Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zagrubabuba

kobieta, 39 lat, Łódź

176 cm, 116.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Start 08.2013 // Cel nr. 7 - pozbywam się kolejnych 5kg - waga 84 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lipca 2014 , Komentarze (5)

hej :))

Przepraszam, za nieobecność ale u mnie bez zmian. Na jogę chodzę systematycznie (co wtorek) a w weekend rower :) Niestety nie mogę przekonać się do jeżdżenia w domu na stacjonarnym (chyba przez te upały) :( Ale dobre i to co robię ;)

Na wagę nie wchodzę :P żeby się nie denerwować. Tym bardziej w te upały, gdzie jestem mega napuchnięta i nasiąknięta wodą.

W związku z tym, że moja joginka pojechała na tygodniowy urlop, wybrałam się wczoraj (pierwszy raz w życiu) na zumbę. Grupa fajna, instruktorka również. Zmachałam się jak nie powiem kto ;) Pot leciał ciurkiem ;) Wróciłam do domu, szybka kąpiel i padłam. Co prawda czuję dzisiaj kolana (niestety skakanie nie dla mnie, przy mojej wadze) ale ogólnie jest ok. Może skusze się na środową zumbę. Sama jeszcze nie wiem ;)

W końcu przekonałam się do kupna kostiumu kąpielowego - z myślą o aqua areobiku ;)

Kostium jest z nogawkami i na udach leży idealnie. Gorzej z pasem. Niestety trochę odstaje, ale już go nie odsyłam, bo wiem, że rozmiar mniejszy będzie za mały na tyłku. Trudno, jestem niewymiarowa i idealnie kostiumu, tego typu nie dobiorę do swoich wymiarów.

Miłego wtorku Wam życzę :)

4 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Cześć :))

Matko, gdzie mi uciekło pół roku?? Jakoś nie mogę uwierzyć, że jest już czerwiec! Czas strasznie szybko ucieka! Dopiero co zaczynałam studia a tu jeszcze 2 egzaminy i koniec! Jestem w szoku!

U mnie ok. W weekend byliśmy na weselu, więc wytańczyłam się za wszystkie czasy! Praktycznie z mężem nie opuszczaliśmy parkietu :)) Tłuszczyk się ładnie spalał ;) Z jedzeniem też ok - nie zjadłam nic słodkiego :) Ani tortu, ani ciast, cukierków itp :)) oraz bez alko :))

Wczoraj, jak co wtorek, byłam na jodze. Kolejny karnet wykupiony :) Było ciężko ale dałam radę. Dzisiaj czuję prawie każdy mięsień na nogach i brzuchu ;) Lubię ten stan ;)

Zmykam popracować i do spisania :)

27 maja 2014 , Komentarze (4)

Cześć. 

Daaawno mnie nie było - przepraszam. Ale, jak to ja, wiecznie zabiegana jestem i po prostu nie mam czasu na V. Przez to zabieganie niestety ucierpiała moja dieta. W weekend poszalałam jak nie wiem kto - baty mnie się należą.

Waga ciągle stoi. 

Co do aktywności fizycznej, postanowiłam, że będę chodzić na jogę 2x w tyg. W zeszły piątek byłam pierwszy raz ponad normę. Wróciłam wypompowana. Trafiłam na mega doświadczoną grupę (inna niż ta we wtorki) i chciałam im dorównać. Mięśnie czułam do poniedziałku ;) Dzisiaj powtórka. Udało mi się namówić moją siostrę - idzie pierwszy raz :) Mam nadzieję, że będę miała kompana do ćwiczeń :) Zakupiłam sobie kolejną rzecz do jogi - bawełniany pas - który bardzo się przydaje podczas ćwiczeń. Co prawda majątku nie kosztował, ale co swoje to swoje ;) Teraz przynajmniej nie muszę się "bić" z innymi o te lepsze (bawełniane) pasy ;) Mam swój i już :D

Jakaś ostatnio się mega leniwa zrobiłam :( Nic mi się nie chce. Nawet ugotować obiadu do pracy :( ehhh Muszę się zmobilizować. Cały zeszły tydzień zero aktywności (oprócz wtorkowej jogi). @ przyszła i mnie jeszcze bardziej rozłożyła. I do tego te upały. Owszem lubię jak jest ciepło ale bez przesady ;) Od dziecka nie lubiłam jak się żar z nieba lał ;) W ogóle jakoś maj kiepsko mi idzie :( a tak sobie obiecałam - jestem zła sama na siebie :/

