Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zagrubabuba

kobieta, 39 lat, Łódź

176 cm, 116.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Start 08.2013 // Cel nr. 7 - pozbywam się kolejnych 5kg - waga 84 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2014 , Komentarze (4)

Tfu tfu...zeby nie zapeszyc, ale rehabilitacja pomaga :)) kostka dzisiaj mnie praktycznie nie bolala! :)))) jestem szczesliwa :)

Dzisiaj menu nawet nawet ;)

Ś: pol talerza owsianki

II ś: dwa kawalki chleba dwarlskiego z wedlina drobiowa i pomidorem

Obiad : 4 nalesniki z bialym serem i cynamonem

Podwieczorek: jedno maslane ciastko i rogal - ahh te zachcianki okresowe 

Kolacja: 2 jajka na twardo i 2 plastry wedliny drobiowej i pomodor.

Dzisiaj byla u mnie Przyjaciolka na ploty :) czas szybko minal jak to zawsze, jak jest milo :)

Jesli chodzi o rehabilitacje to jestem zadowolona, bo pomaga. Jeszcze dwie wizyty :)

18 marca 2014 , Komentarze (6)

Jak w tytule....mój żołądek nie ma dna :( dzisiaj powtórka z "rozrywki" z wczoraj. Cały dzień bym jadła i jadła. Chociaż dzisiaj już się trochę wycwaniłam i moimi przekąskami dzisiaj był chlebek ryżowy i marchewki ;) Ale gęba mi się dzisiaj nie zamyka. Chyba już wiem czyja to "wina". Na dniach ma się pojawić u mnie okres. Brzuch pobolewa, czuję się napuchnięta i ciągle mam na coś ochotę. Wszystko się zgadza.

Dzisiaj nawet, żeby nie jeść, zabrałam się za przeorganizowanie komody i innych szuflad w domy. Do tego lekko ogarnęłam mieszkanie. Zostało odkurzanie i mycie podłóg. Nie wiem czy dzisiaj jeszcze pojeżdżę na odkurzaczu, czy już zostawię to na jutro.

W planach mam mycie okien ale czekam na lepszą pogodę ;) 

Dzisiejsze menu:

Standardowo: przed śniadaniem woda z miodem i cytryną

Ś: ciabata i sałatka warzywna - 2 łyżki

II ś: areo miętowe x2

Obiad: pół talerza fasolowej, po ok 2 h pierś z kurczaka z surówką z 3 marchewek (marchewka. 1 łyżeczka brązowego cukru i pół małego jogurtu naturalnego)

Podwieczorek: areo i jabłko

Kolacja: 2 plastry wędliny drobiowej, 3 marchewki i pasek gorzkiej cżekolady

W "międzyczasie" kilka marchewek. Gdyby nie to areo to bym mogła powiedzieć, że jest ok. No ale cóż. :/

Z wypróżnieniem dalej ciężko :/ mam nadzieję, że to tylko przejściowe. Bo inaczej będe musiała użyć mocniejszego środka na przeczyszczenie :/

Odebrałam wczoraj rtg kostki i jest pięknie. Tylko zastanawiam się co mnie tak boli :( W przyszłym tygodniu mam mieć usg. Zobaczymy może tam się pojawi co mnie tak boli. Bo jeśli boli tak, po skręceniu to ja już nie chcę nigdy mieć skręconej kostki!

17 marca 2014 , Komentarze (5)

Nie wie, co dzisiaj sie ze mna dzieje. Geba mi sie nie zamyka. Non stop cos jem. Porazka! Najgorsze jest to, ze nie moge nad tym zapanowac :((( do tego weszlam na wage a tam ponad 3kg wiecej niz wczoraj :/ nie komentuje tego!

Do tego mam problem z wyproznieniem :( probowalam juz wszystkiego. Nic nie dziala :( czuje sie mega opuchnieta i napelniona zarciem po uszy! 

Mam dzien slabosci i ogromnie zaluje, ze nie umiem sobie z tym poradzic. Moze gdybym mogla cwiczyc, to by bylo inaczej - odreagowalabym to na rowerku. 

