Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem, jaka jestem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6135
Komentarzy: 67
Założony: 2 stycznia 2010
Ostatni wpis: 5 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
urodzona13marca

kobieta, 39 lat, Gorzów Wielkopolski

162 cm, 84.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2016 , Komentarze (4)

Dziś było ważenie. Na liczniku, od wtorku, - 0,8 kg. Cieszy mnie ten wynik, bo dostałam okres, a to zazwyczaj wiąże się ze wzrostem wagi. Rano nie podeszłam do tego spadku zbyt entuzjastycznie, ale Ela, z którą mam ogromną przyjemność być w jednej grupie wsparcia, uświadomiła mi, że chudnąc w tym tempie, po roku nie będzie 1/3 obecnej mniej :D A to przemawia do wyobraźni!

(kwiatek)

Dostałam dziś plan diety na kolejny tydzień. Przejrzałam i muszę przyznać, że wygląda lepiej niż propozycje z tego tygodnia. Teraz dokładniej określiłam swoje preferencje smakowe i rzeczywiście dostałam dietę bardziej dopasowaną do mnie i moich smaków. Poznaje dopiero możliwości diety Vitalii, ale z każdym dniem poznaje nowe funkcje i możliwości. Najbardziej podoba mi się możliwość wymiany posiłków - jeśli akurat nie mam na coś ochoty, albo nie mam danych składników akurat w domu - spokojnie mogę wymienić zaproponowane danie na inne. Super rozwiązanie!

(kwiatek)

Po niecałym tygodni muszę przyznać, że wbrew początkowym obawom, nie chodzę głodna, jem praktycznie wszystko (chleb, ziemniaki, makarony, mięso, owoce itd.), a waga jednak drgnęła... W dół ;) Dawno już nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Bo waga albo stała, albo, częściej, rosła. Nie umiałam się sama ogarnąć i doprowadzić do pionu! Teraz, kiedy jednak mam pewien nadzór i wspaniałą grupę wsparcia, wiem, że dam radę!

(kwiatek)

A jak Wam udała się sobota? :)

4 marca 2016 , Komentarze (3)

Kolejny dzień za mną. Jutro ważenie... Nie oczekuję efektów, bo to dopiero trzeci dzień diety. Jestem przed okresem, czuję się opuchnięta. Nastrój mam nienajlepszy (powód zasługuje na osobny wpis, więc dziś nie będę nic pisać!)...

(kwiatek)

Ale wbrew temu wszystkiemu, co jest na "nie", ja jestem dziwnie na "tak". SILNA WOLA ma się dobrze - miałam okazję dziś na czekoladkę i ciasteczko, ale odmówiłam i nie czułam, że się do czegoś zmuszam. Po prostu szczerze nie miałam potrzeby słodyczy. SZOK!!! Oby tak dalej.

(kwiatek)

Dziś przeżyłam kolejny trening. Tym razem głównym zadaniem było wytrzymanie na orbitreku 8 MINUT. Wielu z Was pewnie śmieszy ta ilość minut, ale dla mnie, prawie 100 kg istoty, która na co dzień prawie się nie rusza, to był SUKCES, bo wytrzymałam te 8 minut. Pot lał mi się po tyłku, ale czułam się szczęśliwa. Czułam ból i radość jednocześnie. W tamtej chwili uwierzyłam, że tym razem to może się udać! Pokonuję kolejne granice, codziennie dokonuję czegoś nowego, nieosiągalnego jeszcze kilka tygodni temu. Jestem silniejsza, niż sądziłam. Tyle się dziś, podczas tych 8 minut, dowiedziałam o sobie... I nawet jak jutro na wadze nie będzie efektu, to wiem, że robię dobrą robotę. Cholera, jestem z siebie dumna! I muszę to powiedzieć głośno ;)

3 marca 2016 , Komentarze (5)

Minął drugi dzień! 

Jako do tej pory totalny leniwiec, mam treningi co drugi dzień. Po wczorajszym nie byłam zmęczona, pot nie lał się po tyłku... Byłam zawiedziona. Myślałam, że te hantelki i rozciąganie guzik dadzą. Dziś rano poczułam KAŻDY mięsień! O istnieniu niektórych nie miałam do tej pory pojęcia :) Ale to taki przyjemny ból był, bo czułam, że zrobiłam wczoraj naprawdę DUŻY KROK NAPRZÓD. Ćwiczyłam, wytrzymałam cały trening i czułam się taka dzielna... Jutro kolejne ćwiczenia, tym razem Cardio - będę się zaprzyjaźniać na nowo z moim orbitrekiem. Życzcie mi powodzenia!

