Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich odchudzajacych sie! Mam na imie Ania, 33 lata i ok 35kg nadwagi..Jak wiele z was doszlam do punktu krytycznego jesli chodzi o moja wage...albo sie odchudze, albo totalnie zalamie..Dolaczylam do gron Vitalii po przeczytaniu jednego z pamietnikow...zainspir
owal
mnie...i postanowilam sprobowac.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19914
Komentarzy: 87
Założony: 6 listopada 2009
Ostatni wpis: 2 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AniaBania76

kobieta, 48 lat, Łódź

178 cm, 119.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2010 , Komentarze (2)

Hurra! Hurra!

Udalo mi sie wczoraj nie najesc wieczorem. Wczoraj rozpoczelam nowa diete (porzucam dukana, bo jednak zle sie po nim czuje), tzn. nie nowa tylko od nowa-moje wyprobowana diete nielaczenia. Wczoraj byl dzien bialkowy i..udalo mi sie. Chociaz wieczorem przezylam koszmar, ktory zaczal sie ok 20. Zaczelam miec normalnie objawy jak na odwyku..tzn bylam zdenerwowana i nie moglam sie niczym uspokoic..wiec zajelam sie drobnymi sprawami porzadkowami-poprasowalam, wyszorowalam kuchenke i zlew kuchenny. Potem pogadalam z Mama na Skypie. Kolo 11 bylo juz ze mna zle..strasznie bylam glodna i nie moglam zasnac..a potem sie budzilam kilka razy, ale jakos dotrwalam do rana.

Wiem, ze to moze wydawac sie drobiazgiem, ale dla mnie to byl ogromny wysilek i jestem z siebie dumna...przynajmniej do dzisiejszego wieczoru!   Mam nadzieje, ze jutro rano tez bede z siebie dumna!

A po pracy lece na cwiczenia, dzisiaj beda cwiczenia rzezbiace sylwetke.

14 września 2010 , Skomentuj

Niestety na polu diety poleglam...na calym froncie. Wieczorem najadlam sie po uszy, roznych rzeczy. Wstyd powiedziec jaka mieszanke  zafundowalam swojemu organizmowi..To jest niestety ostatnio moj wielki problem-wieczorne jedzenie. Poprostu nie jestem w stanie sie powstrzymac, wylaczaja sie moje wszystkie mechanizmy obronne, i staje sie jakas taka niespokojna, nerwowa...i tylko jedzenie mnie uspokaja. kazdego dnia walcze z tym uczuciem i codziennie ponosze kleske. Dzisiaj sprobuje pozno wrocic do domu i jakos przetrzymac gloda...

No, zabieram sie do roboty...

13 września 2010 , Skomentuj

Postanowilam kontynuowac wpisy..w celach terapeutycznycz. Moje zycie  ostatnio to byl koszmar, i nie mialam jakos serce do pisania. Tak naprawde odseparowalam sie od wszystkich i wszystkiego. Nawet z najlepszymi przyjaciolkami urwalam kontakty co w koncu doprowodzilo do konfrontacji i dwumiesiecznych "cichych dni". Wszystko przez moje pogmatwane sprawy sercowe, a w zasadzie moje strachy. Znowu uwiklalam sie w zwiazek z G., tzn nie do konca-oficjalnie nie bylismy razem, ale praktycznie mieszkalismy i zylismy jak par. ja dalej go "finansowalam" a on dalej mnie wykorzystywal i oklamywal w kwestiach pracy.. Pieklo. Na szczescie w polowie sierpnia, z pomoca jego(!) rodziny udalo mi sie od niego uwolnic i probuje od nowa jakos poukladac sobie zycie..Niestety znowu jestesmy w kontakcie-telefonicznym, ale postanowilam ten kontakt ukrocic i calkowicie uwolnic sie psychicznie z tego zwiazku.

W sprawach diety, nic konkretnego sie nie wydarzylo, tzn. zadnych spektakularnych wynikow nie osiagnelam. Na przemian odchudzam sie i obzeram-jakos nie moge sie zebrac w sobie. na szczescie jednak chodze na czesto na aerobik, wiec waga stoi w miejscu, a powinnam jeszcze schudnac

 

Dlatego sprobuje od dzisiaj byc na Dukanie i  przynajmniej dobic do 85 kg. Do tego dolaczam  cwiczenia (chodze min 4 razy w tygodniu). Moim marzeniem jest 75kg do konca roku, ale w zasadzie kazdy spadek mnie cieszy.

