Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2013 , Komentarze (4)

Poniedziałek kiepsko się zaczął....koleżanka biurkowa mi się sfochowała. Dlaczego?  A bo śmiałam wyrazić pogląd, że film "Nad życie" to totalna chała...jak dla mnie. Ona przeżywała, ryczała a ja...a ja mam czelność powiedzieć, że ten film to dla mnie kiepściutki, nachalny film propagandowy...nie ratuje go nawet Żebrowski...i jeszcze ten Cypryański  i jego "słynna siatkarka"...
Koleżance się miarka przebrała bo ja w przeciwieństwie do niej :
- nie oglądam na okrągło TVN24;
- nie znoszę Justyny Kowalczyk;
- nie chodzę na wybory, bo tak trzeba (nie chodzę bo nie znajduję na listach kandydata mądrego i uczciwego)
- nie lubię PO (generalnie nie znoszę polityków)
- nie szanuje świętości
no i teraz jeszcze to : nie zapłakałam się na śmierć oglądając historię "słynnej siatkarki"...nagrabiłam sobie...ale wiecie co - zwisa mi to !!!!
W temacie filmów pozostając : obejrzałam "Mroczne cienie"  Burtona - polecam, fajny horror komediowy, rewelacyjny Deep, Michelle Pfeifer. Jest klimat, jest humor. No i kilka godzin przed oskarami obejrzałam "Operację Argo" - też fajne kino, momentami lekko nudnawe ale końcówkę oglądałam w napięciu. Później się okazało, że to nie było tak jak było. Ale wszystkie minusy rekompensuje Ben Afleck - w zaroście wygląda rewelacyjnie !!!
Poszalałam troszkę słodyczowo w weekend, nie tak mocno jak potrafię ale jednak zjadłam ciut więcej niż planowałam. reszta w należytym porządku.

Dziś :
I - crunch bananowy z mlekiem, kawa
II - jogurt naturalny, banan
lunch - pulpet z mięska indyczego z marchewką, pietruszką, garść żółtej fasolki, garść brukselki - gotowane na parze
obiad - spagetti z makaronem pełnoziarnistym
przekąska - jogurt naturalny, kawa
kolacja - jajko, pomidory, plaster żółtego sera


Ruch :
skalpel


Krzywa cukrowa prawidłowa, nie mam cukrzycy ! Wynik z tarczycy w normie (przy leczeniu Euthyroxem 100 - wynik wręcz cudny), zawroty głowy mam nadal w najmniej oczekiwanych momentach, osłabienie mija, senność nie mija. Być może to ciśnienie, być może to rzut Hashi, a może to ta przeraźliwa, obrzydliwa szarość za oknem. A moze to żółć mnie zalewa - o sorry, nie żółć - jad żmijowy, bo przecież jestem wredna i złośliwa !
Słońca mi potrzeba, ludzi pogodnych i zadowolonych a nie wiecznie marudzących ! I wszystko będzie ok. !!!!

22 lutego 2013 , Komentarze (4)

Jadłospis na dziś :
I - owsianka ze śliwkami ze słoika, kawa
II - jogurt naturalny, banan - przejrzały, batonik nestle cinnimini
lunch - zupa jarzynowa z curry - obłędne danie, mnóstwo warzyw : marchewka, cukinia, fasola biała i czerwona, cebula, czosnek, ziemniaki - wszystko z dodatkiem mojego ukochanego curry - pachnie i smakuje obłędnie
obiad - ryba, surówka
przekąska - jogurt naturalny, kawa
kolacja - filet z pstrąga, mix sałat

Ruch : skalpel


Zrobiłam badanie cukru wczoraj, 2 godziny po kolacji - wyszło mi 69mg/dl. Czyli norma. Czyli dalej nie wiem, dlaczego czuję się tak jak koń po westernie. Zmęczona, zużyta jak kwit na węgiel, do doopy. Zrobię jeszcze krzywą cukrową - pewnie też wyjdzie w normie....

