Hej kochane, dziś waga pokazała 57,4 kg :) Czyli jeszcze 0,2 kg i wrócę do wagi z paska :D Samo picie 2 litrów wody dziennie okazuje się być zbawienne :) Dziś króciutki wpis, bo mam dużo spraw na głowie. Jak to przed weselem :P Ciao!
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (11)
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 15142 |
Komentarzy: | 273 |
Założony: | 2 listopada 2009 |
Ostatni wpis: | 25 lipca 2014 |
kobieta, 33 lat, Rzeszów
165 cm, 62.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Hej kochane, dziś waga pokazała 57,4 kg :) Czyli jeszcze 0,2 kg i wrócę do wagi z paska :D Samo picie 2 litrów wody dziennie okazuje się być zbawienne :) Dziś króciutki wpis, bo mam dużo spraw na głowie. Jak to przed weselem :P Ciao!
Stanęłam dziś na wadze i ujrzałam 58 kg... Nie w tym kierunku miałam zmierzać! Ale chyba jest dla mnie ratunek - zapisałam się do Zdrowej Rywalizacji Punktowej - szkoda, że dopiero teraz ją odkryłam! Ale cóż, lepiej późno, niż wcale... Plan na dziś? Sprzątanie całego domu, ćwiczenia z Mel B (75 min), kąpiel i marsz do Rodziców :) Wstałam raniutko i już wypiłam 1/3 butelki wody - mam nadzieję wypić dziś całe 2 litry! Kupiłam sobie balsam i zamierzam go codziennie stosować :) Jeśli znacie jakieś lepsze balsamy, to piszcie, chętnie wypróbuję, jak ten się skończy. Paska nie zmieniam, bo mam zamiar lada dzień do niego wrócić!
Buziak
Hej. Nie mogę uwierzyć, że to już za 1 miesiąc i 10 dni :) Dni tak szybko uciekają!
Jeżeli chodzi o wagę, to paska nie zmieniam. Od dłuższego czasu nic się nie dzieje... Waga waha się od 55,6 kg do 57,9 kg, wszystko zależy od dnia, czy jestem na kacu, czy przed okresem itd. Najczęściej jest to właśnie 57,2 kg lub bardzo blisko.
Wakacje nie sprzyjają diecie, zdarza mi się więc zjeść loda czy kebaba... Nie ćwiczę Ogólnie nie ma się czym chwalić. Wiem, że poniżej 55 kg nie zejdę na pewno, więc to moja dolna granica, którą chciałabym do sierpnia osiągnąć, no ale skoro nic nie robię w tym kierunku, to niby jak ma mi się to udać? Jak ubiorę obcisłe spodnie to brzucha prawie nie ma, dlatego nie mam motywacji... Gorzej, jak ubiorę biodrówki, wtedy cały brzuch się wylewa.
Powinnam chyba teraz się skupić bardziej na ćwiczeniach, niż na diecie? Chciałabym zgubić brzuszek i ujędrnić całe ciało, czy Mel B mi w tym pomoże? Mimo ogólnego przedweselnego zalatania wiem, że znalazłabym te 70 min dziennie... Tylko jestem zwyczajnie leniem Możecie mnie zlinczować Tęsknię za Wami
61 dni do... :) + ważenie/mierzenie
Hej. Dziś krótki wpis. Co do wagi i cm, wszystko bez zmian. No, -0,2 kg, ale to tak niewiele, że chyba nie ma o czym pisać. Zero diety, zero ćwiczeń. Wstyd mi za siebie. Codziennie sobie obiecuję, że jutro już na pewno poćwiczę i nie będę jadła słodyczy. Jednak nie jest to takie proste... Do wesela równe 2 miesiące. Schudłam już tyle, ile chciałam, ale nie zaszkodziłoby jeszcze troszkę...
Znów cały weekend rozwoziliśmy zaproszenia. Część osób z miejsca odmówiło. Wyobrażacie sobie, że w mojej rodzinie są dwa wesela w tym samym dniu? Ciotki mówiły "będziemy musiały się jakoś podzielić". Inna ciotka znowu ma już wakacje zarezerwowane. Inna ma termin porodu w tym dniu. Koleżanka nie będzie mogła przyjechać zza granicy. Jeszcze ktoś inny ma coś innego... No cóż, wyjdzie na to, że z 200 zaproszonych osób przyjdzie 100 Czas pokaże... Ciao
68 dni do... :) + ważenie/mierzenie
Hej kochane. Przejdę od razu do sedna. Dziś waga +0,4 kg i centymetry +5 cm, głównie brzuch. A dlaczego? Bo cały weekend rozwozimy zaproszenia, a to się równa ze zjedzeniem tylu kawałków ciast, ile domów odwiedzimy... w piątek 2, w sobotę 5, w niedzielę 8. Do każdego ciacha napój gratis, oczywiście. To, że nie przytyłam więcej, zawdzięczam tylko temu, że po powrocie do domu już nic nie jadłam. A na następnym weekendzie powtórka... aż się boję
W ogóle to jak już zajedziemy do kogoś (bez zapowiedzi, bo inaczej musiałabym zjeść w niedziele 8 obiadów ) to wielka radość:
-Tyle czasu Was nie było! Czego się napijecie?
