Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254257
Komentarzy: 10987
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 23 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2022 , Komentarze (23)

Od pewnego czasu = od kilku lat, mam taką jakby (nie wiem jak to nazwać inaczej) dysfunkcję biodra. Zaczęło się od bólu po zewnętrznej stronie nogi, od zarzucania jej na rower, bo mam męską ramę. Ten ból pojawiał się też od czasu do czasu przy schodzeniu z wysokich, stromych, kamienistych, gór. Poszłam wreszcie do ortopedy, zrobiłam prześwietlenie kręgosłupa, biodra i już nie pamiętam co jeszcze. Ortopeda popatrzył, skomentował stan kręgosłupa (od dekad tak samo zły, wiem) i powiedział, że jestem stara i muszę się pogodzić.. (no tak, innych słów użył). A ja w międzyczasie zaczęłam ta nogę przekładać inaczej i problem bólu zniknął. Ale i tak to biodro ma inny zakres ruchu, nie odchyla się tak jak powinno przy np. wszystkich rodzajach przysiadów plie😥 i nie mogę wsiąść do kajaka, metodą wsuwania go miedzy nogi i posadzenia tyłka na ładnie wyszykowanym miejscu w kokpicie😠. 

I zacząła się pandemia, ja przyhamowałam z treningami, lekarze byli raczej na telefon i jeszcze kilka innych wymówek sobie znalazłam.

Ale teraz to już jest słabo. Podczas treningu jest idealnie (oprócz tych plie, ale je zamieniam na coś tam), ale wieczorem i w nocy nie jest dobrze. 

Więc czas wziąć byka za rogi, bo wakacje coraz bliżej. 

Więc idę do:

  • ortopedy (przy okazji koniecznie badanie gęstości kości)
  • endokrynologa, bo ostatnio tylko recepty na euthyrox dostawałam, a badań żadnych
  • stomatologa - rok bez kontroli

A w moim korpo zmienili nam sieć placówek medycznych, więc nowi całkiem lekarze będą. 

Jako plan B, mam lekarzy medycyny sportowej, ale to poza pakietem = masa kasy, więc jako ostatnia szansa.

A w moim klubie wiosna 🌹masa nowy osób i oblężenie tanity😉

Samo urządzenie klasy mocno domowej, zwykła waga, a na gumce drążek do trzymania przed sobą, dopóki urządzenie nie zapiszczy.

Wyniki, nie są w formie wydruku, tylko wypisane ręcznie przez trenerkę, która nie wiedziała, wg jakich parametrów wyliczył mi się tak absurdalny wiek metaboliczny.

I jak zwykle (bo ja te pomiary robię co jakiś czas "grupowo" i bardzo patrzę na nie z przymrużeniem oka), duża część z nas pokazuje sobie te wyniki. I zależą one raczej od rodzaju budowy, a poziom tłuszczu, czy mięśni jest tylko cyfrą.

Poniedziałek: 17 km rower, komplex x 3

Wtorek: 17 km rower + spacer w południe

Środa: 20 km rower, spacer, 50 min. ABT

Czwartek: 20 km rower + w południe rozciaganie

Piątek: 20 km rower + komplex x 4 (powrót do domu 10 km pod mega wiatr)

Sobota: 10 km rower i 3 x po 50 minut: sztangi + TBC + joga (wiatr zamienił się w wichurę, pod koniec prowadziłam rower)

Niedziela: 10 km rower + 50 minut TBC

13 lutego 2022 , Komentarze (16)

Poniedziałek, 8 rano. 

Korposuszarka w szatni popsuta🤐

Weekend w naszym lesie, pierwszy w tym sezonie.

Było słońce i ognisko i długie spacery/rower. I zimno bardzo było.

Dynia mocno schudła w poziomie, przebiśniegi próbują sie rozwijać, a islandzki sweterek ani za duży, ani za mały.

Poniedziałek: 20 km rower, 1h joga

Wtorek: 20 km rower + spacer

Środa: 20 km rower, rozciaganie, 50 min. ABT

Czwartek: 20 km rower + rolowanie w południe

Piątek: 20 km rower + komplex x 5

Sobota: 5 km rower i 2 x po 50 minut: sztangi + TBC

Niedziela: 15 km rower 


5 lutego 2022 , Komentarze (18)

Przeczytałam o kiełkowaniu nasion u L. 

