Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2013 , Komentarze (6)

Mam wodę i ciepło. Akurat zdążyłam wczoraj wieczorem zagrzać wiadro wody na kąpiel kiedy włączyli. Ja prdlę, dawno się tak nie cieszyłam!!!

Wczoraj dostałam rozpiskę na weekend...wyjeżdżamy po pracy do Świeradowa - tam jeździmy do końca i jedziemy do Karpacza na kwaterę. Piątek - Pec pod Śnieżką, sobota - Szpindlerowy Młyn, niedziela biały Jar albo Szklarska Poręba i do domu...W tak zwanym międyczasie będzie pijaństwo , no i jeszcze mam jednego faceta nauczyć robić sushi . Zapowiada się bardzo ciekawie. Już się cieszę, ekipa fajna, narty, śnieg, piwo....oscypki...

Jadłospis na dziś :

I - owsianka z rodzynkami, kawa

II - banan, jogurt naturalny, 2 kromki pumpernikla

lunch - ogórki z chilli, wczorajsza pierś z kurczaka

obiad - zupa meksykańska

przekąska - kawa, jogurt naturalny

kolacja - jajko, plaster wędliny lub wedge salad.


Ćwiczę duety. Widzę znaczącą poprawę i odprężenie po zrobieniu supersetu - ćwiczeń na brzuch i plecy. Plecy i kręgosłup już tak nie bolą, czuję takie miłe odprężenie i rozluźnienie. Szczerze polecam wszystkim siedzącym przed komputerem tak jak ja bite 8 godzin.

Mam nadzieję, że odbiorę dziś moje conversiki. Już bym chciała je założyć...a tu śnieg za oknem, mróz...

Nie zrobiłam jeszcze badań tych od neurologa. I nie chce mi się, ogarnę temat po przyjeździe....ale ja pomyślę o EEG - nigdy tego nie miałam robionego!! Co to jest?! No i jeszcze w perspektywie ta majowa biopsja tarczycy....naprawdę skłaniam się do zmiany lekarza prowadzącego....byleby tylko uniknąć biopsji....





11 marca 2013 , Komentarze (5)

Dramat dlatego, że od wczoraj nie mam w mieszkaniu ciepłej wody i ogrzewania ! W nocy z soboty na niedzielę doszło do jakiejś awarii...w południe gorzowscy dziennikarze odtrąbili, że Górczyn ma już ciepło....tymczasem u nas zimno. Jadąc dziś rano do pracy widziałam rozkopane całe skrzyżowanie na kombatantów i 1 (słownie) jednego człowieka kręcącego się przy wykopie. Chce wierzyć,że reszta ekipy siedziała w dole próbując naprawić uszkodzone rury....Nawet nie chce mi się dzwonić do domu, czy już jest ciepło....nawet mi nie przeszkadza to,że nie ma ogrzewania...mój PiW pilnuje skrupulatnie,żeby nie było więcej jak 20 stopni, bo przegrzewanie jest złe...mi brakuje gorącej wody !!! Rozumiem, mogę sobie nagrzać w garach i już....tylko to nie o to chodzi. Ludzie marzną a ekipa ma to gdzieś. Na stronie ec też lakoniczne informacje, na forum mówią, że nie ma szans, żeby dziś to naprawili....Qrde, to nie jest środek lata...to jest zima !!

Dobra, pożaliłam się i już mi lepiej.
Najważniejsze, że w czwartek wieczorkiem będę śmigać w Świeradowie !!! Z tej okazji kupiłam gogle i nowe rękawice. Wszystko z wyprzedaży (powiedzmy, chyba już nie wierzę w uczciwe wyprzedaże). I mam nadzieję, że gogle nie będą parować, zgodnie ze specyfikacją, na której napisane jest "antifogg" !
Poza tym zamówiłam sobie te śliczne miętowe conversy. Najpierw poszłam do sizeera obczaić rozmiarówkę, uprzejmy pan sprzedawca skakał nade mną z butami (jak miło) i rozdawał uśmiechy na prawo i lewo....myśląc, że kupię. Okazało się ,że mam 37,5 a nie 38. wróciłam do domu i zamówiłam, dostałam 50 zł rabatu, zawsze to 199 zł a nie 249 (swoją drogą, trochę kasy za te trampki). Mam nadzieję, że jutro będą już u mnie !!