I prawie każdy stawia flaszkę na stół. No i kupę jedzenia.
-A my tylko na chwilkę...
-Ale jak to na chwilkę?!
No i u każdego godzina murowana, jak nie dwie. Wszystko fajnie, gdyby był czas na to i miejsce, a nie tak jak teraz, ja nie wiem czy wszystko zdążymy rozwieźć do miesiąca przed weselem... No ale, tak to już jest. I chyba każdy przez to przechodzi, prędzej, czy później
A było już tak pięknie...
75 dni do... :) + podsumowanie maja
Hej! Ostatnie dni miałam strasznie zalatane, w ogóle maj w moim kalendarzu był cały pozakreślany, ale teraz w końcu mam wolną chwilę Przygotowania do wesela pełną parą, pierwsze zaproszenia już rozdane... Powoli do przodu
Jeżeli chodzi o dietę, to w poniedziałek wpadła do nas Teściowa - wyciągnęłam ciastka do kawy no i oczywiście kilka zjadłam... Trochę, bo miałam ochotę, a trochę, bo by zaraz gadała, że się odchudzam od wtorku do czwartku nic a w piątek wpadli moi Rodzice - bo byli przejazdem, a zaproszenia przyszły i chciałam im pokazać i też skusiłam się na coś słodkiego. W sobotę byłam z Lubym we Lwowie - nakupiliśmy chyba z 5 kg cukierków i chałwy (spokojnie, połowę rozdałam ), ale troszkę oczywiście podjadłam i w niedzielę też, no i ogólnie było obżarstwo - byliśmy można powiedzieć na dwóch obiadach, u Teściów i u Rodziców, poza tym Mama zrobiła pyszne ciasto z truskawkami Dzisiaj niestety mój dzień zaczął się od buszowania w reklamówkach i znowu zjadłam kilka cukierków... ale one są takie pyszne! Czy to mnie rozgrzesza?
Postanowiłam ważyć się codziennie i zrobić małe obserwacje. Ogólnie zauważyłam, że jak nażrę się przez cały dzień i na wieczór/noc, to waga rano pokazuje około 0,5 kg więcej (lub tyle samo). A jak jem spokojnie, nawet coś słodkiego, ale nie obżeram się, kładę się spać bez uczucia ciężkości w brzuchu, to waga rano jest około 0,5 kg mniejsza (lub taka sama). I takim oto sposobem:
PON | WTO | ŚRO | CZW | PIĄ | SOB | NIE | PON |
26.05 | 27.05 | 28.05 | 29.05 | 30.05 | 31.05 | 01.06 | 02.06 |
56,9 kg | 57,4 kg | 57,4 kg | 56,8 kg | 56,4 kg | 55,6 kg | 56,2 kg | 57,4 kg |
Wiem, że waga codziennie się waha itd, ale jak pomyślę, że było już 55, a jest ponad 57... Normalnie załamka... Gdyby nie ta wycieczka do Lwowa w sobotę i moje obżarstwo w niedzielę, kto wie... ehhh. I tą pesymistyczną myślą kończę...
Edit: Zapomniałam, że podsumowania maja nie było a więc:
Podsumowanie maja: 0 extra + 10 dobrze = 10/31 dni. Maj to zdecydowanie nie mój miesiąc... Mam nadzieję, że u Was było lepiej. Buziak
1-cz | 2-pt | 3-so | 4-nd | 5-po | 6-wt | 7-śr |
8-cz | 9-pt | 10-so | 11-nd | 12-po | 13-wt | 14-śr |
15-cz | 16-pt | 17-so | 18-nd | 19-po | 20-wt | 21-śr |
22-cz | 23-pt | 24-so | 25-nd | 26-po | 27-wt | 28- śr |
29-cz | 30-pt | 31-so |
82 dni do... :) + ważenie/mierzenie
Hej kobitki! Nie było mnie cały tydzień, ale już zdaję Wam relację... Od poniedziałku do piątku jadłam ładnie W sobotę Rodzice mojego Lubego zaprosili moich Rodziców do siebie, żeby się lepiej poznać (ostatnio moi zaprosili ich) no i oczywiście jedzenia full ;p No i wiadomo, wszystko ładnie jadłam. Ogólnie same normalne rzeczy, tylko że dużo... No i lody na deser. No ale jak w taki gorąc nie zjeść lodów? No a wczoraj w niedzielę zjadłam pączka u moich Rodziców no i te nieszczęsne lody też... Ale obżarstwa nie było
Dziś ważenie: -1,5 kg i mierzenie: -4 cm - niestety w ogóle tego nie czuję i nie widzę w lustrze. Ale spadek jest i to jest najważniejsze... Następny cel to zrzucić 2 kilo, a później zobaczymy. Jak się da, to jeszcze może 2,5 kilo, a jak się nie da, to nic na siłę.
