hula hop i wielki siniec
Hulam sobie od kilku dni, od kilku dni mam też ogromne sińce w okolicy pasa. Hm... czy jedno z drugim może mieć jakiś związek? ;)
A tak na serio... Mam nadzieję, że skóra uodporni się na taki nacisk i wróci do swojego pierwotnego koloru... Wiem, że fiolet w modzie, ale bez przesady ;)
Chciałam dobrze, mam wielkie kółko, 110cm średnicy, waga 1,25 kg. Podwójny rząd wypustek masujących... I to chyba przez te cholery mój ból!
Poza tym w rodzinie wszyscy zdrowi ;)
W pracy obleci ;) Dojeżdżam sobie 35km w jedną stronę, pracuję po 10h dziennie. Mam za to dużo wolnych dni - w tym miesiącu aż 15 ;) I chyba pójdę do jakiejś szkoły zaocznie, bo nie mam co zrobić z wolnym czasem, hehe. Poza tym tęsknię za studiami... :(
Nadal nie jem słodyczy - brawo, brawo!
Jutro widzę się z moim S., zobaczymy, czy wytrzymam w postanowieniu. On taki chudy jest, że na sam widok chce się człowiekowi jeść.
W połowie grudnia organizujemy spotkanie ze znajomymi z branży :P Chciałabym pojechać na nie w wersji 65-kilogramowej. Ciekawe czy się uda?
Buźka ;*
trzeci dzień bez słodyczy :)
...i jakoś idzie. Jutro będzie ciężko, bo przyjeżdża moje małe-chude, a ja przy nim zawsze mam apetyt na jedzenie. No bo co tu robić razem przez cały dzień? Do tej pory było tak: zakupy, a potem obżarstwo ;)
Nie żebym się nadal odchudzała, ale stwierdziłam, że przed jojo uchronić może mnie jedynie niejedzenie słodyczy. Skoro nie mogę zjeść jednego wafelka, bo od razu rzucam się na całą paczkę, nie będzie nic. O.
Oj, dobrze mi teraz w wersji odchudzonej. Ostatnio koleżanka z pracy (która zna mnie od trzech tygodni) powiedziała, że ja to się nie muszę martwić o dietę, bo jestem szczupła ;) Haha, nieźle ;)
A i z mężczyznami jakoś lepiej... ;) Jakiś czas temu odnowiłam znajomość z kolegą z naszej-klasy. Tak, tak, z naszej-klasy. Udzielał się na forum mojej uczelni, napisałam do niego z jakimś pytaniem, potem okazało się, że też jest z Jastrzębia. Spotkaliśmy się może z dwa razy, ale jakoś... nie te klimaty. Kolejny raz zobaczyłam go po niecałych dwóch latach w pracy. Okazało się, że on pracuje na przeciwko w tej samej galerii. I patrzyliśmy się na siebie z niedowierzaniem: on na mnie, ja na niego. A to dlatego, że on jest chudszy o jakiś 30 kg, ja o 20 kg ;) To było spotkanie po latach warte zapamiętania. I teraz już patrzymy na siebie jakoś inaczej, sama nie wiem. I bardziej się lubimy. Ale nie wiem jaki wpływ na to ma waga ;)
A w ogóle to głupoty piszę, co nie? ;)
Pozdrawiam :*
...bo się zesrało
Dawno mnie tutaj nie było, ale to dlatego, że się z dietą zesrało.
Nie wiem jaką taktykę objąć... Nie wiem czy chcę jeszcze schudnąć. Chyba już nie. Znowu wszystko wisiałoby na mnie jak worek, a to bardzo niepożądane w mojej sytuacji. Ledwo co skompletowałam garderobę (dwie pary spodni, trzy bluzki, dwa swetry), nie mam zamiaru przechodzić przez to po raz drugi ;)
No dobrze, może dwa, trzy kilogramy w dół zmotywowałyby mnie do późniejszego utrzymania wagi. Ale tylko tyle.
Ciężko jest osiągnąć sukces. Jeśli żyje się po coś (po to, żeby schudnąć) tyle czasu, a potem osiąga się cel, nie wiadomo co robić dalej. Najlepiej utrzymać wagę. Ale jak to zrobić? Gdzie jest ten złoty środek? Mam niesamowity pociąg do słodyczy... Mogę nie zjeść pizzy, chipsów, paluszków, ale czekoladę i ciastka MUSZĘ. No i jestem w kaczej dupie. Pewnie nie tylko ja jestem w takiej sytuacji...