A teraz jadłospis. Aha i chciałam powiedzieć, że zaliczyłam całkiem udany prawiebezsłodyczowy weekend !!!!

I - owsianka z jabłkiem, kawa
II - banan
lunch - 2 kromki pumpernikla z twarogiem chudym
obiad - kotlety z piersi kurczaka a'la schabowe, surówka
przekąska - jogurt naturalny, kawa
kolacja -coś tam...

A teraz ogarniam biurko, chowam papiery i spadam do, mam nadzieję, ciepłego domku...

PS. W kwestii włosów : podcięłam końcówki (tak 1,5 cm), kupiłam olejek do  włosów glisskur (magia!), płucze włosy roztworem jodyny - troszkę straciły tej czerwono-rudej poświaty. Póki co akcja odżywianie, nie farbowanie.

8 marca 2013 , Komentarze (2)

Wszystkiego Najlepszego Babeczki!!!


Jestem po wizycie u neurologa....Dostałam skierowania na badanie krwi, moczu, badanie dna oka i eeg głowy. Mam jakieś rozpoznanie, jakąś diagnozę ale nie umiem tego rozszyfrować (mimo rocznego kursu łaciny na studiach). Wyniki pewnie będą ok, może to rzeczywiście stress, może to moje niskie ciśnienie...okaże się.

Ominęła mnie pracowa imprezka ale żeby nie było - dyrektor przyskoczył po fakcie z kwiatem i prezentem. Nie powiem, miłe to, nasz dyrektor to też nie od cepa a takie ciacho Dostałam też ciasto (nieszczególne, tylko jabłecznik ok) i kawkę.
A teraz modlę się żeby już pójść do domu....

Wczoraj poćwiczyłam duety i dziś znów samopoczucie ok. Oznacza to pewnie jedno : mój organizm domaga się porcji ćwiczeń ! Na ich brak reaguje bólem. I cieszy mnie to, bo przynajmniej mam motywację - jak chcę sie dobrze czuć to muszę ćwiczyć. A już za tydzień o tej porze będę szaleć na stoku w Czechach, jeść grillowane oscypki i pic piwo w Karpaczu !!! Nie mogę się doczekać !!

Jadłospis na dziś :
I - owsianka z jabłkiem pieczonym, kawa

II - belvita, woda

lunch - grahamka z serem i sałatą, jabłecznik- nawet nie pół porcji, rafaello - cienki pasek

obiad - ryba, surówka

przekąska - jogurt naturalny, kawa

kolacja - pasta z twarogu, jajek  i makreli ze szczypiorkiem, pomidor

Ćwiczenia - duety Chodakowskiej - cały program.
Wczoraj zrobiłam sobie też ćwiczenia na brzuch z Malinowską i powiem, że poczułam dużą ulgę. Są to ćwiczenia również na plecy i kręgosłup. Czułam się jak nowo narodzona, plecy rozciągnięte, nie bolały... po całym dniu siedzenia przed komputerem 15 minut tego programu działa cuda z kręgosłupem. Polecam gorąco.

Nareszcie weekend. zaraz lecę po farbę do rossmanna, bo jak tak patrzę na te moje złote brązy to mnie zbiera na wymioty. Fatalnie, fatalnie wyglądam, to jednak nie moja bajka. A marzyło mi się jeszcze takie coś :
  Dobrze, że coś/ktoś nade mną czuwał i nie zapodałam tego koloru. No chyba bym się nie pokazała na ulicy. Normalnie po latach farbowania się na burgundy i oberżyny zrobiła mi się fobia na rudości/czerwoności/fiolety...wszelkie ciepłe odcienie to mój koszmar.

No to miłego weekendu !




7 marca 2013 , Komentarze (3)

Smutny to dzień...znów góry pokazały swą potęgę.
Mimo wszystko....to taka piękna śmierć....zginąć robiąc to, co się kocha nad życie....a stamtąd jest przecież tak blisko do nieba....
Tyle o rzeczach ostatecznych...

Wczoraj nie ćwiczyłam i dziś mam tego efekty...ledwo zwlekłam się z łóżka !! Znów boli każdy mięsień, każdy staw, każda kosteczka...masakra o co tu chodzi?!

