Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 września 2013 , Komentarze (11)

....ano jak w tytule....i nie wiem co jest przyczyna hehehhe czy te trzy sloiczki miodu wypite na wykurowanie gardla czy antybiotyk, od ktorego nie bylo odwrotu.....
zla jestem na siebie bardzo....za ten antybiotyk wlasnie.....bo myslalam, ze uda mi sie wyleczyc naturalnie....ze woda z sola do plukania i miodzik, cytrynka, czosnek.....tydzien tak niemalze wytrwalam, ale wczoraj juz nie dalam rady.....udalam sie do lekarza i diagnoza: ropne zapalenie migdalow....bol straszny....no i temperatura.....dzisiaj zrobilam sobie wolne od pracy....ze sportow to jedynie okrecanie pilota telewizyjnego, ale i tego nie bedzie za duzo, bo po medykamentach przeciwbolowych praktycznie caly czas spie.....
nie lubie byc chora......

10 września 2013 , Komentarze (11)

...daje znac, ze zyje :)
....przebiegniete od rana 10km w zimnicy.....buuuuu....o 7 rano naprawde jest juz nieprzyjemnie....bieglam jeszcze dzis w koszulce bez rekawow, ale od jutra juz chyba trzeba bedzie zmienic stroj...
....jutro mam wizyte u okulisty....coraz gorzej widze czytajac....wybralam juz sobie oprawki...oczywiscie zadne mi nie pasowaly...oprocz tych z gornej polki.....kolejny "ciezki" wydatek mnie czeka....:P:P
....odwiedzilam przy okazji swoj ulubiony sklep ze "zdrowosciami"....kupilam olej kokosowy do mycia zebow, spiruline i witamide D dla vegan....juz czas najwyzszy zaczac ja brac....
...kilka dni wolnego przede mna....na jutro zaplanowalismy wyjazd na farme po zakupy jedzeniowe dla mnie....pojutrze caly dzien szkola a w piatek.....hmmmm....lezenie i pachnienie :P:P
zielone pozdrowienia dla wszystkich czytajacych :))

7 września 2013 , Komentarze (5)

.....niby jeszcze slonko pieknie swieci....niby cieplo i milo, ale......kolorowo sie zrobilo i pachnie wrzesniem.....tylko wrzesien ma taki zapach....trudny do sprecyzowania i niepowtarzalny....moj maly od poniedzialku do szkoly.....ja zaczynam w czwartek....na ulicach widac juz tlumy dzieciarni w uniformach.....znowu zrobilo sie fajnie :)))......dla mnie chyba najwazniejsze, ze wyjechali turysci.....mieszkanie w kurorcie ma swoje dobre i zle strony....moge w koncu swobodnie biegac plaza nie soooorujac co chwila....wczoraj zrobilam 70km napowietrznie rowerem.....dzisiaj 15km od rana na nogach wlasnych brzegiem wody...cuuuudnie bylo....
.....koncowka wrzesnia jade na konwencje do Londynu....weekend w stolicy jakos bardzo mnie nie cieszy....Cez bedzie zabiegany, a ja bede Jego tlem....pomyslalam nawet zeby zerwac sie z tej calej imprezy i umowic z jakas vitalijka na zielona herbate....w koncu kilka pomieszkuje w londku....obaczymy co da sie zrobic w temacie :)
...vitaliowo wciaz zdrowo i zielono....surowo oczywiscie....dzisiaj kupilam sobie jednego czekoladowego cukierka w Thorntonsie....morela w gorzkiej czekoladzie....pyszny byl.....poszlam z nim nad zatoke....usiadlam na lawce i sie podelektowalam.....cale 35p mnie ta niezapomniana chwila przyjemnosci kosztowala....i wiem, ze nie powinnam....ale....trzeba byc dla siebie dobrym!!! :))))

4 września 2013 , Komentarze (12)