Ogólnie jestem z Wami już 10 tygodni schudłam i straciłam już łącznie 8 kg i 34 cm
Hej! Jak tam u Was moje kochane? U mnie szczerze mówiąc nic ciekawego się nie dzieje... Dietetycznie kiepsko, ćwiczeniowo kiepsko... Może i zleciało mi parę gram, ale przez weekend z pewnością skutecznie odrobiłam to u Teściowej i u Mamy...
Bo poniedziałek był jeszcze ok, ale już we wtorek byłam u koleżanki na kawce = ciastka, w środę dostałam okres i napadło mnie straszne łaknienie na słodkie, zjadłam lody i czekoladę (czyli to, co było w domu), w czwartek też nie byłam święta, w piątek w sumie nie pamiętam. Ale czułam się dobrze, w lustrze się sobie podobałam, brzuch nie był wielki. Aż do soboty...
A w sobotę u Teściowej oczywiście "no weź jeszcze kawałek, poczęstuj się, zjedz"... Nigdy nie jem dwóch dań na raz. Zazwyczaj zupę, a za około 3 godziny drugie danie. Ale moja Teściowa tego nie rozumie Zupy daje mi 2 x tyle co ja jem normalnie, a zaraz potem drugie i mimo, że proszę ją o jedną gałkę ziemniaków, to daje mi zawsze dwie! Przecież ja nie jestem w stanie tego zjeść... A później przyniosła jeszcze galaretkę ze śmietaną! Kiedy wcisnęłam to już w siebie naprawdę ostatkami sił, przyniosła gorzką czekoladę i bułeczki z masłem... Ale tego już nie zmieściłam i nawet nie próbowałam, mimo stukrotnych próśb, żebym się poczęstowała... Czy ona chce mnie utuczyć? ;/ Lubię ją, ona mnie też, nigdy się nie kłóciłyśmy, ani nawet nie miałyśmy jakiejś nieprzyjemniej wymiany zdań... Ale dlaczego ona chce wrzucać we mnie jak w śmietnik?!...
Wieczorem pojechaliśmy do moich Rodziców, wypiliśmy z nimi lwowski koniaczek (bo została nam jeszcze 1 butelka, a za 2 tygodnie jedziemy do Lwowa, to kupimy sobie jeszcze ), później Tato powyciągał jeszcze coś z barku... No i troszkę popiliśmy. A w niedzielę pyszny obiadek u Mamusi, imieniny Babci, no i ciężko się czemukolwiek oprzeć No i tak mi minął tydzień... Mam nadzieję, że ten będzie lepszy. I że za tydzień, kiedy stanę na wagę, to się nie przestraszę Ciao
96 dni do... :) + ważnie/mierzenie
Hej! Długo mnie nie było... Ale tak jak obiecywałam, dzisiaj się wstawiam Ale to, że piszę, nie koniecznie znaczy, że mam o czym pisać Jak ktoś chce wiedzieć co robiłam przez połowę maja, to... proszę bardzo. Ale czytacie na własną odpowiedzialność
Tak więc 1 maja pojechaliśmy z Lubym do znajomych - kawa, ciastko, kolacja, grill, wódka. 2 maja pojechaliśmy razem z tymi znajomymi po śniadaniu na ryby, wypiłam dwa piwka i zjadłam z pół paczki paluszków, wróciliśmy do nich do domu na obiad, a wieczorem pojechaliśmy na koncert do Krosna. Po koncercie pizza i piwo... 3 maja po śniadaniu pojechaliśmy z nimi nad Solinę, a tam znów piwko, paluszki, chipsy, bakerollsy, wódeczka... 4 maja wróciliśmy do nich do domu, a po drodze zabrali nas na pizzę na śniadanie (!), później już tylko kawka i powrót do naszego domku. Przed wyjazdem specjalnie się ważyłam (chociaż nie był to dzień ważenia) i waga pokazała już 57,6 kg! Po wyjeździe waga skoczyła do 58,5 kg, czyli +0,9 kg do góry.
