Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219730
Komentarzy: 10529
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2019 , Komentarze (23)

Od chyba 10-ciu lat S. i ja(przytul) w letnie m-ce jeździmy na wakacje Szkocja_Norwegia. Moje dwie wielkie wakacyjne miłości<3. Tylko sie staramy, żeby: miejsca były nowe, miejsca były na wybrzeżu, a najlepiej żeby to wyspy były, puste, dzikie, oszałamiające odmiennością (ruiny zamków, foki, pufiny i delfiny mile widziane i klify).

W Szkocji już niewiele takich miejsc/nowych zostało. Zeszłoroczne wschodnie wybrzeże było rozczarowujące:<

Tegoroczny plan był taki, żeby samochód zostawic w Mallaig i już tylko rowerować na nieznaną pólnoc. Plan super, ale cos w tych miejscach mnie uwierało(kujon), one nie były TAKIE..??  breathtaking? Ale co tam po zdjęciach w google można wiedzieć.. 

No ale ja nigdy nie widziałam Eilean Donan Castle ( a to rzut beretem będzie, to mała zmiana nastąpiła = zaczniemy tam). 

Ale tam jest most na Skye!! (mój nr 1-3 szkockich miejscnajbardziejmagicznych, byłam tam 3x). I juz po drodze rzuciłam tak mimochodem: a może Skye..? 

Pogoda było świetna(gwiazdy)(deszcz), pokręcone niecałe 300 km, ale to dlatego, że to był wyjazd klifowy = targanie pustych rowerów po skałach, powrót po sakwę jedną, drugą, trzecią(bomba)

A potem nagroda = nocleg w miejscach takich że(puchar)

W czasie deszczu(deszcz) (jeden przedpołudnie) było czytanie Raven Black by Ann Cleeves, wciągajace mnie zupełnie i rozczarowujące mnie zupełnie na  końcu;( i dzierganie MIss Grace.

Z jedzeniem było różnie:(: śniadania super zdrowe, a póznie za duzo fish/scampi&chips(szloch), a zamiast kolacji piwo..albo wino..

Uszło mi to a sucho = waga 53,3.

A za 10 dni wracam tam na ponad dwa tygodnie, nogami juz przebieram...

7 lipca 2019 , Komentarze (17)

Tak o nich myślę, przebierając nogami w niecierpliwości,  chociaż najbliższy wyjazd nie jest wcale ten wakacyjnie najdłuższy i już było tyle weekendów i długich weekendów wyjazdowych, ale wciąż  na każdy nadchodzący czekam jak na pierwszy po xx.. latach

S. już pojechał z rowerami. Ja w czwartek "dolatuję". Jaka to ulga mieć tylko małą "torebusię" w niej druty i miss grace (to zawsze mnie stresuje:<, nie wiem nigdy do końca jak to jest z drutami na lotniskowych bramkach)

W planach (które pogoda zweryfikuje(deszcz)) jest zachodnie wybrzerze Szkocji tak na wysokości Skye, potem Loch Ness i dwa noclegi w latarni na wybrzeżu wschodnim (foto S. nagroda za zdjecie inne latarni)

A ja, po kolenej opowieści jak to znajomy przywalił głową w kasku w autoubus, kupiłam, zakładam i pliz nie pytajcie dlaczego dopiero teraz: przez głupotę???

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marsz w południe, a wieczorem częściowe pakowanie:< (nienawidzę!!!)

Wtorek: 20 km rower + 2 km marsz w południe..

Środa: 20 km rower + 30 minut siłowni + 1h bikiniextreme(ninja)

Czwartek: 30 km rower + 2 km marszu w południe 

Piątek: 20 km rower + 40 minut siłowni + 1 h interwałów(bomba)

Sobota: 10 km rower + 1h TBC 

Niedziela: 10 km rower +1h TBC

29 czerwca 2019 , Komentarze (13)

Ustawiłam ją sobie w mojej czytelniczej kolejce(kujon) i nie mogłam się jej doczekać, bo właśnie na Orkadach rowerowałam w zeszłe wakacje (nie było zachwytu totalnego, ale magia niektórych miejsc pozostała w głowie

i pytania jak oni tam żyją ?? w zimie .. i z czego żyją właściwie i jak to jest..? ze wszystkim..?.) przeczytałam koło 66%, nie wiem czy więcej dam radę.. 