....ano jak w tytule....pozarlam dzis plaster zoltego "krolewskiego".....widocznie potrzebowalam....jakos sobie specjalnie wyrzutow nie robie, ale podaje do publicznej wiadomosci co by nie bylo, ze fanatykiem jakims jestem :P:P:P
....na privie kilka osob pytalo mnie co tak naprawde jem....jakos nudno tak odpisywac jedno i to samo kazdemu wiec na przykladzie dzisiejszego dnia zapodam moje menu :)
- wstaje okolo 8 rano i wypijam litr wody z cytryna
- pol litra zabieram z soba w trase....biegne srednio od 8 do 10km.....w zaleznosci od trasy
- po treningu sniadanie : 3 banany, duza sliwka i nektarynka
- drugie sniadanie 2 banany, szpinak ( pol paczki ) i gruszka
- lunch : salatka ze szpinaku, swiezej figi, 1/2 avocado, oliwek i pomidorow
- podwieczorek : mango
- kolacja : banan, sliwka, gruszka i szpinak ( pol paczki )
....w miedzyczasie z reguly woda i herbatki ziolowe....co drugi dzien litr wyciskanego soku z marchwi i owocow roznych....
....dzisiaj zrobilam jeszcze 30km rowerem i chyba organizm potrzebowal czegos niezdrowego hehehehehhe......no ale przeciez od pysznego "krolewskiego" nikt jeszcze nie umarl ....prawda??

2 września 2013 , Komentarze (18)

.....dotrwalam do konca manewrow mimo, ze w miedzyczasie wpadlo mi kilka nocek w pracy i kompletnie rozwalilo moj wypracowany droga prob i bledow system....
ciekawostka jest, ze waga spadala tylko poczatkowo.....ogolny spadek to 3,2 kg.....potem stala jak zakleta....ale....przez dwa tygodnie ubylo mi w talii 7 cm.....jak dla mnie to duzo, bo ja typowe jablko jestem i talii prawie wcale nie mam.....
poza tym pozostane przy wodzie z cytryna.....kiedys wypijalam litry w ciagu dnia, ale zdecydowane efekty nawodnienia organizmu i odkwaszenia zarazem widze dopiero teraz, kiedy pochlaniam ta wode na czczo...
okazuje sie tez , ze nie jest problemem bieganie z pustym zoladkiem.....chociaz poczatkowo wydawalo mi sie,ze nie podolam zmeczeniu w praktyce wszystko gladko przeszlo i biegam teraz zupelnie na czczo.....
oczywiscie nie bez znaczenia jest tez post 9/15.....zatrybilam doskonale i bede to kontynuowala jako zdrowy styl zycia.....
noo to tyle na dzisiaj......
jestem juz po porannych, glodnych ( hehhehehehe ) 10 km i teraz wskakuje na rower.....pogoda w anglii zupelnie letnia wiec trzeba wykorzystac ostatnie dni na dopompowanie witaminy D do organizmu ....muuuuaaaa :)))

26 sierpnia 2013 , Komentarze (13)

......jestem znowu przed okresem wiec humorzasta bardzo i placzliwa.....dziecko moje wybylo na festiwal do Reading i teeeesknie przeokropnie.....dzisiaj juz chyba wroci.....
....dostalam kredyt na dalsza nauke....od 12 wrzesnia zaczynam ACCA.....wyzsza szkola jazdy w ksiegowosci angielskiej.....
.....biegam, pije, zachowuje post i jem surowe.....
....w sobote cez zaprosil mnie do knajpy....vege knajpy....najadlam sie arbuza z sezamem i szparagow z sosem jakims tam.....chora bylam do nastepnego dnia....
....waga stoi jak zaczarowana.....
....przerazaja mnie dane z cronometru.....mam ta aplikacje od dosc dlugiego czasu, ale jakos ostatnio ( wlasciwie od czasu kiedy przeszlam na raw ) nie bawilam sie w sprawdzanie kalorii....okazuje sie, ze wrzucam w siebie okolo 800-900 kcal.....ze prawie nigdy nie dostarczam organizmowi minimalnej wymaganej dawki tluszczu i protein.....od 10 dni ( od czasu kiedy skrupulatnie notuje tam co zjadlam ) nie dostarczylam ani grama witaminy B12 i witaminy D.....
.....czas najwyzszy pomyslec o suplementacji.....chociaz bardzo chcialam tego uniknac....podjadam spiruline i chlorelle, ale nie wiem czy to wystarczajace zeby nie wpedzic sie w chorobe......musze sie jeszcze doszkolic w tych witaminowych niuansach.....

