Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2013 , Skomentuj

....dzielilam sie radosciami , podziele sie i smutkiem...
Malenstwo nasze siedzi sobie gdzies na chmurce i majta nozkami..
Cez mowi, ze dzieci nie odchodza....ze zmieniaja tylko date przyjscia...
znow uczepilam sie Jego slow jak ostatniej deski ratunku...

Ps. prosze nie zostawiacie komentarzy pod tym wpisem....jednoczesnie dziekuje za wszystkie gratulacje na priw i nie tylko, ale teraz kazdy nowy jest tylko dopelnieniem mojej rozpaczy...

11 grudnia 2013 , Komentarze (21)

...ano wiosennie, bo tak wlasnie jest w anglii....slonecznie i cieplutko...no i u nas w serduszkach podobnie....chociaz cale poklady niepokoju mecza mnie niezmiernie....nie czuje sie rewelacyjnie....ale mysle, ze to wszystko z czasem minie....to znaczy ja znioslabym o wiele wiecej byle tylko Malenstwo bylo zadowolone i roslo sobie spokojnie :)....nasz Cud jest teraz wielkosci pestki slonecznika hehehhehe, ale za chwile bedzie Groszkiem...a potem Fasolka....same takie warzywne porownania jak przystalo na veganska mame hehehhe.....z jedzeniem jak dotychczas wszystko normalnie....nie mam ani dziwnych apetytow ani wzmozonego laknienia....jem te swoje szpinaki i rukole....zaprawiam to wszystko olejem lnianym i popijam litrami soku marchwiowo-jablkowego....chyba dzisiaj wybiore sie na badanie krwi....wymoglam na mojej lekarce skierowanie na zbadanie poziomu nawazniejszych witamin ....dlugo sie opierala twierdzac, ze to zupelnie zbedne.....dopiero kiedy sie dowiedziala, ze jestem "strict vegan" pobiegla do przelozonego z pytaniem czy moze??....na szczescie ten ktos sie zgodzil i dzierze w dloni piekne angielskie skierowanie.....moze sie to wam wydac bardzo dziwne, ale tutaj tak niestety jest....do 12 tygodnia ciazy nie jest to ciaza....tylko zarodek....i wg nich nie warto zbytnio w to inwestowac....okrutne, ale prawdziwe...sprawdzalam ile kosztuje takie badanie prywatnie....za wynik dla jednej witaminy trzeba zaplacic od 80-100 funtow....koszmar jakis!!
co do tego "strict vegan" to przyznam sie, ze troche juz nieaktualne...bo....
bo zjadlam wedzonego lososia ostatnio....Cez zrobil kolacje....ogolnie cala byla veganska oprocz tej pieknej przystawki....powiem jednak, ze warto bylo....losos z avocado, rzezucha, cukinia i kawiorem....to wszystko zaprawione oliwka i limonka....pysznosci
Cez mnie teraz rozpieszcza....no i wmawia mi, ze ryby powinnam jesc...chociaz w ciazy....a jak juz urodze to znowu moge przestac....eeeeech....sama nie wiem....

6 grudnia 2013 , Komentarze (30)

....dostalam najpiekniejszy prezent mikolajkowy jaki moglam sobie wymarzyc....skrzydelka niepewnosci trzepocza gdzies w srodku, ale tylko czas moze je uwolnic od ciaglego wirowania....
wiec teraz serca mam dwa....:))

2 grudnia 2013 , Komentarze (16)