Tak, zdecydowałam się na miętowe conversy. Ramoneska jeszcze poczeka...moja stara jeszcze może do lata pociągnąć. Niestety dwóch rzeczy kupić nie mogę, a jeszcze potrzebuję nowych jeansów....no i jakieś płaskie baleriny by się przydały... Zarabiać tak z 5tkę na rękę...marzenie !!!

Zastanawiam się jeszcze nad dietetyczką....czy jest mi potrzebna czy może gdybym tak się sama ogarnęła i zawzięła (a przede wszystkim w końcu się zdecydowała czego chcę) to dałabym radę. czy jednak ten bat nad łbem jest mi niezbędny ? No ale to jeśli już to dopiero w kwietniu. Teraz mój portfel i bez tego kwiczy.
Jadłospisik na dziś :
I - owsianka z rodzynkami i pieczonym jabłkiem, kawa
II - jogurt naturalny, paczka (mała) belvitek
lunch - kanapka z grahama z serem, sałatą i szynką, sałatka z pstrągiem
obiad - zupa ziemniaczano-porowa (uwielbiam) zabielona łyżką jogurtu greckiego
przekąska - kawa, jogurt naturalny
kolacja - jajko, pomidory, 2 łychy twarożku ze szczypiorkiem.

Ruch - duety : część I i II.

Ufarbowałam swoje sprane z mroźnego kakao kudły (zobaczyłam fotki z Karpacza i na nich miałam rude??? kudły) na kolor słoneczny złoty brąz, bo chciałam takiej złotej poświaty...Zamiast tego mam jaśniejsze odrosty i poświatę miedziano-czerwoną. Nie znoszę wszelkich rudości na kudłach i już tylko patrzę, żeby rzucić jakiś ciemny brąz. Sama nie wiem co mnie jeszcze powstrzymuje, bo przecież nie świadomość wypadających włosów....zresztą znów tęsknię do jasnych, nie blond, ale jaśniejszych niż obecne. Wieczna paranoja. Tak źle i tak niedobrze.

Jakoś nie mogę się doczekać końca pracy....marzę o wyjściu, powrocie do domu, kubku kawy z mlekiem....a tymczasem, praca, zakupy, ćwiczenia i dopiero wieczorem....wieczorem książka....właśnie dotarły zamówione : "Uczta dla wron. Cienie śmierci" Martina (to tak na fali "Gry o tron", idę za ciosem) i " Terror" Simmonsa - 600stronnicowe opasłe tomisko...zapomniałam, że w domu leży jego Endymion, no i musiałabym Olimp przeczytać jako kontynuację Ilionu....tylko nigdzie go kupić nie można, w bibliotekach gorzowskich też nie ma...w księgarniach internetowych też nie...chyba skuszę się na all - odżałuję te 60 zeta (za tom I)...Jest tyle książek do przeczytania....i jeszcze "Ucieczka na szczyt" leży ...ale to moja relikwia, moja biblia...czytam po jednej kartce, jednym urywku...celebruję....oglądam zdjęcia....

Wreszcie też znalazłam swoją kawę. Jako, że nie lubię kawy z fusami, pijam rozpuszczalną...i byłam wierna kronung gold....do czasu....testowałam ostatnio mnóstwo kaw, wszystkie mi były syfiaste, kwaśne...aż wczoraj kupiłam douwe ale tą w pomarańczowej puszce. I jestem w szoku !! Tak kawa mi zasmakowała od pierwszego wąchnięcia, od pierwszego łyka....jak dla mnie number one!! Nareszcie znalazłam swoją kawę. A ponieważ jest teraz w promocji to kupię też jej mocniejszą siostrę - tą w fioletowej puszce.
A teraz spadam....
A może ma ktoś "Olimp" Dana Simmonsa - do pożyczenia ofkors !!!



6 marca 2013 , Komentarze (7)

Jak już tu wlazłam to dodam wpis...