Ale ja zamiast to szybko zbić, to od 5 do 11 maja, czyli przez całą resztę urlopu Lubego popijałam z nim wieczorem to piwko, to wódeczkę, to winko... Oczywiście bez przekąsek i niezdrowego żarcia się nie obyło. Nic nie robiliśmy przez cały jego urlop, tylko odpoczywaliśmy, leniuchowaliśmy i cieszyliśmy się sobą. Byliśmy w kinie (popcorn), na lodach, na zakupach (kupił mi dwie pary spodni! Na tą moją grubą dupę ). Chcę Wam powiedzieć, że w maju jadłam już trzy razy pizzę Mam obrzydzenie chyba na kilka miesięcy No i chyba nie ma sensu wypisywać wszystkiego tego, co jeszcze niezdrowego zjadłam. Dziś dzień ważenia. Dwa tygodnie temu waga pokazywała 58,2 kg, dzisiaj 58,5 kg (aż dziw, że nie więcej), czyli +0,3 kg. W centymetrach nic się nie zmieniło +/-0 cm.
Ale ja wiem, że przytyłam więcej niż tą jedną trzecią kilograma... Bo nieregulaminowo zważyłam się między planowanymi ważeniami i było już mniej... No ale nic. Teraz chyba będę ważyć się co tydzień No i oczywiście od dzisiaj znowu zdrowe odżywianie! I nie będę od tej chwili wypisywać co dzisiaj jadłam itd... Bo to mnie tylko wkurza, ciągle pamiętać i dopisywać, a i tak nikomu to nie potrzebne ;P Będę tylko pisać jak zjem coś zakazanego. Ale mam nadzieję, że nie prędko nadejdzie taki dzień... Po takim obżarstwie powinnam mieć zapas do końca roku! Czuję się wielka i ciężka, ale przede mną okres, więc może to też dlatego.
Wybaczcie tak długi wpis Idę do Was, stęskniłam się i myślałam o Was!!!
108 dni do... :) + podsumowanie kwietnia
Hej! Udało mi się wczoraj jeść co równe trzy godziny Menu wczorajsze:
07:00 kanapka z masłem, serkiem śmietankowym, pomidorem, dwa jajka na twardo z ketchupem, herbata z cytryną
10:00 dwa banany
13:00 zupa pomidorowa
16:00 grejpfrut
19:00 spaghetti z parówką, kukurydzą i sosem słodko-kwaśnym
Dziś już godziny nie będą takie dokładne Dzisiejsze menu:
07:00 herbata z cytryną
08:00 kanapka z masłem, serkiem śmietankowym, ogórkiem kiszonym i pomidorem, herbata z cytryną
12:00 banan
13:00 zupa brokułowa
16:00 jabłko
19:00 kotlet schabowy, ziemniaki, mizeria i surówka z kapusty pekińskiej
No cóż... Nadal źle się czuję, jednak z dnia na dzień jest coraz lepiej. Na wszelki wypadek byłam dziś u lekarza... "Nie chciałabym dawać Ci antybiotyku..." - antybiotyk na przeziębienie?! Dostałam syrop i coś sterydowe(!), które mam wziąć, gdybym poczuła się gorzej. Syrop kupiłam, ale tego czegoś nie W razie wu, będę miała receptę przy sobie. Jedziemy jutro nad Solinę!!! A później Luby ma tydzień urlopu Więc możliwe, że odezwę się dopiero około 12 maja ;* To będzie akurat dzień ważenia Ciekawe, co pokaże waga po tak długiej majówce... Mam nadzieję, że nie roztyję się przez te dwa tygodnie Na koniec na wpół zielona tabelka - mogło być lepiej... Miłego wypoczynku wróbelki
Podsumowanie kwietnia: 6 extra + 10 dobrze = 16/30 dni
1-wt | 2-śr | 3-cz | 4-pt | 5-so | 6-nd | 7-po |
8-wt | 9-śr | 10-cz | 11-pt | 12-so | 13-nd | 14-po |
15-wt | 16-śr | 17-cz | 18-pt | 19-so | 20-nd | 21-po |
22-wt | 23-śr | 24-cz | 25-pt | 26-so | 27-nd | 28-po |
29-wt | 30-śr |
Legenda: zielone - dieta + ćwiczenia / zielone - tylko dieta lub tylko ćwiczenia / żółte - mały grzeszek i brak ćwiczeń / czerwone - dużo grzeszków...