Takze dzis Dzien 1.

19 maja 2010 , Komentarze (3)

Wczoraj zrobilam kilka fortek pod tytulem "-20kilo". Poczatkowe zdjecie przy 111kg nie jest zbyt wyrazne, wiec moze roznica nie bedzie ogromna, ale uwierzcie mi dzieli je 20 kilo sloniny...

18 maja 2010 , Komentarze (1)

Po dwoch tygodniach wakacji, i ygodniu rozpaczy (..po wakacjach) wracam do zycia i do starego rytmu... W weekend poddalam sie ostatecznej rozpaczy ugaszonej tona jedzenia..glownie wegli, a od poniedzialku znowu zabralam sie do roboty. Czyli znowu zaczelam dietke i cwiczenia. Do tego postanowilam sie oczyscic ( na duszy i na ciele!) i postanowilam rzucic palenie i dzisiaj jest mo drugi dzien bez dymka! W najblizszym czasie odstawie kawe (jako czesc diety oczyszczajacej postanowilam odstawic tez produkty mleczne, czyli koniec mojej kochanej, porannej kawy z mlekiem). Suma sumarum: przez 30 dni bede jesc tylko owoce, gotowane i surowe warzywa + duzo zielonej herbaty+ silownia 4 razy w tygodniu. Do tego czasu postaram sie nie wazyc, to bedzie chybba najciezsza czesc diety:)

Tak naprawde, to chcialabym do mojego nastepnego spotkania z B. "wyciagnac z siebie maximum"- jesli chodzi o wyglad. Druga kwestia to to, ze Wy tak pieknie chudniecie, a ja od nie wiem kiedy stanelam w miejscu.. Koniec z tym! Tak niewiele mi jeszcze brakuje..!!

Zaraz wychodze z pracy i lece do Tesco kupic sobie jakies warzywka na jutro..a a wieczorem moze uda mi sie namowic kolezanke, zeby mi porobila kilka zdjec pod tytulem "-20kg"..

do zobaczyska!!!

13 maja 2010 , Skomentuj

Wczoraj zebralam cala swoja odwage i weszlam na wage...dozo musialam tej odwagi zebrac bo ostatnie dwa tygodnie niespecjalnie sie odchudzalam. Nie obzeralam sie, ale jadlam wiecej niz przy diecie. ku mojej wielkiej radosci waga pokazala 90.70kg czyli minimalny spadek..i to przy @, ktory wlasnie mnie dopadl...Fajnie, ze nie przytylam...

Nadal jestem troche rozstrojona i smutna, ale powoli przyzwyczajam sie do mysli, ze jestem sama. Rozstanie z G. po 2 latach i krotka przygoda z B. troche mnie wytracily z rownowagi, ale z czasem pewnie ja odzyskam. Ostatnio duzo mysle o powrocie do Polski, do rodziny. Mimo, ze zagranica mieszkam juz 15 lat tesknota jest ogromna.Boje sie jednak tej decyzji bo tu mam przyjaciol, wydeptane sciezki, ulzone zycie, nie wspominajac mieszkania i pracy..W Polsce jednak bylabym wsrod ludzi, ktorzy maja te same korzenie co ja, rozumieja zarty, nie umiem tego lepiej wytlumaczyc, ale sa w jakis sposob podobni do mnie... Pomyslalam sobie, ze poczekam jeszcze rok..do nastepnego czerwca i jesli w jakis diametralny sposob nie zmieni sie moje zycie to wracam..

 

Dietka....niestety od jakiegos miesiaca, moze poltora, niewiele schudlam. Waga wachala sie +/- kilogram. Wracam do mojej diety nielaczenia i dzisiaj rozpoczelam 3 dzien z 90 i wracam na silownie. na poczatku odchudzania (w listopadzie) mialam postanowienie schudniecia do konca czerwca do 75kg, ale to mi sie chyba nie uda, 80-85 wydaje mi sie bardziej realne. Bede sie mocno starac, zeby nie podjadac wieczorem-to jest ostatnio moj problem i ciezko mi go zalczyc...