Jadłospis na dziś :
 I - owsianka z rodzynkami i pieczonym jabłkiem, kawa
II - kromka chleba ( na spróbowanie od koleżanki) pełnoziarnistego - domowego, twarozek z ogórkiem konserwowym, 1/2 awokado

lunch - wedge salad z szynką szwarcwaldzką, kawałek świeżego ananasa

obiad - zupa gulaszowa

przekąska - jogurt naturalny kawa

kolacja - jajko na miękko, pomidor, jakaś chuda szynka

Ruch - chodakowska

Powinnam zedytować wczorajszy wpis o jedzeniu - przed lekarzem wypiłam tylko kubusia, belvitek nie zjadłam, obiadu w domu też nie jadłam- nie byłam głodna, zjadłam za to kolację : twaróg z jogurtem greckim, 1/2 awokado i pomidorem.
Zrobiłam sobie duety Chodakowskiej, 2 pierwsze. Skalpel mnie nudzi i męczy, duety są fajne - ze Szwedową ćwiczenia na nogi (co mnie interesuje), z Sadowską cardio (jeszcze nie daję rady bez zadyszki) a z Malinowską brzuch.Akurat te ostatnie najmniej mnie interesują, Generalnie podoba mi się ten trening i chyba przy nim zostanę. I energii miałam więcej niz po skalpelu.

A teraz wizyta u endokrynologa. Otóż wynik przy obecnej dawce Euthyroxu jest piękny ! Ale po obejrzeniu usg pani doktor stwierdziła, że to nie pseudoguzki a regularne guzy tarczycy, niezłośliwe ale wymagają regularnych kontroli biopsją. I znów skierowanie na biopsję....a już sobie mówiłam, że to ostatni raz....jak ja tego nienawidzę !!!! Konkluzja jest taka, że i tak czeka mnie operacja, bo guzki raczej się nie będą zmniejszać tylko rosnąć....ale druga operacja tarczycy jest zawsze bardzo ryzykowna...w najlepszym przypadku mogę stracić głos....więc im później tym lepiej.....A 14 lat temu taka byłam przeszczęśliwa, że wycięto mi tylko pół jednego płata !!! Lepiej było wyharatać całą tarczycę !!! No i oczywiście mam zapalenie tarczycy, z krwi wynik co prawda nie wychodzi ale z biopsji i owszem. Co mi pozostaje ?! Czekać albo...zmienić lekarza...bo jedni widzą guzki inni widzą twory guzy przypominające....A moje samopoczucie? Na pewno nie od tarczycy, bo dawka jest dobra, wynik ok. Może być od ciśnienia (105/60), od pogody, od stresu....generalnie od wszystkiego. Jednak muszę powiedzieć, że na przykład dziś czuję się bardzo ok. Wczoraj znowu byłam na maxa senna, bez życia i do tego bolał mnie każdy staw, każda kosteczka... Dziś boli mnie tylko mięsień czworogłowy uda (ale jestem mądra), który sobie wczoraj naciągnęłam....taak, dziś mogę góry przenosić...no, może górkę jedną, taką malutką

Rozważam teraz zagadnienie : kupić sobie conversy czy ramoneskę. A jak  conversy to jaki kolor?
Takie :

takie

takie

no i te są kozackie

No to które ? Chciałam mieć białe...ale oczy mi się śmieją do tych miętowych, pal licho, że w tym odcieniu mam tylko lakier do paznokci, w końcu trampki pasują do wszystkiego !!! No i jeszcze błękitne są fajne....ale z drugiej strony kurtka by mi się przydała. Co robić?! Ja to mam dylematy, jak cholera...

Aha, szukam ekipy budowlanej z Gorzowa i okolic, ale takiej solidnej, w miarę taniej (wiem, to niemożliwe), polecanej, uczciwej....Znacie takich?!

5 marca 2013 , Komentarze (3)

Jadłospis wczorajszy :
 I - crunch bananowy ( 4 łyżki) z mlekiem, kawa

II - twarożek - 4 duże lyżki, 3 ciastka Milka + 1 michałek (prezent od kolegi)

lunch - kanapka z gorgonzolą
obiad - 1/2 piersi z kurczaka ze skrzydełkiem pieczonego, garść frytek, 3 ogórki konserwowe

przekąska po treningu - kawa, jogurt naturalny z bananem

kolacja - sałata lodowa z pomidorem i gorgonzolą - dressing czosnkowy

Ruch - skalpel nr 7 - wykonany

Jadłospis na dziś :
I - crunch bananowy, kawa

II - jogurt naturalny, banan, ciastka belvita

lunch - sałata lodowa z pomidorem, piersią z kurczaka i gorgonzolą, sos czosnkowy