I co jest pleśnią, a co wypustkami korzonków🤔 i, że to co brałam kiedyś za pleśń to wcale nią nie było.

Zapaliłam się bardzo żeby spróbować, jak pójdzie m tym razem. 

Kupiłam specjalne słoiki z siatką na pokrywce i z podstawka do przechylania, szklaną miseczkę do hodowania rzeżuchy, masę różnych nasion i mikroszklarenkę z wentylacją_tu będą rosły mikrolistki. 

I ledwo to wszystko, we wtorek, przywiozłam do domu na rowerze, po zaśnieżonej i oblodzonej ulicy (o sakwie zapomniałam), a podstawka była stłuczona😥.

A dzisiaj już były pierwsze zbiory, chociaż nie jest to najlepszy czas dla roslin = zimno i szarawo..

Kiełki różnych nasion przepyszne, rzeżucha trochę za gęsta. Mikroliście dopiero jutro będą wysiewane.

Takie moje prywatne, pierwsze oznaki wiosny.


Poniedziałek: 20 km rower, spacer=regeneracja, 1h joga

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower, spacer, 50 min. ABT

Czwartek: 20 km rower + rolowanie w południe

Piątek: 20 km rower + komplex x 5

Sobota: 10 km rower i 3 x po 50 minut: sztangi + TBC + joga

Niedziela: (plany)10 km rower + 50 minut TBC

30 stycznia 2022 , Komentarze (6)

Kilka razy miałam już z  nią do czynienia, krótko i zupełnie króciutko.

Był zachwyt całkowity😍 i rozczarowania🤐. A przez ostatnie lata zwykły brak kontaktu. Ale w moim klubie, od dłuższego czasu jest joga, tylko że w soboty, jako trzecia godzina po sztangach (to co lubię najbardziej) i po interwałach. No i mój wewnętrzny krytyk marudził, że to za długo, że joga nie powinna być w fitnesowej sieciówce...

Ale taka jestem sztywna, nieporozciągana, że wczoraj dałam tym zajęciom szansę. I było ciężko, ale jednocześnie bardzo przyjemnie. Ta joga zostanie już w moim grafiku i teraz mam chęć na więcej.

Poniedziałek: 20 km rower i spacer=regeneracja

Wtorek: 20 km rower 

Środa: 20 km rower + komplex x 4 + 50 min. ABT

Czwartek: 20 km rower + rozciąganie w południe

Piątek: 20 km rower + komplex x 5

Sobota: 10 km rower i 3 x po 50 minut: sztangi + TBC + joga

Niedziela: 10 km rower + 50 minut TBC

Jako wytrzymałościowy bonus_codzienna walka z wiatrem, deszczem, śniegiem i dwoma dziurawymi dętkami.

A na rozgrzewkę pamiątkowy przepis z Czech: dużo świeżej mięty, imbir i cytryna.

S. jeszcze trochę miodu do tego dodaje.

23 stycznia 2022 , Komentarze (24)

Wciąż nie nauczyłam się kupować on-line zwykłych = nietreningowych ubrań. No serio, czy to taki wyczyn, znaleźć ładną koszulkę z krótkim, czy długim rękawem dobrej jakości.. Dla mnie najwyraźniej tak😠.

Ale zostałam mistrzem pakowania, pozyskiwania pudełek i obsługi skrzynek inpostowych. Wiem gdzie one są.

Za to, to co na trening i na rower i na kajak i na wszystkie moje inne aktywności, zajmuje coraz więcej miejsca w szafie. Teraz dołączyły portki z Syreną o różowych włosach😍. Nie pierwsze w mojej grupie S4, a chyba dołączą jeszcze inne, były pytania: skąd one są..

A w na zajęciach grupowych wciąż komplet, szczególnie na tych weekendowych, koniecznie trzeba się zapisywać wcześniej, żeby się dostać. Omikrona znam z wiadomości jak na razie i tak bym bardzo, bardzo chciała, żeby to się nie zmieniło.