No bo jak trzeźwa alkoholiczka nagle w cudowny sposób odzyskuje spokój spacerując wybrzeżem.. nie wpieprza jedzenia.. nie ma depresji.. i co najdziwniejsze:(:(, nie gryzą ją midges..

Z treningami bardzo słabo:<, bo korposiłaka wciąż jak sauna, a po pracy_prace naprawcze moich zębów, niestety.. chociaż efekt "po" jest świetny:D

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marsz w południe, po pracy spanie na fotelu masującym u fryzjerki,

Wtorek: 30 km rower + 2 km marsz w południe, po południu stomatolog,

Środa: 30 km rower + wizyta u stomatologa zamiast bikini extreme;(

Czwartek: 30 km rower + 2 km marszu w południe

Piątek: 20 km rower + 40 minut siłowni + 1 h interwałów (ninja) 

Sobota: 10 km rower + 1h TBC + 20 km rower

A waga pomiędzy 52,5 -53,5(puchar)

23 czerwca 2019 , Komentarze (21)

Miały być kajaki na Zbrzycy, potem na Krutyni. Ale dwa dni przed, okazało się, że podróż tylko pociągiem wchodzi w grę.., a w pociągach miejsc rowerowych nie ma już dostępnych(szloch)

Opcja: "zwykły" pociąg do Działdowa, okazała się strzałem w dziesiątkę!:) Cudnie, pusto + 275 km rowerem po pojezierzu Iławskim i okolicach. No i moja druga Kalinda w kolorach ścieżki rowerowej skończona..

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marsz w południe (na korposiłce wciąż jak w piecu(pot))

Wtorek: 30 km rower + 2 km marsz w południe

Środa: 30 km rower + 20 minut siłowni + 1h bikini extreme.

I pakowanie(pa)

16 czerwca 2019 , Komentarze (14)

Prawie zawsze takie same..

Chleb żytni na zakwasie to mój wyrób. I ja wyszukuję warzywa najlepsze w okolicy i szukam kurek (jak na razie skucha:<). S. podsmaża cebulkę i dodaje jajka i kroi wszystko i układa na talerzu i...jakie to jest pyszne:p

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marsz w południe (taki upał, że o mikro treningach na korposiłce_bez klimy nie ma mowy)

Wtorek: 20 km rower + 2 km marsz w południe, a wieczorem korpokolacja(dziewczyna)= straszne nudy na pudy, zerwałam się wcześniej niż wypadało..

Środa: 30 km rower + wizyta u stomatologa zamiast bikini extreme

Czwartek: 20 km rower + 2 km marszu w południe

Piątek: 20 km rower + 30 minut siłowni w+ 1 h interwałów (ninja) (puchar) 

Sobota i niedziela: 143 km rower pomiędzy Bugiem, a Narwią(slonce)(slonce)

9 czerwca 2019 , Komentarze (10)

Nie spotkałam nikogo.. ale może miejsca nie były specjalnie publiczne..

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marsz w południe

Wtorek: 20 km rower + 40 minut siłownia, a potem miała być 1h czegoś w rodzaju fat burning z moim ulubionym instruktorem, co okazało się przedziwnymi układami na stepie;(, po 15 minutach potykania się o swoje nogi podziękowałam i poszłam sobie..

Środa: 20 km rower + 30 minut siłowni + 1h bikini extreme(bomba) 

Czwartek: 30 km rower + 2 km marszu w południe

Piątek: 20 km rower + 40 minut siłowni w+ 1 h interwałów (ninja) (puchar) 

Sobota i niedziela: 131,67 km rower pomiędzy Bugiem, a Narwią(slonce)(slonce)

2 czerwca 2019 , Komentarze (27)

Mój ulubiony wzór chusty:

Poniedziałek: 20 km rower + brzuch + tric x 4

Wtorek: 20 km rower + 2 km marszu w południe

Środa: 20 km rower + 30 minut siłowni + 1h bikini extreme(bomba) 

Czwartek: 30 km rower + ponad 2h u stomatologa:<

Piątek: 20 km rower + 40 minut siłowni w+ 1 h interwałów (ninja) (puchar) 

Sobota i niedziela: 130 km rower pomiędzy Bugiem, a Narwią(slonce)(slonce)