przekąska (opcjonalnie - kibluje dziś u lekarza) - Kubuś, ciacho belvita

obiad/kolacja - zupa gulaszowa

Ruch - stepper

Kibluję dziś u endokrynologa, niby mam 2 numerek...babka zawsze się spóźnia więc nie ma szans,żebym przed 17stą była w domu.
Nadal czuje się jak koń po westernie, do tego jeszcze puchną mi stopy i ręce. Niech to przesilenie się już skończy bo nie dam rady tak dłuzej. powiem dziś lekarzowi co jest a ona  pewnie wzruszy ramionami i każe brać bodymax. Ile tych witamin mam brać?! Przecież ja je już łykam jak cukierki a poprawy w samopoczuciu nie widzę. Nie ćwiczyłam w sobotę - w efekcie w niedzielę nie mogłam się ruszyć, taka byłam zesztywniała. I czy to rzeczywiście organizm tak zareagował na brak ruchu czy też to coś innego.
W pracy dalej siedzę w tabelach, dobrze, że chociaż biegła już skończyła sprawozdanie roczne. teraz na tapecie mamy konsolidację procesów - czemu zawsze to my mamy to robić ( w domyśle - czemu to ja wypełniam te pierdyliony tabel i zestawień) ? A jak przychodzi do bonusów w dziale to zawsze wszyscy po równo - i ci co robią dużo i ci co nic nie robią...
Z rzeczy przyjemnych : dostałam urlop na 15stego !! Jadę do Karpacza !!! Będziemy śmigać na nartach w Czechach, muszę sobie koron nakupować na Studentską. No i oscypki !!!
Strasznie narzekam ostatnio, sorry....kończę ten wpis i idę czytać wasze...
Nie chudnę.....i tak, dziwię się temu.....czy powinnam iść do dietetyka?! W Gorzowie??? Gdzie????




1 marca 2013 , Komentarze (3)

Jadłospis :
I - płatki kukurydziane na mleku, kawa

II - jogurt naturalny, mała paczka ciastek belvita

lunch - kanapka z chleba alpejskiego z serkiem pleśniowym, jabłko

obiad - wczorajsza zupa buraczkowa

przekąska - ananas, jogurt naturalny

kolacja - dalej męczę wedge salad. Mój hicior !!!


Ruch - skalpel nr 6


Wybieram się do lekarza z moją tabelką ciśnień, ewidentnie jest za niskie. No ale na niskie ciśnienie nie ma rady, trzeba z tym żyć. Czuję się zresztą o wiele lepiej niż jeszcze 2 dni temu. Wizytę u neurologa odbębnię, akurat mam termin na 8 marca, godz. 11 - dzięki temu uniknę męczarni na firmowym spotkaniu z męską częścią zakładu pracy, jedzenia ciastek i oglądania co niektórych gęb. Tylko całusków z dyrektorem szkoda.....

Dziś dzień mam luźniejszy, trochę gmeram w internecie i natrafiłam na pewien blog, w którym dziewczyna opisuje dostępne dvd z polskimi trenerkami. W jej opini, a jak się później okazało w opinii innych Ewka Ch. źle wykonuje ćwiczenia...a to doopa za bardzo wypięta, a to ręce nie tak...Generalnie Ewka jest dobra na początek ale później dochodzimy do ściany i nic, echo. I tak się zastanawiam, patrzę na te metamorfozy na jej fanpage'u ... o co tu chodzi. Ćwiczę ten skalpel, spodziewam się cudów a cud może nie nadejść - bo nieprawidłowo wyuczyłam się ćwiczyć. Nie wiem co myśleć, fakt skalpel mnie nudzi, choć wciąż jest wyzwaniem, killera się nie podejmuję, bo zwyczajnie nie daję rady, ćwiczę jednak łudząc się, że coś drgnie. Po lekturze tego bloga poczułam się lekko oszukana przez Ewę....gdybym to napisała na fejsie to by mnie laski zjadły . Będę dalej ćwiczyć z Ewką, zrobię te 50 skalpeli, przekonam się na własnej skórze. Ale chyba coś jest na rzeczy skoro najpierw Bojarska, teraz inni którzy ćwiczą, zaczynają widzieć jakieś minusy jej treningów. Przyznam szczerze, że mam mętlik w głowie.

Piękne słońce w Gorzowie, czas założyć adidasy i pobiegać, chyba wyciągnę swojego PiW w weekend.

