Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 220072
Komentarzy: 10533
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2023 , Komentarze (23)

= moje wielkie rozczarowanie 😠

Wszystko tam było (jak dla mnie) nieprawdziwe. 

Nieprawdziwa otyłość budowana na przeciętnym ciele przez kilka, podobno, godzin. Filmik z tej charakteryzacji akurat bardzo ciekawy, chociaż też to element reklamy, więc jak to było w realu kto wie...

Historia, emocjonalnie (jak dla mnie) to kompletny misz masz, powrzucane do wora różne elementy, dużo elementów, które te emocje budzą i wyciąganie ich jedna po drugiej. Ta na wzruszenie, ta na litość, te na szok. Guziki emocji naciskane chaotycznie, mocno i bez najmniejszej finezji. 

Szkoda, bo miałam nadzieję zobaczyć chociaż trochę świata mocno otyłego człowieka, tego jednego, bo każdy ma swoją. Jak na razie, ani książka ciekawej na temat otyłości nie znalazłam, ani filmu...

A u mnie, jak co roku o tej porze pozytywna energia na pełnych obrotach 🤪, każdy kwiatek obfocony 🌹🌹, S. codziennie ochów i achów o nowych pączkach (tych na drzewach :)) cierpliwie wysłuchuje, zimowe ubrania już na pawlaczu, wiosenne w szafie, w głowie radość. Ciało waży 55 kg i codziennie ciężary podnosi i pedałami kręci !! :). 

Nowa para skarpet skończona, nazywają się Celtic Rain, wzór wymagający ogromnej uwagi, żaden audiobook, ani film nie wchodzą w rachubę podczas, ale w głowie wspomnienia wszystkich moich szkockich wakacji się uaktywniły :). Runda druga Sock Madness zaliczona 👍. 

Moje Celtic Rain foto_sesję będą miały jak wyschną, teraz tak jedna z nich (ta prawa) wygląda:




12 marca 2023 , Komentarze (20)

Nosa wczoraj z domu nie wychyliłam 😠. Obudziłam się przed 7 (chyba mój zegar wewnętrzny na zmianę czasu już się zaczyna przygotowywać) i z kubkiem kawy nad rozliczeniem podatkowym usiadłam (moje_kilka klików, S. żmudne, długie i skomplikowane). O 10 skończyłam to co chciałam i zadowolona (kamień z serca), ubrałam się lekko, złapałam rower i do lasu... A na zewnątrz wiatr zimny, zero stopni i siekący kapuśniaczek. 25 km zredukowało się do najbliższego warzywniaka, reszta została przełożona na później. Ale później to wiało jeszcze bardziej i sypał śnieg 🥶.

Zaczęłam więc nowy sweter z włóczki jeszcze od "S. mikołaja", obejrzałam wreszcie Over The Limit (nie polecam, cały czas to samo i nic nowego). Ugotowałam gar leczo, upiekłam małe chlebki z ziarnami.

W sock madness pierwszy sukces! Runda nr 1 zaliczona, dużo przed czasem. Skarpetkowe mistrzynie, z którymi jestem w prywatnej grupie, takie tempo sobie narzuciły, że i ja, na fali ich energii skończyłam duuuużo przed czasem. I teraz na ślimaki czekamy, jak skończą. Do przyszłej niedzieli.

Cute Frankenstein Leg, czyli Valgus, wzór Jennifer Ruschinski = przepustka do rundy nr 2 Sock Madness.


I Słabo jeszcze wybarwiona córeczka Pana Kleksa, brykająca po wiosennej trawie ...Wzór kwalifikacyjny do Sock Madness = Leicht

Rozgrzewkowe Mad Dancers, te S. polubił od pierwszych rzędów.

