Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę schudnąć bardziej z powodów zdrowotnych niż wizualnych.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43667
Komentarzy: 240
Założony: 6 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beanna83

kobieta, 41 lat, Chełm

164 cm, 94.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2012 , Komentarze (3)

zabraklo mi wczoraj mąki kukurydzianej więć zrobiłam placki ze zwykłą. Nażarłam się ich jak durna. Dziś brzuch mnie dobija - wzdęta jestem, zatkana że się tak wyrażę.  Poza tym boli mnie łeb.Mam nauczkę.

25 lutego 2012 , Komentarze (2)

Ludzie czy ja mam coś z twarzą? Lecą na mnie faceci niewiele młodsi lub nawet starsi od mojej mamy/pijani/chamscy. Boże jak mnie to wnerwia. Czy ja kurka naprawdę jestem taka brzydka że normalnym facetom się nie podobam? 

Zrobie sobie dzisiaj maraton ćwiczebny, to mi się humor może poprawi....

21 lutego 2012 , Komentarze (2)

wstać a zbudzić się to dwie różne rzeczy. obie ostatnio ciężkie do wykonaniam Chodzę po całych dniach nieprzytomna. Chyba złamię dane sobie słowo i wrócę do kawy teraz, a nie dopiero w czerwcu.
 Okres drugi raz z rzędu 2 dni wcześniej - może cykl mi się skraca?
 Z jedzeniem różnie, najgorsze że chwilami muszę w siebie wmuszac, ale teraz przynajmniej wiem dlaczego - zawsze tak mam w okolicach @. Z ruszania się w sumie wychodzi tlko chodzenie, chwilowo nie jestem w stanie się zmusić do niczego innego.

16 lutego 2012 , Komentarze (4)

 Na okoliczność tłustego czwartku zjadłam  zamiast drugiego śniadania kilka garści orzeszków ziemnych (by the way-świetnie zwalczają kibelkowy zastój) i jednego faworka. Z lenistwa - nie chciało mi się szukać po Chełmie bezglutenowych pączków, ani tym bardziej ich piec, a jeden mały pszenny faworek mnie nie zabije, najwyżej wnowu mnie wzedmie.

 Poza tym:
-na śniadanie ser biały polany odrobiną domowej roboty soku porzeczkowego plus wafel ryżowy,
-przekąska:jajko na twardo, kilka ogóreczków i marchwek z zalewy,wafel
-obiad:pierogi ruskie bezglutenowe(6), kefir,pieprz
-kakałko gorzkie na mleku pół na pół z wrzątkiem
-zaraz pewnie wsunę jabłko, albo nie, zobaczę

Łacznie 40 minut marszu, dobrze że chociaż tyle....

15 lutego 2012 , Komentarze (3)

Nie mogę się coś ogarnąć po feriach. Zapominam brać papu na zajęcia i wracam do domu, czasem po 11 godzinach (korki, dojazdy, bzdety) ledwie żywa, i albo mam odkurzaczyka (trzymam się na tyle żeby nie wsysać niezdrowych rzeczy), albo muszę wmusić w siebie cokolwiek by być w stanie jakotako funkcjonować zanim się położę. W sumie najbardziej mi żal moich korkowiczów, bo po 16 już ledwo trybię. Muszę chyba wrzucic do plecaka jakieś cukierki na wypadek sklerozy połączonej z brakiem wolnej gotówki danego dnia, przynajmiej będzie awaryjne źródło cukru żeby mózg miał na czym pracować.

Kilka z was wspomniało o metodzie kartkowania. Chyba sobie to zmodyfikuję. Na zielono będę zaznaczać posiłki, żebym ich nie mijała, a na czerwono 10 powtórzeń dowolnego ćwiczenia ( nie tylko brzuszki-inne partie ciała też wymagają pracy) lub 20 minut marszu.




12 lutego 2012 , Komentarze (2)

W końcu zamiast jednego pepsi wypiłam dwa, ale przez 4 godziny prawie nie siadałam, po pierwszenie bardzo bylo gdzie (sobota=dużo ludzi), po drugie, przypałętał się jeden typ który wybitnie upodobał sobie mnie i moje kumpele. Już jak przyszłyśmy był na tyle napruty, że mówił niweyrażnie i się zataczał. I nie rozumiał oczywiście że jak mu mówię ODPIEPRZ SIĘ to o to właśnie mi chodzi. W pewnej chwili zaczęłam się bać że mu przyleję i zrobie mu krzywdę, przecież mógł się przewrócić i rozbić sobie pusty łeb. Tak więc umykałam mu jak mogłam. 