-------

Ostatnio usłyszałam bardzo dużo miłych słów odnośnie mojej figury. Że widać, że schudłam, że nabieram ładnych kształtów, że ubyło mi tu i tam itp <3 

MIŁO :) <3

-------

W weekend wybrałam się z Mężem na rowery i przy okazji na zakupy (mamy w weekend wesele a mój Małżonek oczywiście bez garnituru ;) - Zara nas uratowała ;)). Kupiłam sobie dwie spódnice z H&Mu i nie uwierzycie, ale zmieściłam się w rozm.L. Co prawda spódniczki są z koła, ale tutaj chodzi o pas :) Jestem MEGA zadowolona. Bluzkę wzięłam XL, w Lkę bym spokojnie weszła, ale nie chciałam, żeby była obcisła. Pewnie za długo w niej nie pochodzę ;) hehehe

7 maja 2014 , Komentarze (8)

Jak co wtorek, byłam na jodze :) U W I E L B I A M ją! Pomimo, że nogi i ręce trzęsły mi się jak galareta pod koniec, to i tak ją lubię :)
A lubię ją jeszcze bardziej, bo wczoraj znowu zostałam pochwalona :] Ahhhh jak miło :)
Wczoraj nasza instruktorka, Ania pochwaliła mnie jak zrobiłam jedną pozycję, na którą ona pracowała 3 lata a ja po miesiącu (!) robię ją już tak idealnie jak ona <3

Jestem z siebie sama dumna :]

Ale nie osiadam na laurach :) Jest motywacja :)
Wracając do domu, taka zadowolona, myślałam, że (o matko!) jakie to ja pozycje będę mogła idealnie wykonać jak zrzucę swój nadbagaż, bo warunki (gibkość) są :D
Taka szczęśliwa poszłam spać :)

Na kolację były 3 deski z Almette.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj wstałam dużo za późno. Miałam tylko 15 minut do wyjścia, więc wyskoczyłam z łóżka jak z procy. Szklanka wody z miodem i cytryną i w drogę.

Po drodze zatrzymałam się w piekarni - kupiłam warkocz z makiem i bułkę z ziarnami. Tak mnie ssało, że warkocz został pochłonięty po drodze. Bułka czeka na 2gie śniadanie.

Zła jestem na siebie jak cholera, że zaspałam, bo nie mam ani obiadu ani koktajlu :/ Więc pewnie znowu będzie jakaś zupa z pobliskiej restauracji na obiad, a koktajl będzie na kolację. Nie lubię jak zasypiam do pracy :/ No ale cóż....Pewnie jutro wstanę jak nowo narodzona. Ale będę już mądrzejsza i obiad przygotuję sobie już dzisiaj wieczorem ;)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz trochę o samoakceptacji, której w sobie nie mam :(

Na jodze ćwiczymy przed dużymi lustrami. Powinniśmy się na siebie w nich patrzeć ale ja nie mogę. Widzę wieloryba wyginającego się na prawo i lewo. Wczoraj jak na siebie spojrzałam to widziałam mega brzuch i grube ramiona. Całe zajęcia patrzyłam w jeden punkt na podłodze. Ciężko jest mi z tym, bo póki się nie widzę w lustrze, to nie czuję się aż taka gruba. Ale jak tylko spojrzę, i widzę się w całości - łapię dołek :( Szczerze, to od zawsze nie akceptowałam swojego ciała. Nawet jak ważyłam 70pare kilo (przed ślubem). Zawsze coś mi w nim przeszkadzało. I tak jest do dzisiaj. Ukrywam się za uśmiechem ale w środku jest płaczący i wołający o pomoc wieloryb.

Takim, niezbyt optymistycznym akcentem kończę na dzisiaj ;) 

Miłego dnia Vitalijki :) Zmykam popracować.