4 marca 2023 , Komentarze (11)

To, że jeszcze zimno (coraz zimniej 🥶) to właściwie nic dziwnego, dopiero co śmignął luty. Kwitnące przebiśniegi i zaczynające ćwierkać ptaki to taki bonus. No i że nie pada. I nie moknę codziennie pedałując !!!😉

Codziennie pół godziny siłki utrzymane, żadnych wymówek. Ciężary zwiększane, ćwiczenia zmieniane, micha ogarnięta. Portki z niezmiennie z syreną.

Ale głowa i serce w sock madness zatracone. Para kwalifikacyjna (pierdylion baloników i trzymająca je dziewczynka) pochłonęła mnie bez reszty, intarsja na okrągło, nowa dla mnie i trudna strasznie, ledwo w czasie zdążyłam, prucie co i rusz zaliczając.

A teraz na wzór do pierwszej pary konkursowej spokojnie czekam i różne zalegle rzeczy ogarniam.

18 lutego 2023 , Komentarze (14)

To nie jest dieta dla mnie.

Myślałam, że post 16h będzie wyzwaniem i był, wieczory, te pierwsze, bez podgryzania jabłek i ryzowych wafelków długie były jak nigdy. I że wyzwaniem będzie te 800 kcal - ale tu poszło łatwiej, bo wcale jakoś dużo więcej nie zjadam. Trudno było w biurze o rodzynkach i żurawinie zapomnieć, a automatów ze słodyczami jakby więcej się zrobiło 😠

Problemem było białko. Jak zjeść 60 g białka codziennie i właściwie dlaczego, skoro bez tego mam trochę mięśni i całkiem przyzwoite wyniki badań.

Ale był to ciekawy tydzień, kontakt z innymi vitalijkami, nauka i inspiracja.

Dwie wagi mi zostały - do ważenia mnie, taka z analizą ciała i jedzenia, i obietnica sobie, że to podjadania nie wracam.

Rytm: 0,5 godziny treningu siłowego codziennie + po 20 km na rowerze (w deszczu ostatnio) utrzymany. W dni pracujące. W weekend po 25 km rower.

12 lutego 2023 , Komentarze (10)

No, zaangażowałam się na 100% !

Dwie wagi kupiłam, tak, nie miałam do tej pory tej kuchennej. 

A łazienkową 20-letnią, która wtedy mega nowoczesna była, poziom tkanki tłuszczowej pokazywała taki sam jak tanita na siłowni i można mieć na niej kilku osobników. Ale nie pokazywała spadków, więc kupiłam nową. Mam dwie teraz, ta, która mniej pokaże - zostaje 😉.

Zapłaciłam drożej za transport, żeby nowa była szybko, pojechałam do paczkomatu (na rowerze ofkors) w zamarzającym deszczu, a ona bez baterii się okazała. Wczoraj to odkryłam, jak cała mokra😨 z porannej przejażdżki wróciłam i na poszukiwanie baterii nikt by mnie kijem nie wygnał. I nowa stoi wciąż nieaktywna.

Warunki mam idealne: moja grupa to same prymuski, nieustanna dla mnie inspiracja, waga codziennie u nich niższa. No, a u mnie nie.

W domu warunki idealne, S. jest szczupły i od lat dba o to, żeby takim być. Nie mamy w domu nic co tłuste, słodkie, wysoko przetworzone. Wszystko home made.

Po tygodniu waga ta sama 55,6 (+/- coś tam nieistotnego).

Ale moja dieta inna niż rekomendowana. Jestem vege, bez nabiału z jajkiem od wielkiego dzwonu, rybą z puszki na wakacjach i odżywka białkową. jabłka, warzywa, kasza. I tak od lat. I czuje się z tym naprawdę dobrze. 

Ale niezbyt dobrze w Fast 800 się wpasowuje, białka wciąż mam za mało.