(kwiatek)

Jak jedzeniowo? Całkiem ok! Jadłam owoce, makaron z pesto, jogurt naturalny, kanapkę z pastą z wędzonej ryby, a na kolację... warzywa duszone z płatkami owsianymi! Totalne szaleństwo! Nigdy nie sądziłam, że można zjeść płatki owsiane z warzywami. Ale wiecie co? To było naprawdę pyszne i mega sycące! Polecam wypróbować! 

(kwiatek)

Wody wypiłam sporo, herbatek ziołowych jeszcze więcej (zwłaszcza pokrzywy). Zero słodyczy, zero alkoholu. Mały spacer zaliczony. Podsumowując, dzień na plus!

2 marca 2016 , Komentarze (3)

Po pierwszym dniu chyba wszyscy mamy mega power, prawda? Ja dziś jestem szczęśliwa, najedzona, dumna z siebie i nieco poćwiczona (pierwszy trening za mną!)... Cały dzień jadłam rzeczy smaczne, a ich przygotowanie nie zajęło mi dużo czasu.

<3 

Jestem nieco podekscytowana, więc szczegółowe opisy dni będą, jak jużochłonę :P Te silne emocje będą do pierwszego ważenia. A to już w sobotę rano! Będzie się działo!!! ;)

1 marca 2016 , Komentarze (1)

Zapomniałam już, jakie tu można dostać od Was wsparcie! Jestem tu pierwszy dzień po "powrocie", a już tyle ciepłych słów wsparcia otrzymałam. Cudownie jest wiedzieć, że jesteście gotowi dzielić się swoim doświadczeniem, opowiadać swe historie, kiedy trzeba - opierniczyć, a kiedy trzeba - pochwalić za sukcesy! 

(kwiatek)

Czasami osoby wokół nas nie rozumieją naszego problemu, a tu wszyscy borykamy się z podobnymi kwestiami... Tu łatwiej jest się otworzyć i zwierzyć, bo wszyscy przeżywamy to samo. A bez zrozumienia trudno jest walczyć ze swoimi słabościami...

(kwiatek)

Dzięki za każde słowo! I to, już napisane, i to, które dopiero będzie...

1 marca 2016 , Komentarze (4)

Znów zaczynam. Tym razem postanowiłam skorzystać z pomocy i wykupiłam dietę Vitalii. Mam plan diety, plan ćwiczeń i... grupę wsparcia! Tym razem MUSI się udać, bo zdrowie zaczęło szwankować. A ja nie chcę w wieku lat 30-kilku być schorowaną starowinką. Do dzieła!!

Miłego dnia! :*

O.

28 lipca 2014 , Komentarze (6)

Kupiliśmy orbitrek. Wcześniej miałam rower stacjonarny, ale oprócz wzmocnienia nóg niewiele dał. Tzn. bardzo dobrze, że moje nogi się wzmocniły, ale...

Nie wiem dokładnie jaki mam typ figury, ale mam bardzo drobne ramiona, niezbyt obfity biust, niezłe nogi, pupa też ujdzie - choć jest za duża ;) Najgorszą mą zmorą jest BRZUCH! Pomyślałam więc, że orbitrek angażuje właściwie każdą partię ciała, a taka "ogólnorozwojówka" jest mi potrzebna - dla poprawienia(ha! albo wyrobienia, bo nie mam jej wcale) kondycji, dla spalenia tłuszczu itd.

Czasem zdarza mi się pójść na siłownię, gdzie zakochałam się w orbitreku. Tyle tylko, że tam mają duży, profesjonalny sprzęt, na którym ćwiczy się bosko! 30-40 minut nie było dla mnie problemem na siłowni - upociłam się, wszystko bolało, ale dawałam radę. Domowy sprzęt jest, wiadomo, dużo mniejszy, ma mniejsze koło zamachowe itp. I mam z tym problem. Weszłam wczoraj pełna optymizmu, gdy mąż złożył orbitreka i.... pełne rozczarowanie. I nie wiem, czy bardziej sobą czy sprzętem. Po 1(słownie: JEDNEJ!) minucie byłam upocona jak prosiak, a zmęczona jak matka  pięciorga dzieci... MINUTA? Przecież to kpina... Dziś zrobiłam już do niego kilka podejść, ale jednorazowo nie dawałam rady ćwiczyć więcej niż 1 czy 1,5 minuty.