......o niczym, bo gdyby mialo byc o wszystkim to wpis bylby jak stad pod Grunwald...duzo pracuje...doksztalcam sie na polu demencji, mental capacity i ksiegowosci zarzadczej...procesy produkcyjne, budzety planowane i zrealizowane i inne takie....rozbieznosc tematyczna ogromna, ale i jedno i drugie jakos tak mnie hipnotyzuje pozytywnie :P:P....anglia jak co roku oszalala na punkcie swiat....Mikolaje chadzaja po ulicach, z wystaw migaja kolorowymi swiatelkami choinki....czekam tylko kiedy zacznie spadac mi na glowe sztuczny snieg :P:P
osiemnaste urodziny Adasia juz za mna....spedzilismy je tylko we dwoje....przy torcie i wielkiej dostawie z Pizza Hut....tak chcielismy....wlasciwie tak chcial solenizant....bez kolegow...bez imprezy...dostalam pizze wegetarianska....zjadlam oczywiscie 2 kawalki, po ktorych caly nastepny dzien spedzilam w toalecie....no ale czego sie nie robi dla jedynaka hehehehe.....
....tort byl bananowo-truskawkowo-czekoladowy....tez zjadlam kawalek....kiedys bym sie pewnie zachwycala smakiem....teraz byl on tylko powodem do zwiekszenia niestrawnosci...wieksza czesc zawloklam do pracy uszczesliwiajac nim moich dziadkow :)
po prawie rocznym okresie surowizny coraz trudniej przychodzi mi trawienie produktow przetworzonych....nie twierdze, ze nie mam na nie ochoty, ale koszty zjedzenia czegos "niesurowego" zabiajaja najwieksza chec....nie wyobrazam tez juz sobie picia sokow "sklepowych"....wyraznie wyczuwam w nich smak konserwantow....nawet te w butelkach z naklejka "swiezo wyciskane" sa tylko marna podroba....niesamowite jest to jak wyczucie smaku zmienia sie po tak w zasadzie niedlugim czasie....
dzisiaj w planach mam dzien szlafrokowy....w ubieglym tygodniu pracowalam 6 dni po 12h ....czuje sie jak wycisnieta przez sokowirowke.....
a wlasnie!!!!.....sokowirowka!!!.....czas na poranny sok!!!.....mniammmmm
milego tygodnia wszystkim:))))

18 listopada 2013 , Komentarze (10)

.....coraz rzadziej tu pisze....no bo niby o czym....czas wyzewnetrzniania mam juz za soba....czas odchudzania tez....lapie sie na tym, ze nie rozumiem ludzi, ktorzy chudna i tyja....chudna i tyja....i tak w kolko....nie ma to (chyba) nic wspolnego z brakiem tolerancji, ale wynika z przekonania, ze odchudzanie to nie gubienie wagi....odchudzanie to ratowanie sie od powolnej smierci ( choroby cywilizacyjne i inne takie ustrojstwa )...i skoro ludziska chca se wbijac raz za razem gwozdz do trumny to czemu nie.....niech se wbijaja....tylko po co mi o tym wiedziec??...ktos powie, ze pycha przeze mnie przemawia...moze i tak....nie wiem i jakos mnie do tej wiedzy nie ciagnie....ja wybralam....wybralam zdrowe zycie....na zielonej surowiznie...i wiem, ze mozna..odrzucilam wiekszosc chemii w domu....nie uzywam kremow i balsamow...myje wlosy soda i splukuje octem jablkowym....olej kokosowy nakladam na cale cialo ...rowniez na wlosy....powiecie : wariatka.....w jakims sensie pewnie tak....ale dobrze mi z tym....fajnie wiedziec, ze wszystko co na siebie kladziesz jest naturalne....ze wszystko co jesz daje ci sile i radosc...ze zyjesz w zgodzie ze wszechswiatem....ze nie usmiercasz innych zyjacych stworzen w imie wlasnej przyjemnosci....
takim moim malym marzeniem jest zeby kazdy chociaz raz sprobowal jak to jest ....jak to jest kiedy wiesz, ze czynisz dla siebie najwieksze dobro ...dla siebie i dla tych co zyja wokol...kotow, psow, kur, gesi i nawet pawianow :P:P...ze nie wspomne o zyrafach :P:P....to takie uczucie, ktorego nie da sie ubrac w slowa....bo wszystko co sie powie brzmi infantylnie...ale....w koncu dlaczego nie???....wariaci wciaz sa w cenie :):P


