To że była "trochę głodna" bardzo doceniam, "trochę chłodną" już dużo mniej😥.
Mieliśmy własne, pyszne, "chude" jedzenie, a jajka tylko w formie jajecznicy z grzybami na śniadanie. Obiad przywieziony z domu, wszystko zrobione przez nas = wiadomo z czego, odgrzane i zapakowane w termosy + wielki pojemni z surówką ( u nas teraz, wzbogacona tartym jabłkiem i tartą marchewką, z łyżką oliwy, kiszona kapusta króluję) + home made pierogi z mięsem, warzywami i szpinakiem jednego dnia, ciemny makaron, kasza gryczana, pieczona pierś kurczaka, drugiego. I tak na zmianę.
Prawie 100 km wykręcone, w terenie bardzo pagórkowatym (Wielki Okiennik zobaczony).
I moja Miss Grace wreszcie doczekała się sesji.
Cudownie było😁