Obejrzałam ostatni odcinek Gry ! Tak psioczyłam na ten serial a tu...przepadłam. Tylko szkoda, że Jaqen H'ghar się wymiksował....wielce intrygująca postać ....miałam nadzieję, że wykończą Joffreya a tu - żyje i ma się dobrze ! Dziś obejrzę jakiś bonus do serii i pozostanie mi czekać do 1 kwietnia albo zakupić lekturę...

Wydzwaniam do faceta od budowy domów po raz setny dziś i z tej okazji w głowie cały czas "bad romance" Lady Gagi mi w głowie...gość ma to ustawione jako granie na czekanie to już wolę swoich Acid Drinkers !

Miłego, ciepłego i słonecznego weekendu życzę !!


28 lutego 2013 , Komentarze (4)

Melduję, że byłam u lekarza. Nie było mojego rodzinnego, na zastępstwie siedział jakiś oszołom. Wysłuchał, zmierzył ciśnienie (130/88) temperaturę (37,5), obejrzał gardło i wypisał skierowanie do neurologa. Poszłam do przychodni z takim bólem głowy, że nie mogłam skupić się na tym, co się do nie mówi...Wracając od lekarza poszłam do apteki, poprosiłam o coś na migrenę. Dostałam tabletki musujące, zażyłam i ozdrowiałam. Dziś samopoczucie o 80 % lepsze niż do tej pory. Zawroty minimalne, pole widzenia normalne, nic nie boli ! Albo to była migrena albo jestem hipochondryczką i leczy mnie sama wizyta u lekarza. Oczywiście do neurologa pójdę, mam też mierzyć ciśnienie 3 razy dziennie i jutro przyjść z wynikami. Dziś rano (po kawie) moje ciśnienie to 108/69, puls 88. Trzeba się pogodzić z tym, że jestem niskociśnieniowcem i moje samopoczucie jest jakie jest.

Nareszcie pokazało się słońce!!! Nareszcie czuć wiosnę w powietrzu.

Mój jadłospis :
I - owsianka ze śliwkami ze słoika, kawa

II - kasza manna z paczki, jabłko

lunch - ciabatta z sałatą, pomidorem, wędliną i serem

obiad - zupa buraczkowa

przekąska - kawa, jogurt naturalny

kolacja - wedge salad - polubiłam się z ta sałatką, będzie u mnie teraz na top10!


Ruch - skalpel

Właśnie w radiu pani Grażyna Dobroń radziła, jak oczyszczać organizm. Kto słucha Trójeczki, ten wie, kto to jest. padło takie piękne zdanie " Z szacunku dla siebie...." No właśnie, z szacunku do siebie, do swego organizmu należałoby ogarnąć się z jedzeniem, ćwiczeniami i psychiką. No więc : marzec miesiącem oczyszczania - organizmu, umysłu, życia!!


27 lutego 2013 , Komentarze (6)

Gdzieś mi uciekł jeden dzień. Właściwie nie bardzo orientuję się co i jak...W pracy ciągle to samo : biegła ( boszz ile można siedzieć!!!), konsolidacja, pakiety sprawozdawcze. Tyle trwającego bilansu jeszcze w swojej 10-letniej karierze nie miałam. Opinia i raport miały być do 28 lutego a tu...doopa, pani biegła nie chce kończyć!! I jeszcze jutro audytorzy mają przyjechać - podobno znów pierdylion tabelek do zrobienia ma być!! Ileż można?!

Robię quiz : czy zawracać lekarzowi głowę zawrotami głowy czy nie?

A bo PiW każe mi do lekarza na wyniki, bo niby anemia...ja bym wolała nie bo co mu powiem : kręci mi się w głowie?! No kręci i już. Widocznie taka moja uroda, mojej szefowej też się kręci, raz lepiej raz gorzej....
Coś mi się wydaje, że to zbyt rygorystyczna dietka, w efekcie której i tak nie chudnę. Wczoraj wieczorem stanęłam na wagę i...szybko zeszłam - zobaczyłam 70 kg. To  niemożliwe!!! Dziś rano było lepiej ale nie tak dobrze jak się spodziewałam.
Skalpel zaliczony, bez przygód. Dziś mam dzień lenia - nie ćwiczę. Poczytam, ogarnę jakąś zupę, wreszcie zrobię hennę na brwi.Może odwiedzę lekarza rodzinnego?!
Zostały nam 2 odcinki do końca 2 sezonu Gry o tron. Właśnie wtedy kiedy zaczęłam się wciągać i kiedy pojawił się wielce interesujący mężczyzna.... no ja nie mogę...nie wiecie kiedy 3ci sezon?