21 października 2013 , Komentarze (22)

.....no to wstalam w ten deszczowy dzien by zmagac sie z moim professional ethics....ledwo wstalam musze dodac....pogoda za oknem nie zacheca do opuszczania cieplego lozeczka....napalilam w piecu ( czytaj przekrecilam galke w scianie ) i  jest w domku jako tako....zdazylam juz odwiedzic gabinet ze sztucznym sloneczkiem...raz w tygodniu funduje sobie siedmiominutowa sesje co by troche witaminy D wyprodukowac ( oczywiscie , ze tez ja suplementuje, ale to nie wystarcza )..
...waga jakos tak sama spada....chociaz jem wiecej niz zazwyczaj....
...moje sniadanko...


....dla niewtajemniczonych : ten zielony coctail zawiera w sobie 3 banany i 20 dkg szpinaku...do tego zazwyczaj jem 2-3 "stale" banany....wiec latwo sobie policzyc kalorycznosc posilku....
poza tym....pada
pada...pada...pada....
od 3 dni....
wczoraj przemaszerowalam tylko 4 kilometry....przedwczoraj 5....nie moge biegac z uwagi na ten moj gooooopi kregoslup....niestety to moje maszerowanie nie przeszkadzalo deszczowi padac.....
.....i nie przeszkadza nadal....
wracam do ksiazek....
milego dzionka...:)

18 października 2013 , Komentarze (10)

.....na stare lata to mam....( zaraz!! jakie tam stare :P:P )......siedze w skryptach  ( nie mylic z kryptami ) i zakuwam...kregoslup mi od tego siedzenia wysiadl wiec korzystam z dobrodziejstw miejscowego faceta od naprawiania....masuje swietnie i tak samo kasuje za swoja robote....eeechhhh....
waga pomimo @ dziwnie niska.....dzis pozwolilam sobie nawet na dwa nalesniki ( zupelnie nie vege i nie raw ).....ale co mi tam!!....w koncu SIE UCZE :P:P
mam nawet dowod na powyzsze :))


.....zatem jak widac : nic dodac nic ujac....
...juz za chwile bede madra, chuda i ....piekna :P:P......eeeee.....nieeee....piekna juz jestem hehehhehhe.....
milego weekendu wszystkim ( tym uczacym sie rowniez.....mimo wszystko )

12 października 2013 , Komentarze (15)

....gdziekolwiek...byle w gore...byle dalej od zgielku ulic...umierania...i gooopoty ludzkiej....calym czlowiekiem czuje, ze chyba powoli czas odchodzic z hospicjum....bardzo, ale to bardzo chcialabym zostac tylko.....tylko emocjonalnie zaczynam wysiadac....mam wrazenie, ze chcialabym robic za Boga....zatrzymywac moich podopiecznych na sile tutaj ...wczoraj odkrylam w sobie, ze rodzi sie we mnie zlosc kiedy odchodza....nie sprecyzowalam jeszcze dokladnie, w ktorym kierunku ta zlosc kieruje, ale niewatpliwie jest ona we mnie....moze to tylko przejsciowe....moze po egzaminach wroce do rownowagi emocjonalnei i znowu bedzie spokojnie ...
...ten najwazniejszy egzamin juz za 12 dni....
....od jakiegos czasu pilnie studiuje Sztuke Minimalizmu Dominique Loreau...staram sie zmienic swoje podejscie do rzeczy...juz zrozumialam, ze przejely one kontrole nad nami...teraz czas zeby ta kontrole zminimalizowac....na ta chwile wiem, ze nie jestem w stanie zyc w otoczeniu tylko 100 przedmiotow....ale chcialabym, aby ilosc smieci w moim domu zmniejszala sie sukcesywnie....o wiele latwiej byloby gdybym zyla sama....no ale jest moj syn....no i Cez....ten drugi to straszny "metkowiec"....twierdzi, ze to wynik deficytow z dziecinstwa...moze cos w tym jest....kilka dni temu dostalam od Niego prezent na "nowa droge zycia" ...w sensie na nowa droge edukacji :P:P.....piekny prezent....od wiekow o takim marzylam....
pytanie tylko : CO Z MOIM DAZENIEM DO MINIMALIZMU?????

