Byłam kiedyś fanką tego serialu, dopóki, w którymś sezonie się nie popsuł. I była tam taka scena, jak Vikingowie przeciągali statki po górach, po położonych na płasko pniach drzew. Bardzo dobrze im szło.
A S. ściął kolejne suche drzewo w naszym lesie, część pnia jest tak ciekawie wygięta, że zamiast trafić do ogniska, będzie ozdobą. Tylko, że trzeba ją było przetransportować spory kawałek, a waży chyba tyle co my razem wzięci. Nawet na wózek nie mogliśmy jej wtargać. No więc tą vikingową metodę zastosowaliśmy. I zupełnie inaczej to było, męczarnia to była 🥵. Ten pień ciągle się przewracał, spadał, mech zryliśmy jak dziki. Ale daliśmy radę 👍. Ciężki trening funkcjonalny to był, a jaka satysfakcja potem.
A grzybów jest dużo i w wielu kolorach 😍