Do tego boli mnie ta kostka :/ dzisiaj mialam rehabilitacje i rtg. Oby pomoglo. W rtg ok. Tylko dlaczego mnie tak boli???

Dzisiaj poszlam na krotki spacerek i teraz mam za swoje :/ niech juz sie naprawi bo ile mozna! Jedyny plus tego spacerku jest taki, ze wskoczylam do lumpka i kupilam sobie piekna koszule :) na poczatku myslalam, ze bedzie za mala ale po przymierzeniu jej w domu jest ok :) 

Mam nadzieje, ze dzisiejszy wyskok jedzeniowy byl pierwszym i ostatnim i z trawieniem w koncu tez juz ruszy, bo zaraz pekne!

Menu dzisiejsze:

Sniadanie: 3 parowki cienkie drobiowe i pol bulki

Obiad : talerz fasolowej i jeden kawalek pizzy pelnoziarnistej

Podwieczorek: paczek wiedenski

Kolacja: 3 kawalki piersi z kurczaka w ciescie nalesnikowym i 3 lyzki salatki wielowarzywnej

Standardowo rano woda z cytryna i miodem :) uzaleznilam sie od niej ;)

W ogole wczoraj rozmawialam z mezem i przyznalam sie do tego, ze mam problem z jedzeniem. Tzn ciagle o nim mysle. Siedzi mi w glowie. Nie to, ze co bym zjadla tylko ciagle widze, oczami wyobrazni, jedzenie. Szukalam nawet jakis informacji, na ten temat, w internecie. Jednak tam jest wielki kociol. Zastanawialam sie nawet, czy czasem nie odwiedzic psychologa :/ 

15 marca 2014 , Komentarze (9)

co to ma byc? Tak paskudnie za oknem :(

Dobrze, ze dzisiaj spedzilam pol dnia w szkole ;) przynajmniej nie musialam widziec tego co sie dzialo na dworzu - burza, grad, deszcze i wichury :/

Dzisiaj menu ok :)

Sniadanie: bulka z bialym serkiem i wedlina drobiowa plus pomidor

Ii sniadanie : w szkole: bulka z wedlina drobiowa i pomidorem

Obiad: watrobka drobiowa z cebula i 1 duzy ziemniak pluz mizeria

Podwieczorek: 4 biszkopty - wiem, zle ale mielosmy gosci i do kawki zjadlam

Kolacja : jogurt naturalny i mandarynka

Nie chwalilam sie ale przyszla moja nagroda za 10kg mniej na wadze. Skusilam sie na biale Conversy. Teraz juz wiem dlaczego o nich tak pozytywnie sie mowi. Juz mam w planach inny kolor ;)

Tak sie prezentuja:

14 marca 2014 , Komentarze (3)

13 marca nie byl dla mnie zbytnio szczesliwy. Znowu wyladowalam na zwolnieniu do konca przyszlego tygodnia. Kostka boli bardziej. Dostalam (w koncu!) skierowanie na rtg i usg kostki i rehabilitacje. Mam nadzieje, ze to bedzie moje ostatnie zwolnienie na ta kostke :/ nie lubie siedziec w domu.

Chociaz, jedyny plus tego zwolnienia jest taki, ze moge sie na spokojnie pouczyc do egzaminu na studiach.

Ostatnio mam faze na picie rano, na czczo, wody z cytryna i miodem. Przepadlam w tyms maku. A tak sie obawialam tego polaczenia i podchodzilam ostroznie do tego picia. Zaluje, ze tak pozno sie za to wzielam.

Dzisiaj juz po wodzie. Wlasnie gotuje sie owsianka :) 

Na obiad, w planach watrobka drobiowa :) 

Zmykam oblookac co tam u Was.

Waga jak zakleta stoi tak jak stala. A do tego w marcu aktywnosci brak. Bo joge w tym tygodniu sobie odpuscilam i w przyszlym pewnie tez :(

5 marca 2014 , Komentarze (6)

Czesc. 