1 października 2013 , Komentarze (13)

.....wrocilam i jestem....od zawsze mowilam, ze nie lubie Londynu i nic sie w tej materii nie zmienilo....nie potrafie dostrzec piekna w tym miescie....moze powodem jest to, ze kojarzy mi sie z trudnymi poczatkami mojej emigracji......a moze zupelnie cos innego....nie wiem i nie chce dociekac....pewne jest tylko jedno, ze za zadne skarby nie chcialabym tam mieszkac.....

....niewatpliwym atutem tego miasta jest to, ze mozna znalezc fajne miejsca do praktycznej nauki fotkowania....takie jak to dla przykladu :)


....albo fajne obiekty nieruchome :P:P

....sobota uplynela pod znakiem konwencji i niezliczonej ilosci fajnych rozmow z ciekawymi ludzmi....obawialam sie, ze bede znudzona, ale te obawy byly zupelnie bezpodstawne....wisienka na torcie bylo spotkanie z wieloletnia przyjaciolka Ceza a jednoczesnie autorka ponizszego poradnika.....pstryknelam fotke na pamiatke przekazania egzemplarza z dedykacja na rece mojego C :))

....w niedziele ucieklismy od zgielku miasta i wyladowalismy w Kencie....a moze East Sussex ( nie wiem dokladnie ) na zamku Bodiam....uwielbiam takie miejsca....wohoooo!!!




.....trzy dni minely jak kilka godzin i znowu jestem w domku....dietowo bez zastrzezen....nauczylam sie juz radzic sobie poza domem wiec nie ma tragedii.....jak sie chce to i na samych owocach mozna przezyc te kilka dni.....z ruszaniem jestem troche na bakier, ale postaram sie wszystko nadrobic.....
pozdrowienia dla wszystkich dietujacych i nie.....:P:P

22 września 2013 , Komentarze (6)

....w koncu znalazlam chwile czasu i odrobine ochoty zeby cos naskrobac.....monotonnie u mnie wiec jakos tak weny brak.....duzo pracy i nauki....i niby pierwszy egzamin dopiero za miesiac to zeby go zdac musze juz teraz siedziec nad ksiazkami....w zasadzie to proscizna : professional ethics, ale duzo nowego slownictwa angielskiego i taka typowa pamieciowka....mam nadzieje, ze uda mi sie przez niego przebrnac....
...dietowo ok....chociaz dwa dni temu zjadlam 3 rogaliki upichcone przez mojego Ceza....z maki cynamonowo-jablkowej z powidlami w srodku.....bajka po prostu....tyle tylko, ze z kiepskim zakonczeniem.....dwa dni po nich zdychalam....za ciezkie juz chyba dla mnie....dzis od rana 10km na zewnatrz wytruchtane i zjedzona niezla porcja bobu.....nie byl on raw, ale nie jadlam tego cudactwa odkad jestem w anglii czyli prawie 9 lat.....pojawil sie w polskim sklepie wraz z kurkami ( takimi prawdziwymi zolciotkimi ) wiec zakupilam i pozarlam :)
waga dzis rano 60.1 kg.....calkiem mnie satysfakcjonuje....
za chwile wybieram sie do lozeczka.....pracuje dzis w nocy i mam nadzieje, ze uda mi sie przespac kilka godzin.....
pozdrawiam wszystkich walczacych, watpiacych i zmagajacych sie :P:P:P
milej niedzieli i fajnego tygodnia