Dobrze, że jutro weekend, marze o tym by poleniuchować z książką, nicnierobić....ogarnę tylko skalpel i podstawowe zakupy....wyspać się, spać nawet 12 godzin.....nie myśleć.

A teraz ostatnie 30 minut wykorzystam na czytanie co u was....
Miłego weekendu!

21 lutego 2013 , Komentarze (3)

Jadłospis na dziś :
I - owsianka z pieczonym jabłkiem, kawa
II - jogurt naturalny, średni przejrzały banan
lunch - cukinia a/la schabowy, mała miseczka mixu sałat z szynką parmeńską, kubek kisielu malinowego
obiad - zupa grochowa na kurczaku
przekąska - koktajl z jogurtu i owoców
kolacja - twarożek ze szczypiorkiem, pomidor - 2 szt.

Ruch : skalpel

Ciągle jem za dużo wieczorem....jak to opanować?
Przyszły moje książeczki - dziś robię jeden z przepisów - krem jarzynowy z curry.
Poza tym ciągle czuję się źle, czuję jak odchodzi ze mnie wszelka energia - tak falami...nie wiem, czy to spadki cukrowe czy efekt diety...Wczoraj zdarzyło mi się to ze 3 razy....ciekawe czy dziś przy skalpelu będzie ok?ciągle jestem zmęczona, senna, i te bolące stawy....non stop czuję jakieś łaskotania, ból w stawach.
Mam już glukometr. W sobotę pomiary.

powoli mam dość, nie diety, tylko tego co się dzieje ze mną...a wczoraj spojrzałam na siebie w lustrze i ....boszzz jak ja wyglądam? Z czym do ludzi? powinnam siedzieć w domu się nie pokazywać na oczy. I nie, nie żalę się....totalny dół. Dobrze  mi tak!


20 lutego 2013 , Komentarze (3)

Znowu śnieg ! Zima mnie rozpieszcza

Jadłospis :
I - kawa, miseczka kaszy gryczanej z mascarpone ( kasza gryczana, uprażone orzechy, cebulka, serek - wszystko zapieczone w naczyniu żaroodpornym) - Jednak to nie jest mój smak, kiedy to zrobiłam wieczorem to myślałam mmmmm  pycha, dziś rano jednak jadłam to bez przekonania. I niestety reszta wylądowała w koszu (nienawidzę wyrzucać jedzenia !). Zdecydowanie nie jest to moje śniadanie
.

II - jogurt naturalny, jabłko

lunch - kanapka : ciabatta z sałatą, wędliną i zółtym serem, pomidorem

obiad - zupa fasolowa na kostkach rosołowych

przekąska - kawa, jogurt z owocami

kolacja - mix sałat (nooo.... codziennie jest u mnie surówka), twarożek ze szczypiorkiem

Dziś środa, dzień bez ćwiczeń. Wczoraj zrobiłam skalpel ale... Już po pierwszych 15 minutach myślałam, że skonam ze zmęczenia. Przy ćwiczeniach, które robię o dawna, które w ogóle mnie nie męczą - zasapałam się  i osłabłam. Musiałam się zatrzymać, usiąść na chwilę bo źle by się to skończyło. Po krótkiej chwili szok minął i dokończyłam cały zestaw ale ...nie wiem o co chodzi. Zmartwiłam się.

Lecę po książeczki zaraz, będę przeglądać, szukać...poza tym siedzę w dwóch blogach, które polecam - qchniawege i Lepszy Smak. Brawo

Zrobiłam formułki w excellu dla pani kiero !!! Tak wiem, jestem wielka!!!

