Od pewnego czasu = od kilku lat, mam taką jakby (nie wiem jak to nazwać inaczej) dysfunkcję biodra. Zaczęło się od bólu po zewnętrznej stronie nogi, od zarzucania jej na rower, bo mam męską ramę. Ten ból pojawiał się też od czasu do czasu przy schodzeniu z wysokich, stromych, kamienistych, gór. Poszłam wreszcie do ortopedy, zrobiłam prześwietlenie kręgosłupa, biodra i już nie pamiętam co jeszcze. Ortopeda popatrzył, skomentował stan kręgosłupa (od dekad tak samo zły, wiem) i powiedział, że jestem stara i muszę się pogodzić.. (no tak, innych słów użył). A ja w międzyczasie zaczęłam ta nogę przekładać inaczej i problem bólu zniknął. Ale i tak to biodro ma inny zakres ruchu, nie odchyla się tak jak powinno przy np. wszystkich rodzajach przysiadów plie😥 i nie mogę wsiąść do kajaka, metodą wsuwania go miedzy nogi i posadzenia tyłka na ładnie wyszykowanym miejscu w kokpicie😠.
I zacząła się pandemia, ja przyhamowałam z treningami, lekarze byli raczej na telefon i jeszcze kilka innych wymówek sobie znalazłam.
Ale teraz to już jest słabo. Podczas treningu jest idealnie (oprócz tych plie, ale je zamieniam na coś tam), ale wieczorem i w nocy nie jest dobrze.
Więc czas wziąć byka za rogi, bo wakacje coraz bliżej.
Więc idę do:
- ortopedy (przy okazji koniecznie badanie gęstości kości)
- endokrynologa, bo ostatnio tylko recepty na euthyrox dostawałam, a badań żadnych
- stomatologa - rok bez kontroli
A w moim korpo zmienili nam sieć placówek medycznych, więc nowi całkiem lekarze będą.
Jako plan B, mam lekarzy medycyny sportowej, ale to poza pakietem = masa kasy, więc jako ostatnia szansa.
A w moim klubie wiosna 🌹☀masa nowy osób i oblężenie tanity😉
Samo urządzenie klasy mocno domowej, zwykła waga, a na gumce drążek do trzymania przed sobą, dopóki urządzenie nie zapiszczy.
Wyniki, nie są w formie wydruku, tylko wypisane ręcznie przez trenerkę, która nie wiedziała, wg jakich parametrów wyliczył mi się tak absurdalny wiek metaboliczny.
I jak zwykle (bo ja te pomiary robię co jakiś czas "grupowo" i bardzo patrzę na nie z przymrużeniem oka), duża część z nas pokazuje sobie te wyniki. I zależą one raczej od rodzaju budowy, a poziom tłuszczu, czy mięśni jest tylko cyfrą.

Poniedziałek: 17 km rower, komplex x 3
Wtorek: 17 km rower + spacer w południe
Środa: 20 km rower, spacer, 50 min. ABT
Czwartek: 20 km rower + w południe rozciaganie
Piątek: 20 km rower + komplex x 4 (powrót do domu 10 km pod mega wiatr)
Sobota: 10 km rower i 3 x po 50 minut: sztangi + TBC + joga (wiatr zamienił się w wichurę, pod koniec prowadziłam rower)
Niedziela: 10 km rower + 50 minut TBC