Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 163. Co robicie, kiedy Wam ciężko?


Cześć Laseczki :*

W tym tygodniu schudłam 0,5 kg, straciłam 1 cm w brzuchu i 1 cm w udzie :)

Ćwiczyłam niemal codziennie i miałam nadzieję na większy spadeczek, ale i tak jest dobrze. W piątek wieczorem pojechaliśmy do chrzestnych mojego narzeczonego, zostaliśmy do niedzieli rano. Jadłam to, co oni, ale pilnowałam godzin posiłków, nie smarowałam chleba masłem itd :) Za to w niedzielę powrót i impreza rodzinna - urodziny mojej siostry. Mama zrobiła mi kotleta oddzielnie (de volaille, ale bez panierki, odsączony z tłuszczu, bez soli). Za to potem było bardzo nieprzyjemnie - tort, ciasto, cukierki i muffinki. Ja bym sobie dała radę, gdyby nie cyrk moich rodziców - zamienianie talerzyków z tortem, żebym zjadła, namawianie mnie itd. Zdenerwowałam się i niestety podniosłam głos :/ Potem źle się z tym czułam, ale nie utrzymałam emocji na wodzy, niestety.

Teraz już kilka dni dobrze, dietkuję według planu, ćwiczę.



Laseczki, co robicie wtedy, kiedy Wam ciężko z dietą? Nie mówię tu o objawach fizycznych, ale o emocjach.

Nie ukrywam, jest mi ciężko, nie chce mi się ćwiczyć, męczy mnie dostosowanie uczelnianego życia i obowiązków do pór posiłków, męczy mnie oglądanie ludzi, którzy jedzą pyszne rzeczy. Ja się nie poddam, ja jestem silna baba, tylko tak mi jakoś smutno w środku :(

Ja mam jeden sposób na smutki - telefon do narzeczonego. Pogadamy, on mnie pociesza, chwali, że jestem taka dzielna, przypomina, że niedługo się zobaczymy. Zawsze działa, ale niestety smuteczki szybko wracają :(

Jakie macie sposoby, żeby zdobyć więcej optymizmu? Poczuć się psychicznie lepiej? Mogę zrobić pachnącą, gorącą kąpiel, mogę poczytać ulubioną książkę, ale nie mam zbyt dużo czasu... Wracam do obowiązków i wracam do smuteczków.

Trzymajcie się Kochane :* Mam nadzieję, że Wam dopisuje lepszy humor :*

Edit: Idę dzisiaj na basen, pierwszy raz od daaawna, i już się cieszę :) Nic dziwnego, że stepper mi obrzydł po 5 miesiącach tuptania. Jest dobrze :)
  • Misuzu

    Misuzu

    17 października 2012, 18:37

    Tak, to jest najgordsze kiedy rodzina ci tak wszystko wciska, potem głupio komentuje i nie szanuje twojej pracy i decyzji... Ja sie bardzo odstresowuję kiedy słucham muzyki, cwicze przy niej, albo jak wezme gitare i cos sobie pogram, pokombinuje i pośpiewam :)

  • Lenaaaaaa

    Lenaaaaaa

    17 października 2012, 18:34

    ja piekę ciasteczka dietetyczne pełnoziarniste z cynamonem ! :) zapach w cały mieszkaniu nieziemski, a ja mam od razu lepszy humor :)

  • 88sweet88

    88sweet88

    17 października 2012, 17:51

    ja tak samo muzyke sobie puszczam na cala pare i tancze poprawia humor ale nie zawsze to robie.. a twoja dnieta hmm wydaje mi sie ze juz powinnas zaczac jesc inne posilki.. przeciez jedzenie normalnego jedzenia nie spowoduje ze przytyjesz 10 kg , jedz normalnie tylko male porcje i sie ograniczaj ze slodyczami.. bo ja bym naprawde byla zmeczona mierzeniem czasu kiedy mam zjesc itp.. tak samo napisalam sobie plan zywieniowy ale niestey u mnie nie dziala bo czasami musze jechac w inne miejsce i tam np. nie moge zrobic plackow owsianych tak jak zaplanowalam .. wiec jem co innego:)) ale ty jestes silna i dasz rade!!!

  • LillAnn1

    LillAnn1

    17 października 2012, 17:39

    ja sobie puszczam ulubione,energetyczne kawałki i zaraz mam lepsze nastawienie do świata:)