19 lutego 2013 , Komentarze (3)

Na szybko, bo zaraz wychodzę....co dziś zjadłam i zjem :

I - granola z granatem (?) i jagodami, kawa
II - twarożek z rzodkiewką, jabłko
lunch - placki ziemniaczane pieczone w piekarniku (pycha) - 4 sztuki
obiad w domu - chudy gulasz, surówka
przekąska po treningu - jogurt naturalny z kiwi
kolacja - jajko, mix sałat, plaster wędliny

Ruch - skalpel;

Wczoraj udało mi się nie podjadać, nie udało mi się natomiast zrobić skalpela - a to z powodu silnych zawrotów głowy i mdłości. Żeby nie było, że nie ćwiczę - 30 minut na stepperze zaliczyłam.

Przyszły moje książeczki z wege przepisami, muszę tylko odebrać. Poluję na e-stilo - wczoraj jeszcze w empiku nie było, bo jest wywiad z Chodakowską, poza tym super czarno-białe focie.

W sobotę robię krzywą cukrową z obciążeniem glukozą - lubię słodkie ale nie wiem jak to wypiję.

Gorzów dziś zasypany, piękny śnieg !

Dostałam "odpowiedzialne" zadanie od szefowej powprowadzać na nowo formuły w pakiecie MSR ...zajeb.iste zadanie - ja w excellu błąkam się jak dziecko we mgle, mam nadzieję, ze informatyk mi pomoże, bo inaczej ...miesiąc będę nad tym siedzieć. No i mam nadzieję, że znajdzie to odzwierciedlenie w dniu wypłaty. Bo pani szefowa pousuwała sobie wszystkie te formułki co jej nie pasowały i teraz " coś im się nie zaciąga do face'a" (ahaaha..) i nie moga zrobić "cross reference" Tym w warszawie się zdaje,że tu siedzą enetligentne ludzie a tu zonk...na excellu to tylko ja a i to tylko w obszarze "suma" ! Trza się będzie przyuczyć tylko czemu wszystko tak na cito?!!!

18 lutego 2013 , Komentarze (7)

Nie pierdyknęło . Ale żal....A ja naprawdę chciałabym zobaczyć deszcz meteorytów, przelot komety, lądowanie obcych i takie tam..... boszz jaki ten świat nudny !!

Pojechałam po bandzie w ten weekend...powinnam sobie strzelić w gębę, bom goopia do kwadratu. Nażarłam się tortu, pizzy, chipsów...eh szkoda gadać...Dlatego teraz, w obliczu tego jak się czuję, jak wyglądam, czas nałożyć sobie knebel. Od dziś koniec z wrzucaniem w siebie shitów. Wyciągnęłam swój garnek do gotowania na parze i tego się będę trzymać.
Jadłospis na dziś :
I - granola z granatem i jagodami, kawa
II - jabłko
lunch / obiad - gotowana na parze porcja warzyw (marchew, seler, pietrucha, brukselka) i łososia
przekąska po treningu : jogurt naturalny z owocami (maliny, brzoskwinie)
kolacja - mix sałat z vinegretem i szynką szwarcwaldzką


Trening :
skalpel

czas przestać się opierdzielać, udawać przed sobą, że jest ok kiedy wcale tak nie jest. Albo coś ze sobą zrobię albo wypad. W sobotę dokonałam pomiarów swego wielorybiego cielska - następny pomiar w sierpniu. I nie ma to tamto, wynik z tarczycy jest dobry, wręcz książkowy....więc moje złe samopoczucie jest efektem złej diety - a stąd krok do cukrzycy. Bo skoro mama w prezencie sprzedała mi choroby tarczycy to od taty dostanę cukrzycę i choroby serca . Tak więc chyba coś do mnie dotarło nareszcie. No i pomijam fakt, że w sierpniu będę się bawić na weselu i chciałabym wyglądać tam lepiej niż teraz.
Dobra, dosyć tych mądrości. Przechodzimy od teorii do praktyki. A i czekam na książki z przepisami  wege, mam nadzieję, że jutro - pojutrze będą moje. Będę wdzięczna za wszelkie uwagi, wskazówki, sugestie.
Teraz zmykam do pracy..