Zamówiłam hula hop na allegro :) Będę kręcić w rytm muzyki, hej! ;)
Tak wyglądam:
wpis o niczym dla zabicia czasu
Do pracy mam dzisiaj na 11:00. Ostatnio pracujemy po 10h. Za to mamy dużo wolnych dni, bo aż 14 w miesiącu. Włosy umyte, pierwsze śniadanie zjedzone, drugie zrobione ;) obiad zapakowany, deser też. Gdybym ograniczyła się tylko do posiłków zabieranych z domu, byłabym pewnie ze 3 kg chudsza. Ale tak się nie da. Dziewczyny kupują dobre rzeczy i stawiają je na widok publiczny, wszyscy się częstują, a ja? No ja też :P A bo co ja jestem? Jakaś inna? ;>
Wchodzę potem na wagę codziennie rano z lekką obawą... Ale nie jest źle. Waga kupiona za 10zł, bardzo nieprecyzyjna i często zmienia zeznania :P Raz twierdzi, że mam 65kg, raz że 67. Biorę na nią poprawkę. Plus codziennego ważenia jest taki, że nie stresuje mnie odczyt o dwa kilo wyższy, bo wiem, że za 24 h zważę się ponownie i zweryfikuję pomiar. Gdybym ważyła się co tydzień, całe 7 dni żyłabym w strachu, że przytyłam ;)
Za mną wolny weekend. Myślałam, że gdzieś pobaluję, ale nie wyszło. Choć w gruncie rzeczy było miło. Sobota u znajomych w klatce obok ;) I pół wina. Niedziela z kolegą na piwie. Czy ten alkohol musi być taki kaloryczny? ;)
Pozdrawiam :*
zdjęcia / wycieczka w górki
Udało się! trzy czynniki zaistniały w tym samym czasie:
1) mój wolny dzień
2) wolny dzień od pracy Sebastiana (tak, tak, jeszcze z nim jestem)
3) piękna, słoneczna, bezdeszczowa pogoda
oto nasza trasa:
Wisła Dziechcinka - Stożek - Soszów - Wisła Jawornik - Wisła Dziechcinka
Na obiad w schronisku tłuściutkie pierogi ruskie ze skwarkami. Bo nie można tylko dietą żyć.
Chociaż prawdę mówiąc.. jaką dietą? ;) W pracy jem ciasta, zapiekanki, co popadnie w zasadzie. Nie chcę się całe życie odchudzać... Chcę jeść to co inni. I nie tyć. Da się tak...?
co to jest?
A taka ładna dziewczyna była... Została skóra i kości.
Obym nigdy nie doprowadziła się do takiego stanu!
I Wy też nie ;)
p.s. zdjęcie pochodzi z Pudelka.pl :)
zapracowana i zdechnięta
Człowiek to taki nieprzyzwyczajony do ciężkiej roboty :P Rano psychicznie się nastrajam do pójścia do pracy, a wieczorem to... fizycznie odpoczywam ;)
Ogólnie ok. Wiadomo, początki zawsze są kiepskie. Rzecz w tym, że z dnia na dzień robi się coraz mniej kiepsko, a coraz bardziej fajnie. Zostawiają mnie już samą w salonie, tzn. że robię postępy. W Empiku, który mamy na przeciwko, mam kolegę ze studiów, więc jest wesoło i jest z kim iść na papierosa. Kolega ma na imię Grześ i poznaliśmy się na naszej-klasie. Skończył te same studia co ja dwa lata wcześniej i też nie pracuje w zawodzie. Smutne, że spotykamy się na pasażu w supermarkecie...
Dieta poszła w las. Aż się boję. Mam niekontrolowane napady jedzenia słodyczy. To niedobrze. To pierwszy krok do jojo. Słodkie cały czas za mną chodzi, mogłabym nie jeść nic innego, tylko ciasteczka i czekoladę. Kłopot w tym, że te inne rzeczy też jem. Trzeba się jakoś ogarnąć. Czasem tęskni mi się do czasów bardziej puszystych, ale też bardziej obfitych w różne kaloryczne przekąski bez wyrzutów sumienia. Czy to normalne?
Pozdrawiam :*
ja i rurki? ;>
Z ostatniej chwili...
...nadal szukam ciucha na sobotnią imprezę. Na wyjście do lokalu (o ile takie będzie) mam sukienkę z obrony. Póki co chodzi o posiadówkę w hotelu ;)
Zalazłam bluzkę. Może znalazłaby się jakaś stówa na spodnie. Mierzyłam czarne rurki... Nie są mega obcisłe na łydce, ale to nie zmienia faktu, że to RURKI. Masakra, nigdy nie chodziłam w czymś takim, nie umiem siebie ocenić w lustrze jak wyglądam.
Pytanie... Czy tego typu spodnie zarezerwowane są tylko dla dziewczyn o mini-wymiarach?
Ja mam około 100cm w biodrach, tyle samo w biuście, w talii 80cm. Ale jestem wysoka (179cm). Kupić czy nie kupić?.....