...no, wracam do roboty...milego dnia !!!!

11 maja 2010 , Komentarze (1)

Wracam z bajki, ktorej glownymi bohaterami bylam i B.  Dzisiaj moj krolewicz wsiadl do swojego super auta i ruszyl do Polski..a ja znowu zostalam sama. Mialam sudowna przygode...ale niestety bez happy endu... Byly podroze, kolacje w restauracjach, dobry sex i co najwazniesze chociaz przez chwile moglam sobie pozyc jak w normalnym zwiazku...

..niestety moje bajki, w ktorych wystepuja  krolewicze zazwyczaj koncza sie smutno..ta rowniez. Bylo milo, bardzo milo, ale facet ( w moim wieku) nie zaangazowal sie..potraktowal caly przyjazd do mnie jako przygode, chociaz zachowywal sie bardzo elegancko...

Zaczynam tracic nadzieje...

z dietka tez nic sie nie dzialo. Nie trzymalam zadnej diety, choc dozo chodzilam..chodzilismy..Nie wchodze na wage, bo szczerze mowiac nie mam odwagi, ale wydaje mi sie, ze nie przytylam bo ubrania sa tak samo luzne jak przedtem. W dodatku dzisiaj zaczal mi sie @.  Nie mam innego wyjscia jak wrocic do starego "zycia" i diety i cwiczen..

Sorry za to smucenie, ale w tej chwili czuje sie fatalnie...

22 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Mimo prawie codziennych wizyt w silowni dlugich spacerow moja waga nie spada..Wczoraj tez bylam na godzinnych cwiczeniach a potem zaliczylam dlugi spacer, a rano waga wskazywala 91,7. Straszne, prawie od miesiaca nie schudlam. Mam nadzieje,ze to przez silowie, ze moj organizm po latach nic-nierobienia odbudowuje tkanke miesniowa. Staram sie  byc sila na duchu i nie poddac sie obzarstwu, ale nie jest mi latwo..Ile to moze jeszcze potrwac? Taka stagnacja wagowa?

w miedzyczasie przygotowuje sie do przyjazdu B. w przyszly czwartek lub piatek. Musze zaplanowac caly tydzien, zeby jak najwiecej mu pokazac. Poza tym szykuje sie sama tzn: bylam u fryzjera, jutro ide do kosmetyczki, solarium. Od dwoch tygodni smaruje sie intensywnie kremami wyszczuplajaco-ujedrniajacymi. W przyszlym tygodniu jeszcze full-depilacja i paznokcie-i mozna przyjmowac (meskich) gosci.

...no, wracam do pracy, bo jak zwykle mam  pelno spraw do zalatwienia...Buziaki!

21 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Wracam po dlugiej nieobecnosci..nie tak do konca..bo codziennie do Was zagladam, ale wracam do pisania.Ciezko mi to idzie bo mam za soba bardzo trudny okres w zyciu.. Caly czas przechodze przez proces "rozstania" z G. Niestety nie chce odejsc i caly czas w ten lub inny sposob jest obecny w moim zyciu. Dzwoni, pisze smsy, wymusza na mnie obietnice, ze jak sie zmieni to za 2-3 miesiace bedziemy razem... Koszmar, mam juz dosyc zycia, choc tak bardzo chcialabym odzyskac spokoj i radosc zycia...

Na poczatku kwietnia bylam tydzien w Polsce, u Mamy i Babci. bylo oczywiscie cudownie. Spedzilam tez sporo czasu z moim bratem i tak strasznie sie ciesze, ze wreszcie mamy normalne uklady i cieszymy sie swoim towarzystwem. wczesniej moj brat zyl troche jak "kot", chodzil wlasnymi sciezkami, nikogo nie potrzebowal. teraz natomiast, pewnie pod wplywem swojej dziewczyny, zrobil sie bardzo rodzinny i taki normalny.. To wlasnie on wymyslil  intryge skolarzenia mnie ze swoim startszym kolega. Postanowili do mnie z nim przyjechac na dlugi weekend majowy. Kolega chcial sie jednak ze mna spotkac wczesniej i bylismy na fajnej randce-imprezie podczas mojego pobytu w warszawie.