15 lutego 2013 , Komentarze (4)

Dziś jest ten dzień. Po tylu zapowiedziach nareszcie jest...nadlatuje !!!!

zbliża się, koło 21szej będzie piękne buuuum

już sie cieszę na ten widok !!! Pięknie, prawda ?!
Dobrze, że to wieczorkiem, zdążę do domu i widoki niewspółmiernie piękniejsze wieczorową porą, można docenić potęgę sił kosmosu
Sprawa parowaru : póki co 2:1 na korzyść garnka z sitkiem. Poużywam tego gara przez miesiąc, jak dojdę do wniosku, że nie dam rady dalej tak to kupię Tefala. Tako rzekłam.
Biorąc pod uwagę jak się ostatnio czuję i takie tam historie z mego życia to powinnam raczej celować w zakup glukometru. Najpierw jednak skonsultuję to z lekarka (mam nadzieję, że w najbliższym czasie), bo coś mi się wydaje, że sprawy mogą rozbijać się o tą straszną chorobę na "C"...
A dziś nie zdążyłam do pracy na 7...to znaczy zdążyłabym tylko...nie spodobał mi się mój mejkap więc postanowiłam go zmyć, otynkować się na nowo...no ale mogłam sobie tak zabalować bo kierownica na wolnym ;))

Dzisiejsze menu :
I - owsianka z suszonymi owocami, kawa
II - jogobella pieczone jabłko, banan, szklanka kisielu malinowego
lunch - zupa pieczarkowa (nie z torebki, bez ziemniaków)
obiad - szczawiowa
przekąska - kawa
kolacja - jajko po wiedeńsku, 1/2 makreli

Wczoraj zrobiłam skalpel ale powiem wam...ciężko było. Jakaś słaba taka byłam, upociłam się, zasapałam - nigdy mi się to wcześniej na skalpelu nie zdarzało. No ale ogólnie  nie czuję się najlepiej..
 
Dojrzewam do porzucenia mięcha....póki co, zanim ogarnę prawidłowe komponowanie posiłków, będę jadła tylko drób (rzadko) i ryby. Częściej raczej ryby. Może coś z tego wyjdzie pozytywnego.
 Kupiłam wczoraj wiosenne buty....po przymierzeniu pierdyliona par w zimowej kurtce z szalikiem na szyi.....los wskazał niebiesko-granatowe platformy. Chciałabym być zadowolona. Oczywiście znów napatrzyłam się na siebie w lustrze, znów zobaczyłam tłustego wieprzka z krótkimi nóżkami, albo raczej mogę porównać się do gołego kurczaka - często takiego robię na butelce piwa....boszz powinni te lustra powybijać w tych sklepach ...może ktoś zna receptę jak w domowym zaciszu wydłużyć sobie nogi? To ja już wolę żeby ta asteroida pierdyknęła...

14 lutego 2013 , Komentarze (6)

Happy V-day !!!!
Ja dostałam swoją walentynkę z samego rana. Co prawda mówiłam, że nie chcę słodyczy ale...przecież nie wyrzucę do kosza czekoladek Lindt i Daima Poleżą sobie i poczekają na lepsze czasy.
Oddałam wczoraj krew. Ofkors zostałam pouczona z pretensją w głosie, że wyniki powinnam robić rano i na czczo bo to "przecież hormony!". Ze zblazowaną miną odpowiedziałam, że nie muszę, bo lekarz twierdzi, że nie ma to znaczenia. Ha, odgryzłam się!!!! Pani laborantka do pobrania krwi z moich żył musiała założyć okulary ! Aż jestem ciekawa jaki mam wynik.