6 maja 2014 , Komentarze (9)

Oj bardzo ciężki. Jakoś cały dzień nie mogłam do siebie dojść. Dopiero dzisiaj czuję, że jest ok. Chyba ja i poniedziałki się za bardzo nie lubimy ;)

Wczoraj mała zmiana w menu - na kolację była półbagietka z jajkiem i kawałek cheddara :) oraz zmiana w aktywności fizycznej. Zamiast roweru stacj. wybrałam spacer, bo bałam się, że mogę nie dać rady pojeździć tyle ile sobie zaplanowałam ;) Spacer dobrze mi zrobił - godzina marszu i 5km pyknięte :) Kolejny cel noworoczny odhaczony :) Wiem, że mogło być lepiej ale cóż ;) Pod koniec szło już ciężko, ponieważ nabawiłam się na piętach mega odcisków :( Szczerze, to nie wiem czemu, bo buty mam mega wygodne. Pewnie to wina skarpetek, które założyłam. Były ciut przy cienkie :( Następnym razem będzie lepiej. Dzisiaj cierpię :/

Dzisiaj joga :D uwielbiam :) Powiem Wam, że mój Mąż nawet zobaczył, że ciało mi się zmienia :) Jak to on powiedział - staje się jędrniejsze (szczególnie pupa i nogi :)). Miło usłyszeć takie słowa od Męża :) Zresztą sama widzę poprawę ;) Jakby nie patrzeć już na jogę chodzę od 2 miesięcy :P Szkoda tylko, że raz w tygodniu ehhh

Dzisiejsze menu:

Ś: owsianka

IIś: koktajl :) na zdjęciu już resztki ;) Pycha był :) Dzisiaj szpinak, ananas, mango i banan :) 0,7l tylko dla mnie :)

O: pomidorówka

P: jogurt naturalny

K: nie mam pojęcia, bo póki co w lodówce jest tylko mix sałat i almette ;) trzeba będzie zahaczyć o jakiś sklep ;)

Miłego dnia!

5 maja 2014 , Komentarze (5)

Cześć :))

Jak tam minęła majówka? Bo u mnie strasznie szybko i leniwo. Oczywiście był grill ale były też lody (co prawda sorbety, ale zawsze lody :/). Aktywność tez była, oprócz 2 maja, bo okropna była pogoda, że człowiekowi nic sie nie chciało. A co tu mówić o wystawianiu nosa za drzwi mieszkania.

1go z mężem wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Ponad 23km zrobione. Zahaczyliśmy również na koncert Dżemu - o którym nie wiedzieliśmy, że jest. A jako, że oboje lubimy Dżem, to zatrzymaliśmy się i posłuchaliśmy :) Super!

2go - mega lenistwo! Oboje z mężem leżeliśmy z brzuchem do góry :P

3go - grill u Teściów i krótki spacer w poszukiwaniu psa, który im uciekł. Na szczęście nie uciekł za daleko i szybko go znaleźliśmy. Ale z tego psa jest akrobata. Normalnie wspina się po siatce :/ Trzeba będzie podwyższyć lub zrobić kojec, bo boimy się, że jakieś auto go przejedzie lub pogryzie się z jakimś psem.

Wczoraj, 4go, w końcu ładniej się zrobiło :) Wybraliśmy się na mały shopping, oczywiście na rowerach :) ponad 10km zrobione :) Jestem z siebie zadowolona :D 

Szkoda, że majówka tak szybko minęła :( i pogoda nie dopisała. Ale przynajmniej się wyspałam :)

Waga ciągle bez zmian :/

Dzisiaj mam jakiś dzień kryzysowy. Zjadłam już 2 krówki, trochę paluszków z sezamem i kinder czekoladkę - baty mi się należą ehhh :/ Mam nadzieję, że wypocę na dzisiejszym stacjonarnym rowerku.

Menu:

Śniadanie: ciemna półbagietka z almette

II śniadanie: chlebek ryżowy i krówki 

Obiad: surówka z młodej kapusty (przepis klik) i 2 udka z piekarnika bez skórki

Podwieczorek: kilka paluszków

Kolacja: smoothie owocowo-szpinakowe :)

Ostatnio mam 'fazę' na przeróżne smoothie :)) Wczoraj w Rossmanie nawet kupiłam sobie bidon z szerokim dzióbkiem, żeby móc sobie na drogę do auta brać takie smoothie :D

23 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

do systematycznego pisania :( 

Przepraszam!

U mnie po staremu. Waga niestety stoi jak zaczarowana. Ale już mnie nie dołuje, bo wiem, że jakies tam cm spadają ;) A skoro spadają, tzn ze waga też w końcu ruszy. Nie ma opcji.