26 maja 2019 , Komentarze (18)

Jak ja nienawidzę:< zostawiać czegoś pięknego niedokończonego i zaczynać drugie piękne i też nie kończyć = stanąć w obliczu decyzji(mysli), które z tych dwóch nieskończonych kończyć wcześniej????. Bo Nordic Romance nr 2 prawie już, ale podróż była, a On jest duży, więc niezaczęta Kalida w kolorze piwonii rosnącej na skale pojechała ze mną i wróciła całkiem już podrośnięta.. no i co teraz?? ..Problem rozwiązał się sam, bo w domu czekała na mnie książka na którą ja czekałam długo, a dużo lepiej się czyta przy drutowaniu..

Poniedziałek: 20 km rower + 2 km marszu w południe

Wtorek: 20 km rower + komplex x 3 w południe, w takiej duchocie, że liczy się jak x 6(pot)

Środa: 20 km rower + miało być 1h bikini extreme(bomba) , a było zastępstwo z jakąś początkującą = coś w rodzaju nieudolnego combo(szloch).. lepszy rydz niż nic, pocieszałam się

Czwartek: 20 km rower + komplex x 4 tym razem (powtarzam ten zestaw ciągle, zamiast coś nowego zgapić od złotka np... ale super jest(bomba)(puchar)

Piątek: 20 km rower + 0,5h siłki w moim ulubionym klubie już 5-ciu miesiącach dwumiesięcznego remontu + 1 h interwałów z nową instruktorką(ninja) (nie wszystko jeszcze posprzątane jak trzeba, ale trening = mistrzostwo(puchar)

Sobota: 10 km rower + 0,5 h siłki (no wiem, że dzień po dniu, ale inne ćwiczenia) + 1h airjoga (ciężkie to jest, ale takie magicznie uwalniające od napięć) i jeszcze po południu 30 km rower w cudownie zielonych po tych deszczach(deszcz) okolicach

Niedziela: jedyna aktywność to łażenie po Targach Książki, na których nie byłam od nie wiem kiedy. Bardzo byłam zaskoczona tłumami(mysli). I rundka po galerii = zaskoczenia: idealne jeansy znalezione w pół godziny(pa)

25 maja 2019 , Komentarze (29)

No daleko to jest:(. Ale @szydełkowiecrowerowy z piwoniową Kalindą nie nudzi się w takich sytuacjach. Szydełko pierwszy raz siedziało w bagażu podręcznym i była chwila grozy(strach), jak pan celnik z kamienną twarzą, otworzył worek, grzebnął w nim i ... wyciągnął zapomnianą resztkę wody..

Kilometry nie były liczone, bo nie było czym. 

Codziennie była inna plaża, codziennie namiot stał w takich miejscach, że (puchar), a przejazdy pomiędzy nimi były jeszcze bardziej (puchar). Puste drogi przez bardzo zielone  (niespodzianka dla mnie) lasy, bardzo lokalne wioski z widokiem na morze. I bonus: sporo pielgrzymów, bo okazało się, że to Camino de Santiago.

Minus _ po angielsku mówiły może trzy osoby.., reszta zamieniała tylko yes na si i gadała, gadała bez końca nie wiem co(mysli).

A jedzenie: królewskie śniadania na klifach (ach te pomidory!), a potem trzy nieudane próby restauracyjne + liofilizaty = waga po powrocie 52 kg:).

21 maja 2019 , Komentarze (21)

Chociaż organizatorzy bardzo podkreślali, że na gali maja być stroje koktajlowe, to każdy ubrał się jak chciał(dziewczyna). Zakres jak stąd do księżyca(noc).

Moja wersja w której czułam się świetnie od tyłu, bo na początku wyjazdu, na skalistej, stromej plaży, walnęłam kością policzkową w kamień tak, że wyglądałam jak ofiara przemocy(bomba).. coś tam zamalowałam, coś tam zasłoniło się okularami (jaki to przyjaciel kobiety!!(kujon), ale i tak ...

A tu królewna wraca z balu, złote pantofelki już zgubione...

O Asturias jeszcze napiszę, bo to moje wielkie olśnienie, tylko droga do niego strasznie długa:<. A wypożyczony rower był lepszy niż ten co mam(puchar).