Poniedziałek: 20 km rower i spacer=regeneracja

Wtorek: 20 km rower + komlex x 4 z dużo większymi niż do tej pory ciężarami, ale bez skakania

Środa: 20 km rower + 50 min. ABT

Czwartek: 20 km rower + rozciąganie i rolowanie w południe, a później, zamiast na interwały, prosto do domu, bo wiało i sypało śniegiem okrutnie

Piątek: 20 km rower + komplex x 4

Sobota: 10 km rower i 2 x po 50 minut: sztangi + TBC (zaspałam i zupełnie nieobudzona tam pojechałam)

Niedziela: plany dopiero_10 km rower + 50 minut TBC

A potem może jakiś spacer po parku + fotki "islandzkiego" swetra, który teraz jest na moich drutach w połowie tak jakoś gotowy..

16 stycznia 2022 , Komentarze (14)

zależy np. od lustra.

Ja taka siebie zobaczyłam po obiedzie w Rokytnicach😵 (ogromna grecka sałatka).

Dobrze mi bardzo z moim otwartym klubem.

Mam tam znajomych (tak, znajomych, bo na zajęcia grupowe przychodzi coraz więcej facetów) i to chyba jest jedyne miejsce, no poza pracą oczywiście, gdzie rozmawiam z ludźmi. 

Mam dużo ruchu, bez którego dziadzieje i obsuwam się w lenistwo.

I zachętę to wyjścia z domu w taka przebrzydłą pogodę.

I okazję, żeby zakładać mutli kolorowe, wygodne ubrania (zamówiłam dwie kolejne pary leginsów: w pocięte flamingi na tle mocno zielonych liści i z syreną o amarantowych włosach na jednej nodze, mojej nodze). Tylko kupno treningowych rzeczy ostatnio mi się udaje z pozostałymi wciąż słabo. 

Poniedziałek: 20 km rower i spacer=regeneracja

Wtorek: 20 km rower + komlex x 3 z dużo większymi niż do tej pory ciężarami

Środa: 20 km rower ( a ślizgawica rano była straszna)

Czwartek: 20 km rower + komplex x 4 w południe, a później 50 minut interwałów

Piątek: 20 km rower, po pracy szczepienie 3-cią dawką, jak zwykle tylko trochę bolała mnie ręka

Sobota: 10 km rower i 2 x po 50 minut: sztangi + TBC i niezbyt długi spacer po południu

Niedziela: 10 km rower + 50 minut TBC

A na obiad S. naleśniki ze szpinakiem szykuje🤪.

9 stycznia 2022 , Komentarze (29)

piątek: na trening w klubie nie pojechałam, bo straszny lód na ulicach o godzinie 8, ale za to był spacer po parku, prawie 4,5 km

sobota: 50 minut sztang + 50 minut interwałów

niedziela: 50 m. zdrowe plecy (rozczarowały mnie, było za mało w nich wysiłku, jak dla mnie i powinny być po TBC, jako wyciszenie) + 50 m. TBC 

A to moje plecy, niezbyt ostatnio zdrowe:

I naszło mnie chęć na stanie przy garach, co często się nie zdarza, więc jak już jest trzeba wykorzystać. 

Zrobiliśmy:

  • pierogi z serem feta i szpinakiem i z indykiem , warzywami i szpinakiem (jak zawsze S. lepi, ja od farszu jestem)
  • pasztet z indyka, warzyw i fety
  • pieczoną piersi kurczaka (to dla S.)
  • pieczone warzywa

Wszystko w ogromnej ilości = z gotowaniem spokój na długo.

6 stycznia 2022 , Komentarze (12)

Bardzo to była bardzo trudna decyzja😉, ale wróciliśmy z Rokytnic tydzień wcześniej. Już nawet tajemniczej mgły nie było, tylko ciemne chmury, przelotne deszcze i wiatr.

Anulowałam urlop, ale i tak sporo wolnych dni miałam w tym tygodniu, więc wypróbowałam poranne = 8 godzina. treningi w moim klubie. Budzik dzwonił 6.40 i to był najgorszy moment, ciemno i deszczowo. A potem zaskoczenie, cała sala ćwiczących, w tym moje znajome z "popołudnia". Zostawałam na dwie godziny, drugi był pilates. I tu niespodzianka😍. Pamiętam, dawno, dawno temu, miałam taki zestaw na kasecie i może ze trzy razy przy niej poćwiczyłam, bo nudy, nudy, nudy... Ale teraz dałam pilatesowi szanse, bo prowadzi jej trener, który wszystkie zajęcia prowadzi super i te też takie były: ciekawe, wymagające ale ale wyciszające przyjemnie po 45 minutach interwałów. 