Wczoraj, jak co wtorek, wieczorem poszlam ja joge. Bylysmy we trzy. Ja, moja Przyjaciolka i Instruktorka. Super miec taka indywidualna joge. Po cwiczeniach bylysmy obie pelne endorfin szczescia i mialysmy ochote pobiegac, wykrzyczec sie i skakac ;) pierwszy raz tak super sie czulam po jodze :)

Wczorajszy dzien minal mi mega szybko. 
Na sniadanie : owsianka z malinami
Obiad: krupnik
Kolacja : bulka z jogurtem.
W miedzyczasie, przy kawce u Przyjaciolki, zjadlam 3 rozetki i kilka paluszkow :) 
Picie - cos mi ciezko idzie z piciem wody :/ wypilam tylko 1 szklanke, dwie kawy z mlekiem i cztery szklanki zielonej plus jakis earl grey :)

Wczoraj wpadlam na pomysl i musze poszperac w necie, odnosnie komputerowego ksztaltowania ciala. Chce jakos wykorzystac moja dyspozycje (kostka:/) i nie siedziec z dupa na kanapie, bo wiem, ze to sie zle skonczy :( Czy ktoras z Was byla na takim czyms? Sa jakies efekty, czy bedzie to kasa wyrzucona w bloto?

Zmykam sie ogarnac, bo zaraz Mama z Siostrzenica przyjda a ja w pizdzamie ;)

3 marca 2014 , Komentarze (4)

Witajcie. 

Przepraszam za nieobecnosc ale czas po urlopie tak szybko mi minal, ze nawet nie wiem kiedy. Dopiero teraz jak trafilam na zwolneinie lekarskie mam chwile dla siebie i na nadrabianie wszystkiego naokolo.
Po pierwsze, po powrocie tradilam w wir zaliczen na studiach, wiec sami rozumiecie. Non stop tylko nauka i nauka. Poki co wszystko pozaloczane. Nastepny egzamin juz 23 go marca :o wiec znowu nauka.
Po drugie - w pracy jak to w pracy. Mi o ze jest zastoj na budowie to biuro pracuje pelna para.
Po trzecie - jestem na zwolnieniu, poniewaz podwojnie skrecilam kostke i pourywalam to co juz sie zroslo po pierwszym skreceniu (podczas urlopu) :( do konca tygodnia na L4 :/ udalo mi sie wytargowac 10 dni zwolnienia, bo na poczatku byla mowa o 3 tygodniach :/ Do konca marca mam sie oszczedzac i jak sie nie poprawi to gips i pozniej rehabilitacja :/ 

Dobra teraz przyemniejsze rzeczy. Urlop udal sie mega! Wrocilismy wypoczeci, pozwiedzalismy i pozylismy troche inaczej niz codziennie ;)
Byloby jeszcze piekniej, gdyby nie to, ze pierwszegod nia skrecilam sobie kostke, tak, ze przez caly urlop i po powrocie mialam opuchnieta i odczuwalam bol. Po powrocie troche sie pooszczedzalam, bo na urlopie stukalismy ladne km na pieszo (ja z ta skrecona kostka :o) , do pewnej soboty, kiedy to podczas wysiadania z auta skrecilam ja ponownie :/ reszte opowiesci juz znacie.

Poki co aktywnosc fiz srednia - tylko joga co wtorek. Rowerek odpada, joga tez powinna ale szkoda mi karnetu, wiec cwicze w stabilizatorze z podporka pod kostka podczas cwiczen. 

Waga praktycznie taka sama jak ostatnio. Waha sie +/- 1 kg wiec poki co nie zmieniam. Wazne, ze cm spadaja :) i ludzie naookolo widza zmiane :) bardzo sie z tego powodu ciesze. 
Dla poprawy humoru, po wizycie u ortopedy i otrzymaniu tego nieszczesnego zwolnienia, poszlam do fryzjera (co prawda bylam zapisana do niego wczesniej ;)) i podcielam koncowki i ufundowalam sobie delikatne ombre. Mnie sie podoba :) i mezowi rowniez :) mila taka odmiana :)

Zmykam oblookac co tam u Was :)

10 lutego 2014 , Komentarze (12)

Wpadam na chwilke pochwalic sie, ze osiagnelam swoj pierwszy cel. 10kg mniej :)) jestem przeszczesliwa! Troche czasu mi to zajelo, ale najwazniejsze, ze sie nie poddalam :))

Kolejny cel, to szczesliwa 13ka :) 13 kg mniej:) cel latwieszy do zrealizowania wiec wieksza motywacja :) 

Postaram sie jutro wpasc i poopowiadac jak mi minal urlop a minal mi blyskawicznie ehhh al wypoczelam i pozwiedzalam na maxa :))

Zmykam lulu :)) 
Jestem szczesliwa :) !