Jeśli chodzi o menu to są oczywiście wzloty i upadki. Ale staram się jak mogę :) 

Co tydzień, we wtorki chodzę na jogę :) Drugi karnet już skończony :) Pora na zakup trzeciego :) W miedzyczasie wskakuję na rower - tradycyjny lub na domowy i pedałuję :) 

Mam nadzieję, że uda mi się w końcu wrócić do systematycznego pisania :)

Dzisiejsze menu:

śniadanie: bułka z dynią, pasztetem domowej roboty i pomidor

II śniadanie: kiść winogrona

obiad: żurek

podwieczorek: jog. naturalny z błonnikiem

kolacja: jeszcze nie wiem ;)

24 marca 2014 , Komentarze (9)

Cześć Wam! :))

Ale był u mnie piękny weekend <3 No może oprócz niedzieli, ale to pomińmy ;)

Korzystając z pogody, w piątek wybrałam się na rowerek - póki co ostrożnie i delikatnie - krótka droga do rodziców :) 10km pyknęło. Kostka nie bolała, więc jestem szczęśliwa.

Jak to na pierwszy dzień wiosny - w szkole wagary (odwołali nam zajęcia, więc wszyscy szczęśliwi :P). Z sobotą już nie było tak pięknie ;) ale urwałam się trochę wcześniej ;)

Korzystając z pięknej pogody, wyciągnęłam Męża na rowery. Mieliśmy też zrobić małą wycieczkę a skończyło się na odwiedzeniu Teściów :) W dwie strony, łącznie wyszło 40km :D Jestem z siebie dumna, bo w zimę obiecałam sobie, ze na wiosnę pojadę do Teściów na rowerze. Nie przypuszczałam, że pójdzie mi to tak szybko i tak łatwo. Opłacało się jeździć na rowerku przez całą zimę. Malusie zakwasy miałam w ndz, ale pewnie przez to, że nie ćwiczyłam ze względu na kostkę. 

Jutro juz wracam na poprawne tory - joga :P

Menu: sb/ndz

Ś: chlebek drwalski z wędliną drobiową / chlebek drwalski z pastą z tuńczyka

II Ś: bułka z dynią i wędliną drobiową z ogórkiem i pomidorkami (szkoła) / brak

O: naleśniki kakaowe z białym serem i konfiturą z truskawek / mielone drobiowe, jeden ziemniak, ogórki konserwowe i szklanka kefiru

P: brak / brak

K: piersi w cieście naleśnikowym (u Teściów) / brak (wstaliśmy za późno, żeby wciągnąć kolację, dlatego menu ndz jest takie lichawe ;)).

21 marca 2014 , Komentarze (9)

pięknie jest co???? :) 

Wiosno już nie odchodź!

Dzisiaj mialam ostatnie lasery na kostke. Powiem tak - pomogły. Kostka mnie nie boli :) wracam do żywych :)

Dzisiejsze menu:

Ś: chleb drwalski z awokado i wedlina drobiowa i ogorkiem konserwowym

II ś: pasek gorzkiej czekolady

O: łosoś smażony z batatami i surówka z roszponki, pomidorkami i ogorkiem konserwowym, szklanka kefiru

P: ananas i truskawki

K: prawdopodonnie chleb drwalski z bialym serem

Jak to na pierwszy dzien wiosny przystalo, w szkole wagary - odwolali nam zajecia, nie ukrywam, ze mi to pasuje ;) hehhe

Aaa pytalam o rower. Powoli moge na niego wracac :) jupi!

Zmykam na krotki spacer, zeby nie nadwyrezyc kostki za bardzo.

20 marca 2014 , Komentarze (4)

W koncu jest pieknie ❤️ jest godzina 21:15 a ja siedze przy otwartym balkonie ❤️ Uwielbiam wiosne ❤️❤️❤️ Tylko jest problem, bo nie mam wiosennej kurtki. Trzeba bedzie cos wymyslec, bo w zimowce juz za cieplo :(

Dzisiejsze menu przyzwoite (no oprocz kawalka ciasta urodzinowego u Przyjaciolki ;) no ale takei urodziny trzeba swietowac;))

Ś: kawalek chleba drwalskiego z awokado i dwa jajka sadzone i pomidor

II ś: brak

O: piers z kurczaka ze szpinakiem i pieczarkami, plus 3 ogorki konserwowe i szklanka kefiru

P: kawalek ciasta urodzinowego

K: truskawki i kawalek ananasa :)

Pieknie co? 

Dzisiaj tak slicznie było, ze czlowiekowi zyc sie chce :))

Kostka dzisiaj pobolewa :/ nie wiem co jest. Wczoraj bylo tak pieknie a dzisiaj juz kiepsko :( ehhh a jutro ostatni zabieg :/