Dzisiejszy jadłospis :
I - owsianka z suszonymi owocami, kawa
II - pasta z 1/2 makreli, jajka, cebulki, jabłko
lunch - cukinia a'la kotleciki, mała kostka ciasta biszkoptowego z kremem ( ochroniarz odchodził do innej pracy i przyszedł z ciastem - ewenement na skalę światową - ten pan sam piecze ciasta!)
obiad - szczawiowa z kaszą, kawa
kolacja - twaróg - 2 łyżki, plaster szynki drobiowej, mix sałat z pomidorami, selerem naciowym i ogórkiem

Ćwiczenia :
killer albo duety, marsz do ogrodniczego po nasiona fasoli mung na kiełki.

Od kilku dni rozkminiam zakup parowaru...nie wiem jeszcze czy znalazłby zastosowanie w kuchni tak na 100 % czy tylko byłby kolejnym gadżetem...wymyśliłam sobie taki z Tefala :

ale ma słabą moc, a czytałam, że moc jest właśnie ważna...no i drugi - kosztuje już dużo więcej złotówek, bo ok 300 zeta w sklepie internetowym :

Macie, używacie parowary? Na dietę jak znalazł, zwłaszcza, że ja nie bardzo toleruję surowe warzywa. Generalnie lubię gotowane mięso, więc mogłabym za jednym razem i mięsko i warzywa...Z drugiej strony, mam garnek z sitkiem do gotowania na parze i nie używam go zbyt często, chyba tylko do bułek na parze...Te dylematy ! Kupić, nie kupić?????
Za to nie mam dylematu jeśli chodzi o buty...wczoraj właśnie wymyśliłam, że czas już kupić buty na wiosnę, bo później będę marudzić, że coś nie tak, że nie ma mojego rozmiaru....no to dziś lecę po wiosenne koturny . Już mi się chce wiosny, chciałabym zdjąć te moje przeklęte emu, w których wyglądam jak baba z targu i w których szuram, bo nie chce mi się podnosić nóg.

Będę się zbierać. Jutro nie ma kierownicy ...niestety, pracy tyle, że nic nie użyjemy.
A na biurku pojawił się słoiczek - za każde przekleństwo płacimy po zeciaku. Od wczoraj już się trochę uzbierało

13 lutego 2013 , Komentarze (3)

Boszzz tak paczę na te moje 68 kg i ...tylko ręce załamywać pozostaje. Ani drgnie, ciągle tylko 68 i 68...kurde no!!!!

Dziś rano powitał mnie cudny śnieg, jak zwykle chodniki i schody nieodśnieżone...dozorca raczej nie zrywa się o tak makabrycznej porze jak godzina 6 rano. O mało orła nie wywinęłam na schodach wyjściowych !

Poćwiczyłam wczoraj killera...masakra totalna....żebyście sobie nie myślały, że ja taką kondycję mam, co to to nie....po 10 minutach wyglądam jak zombie - i tak też się czuję, wtedy zwalniam...powtórzeń też nie zrobię tyle co Chodakowska... Ćwiczenia zakończyłam 10-minutową sesją jogi dla początkujących - pozycje leżące (na nic innego nie miałam sił, dlatego leżące). Tak sobie myślę, że może za 2 - 3 tygodnie ćwicząc 4x w tygodniu to w końcu zdołam killera zrobić  w tempie ! Taką mam nadzieję.

Jadłospis na dziś :
I - owsianka z żurawiną i śliwkami suszonymi, kawa
II - jogobella z ziarnami
lunch - 2 kostki łososia, 2 łyżki kaszy gryczanej
obiad - ryba, warzywa na patelnię, surówka z kapusty kiszonej
kolacja - koktajl z maślanki, jogurtu naturalnego, kiwi i truskawek

Środa u mnie bez ćwiczeń - za to marsz do empiku, marsz do diagnostyki na krew, marsz na przystanek, spacer po tesco...takie tam

Jutro dziecię me ma urodziny, taszczy do szkoły wór cukierków, w piątek ma połowinki, kupiłyśmy buty na koturnie, bo to już ten wiek, kiedy zakłada się obcasy...póki co uczy się w nich chodzić...w sobotę domówka - oczywiście my, rodzice musimy wynieść się z chaty i spać u męża brata. Na szczęście tylko 4 dziewczyny, więc zniszczeń nie przewiduję. Tort cookies już zamówiony i już się na niego cieszę, pamiętam jego obrzydliwie, nieprzyzwoicie słodki smak ....mmmmm pycha. (i ja się dziwię, że nie chudnę?!)
Na swoją obronę nie mam nic, no moze tylko to

 i wogóle to moje motto wygląda tak :



No to spadam, cholera jak ja nienawidzę pobierania krwi !!!!!!!!


