan, dezinformacja i burdel ale to normalne

Szefowa w stolycy, pewnie się musi tłumaczyć z tego co tu robimy. Jeśli rządzi ten pan, o którym myślę, to możemy się spodziewać  nagan z wpisem do akt. Skoro za użycie korektora na dekretacji chciał na s karać to za opóźnienia tym bardziej...i co z tego, że nie z naszej winy?!

Dobra. Koniec z tymi pracowymi głupotami

Miska :

I - owsianka z orzechami włoskimi i kawałkiem chałwy, latte

II - serek wiejski 3 %, banan ( a w międzyczasie pochłonęłam 3 małe kromeczki świeżego chleba )

lunch - kalafiorowa z kurczakiem

obiadokolacja - 2 pulpety z indyka, duuża porcja surówki

przekąska - kefir - 1 szklanka, pasta z makreli

Ruch : idę dziś do Konrada na tejpy, pewnie każe mi poćwiczyć. Skalpel

Wczorajszy skalpel zaliczony. Ćwiczyło się o wiele lepiej i lżej niż wcześniej, kiedy to poprzestałam na 15 minutach balance. Chwilowy spadek formy ogarnięty Ogarnęłam się też mentalnie (nooo...powiedzmy). Musze się pogodzić z tym, że nie mogę mieć wszystkiego czego zapragnę ( a to czego chciałam było naprawdę idiotyczne !!!) i powinnam się cieszyć z tego co jest aktualnie. Bo naprawdę nie mam powodów do narzekań ! A doopa... cóż..pewnie kiedyś tam się zmniejszy...trzeba tylko systematyczności, wysiłku, ciężkiej pracy Taki dziś ze mnie filozof do następnego razu...

A teraz uciekam do pracy....

           

30 października 2013 , Komentarze (6)

Jestem w trakcie nadawania w nowym programie ...Od wczoraj wprowadziłam 1 (słownie jeden) wyciag bankowy składający się z 16 pozycji....qrwa Na starym programie miałabym już połowę zrobioną a tutaj...makabra....
Do tego wiszę ciągle na telefonie i rozkminiam z gościem z warszawy te zawiłości...Pisze do niego maile ze screenami...a żeby maila wysłać, muszę się wylogowywać z programu, bo jak jestem w programie to automatycznie odcina mnie od internetu.... Jest jakby to powiedzieć...zayebiście ! Mam wrażenie, że ja mówię o jednym, gość o czymś innym....Tęsknię za starym programem....A jeszcze czeka mnie wprowadzanie moich koleżanek w temat, no bo ja zostałam wytypowana na pierwszy ogień!
Jest godzina 11 a ja nie ruszyłam z miejsca, jestem potwornie głodna, zaczyna mi czaha dymić!!! Ratunku!!!

Miska (czysto teoretyczna, bo jak dalej tak pójdzie to...konia z kopytami pochłonę)

I - owsianka z suszonymi owocami, latte

II - banan, activia suszona śliwka

lunch - zupa kalafiorowa

obiadokolacja - fasolowa z wczoraj z filetem

przekąska - sałata, jajko w koszulce

Ruch : skalpel, ćwiczenia na kolana

Wczoraj nie byłam w stanie zrobić skalpela, zrobiłam tylko duety - cz. 1 i zaczęłam cz. 3 ale nie dałam rady... Masakrycznie się czułam, głowa bolała, słabo mi było...samopoczucie poprawiłam sobie 3 michałkami
Teraz, w pracy piję wodę z cytryną ale....jeść!!!!

Wracam do pracy..