Zbieram się żeby poprosić szefową o urlop. 1 dzień. jak zwykle my tu jesteśmy tak wytresowane, że przez tydzień robimy podchody, tańce bo proszenie o wolne jest jak kładzenie głowy pod topór...Tak nas wyszkoliła, że człowiek ma wyrzuty sumienia, że 1 dzień urlopu chce !
 
Dobra, koniec bzdetów.
Jadłospis :
I - crunch owocowy, kawa

II - jogurt grecki naturalny z crunchem bananowym, banan

lunch - tortilla z mixem sałat, tartym serem i szynką szwarcwaldzką

obiad - pulpety z indyka (mięso+ tarta marchew, pietruszka, seler, natka, koperek) gotowane na parze, surówka

przekąska - kawa, garść orzeszków ziemnych niesolonych (nie powinnam)

kolacja - wedge salad (przepis na blogu lepszy smak) - wygląda smakowicie, inaczej - chcę to zjeść!


W ramach ćwiczeń pospaceruję sobie na stepperku a i w naturze też pewnie, bo wiosnę czuć w powietrzu.

a za 2 tygodnie nary, nartusie, narteczki !!! Ekipa w połowie jeżdżąca fanatycznie, w połowie jeżdżąca lajtowo. Wszyscy raczej balangowicze (poza mną - mi nie potrzeba alko, żeby mieć karuzelę we łbie). Mam nadzieję, że będzie śnieg !!! ja już chcę jeździć!!!


26 lutego 2013 , Komentarze (5)

"ciche dni" w pracy in progress...ja tam mogę dłuugo tak. Przynajmniej nie marnuję czasu na klapanie dziobem i dyskusje o pierdach...
Dostałam wczoraj jakiegoś uczulenia. Fakt, używałam kremu do depilacji - ale nigdy po nim nie miałam problemów...jadłam też pomidora ze szczypiorkiem na kolację, oba warzywa wymyte. Poza tym czas pojawienia się wysypki był megaszybki - wejście do wanny, zanurzenie się w wodzie i ....nagle o qwa co to? Całe nogi, ręce w plamach i kropkach !!! Kropki dziś zniknęły ale pozostał rumień - takie rozlane, nierówne plamy. Piję wapno, skóra nie swędzi, no może troszkę. Dobrze, że mi gęby nie wysypało bo w ogóle bym się nie pokazała na dzielni, i tak wystarczy, że znów mam fazę łuszczenia...A mialam wczoraj po kąpieli wypróbować nowe antycellulitowo - drenujące cudo !!!
Zrobiłam wczoraj skalpel - nie obyło się bez przygody : po około 20 minutach musiałam przerwać ćwiczenia, bo zwyczajnie bym padła. Ja już nie mówię o zasapaniu, po prostu zrobiło mi się słabo, poczułam, że jak nie usiądę to będę leżeć...bez przytomności. Posiedziałam chwilkę i wróciłam już bez dodatkowych efektów do ćwiczeń. Tak mi się wydaje, że to osłabienie i zawroty to efekt zmniejszenia michy...jem mniej i objętościowo i kalorycznie....więcej ćwiczę!!! Tylko nie chudnę .

Jadłospis na dziś :
I - crunch owocowy, kawa z mlekiem
II - jogurt naturalny, banan
lunch - resztki spagetti z obiadu
obiad - chłopski garnek : papryka, ziemniaki, kapusta, pierś z kurczaka
przekąska - kawa z mlekiem, jogurt naturalny
kolacja - jajecznica, 2 ogórki konserwowe, pomidor

Ruch : skalpel - nr 5

Chciałabym zrobić 50 skalpeli i przejść do killera (może wtedy dam radę).
Poza tym jadę znów do Karpacza !!!! Mam nadzieję, że będzie śnieg, i będzie czas pojeździć na nartach ...mam nadzieję, że ten wyjazd nie zamieni się w jedną wielką balangę! Mam nadzieję, że zmieszczę się w moje spodnie, zmieszczę - nie wcisnę jak ostatnio ! A wyjazd już 14 marca!!!  Centymetry spadajcie!!!

Dobra, idę Was czytać, motywować się!!!