B. tez sie chyba dobrze bawil, bo postanowil przyjechac (pomimo tego, ze moj brat w miedzyczasie sie rozmyslil co do przyjazdu tutaj). I zostanie ponad tydzien, nawet planuje jakis wspolny weekend na wsi..Troche sie ciesze, bo chlopak mi pasuje, troche sie jednak boje bo jeszcze sie nie "oczyscilam" z G. Poza tym stresuje sie, ze ktos obcy bedzie u mnie meszkal, choc z drugiej strony bardzo bym chciala zeby cos sie miedzy nami wyklulo...

Jesli chodzi o odchudzanie to fajerwerkow nie ma... Nie bylam w stanie dokonczyc detoksu "cytrynowego".. sprobowalam Dukana, ale po 4 dniach bardzo zle sie czulam. Jem malo i zdrowo, malo weglowodanow. Niestety moim problemem sa ostatnio wpadki, tzn kilka dni jem wzorowo, a potem w jeden wieczor sie najadam. Nie jakimis smieciami, ale mimo wszystko, o 10 wieczorem nawet salata i tunczyk tucza..Od dwoch tygodni chodze na aerobik. Czasami zostaje 1 godzine, ale z reguly na 2, duzo chodze (codziennie do pracy)...i mimo wszystko wagowo nie chudne. od miesiaca moja waga stoi w okolicach 91kg. Wiem, ze to moze od cwiczen, zaczynam nabierac miesni, ale mimo wszystko jestem rozczarowana, ze nie moge zobaczyc wreszcie 8!!!  Gdyby udalo mi sie w jakis sposob nie jesc wieczorem...to pewnie zaczelabym wreszcie chudnac...ahhhh! postaram sie jakos zmobilizowac...

Wczoraj po pracy poszlam do fryzjera zrobic sobie pasemka i podciac wlosy(na przyjazd B. ) .. i tu tez sie rozczarowalam. obciecie Ok, ale kolor!!!! Mialam miec blond, a mam siwo-niebieskie. A tak prosilam, zeby nie byly "siwe" tylko platynowe. Laska taka jakas nierozgarnieta byla, ze juz potem nie mialam ochoty z nia dyskutowac.  Moze ktoras z Was mnie pocieszy, ze ten niebieski odcien sie zmyje do przyszlego weekendu....

..to tyle ...wracam do roboty bo szef wrocil i ie chce, zeby widzial, ze siedze na internecie!

Buziaki dla wszystkich!!!!

2 kwietnia 2010 , Skomentuj

Dzis moj ostatni dzien w pracy...tzn ostatni przed urlopem. Jutro jade do Polski...do Mamy...na caly tydzien!!! A potem najprawdopodobniej Mama z mezem przyjada  do mnie. fajnie bedzie! Przynajmnie nie bede siedziala sama w domu...

G. nie daje mi spokoju, od czasu do czasu bombarduje mnie telefonami i e-mailami. Wczoraj wieczorem dzwonil, ale nie odebralam. Cale szczescie, ze nie ma komorki a w domu ma wylaczony telefon (jedyny kontakt to przez jego Mame) przynajmniej nie mam mozliwosci nagabywac mnie codziennie....Mimo wszystko jest mi ciezko, trudno tak komus powiedziec, ze jest beznadziejny i zeby spadal. Tymbardziej, ze on chce, zebysmy sie sie pobrali i obiecuje, ze juz nigdy mi nie zrobi zadnego swinstwa...Nie bardzo wierze ze wytrzyma, choc napewno ma dobre checi. Strasznie mi zal, ze mi sie nie ulozylo i wygodnie by bylo dalej zyc marzeniami i dalej sie ludzic, ale postanowilam (i tego sie trzymam) rozwiazac ten problem racjonalnie.

Dietke trzymam..na razie.Dzisiaj rano wazylam 91.9kg. Troche sie oczywiscie obawiam co to bedzie w Swieta, ale tak sobie mysle..ze jak dalam rade w Boze Narodzenie..to Wielkanoc pojdzie gladko...

 

Sciskam was wszystkich i zycze Wam Wesolych Swiat!