15 stycznia 2014 , Komentarze (11)

Wtorek miałam baaaaardzo długi. Wstałam o 5tej rano, a poszłam spać grubo po północy. Dzisiaj jestem nieprzytomna. Spałam zaledwie 4 h. Oczy mi się strasznie kleją i najchętniej pościeliłabym sobie pod biurkiem i pospała (chociaż godzinkę ;)).
Wtorek minął mi nawet szybko (pomimo, że trwał wieki ;)). I menu było piękne :D i aktywność tez była :)

Właśnie aktywność - wczoraj wybrałam się pierwszy raz na jogę kręgosłupa, z moją przyjaciółką. Dzisiaj czuję każdy mięsień na plecach, udach i pupy. Ale było fajnie. 1,5h rozciągania się :) Nawet usłyszałam miłe słowa :) np takie że jestem bardzo giętka i robię piękne pozycje w jodze - jakbym ją już kiedyś ćwiczyła. Pomimo mojej tuszy robiłam dokładniej pozycje, którym innych chudzinkom sprawiały trudność :) czułam się podbudowana, że nie jest ze mną tak źle :) dowiedziałam się również, że mam przeprost łokci i jak je układać jak będę się na rękach opierać, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Dodatkowo kilka rad, jak chronić kolana i je wzmocnić :D
Po jodze byłam wymięta ze wszystkich sił ale jednocześnie nabuzowana pozytywną energią.

Następne zajęcia dopiero 11go lutego (z powodu mojego urlopu). Ale od 11go zajęcia już co tydzień :) Pani na jodze obiecała mi, że będę mogła zrobić tzw. "foczkę" z dzieciństwa juz niebawem :) (foczka - leżymy na brzuchu i dociągamy stopy do głowy wyginając się , tworząc literę O :)-teraz nawet się wygnę ale do sprawności sprzed lat trochę brakuje ;))

Czy u Was też zaczął padać śnieg?? Ja rozumiem, że styczeń, że zima. A jak zima to śnieg. Ale nie ukrywam, że zeszłotygodniowa pogoda podobała mi się bardziej ;)

14 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Witajcie :)

Poniedziałek zaliczam do dni udanych :) Wszystko pięknie w menu plus aktywność w formie chodzenia :) Akurat musiałam pojechać do serwisu z autem, więc wróciłam do domu na nogach :) Lekko ponad 4km spalone ponad 500kcal.
Wczoraj jakiś taki dzień senny miałam, że po powrocie do domu, padłam na 2 godziny. Później pojechałam po auto (już autobusem, bo bałam się iść po ciemku :(), wróciłam, wykąpałam się, zjadłam pomarańczę i padłam spać. Rano miałam problem ze wstaniem. Chyba cierpię na brak snu ;) Ale juz niedługo urlop :))

Menu:
Śniadanie: bułka z dynią, awokado, wędliną drobiową i ogórkiem zielonym
II śniadanie: jogurt naturalny z brzoskwinią w puszce, płatkami owsianymi i błonnikiem
Obiad: kasza pęczak i 3 małe kotlety mielone z wołowiny plus mizeria
Podwieczorek: piczesy - inaczej krokiety z ciasta półfrancuskiego z kapustą i grzybami
Kolacja: pomarańcza

Aktywność: spacer ponad 4km, spalone kalorie >500 :))

Za mną również drugi dzień kuracji NailTeckiem - moje paznokcie wołają o pomstę do nieba - sa w tragicznym stanie - rozdwajają się na potęgę. Całe szczęście, że włosy już tak nie wypadają. Ale jak wiecie, jak nie urok, to s..czka :/ ehh