Rok 2022 zaczęty bardzo aktywnie👍

poniedziałek: 20 km rower

wtorek: 10 km rower, 50 minut interwały + 50 minut pilates

środa: 20 km rower, komplex x 15 x 4 serie

czwartek: 50 minut interwały + 50 minut pilates

A od S. "pod choinkę" dostałam takie piękne moteczki (jest jeszcze trzeci, ale nie chciało mi się go po górach nosić do fotki) i sweter zaczęłam.. wzór piękny, ale czy z rozmiarem mi się uda?? Zawsze to dla mnie wyzwanie, chociaż tak, oczywiście, próbki robię.

Jeden z kolorów nazywa się Islandia, a wzór swetra Fagradal - projektantkę zainspirowała erupcja wulkanu Fagradalfjall na Islandii.

A klimat zimy jeszcze wzmacniam, słuchając: Wintering: The Power of Rest and Retreat in Difficult Times, Katherine May (to Jarmuż kiedyś o nim wspomniała).

29 grudnia 2021 , Komentarze (22)

Jak co roku o tej porze = Wigilia bardzo rodzinna i zupełnie nie zdominowana przez jedzenie, taka jak lubię. A pierwszego dnia świąt wyjazd w Czeskie Karkonosze. Na ponad dwa tygodnie w tym roku😛. I tu już zupełnie vitaliowo. Jedzenia mało, nie lubię tego co tu mają, po za tym cały dzień po górach chodzimy albo jeździmy na śladówkach, a tam jedzenie rzadko kiedy jest.

I fotki wreszcie doczekała się moja ostatnia chusta, z której nie za bardzo jestem zadowolona, za dużo się na niej dzieje. I progres w projekcie "Siwa baba" bardzo widoczny.

I góry, chociaż Karkonosze jakieś specjalnie fotogeniczne nie są..

12 grudnia 2021 , Komentarze (15)

Ja i tak bardzo rzadko kupuje ubrania. Bo "wszystko już mam". A jak coś, to kolorowe, sportowe.

Ale jak ostatnio byłam chora na sraczkożygaczkę, to bardzo ograniczone miałam możliwości robienia czegokolwiek, nastrój podły i zakupami się zajęłam.

I zainspirowana wątkiem o sukienkach u Jarmuża, i pomysłem, żeby spróbować czegoś nowego, bo ja czuję się dziwnie w sukienkach i noszę je tylko jak już muszę, czyli na jakieś "wydarzenia" i zawsze wtedy mam kłopot jaką??!! gdzie ją kupić??!!, zamówiłam sobie tą: https://wearmedicine.com/p/med... i tą: https://www.monologo.pl/glowna... + 3 cienkie bluzy, już takie bardziej w moim stylu.

I tylko śmiechu była masa, jak je mierzyłam😁.

Ta z Medicine, miała lekko bufiaste rękawy, te marszczenie zaczynało się mocno poniżej ramienia, dużo też innych marszczeń wszędzie, ale była za ciasna w talii co dawało efekt piłki w miejscu brzucha, wyglądałam w niej tragicznie = gruba, stara i całkiem do niczego. O jakości materiału to nawet nie wspomnę, ale tu nie miałam jakiś wielkich oczekiwań przy tej cenie no i już kiedyś macałam ciuchy w tym sklepie.

A w tej drugiej wyglądałam jak w za dużym fartuchu Pani Woźnej z mojej podstawówki. 

Wszystkie bluzy były grube i sztywne. 

Oczywiście wszystko wraca z powrotem.

A teraz idę jeszcze bardziej pustoszyć szafę, bo mam tam trochę ubrań, których już nie noszę na tyle długo, że spełniają kryteria "do oddania", a okazja sama wchodzi w ręce. W poniedziałek zbiórka PCK.

I tylko mam dylemat co do jednej chusty. Robiłam ją jako KAL, czyli wspólne z innymi, wzór podawany był po kawałku, trudny dla mnie, walczyłam = przywiązałam się trochę do niej. Ale jej nie noszę, bo jakoś za mało kolorowa jak dla mnie.