12 lutego 2013 , Komentarze (2)

Trochę mnie tu nie było.

Ale wracam w bardziej optymistycznym nastroju...albowiem okazało się, że mój mąż nie zostanie zwolniony. Pan nadkierownik dokonał analizy zaangażowania, umiejętności, poświęcenia dla korpo i komputer wypluł inne nazwisko. Ale nie znaczy to, że nie zostanie wypluty innym razem. Wyrok odroczono, w planach zwolnienie wszystkich w 2014 roku. Uffff....przez ten czas zdążymy stan surowy zamknięty postawić ! Bo wlaśnie dostaliśmy telefon z Enei, że będą nas podłączać pod prąd !!

Poza tym odezwało się Puszczykowo - termin operacji wyzanaczono na 23. 06.2013. trochę słabo, bo to jeszcze tyle miesięcy a my juz chcielismy mieć to za sobą. Z drugiej strony dobrze, bo nie będzie musiała lazić do szkoły z kulami i w stabilizatorze. tak więc czekamy.

W pracy taki zapieprz, że nie mam czasu załadować. dziś trochę luzu, bo porobiłysmy nareszcie pierdylion tabelek do biegłej w wersji ostatecznej. Przed nami zamykanie stycznia (jesteśmy w czarnej doopie z papierami) i konsolidacja. A później audyt przed połaczeniem...Mozna powiedzieć :

            

 

Teraz należałoby się rozliczyć ze spraw dietowo-ćwiczeniowych. Ćwiczę, tu muszę uczciwie przyznać, że ćwiczę sobie zawzięcie. A to chodakowska na tapecie, a to joga... Mimo nadszarpnięcia kolan zrobiłam parę razy killera - masakra, myślałam, że mam lepszą kondycję a tu doopa. Bardzo to wyczerpujące, mięśnie palą, brak oddechu a tu Chodakowska mówi : "staraj się odpoczywać podczas tak intensywnego cardio". Baardzo śmieszne, bardzo...

Wczoraj ćwiczyłam jogę. Zrobiłam sobie program dla początkujących - pozycje siedzące. Ściągnęłam fajną apkę jogi na telefon ale widzę, że dobrze by było zapisać się na zajęcia. Moze w przyszłym miesiącu...wiem, że w centrum jest jakaś szkoła jogi.

Dieta. Z dietą bywa róznie, są dni, kiedy jest prawie idealnie, są dni kiedy jest beznadziejnie - wpadają chipsy, cola, procenty. Generalnie gubi mnie podjadanie, takie bez określonej przyczyny - ot, żeby otworzyć lodówkę i wrzucić cokolwiek do gęby...straaszne to.

Mój jadłospis na dziś :

I - 3 małe plasterki twarogu, pomidor, jajko po wiedeńsku, kawa

II - twarożek z rzodkiewką, kubek kisielu cytrynowego, herbata

lunch - 2 łyzki kaszy gryczanej, 6 krażków cukinii a'la schabowy

obiad - kasza gryczana, gulasz z piersi indyka z marchewką i groszkiem

kawa z mlekiem, po treningu - jogurt naturalny

kolacja - mix sałat

sooo :

     

Tego się będę trzymać ! I jeszcze tego :

  

Bo przecież świat kręci się wokół mnie, prawda?!

A teraz zmykam do papierów, przesrane życie księgowej . W wolnej chwili poczytam, co u was słychać.