Zatem pytam Was! Będzie lepiej? Rozruszam się i dam radę wytrzymać dłużej, jeśli codziennie będę przyzwyczajać ciało do sprzętu? Proszę o porady, bo mam chwilowy kryzys :D 

26 lipca 2014 , Komentarze (6)

I nie mówię nawet o wychodzeniu na miasto i imprezowaniu... Nawet jak jestem w domu, to nie umiem w weekendy pilnować tego, co jem. Mąż w domu, więc robimy porządne śniadanka, czasu dużo to i obiadki są bardzo wyszukane... No i ciacho, bo jak to w weekend bez ciacha? I wczoraj to nie ja piekłam, a mąż. Ech! Upał taki, więc piwko zimne być musi... Chociaż z alkoholem jest lepiej niż było - jeszcze jakiś czas temu było go sporo i w tygodniu - do filmu, do meczu, do kolacji... Teraz pozwalamy sobie tylko w piątek i/lub sobotę :) Ale o % będzie osobny wpis, bo to dla wielu wielka przeszkoda w traceniu kg.

Jeśli zaś weekendy spędzamy u rodziców, to dopiero jest żywieniowa MASAKRA! Grille, ciasta i niemożność przetłumaczenia, że zamiast żeberek można zjeść kurczaka i że warzywa nie gryzą. Z mężem, wbrew mojej wadze, zajadamy dużo warzyw, drobiu. Nasza dieta jest urozmaicona, korzystamy z sezonowych warzyw i owoców... A mojej teściowej nie da się przetłumaczyć, że warzywa są ok.

O moim żywieniu i o tym, co mnie gubi, powstanie osobny wpis. Muszę to uporządkować. Dla samej siebie, a i może komuś się to przyda.

Mimo rozterek, udanego weekendu! :)

p.s. ale wody piję dużo, a ciasta zjadłam tylko JEDEN kawałek :D Zawsze były minimum trzy :P Zawsze to więc mały postęp....

25 lipca 2014 , Komentarze (9)

Pisałam już, że nie chcę stosować diet, chcę zmieniać nawyki żywieniowe. Wczoraj okazało się, że nie tylko ja :D Mój maż, chudy jak badylek, ma za wysoki cukier, a że oboje rodzice z cukrzycą, to sami rozumiecie... Dołączył więc ochoczo do wprowadzania zmian! Chcę po kolei wpisywać tu zmiany, które powoli wprowadzam do życia.


Dziś odcinek pierwszy, pt. WODA

Za mało piłam wody do tej pory, ale na szczęście codziennie coś tam było :D Wypijałam ok. 1 litra (nie w upały). Zapisałam się jednak na tu Vitalli do wyzwania: Woda i my - 1,5 l czystej wody dziennie Wypijam więc obowiązkowo 1,5 litra plus jeszcze coś. Myślałam, że będzie to trudniejsze, ale mam fajny patent na picie wody. Kupiłam sobie taki 0,5 bidon i wiecie co? Takie 0,5 l w szklance(x2) trudno było mi wypić(o 1,5 l butelce nie wspomnę), ale z bidonu idzie szybciej. Psychika! Małe kroczki i szybkie sukcesy! Każde wypita 0,5 l buteleczka to mały sukces, szybko do osiągnięcia. Każda pusty bidon zachęca do wypicia następnego - i tak to się kręci! Wczoraj wypiłam 2,5 l, czyli 5 kolejek :P Polecam taką metodę! A jeśli jesteście w domu, to dobrze sprawdza się też picie przez słomkę - nie wiem, na czym polega ten fenomen, ale naprawdę wtedy wypijam jej więcej... Mam jeszcze jeden sposób: wysoka szklanka jak do drinka, cytrynka i/lub mięta i czujemy się, jakbyśmy piły ekskluzywnego drinka - takie oszustwo psychiki bardzo pomaga. A sączenie drinka przy dobrym filmie szybko idzie :P


Podsumowując, moje sposoby na picie min 1,5 l wody dziennie wyglądają tak:

  1. 3 x 0,5 l buteleczki
  2. picie przez słomkę
  3. woda udająca drink 

A Wy jakie macie sposoby na wypijanie wody? Chętnie poznam wasze triki i przetestuję wszystkie :)

23 lipca 2014 , Komentarze (2)

Dziękuję Wszystkim za miłe słowa! To dużo dla mnie znaczy :) Tyle wsparcia i ważnych słów! Wiem, że tym razem uda się zrzucić wagę i utrzymać ją!

Miłego wieczoru!