  Poza tym , trzy rundki lotek i jedna piłkarzyków. To jest normalnie piekne. Chłopaki widząc jak rzucam 10 razy aby trafić 3 razy (mam słabą parę w rękach i lotki czasem nie dolatują, heh) wyrabiają sobie przekonanie że jesteśmy z dziewczynami kiepskie, po czym próbują to udowodnić. I jak im się minki zmieniają kiedy kopiemy im tyłki.....tak jest od jakichś dziesięciu lat. Ile my piwa wygrałyśmy tym sposobem przez ten czas....

11 lutego 2012 , Komentarze (1)

udało mi się wczoraj i dzis poćwiczyć u babci, dodatkowo długie spacery z ciotki psem, do domu wracałam dzis z buta. Dobrze że wzięłam swoje wafle, bo ciotka oczywiście zapomniała że nie jem chleba. Wczoraj dojadłam ok pół kromki bułki której babcia nie podołała na kolację ( kroję babci na kawałeczki żeby więcej zjadła,ale czasem nie da rady. Bo babcię moje drogie trzeba niestety trochę podtuczyć, gdyż biedactwo ma niedowagę) i dziś brzuch jak balon. I zaparcie. Z grzeszków: wypiłam wczoraj jakieś 100 ml czerwonego wina, dzisiaj idę na  jedno pepsi (spotkanie z kumpelami), ale w sumie byłam na tyle grzeczna że  w sumie 1600 Kcal nie przekroczę. 
 Moja Azka (owczarek środkowopodwórkowy )ma cieczkę. Skubanica, tak się szarpnęła że karabińczyk w smuczy trafiła szlag. Puściłam wiązankę, to się łaskawie zatrzymała, wzięłam ją na ręce i zaniosłam do domu. Teraz jest na mnie obrarzona, normalnie foch stulecia
 W poniedziałek już kolejny semestr.......przydałby się jeszcze z tydzień ferii......

10 lutego 2012 , Komentarze (3)

zaraz mykam do ciotki. Udaje się moja cioteczka na studia zaoczne, toteż na zmianę bedziemy w weekendy zajmować się u niej babcią. Chciałabym wziąć babcię tutaj, ale ciągle coś wyskakuje i nie bierzemy.
Biorę ze sobą wafle ryżowe, nie wiem czy ciotka pamięta o mojej diecie i wolę się ubezpieczyć. Dobra, pozaglądam do was jeszcze i lecę. Pa

8 lutego 2012 , Komentarze (5)

Dzięki za kopy w tyłek kochane :) Trochę pomogło. Wprawdzie porządnie za ćwiczenia się jescze nie wzięłam, ale prawie godzinę chodziłem w miejscu przed telewizorem napinając wszystkie możliwe mięśnie. Dziś już postaram się porządnie poćwiczyć. Zaczęłam odgruzowywać jedną szafkę w domu, dzis też ją atakuję, więc dochodzi skakanie po mleblach ;)
 Wczoraj do mamay zaszła znajoma i kolejny raz usłyszałam że schudłam (zaciesz-jak to fajnie jak ktos zauważy), a moja siostra usłyszała że się zaokrągla. Wkurzyła się trochę, ale może w końcu ją ruszy. Bo to naprawdę nie chodzi o kosmetyczne parę kilo, tylko już porządna nadwaga się u niej zaczyna. Jej się chyba wydaje, że skoro ja już ''odziedziczyłam'' po naszym tzw.tacie nadciśnienie to jej to już nie grozi. 
 Mamę znowu przyatakował RZS, nie tak bardzo jak w lecie, ale ciężko jej się ruszać. Szlag, szlag, szlag....

7 lutego 2012 , Komentarze (5)

Dieta w sumie ok, ale nie mogę się ostatnio zmusić do ćwiczeń, nawet tych które lubię. Wczoraj nawet planu minimalnego nie zrobiłam. Ciąle bym tylko spała. Wszyscy u mnie w domu jak mogą to śpią do południa, więc i na mnie leniwiec się powoli przenosi. W poniedziałek zajęcia od 8, łącznie z korkami do 18, muszę zaplanować co będę jeść.  

 Chyba zrobię naleśniki, poprawię sobie nastrój. Ze szpinakiem , co sobie będę żałować, niech darmo miejsca w zamrażalniku nie zajmuje.