24 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

......czy ktos z Was korzysta z powyzszej aplikacji???
wstawiam linka dla zainteresowanych....
suuuuper sprawa....polecam!!!
dla mnie najwazniejsze sa wartosci i targety witamin....wiadomo, ze przy surowym jedzeniu nie zapewnia sie organizmowi wszystkich witamin....tyle tylko, ze trudno to ( mnie przynajmniej ) obliczyc...dlatego wspomagam sie ta aplikacja...
milej zabawy :)

24 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

.......wszystko idzie zgodnie z planem....biegam, jem zielone i kolorowe ( surowe ) i pije litrami ta wode...post tez zachowany....waga zatrzymana....ani w te ani wew te :P:P
....auto w srode zabieraja do naprawy...dostane na ten czas samochod zastepczy wiec tragedii nie ma....
....pogoda w mnie bardziej jesienna juz....a zapowiadali upaly!!!
...chyba czas zabrac sie za szydelkowanie albo inne jakies podobne zajecie co by nie oszalec w tym domu.....
....dopada mnie jakas melencholia....a najlepszym lekarstwem na nia jest morderczy wysilek....jestem juz po porannym wybieganiu, ale chyba jeszcze pojde na silownie.....
....TAK!!!!......to dobry pomysl....
....zmykam :)))

21 sierpnia 2013 , Komentarze (12)

....niezbyt fajny dzien....
zaczal sie katastrofalnie.....
w drodze do lasu na trening rozbilam auto....nie wiem jak to zrobilam....wjechalam na mur....no po prostu wjechalam....
sila rzeczy nie pobieglam....
wrocilam do domu i pierwsza mysl : nazrec sie....bialego chleba i tlustego lososia....w planach mialam zagryzc to chalwa....
otworzylam lodowke i reka ( o dziwo ) powedrowala do szuflady z zielskiem....
potem bylo juz tylko lepiej...
blender, pomidory, avocado, bazylia.....pyszny sos powedrowal na liscie szpinaku...
ufffffffff......
zgrzeszylam jedynie kawa....
i niech nikt nie mowi, ze przyzwyczajenie nie jest druga natura czlowieka .....
PS. dumna jestem z mojego ceza.....po trwajacej w nieskonczonosc chwili, kiedy to dowiedzial sie o katastrofie, wyrwany w srodku nocy ze snu, wstal....przytulil mnie i zapytal czy nic mi nie jest.....i to by bylo na tyle :))))


20 sierpnia 2013 , Komentarze (10)

.....noooo troche poleglam....tzn nie tak do konca....nie wykonalam po prostu porannego treningu.....wczoraj pracowalam 12h.....przed praca godzina biegu i chyba to bylo troszke za duzo.....full moon nie pozwolil mi spac....zasnelam gdzies w okolicach 3 nad ranem.....nie dalam rady wstac o 5.....no nie dalam i koniec :P:P:P
- surowizna na 5 z plusem....
- post nawet na 6......8/16 ( a to tylko dlatego, ze zaczynam prace o 8 i sniadanie mam o 10....wiec sila rzeczy przed praca jesc nie moge i czekam do przerwy sniadaniowej )
- woda 2 normie

.....waga 2 kg w dol.....