Cały ten tydzień przyniósł mi masę korzyści. Przestałam podjadać w biurze. Wywaliłam z biurka resztę rodzynek, automaty z syfami ignoruję (a stoją strategicznie obok tych z kawą). Oddaję każdy cukierek, po który wyciągnęłam rękę jak automat. Chociaż po świątecznym szaleństwie ten zwyczaj teraz w zaniku. Korpo lodówka pęka od pudełek z diet pudełkowych, a na siłce zamieszanie. Sauna w oblężeniu. Tylko parking rowerowy wciąż prawie pusty.

Po raz pierwszy od lat liczę kcal (co!! jabłko ma aż tyle!! i makra. Wypełniam tabelki. Robię przerwy w jedzeniu powyżej 16 h - pierwsze wieczory mega trudne, ranki łatwizna, bo wczesnych sniadań nie jem od lat/  Rozmawiam z moja inspirująca grupą. A lustro mówi, że waga kłamie, szczuplejsza jestem i ładniejsza😍. Szarość za oknem w mniej szara.

Kolejna "rozgrzewkowa" skarpeta rośnie. Najeżona całkiem nowymi dla mnie technikami jak np Vikkel braid. 

A właściwy konkurs zaczyna się już 14 lutego.

5 lutego 2023 , Komentarze (19)

Plan jest taki:

Od wtorku przez dwa tygodnie (co dalej pomyślę później) dieta Fast 800 będzie u mnie !

W grupie czteroosobowej, połowa to doświadczone fastowiczki z sukcesami na koncie .

Będę liczyła kcal i makra, ważyła każdy kawałeczek (jak tylko jutro wagę kupię) i okna czasowego pilnowała. 

Już od wczoraj głoduję, żeby zobaczyć co i jak bo jedzenia dużo na tej diecie to nie ma za dużo ...

Niefajna waga 55,9 niech w ulubione 53 się zamienia, taki jest cel. 

A moje pierwsze skarpetki, rozgrzewkowe jeszcze na razie, do Sock Madness, wyszły idealne dla stopy dłuższej niż 45 cm. Ale szczupłej. S pociesza, że są niezłe do trzymania np cukinii.

Operacja je czeka.

29 stycznia 2023 , Komentarze (25)

Jakiś tydzień  temu, zmęczona szarą, mokrą pogodą, marudziłam, jak tylko S. sie obudził+ tak po południu mocno, że już mam dosyć tego jeżdżenia po deszczu🥶 i siedzenia w domu i że na Święta Wielkanocne, to byśmy mogli polecieć gdzieś, gdzie jest ciepło. Ale tylko z W-wy i niezbyt daleko i żebysmy mieli tam samochód- doprecyzowałam i poszłam sprzątać łazienkę.

Pięć minut nie minęło i pojawiły się pytania:

Rodos czy Hiszpania? Rodos 🦀.

Który apartament? Przyszłam, wybraliśmy. Samochód tez zarezerwowany, ale  nie wiem jaki.

I teraz prawie codziennie oglądam, co tam jest, na jaka górę można wejść, co zobaczyć, gdzie są pawie, skąd wschód, a skąd zachód słońca oglądać .

A póki co robię swoje:

w tygodniu 20 km rower + 05 h trening z ciężarami

weekend po 25 km każdego dnia.

A projekt sock madnes się rozwija powolutku.. 

22 stycznia 2023 , Komentarze (22)

Przez moje ostatnie kilka lat wkręcenia się w chusty itp, robione na drutach/szydełku, skarpetki traktowałam po macoszemu, bo nosiciela mam tylko jednego, a on tylko zwykłe burasy nosi i mało niszczy. Ja zresztą duże formy wolę. 

Ale poznałam (wirtualnie oczywiście) masę mistrzyń dziewiarskich i cudów się naoglądałam, jakie one robią. Skarpetkowych cudów też. I teraz właśnie, już za chwilę, rozpoczyna się .. nie wiem nawet jak to nazwać: zabawa? konkurs? wyścig?  skarpetkowy. W poprzednich edycjach (są raz na rok), byłam kibicem i szczęka mi opadała z zachwytu i podziwu co i rusz. A teraz wchodzę w to! Kolorki włóczki już powybierane, koraliki też, cieniutkie szydełko i blokery.. czas będzie, bo brioszkowa chusta prawie gotowa, tylko nitki trzeba pochować, zblokować, poczekać jak fotograf wyzdrowieje i można się chwalić 🤪.

W sock madness uczestniczy tysiące osób z całego świata, podzielone na zespoły, każda para skarpet jest coraz trudniejsza (dla mnie nawet ta pierwsza już jest trudna) i coraz mniej jest czasu na skończenie. Trzymajcie kciuki 🤗.

A tydzień temu, na zajęciach w klubie świetnie było, czułam moc i siłę. Ale już we wtorek biodro bolało mnie wyraźnie w całkiem nowy sposób 😠. Więc koniec na ten rok przynajmniej tego rodzaju treningów. Nie odnowiłam karty multisport, wykasowałam aplikacje. Szkoda, ale cóż, to jedna z tych spraw, które sa do odpuszczenia, jak się nie ma na nie wpływu. 
Wczorajszy śnieg i błoto śniegowe już w zaniku, można będzie, przez śniadaniem, kółeczko rowerowe machnąć 👍.

Zdjęcie z przed tygodnia:

15 stycznia 2023 , Komentarze (19)

Nie byłam na zajęciach w klubie prawie rok (lepiej reperowało mi się biodro na corpo siłce, gdzie sama wprowadzałam takie ćwiczenia, w czasie których, zakres ruchu był nieinwazyjny). I starałam się nie myśleć, jak bardzo tęsknie za np sztangami w grupie 🙁

Wczoraj odkurzyłam moją wirtualna kartę Multisport, z pomocą ich serwisu, bo już nie pamiętałam nic: ani nr, ani hasła, ani nawet, do jakiego adresu mailowego ta karta jest przypisana :( Zapisałam się na 9,30 dzisiaj, zaraz !, z głębokiego kąta w szafie wyciągnęłam leginsy w kolorowe ptasie pióra i cieszę się 👍i boje się troszkę 🤐.

A deszcz leje , chyba na powrót drugą zmianę ubrań muszę zabrać, na pewno czapkę.

Paznokcie wciąż kolorowe, już chyba ponad rok są zawsze ładnie zrobione:

7 stycznia 2023 , Komentarze (14)

Jak co roku, ten świąteczny wyjazd, zostawił mi masę energii i poczucie, że wiosna już za rogiem 😎. A pogoda zeszłej niedzieli jeszcze to wzmocniła.

Mieszkanie wysprzątanie, lodówka rozmrożona  (nienawidzę), długo odkładane zakupy w Ikea (pościel, pudełka itp) zrobione, piątkowy poranny rower - 25 km zaliczony. Kupione też wreszcie pianki do pływania, o których rozmawiamy z S. już nie wiem od jakiego czasu bo skoro przenieśliśmy się z wyjazdami z północy na południe, to ciekawa jestem, kto mieszka tam pod wodą...

A tak tam było tydzień temu:

Bez marudzenia pedałowałam codziennie moje 2 x 10 km, często w mocnym deszczu, 3 x było po 0,5h treningu siłowego (zmieniłam trochę ćwiczenia, zostawiłam zasadę = obwody z podstawowych, wielostawowych, każdy dzień inny).

I zaplanowałam pierwszy od chyba roku trening w klubie (sztangi). Zapisałam się (bo wiadomo noworoczne postanowienia = tłok) i 🤐 moja karta multisport nie działa !😨. Sprawa odłożona do poniedziałku.

Drugi plan związany z ruchem, to "poznaj siebie", całoroczny plan na kanale YT Dla dobrego samopoczucia. Tez idzie koślawo, na korposiłce nie mam Wi-Fi, a w domu nie lubię...