Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6212
Komentarzy: 28
Założony: 25 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 6 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
80dziesiatka

kobieta, 33 lat, kraków

170 cm, 115.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Nie wiem jak to się stało, ale jem z samotności. To pozwala mi oderwać się na chwilę od tego co czuje. Jeszcze dziwniejsze jest to, że nie jestem sama. Mam faceta, nawet mamy wziąć ślub za 2 lata, ale co z tego kiedy po 4 latach związku nadal mieszkamy osobno i mimo moich wielu starań nie wygląda na to, aby stan ten uległ zmianie. Kończę studia w krk. Mieszkałam w rożnych miejscach i z rożnymi ludźmi, każdy mnie lubił, a jednak czułam się sama. Ta samotność dobija mnie od dawna i nie potrafię jej niczym zapełnić tylko jedzeniem. Nie jestem towarzyska, raczej ze względu na swój wygląd nigdzie nie wychodzę. Mój system pracy sprawia, że nie pracuje codziennie co daje mi dodatkowy czas na myślenie. Będąc w domu nie potrafię podnieść się z łóżka za to w pracy koleżanki mają wrażenie, że gdybym mogła to bym się zabiegała na śmierć bo nie potrafię usiąść na 5 min. Tęsknie za czymś, ale nie wiem co to. Może po prostu to coś nazywa się życie bo od wielu lat raczej prowadzę wegetacje niż życie. Teraz siedzę sama - zajmuje się babcią i jedyne o czym myślę to pizza mimo, że w cale nie jestem głodna tym bardziej że mam niedoczynność tarczycy więc mam znikomy apetyt bo ciągle czuje się pojedzona. 

9 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Utknęłam w tym swoim nudnym życiu, jak ta łyżka w masie na kluski, które własnie robię ;) Zamiast leczyć swoje hormonalne problemy, które nie pomagają mi schudnąć to je hoduje ;p Prolaktynę mam pewnie na poziomie hard bo głowa mi chce strzelić ;p 

Mój 4 letni związek wchodzi w strefę destrukcji 2 dni po oświadczynach. Chce mieć normalne życie. Chciałam, żeby mój chłopak ze mną był, abyśmy razem mieszkali, a od dawna słyszę tylko obietnice, z których nic nie wychodzi. Sama wynajęłam dla nas pokój, ale po 3  miesiącach wyprowadził się przy byle jakim pretekście. Tak na prawdę chyba chodzi o pieniądze. Niby dobrze zarabia, a nawet bardzo jak na jego wiek, a na koniec miesiąca nie ma już kasy. Każdą złotówkę jaką od niego pożyczę, albo gdy coś kupujemy razem do jedzenia to mam wrażenie, że jego wzrok mówi jesteś pasożytem znowu coś musiałem kupić.   Na co dzień pracuje i studiuje dziennie. Radze sobie sam. Płace 1000zl za pokój, w którym mieliśmy mieszkać. Czuje się samotna i jest mi źle kiedy patrze jak moje koleżanki układają sobie życie. Tu nie chodzi o ślub tylko o to, żeby układać to życie razem, a nie że on mieszka z mamą a ja siedzę sama i czekam na niego. Nie mogę go zmusić do tego, aby był przy mnie, sam musi tego chcieć. Ostatnio zaczęłam naciskać, płakać więc się oświadczył bo sądził, że da mu to chwile spokoju jednak dla mnie to tylko półśrodek.

Zakupiłam dietę na vitalii, poświecę czas sobie, a nie na ciągłe myślenie jak go na silę uszczęśliwić i co z tym zrobić.

30 października 2014 , Komentarze (7)

Tak zwane blednę koło, które ciągle toczy się w moim życiu. Jestem gruba, zawsze byłam, teraz nawet grubsza niż kiedyś. Obecnie mam doła jak z krk do Chin. Chyba dobija mnie ciągłe bieganie po lekarzach, ciągłe płacenie za wizyty i leki. Obecnie mam już ładny skład leków: Letrox 75mg, Siofor 3x 500mg, Luteina 2 x 50mg i coś czego nie wykupiłam bo jedno opakowanie kosztuje 160zl czyli Norproloc na obniżenie prolaktyny. Psychicznie również poległam, a co za tym idzie znów mam cudowny Bioxetin. Ginekolog, moja mama, chłopak wszyscy uważnie obserwują czy już schudłam, a ja czuje taką presje i zniechęcenie, że nie wiem co z tym robić. Niestety nie chudnę. W pon. pójdę zbadać TSH o ile uda mi się wyjść z łóżka. Czuje się potwornie spuchnięta w brzuchu i piersiach - mam wrażenie że zaraz eksplodują. W lustro już praktycznie staram się nie zaglądać. Wczoraj spędziłam godzinę u psychiatry. Dowiedziałam się, że żyje w przekonaniu o tym, że jestem beznadziejna. Pan doktor powiedział do mnie : Pani 80dziesiątko Pani jest chora, ale nie psychicznie, ale Pani jest chora. W takim razie nie wiem jak skoro nie psychicznie, zazwyczaj ludzie u psychiatry są chorzy psychicznie. Niestety moje życie to wegetacja. Całe dnie spędzam przed laptopem w łóżku, na zajęcia wychodzę z trudem lub w cale do pracy bo muszę. To tylko 15 kg, a jednak tak wiele żeby uratować mi życie...

3 października 2014 , Komentarze (3)

Ponieważ zostałam samotną kobietą i moje szanse na znalezienie kogoś z obecnym wyglądem niebezpiecznie bliskie są zeru, postanowiłam się wybrać na wizytę do psychodietetyka. Spędziłam tam 1,5h. Omówiłam dokładnie mój plan dnia i wszystkie jego warianty, a za tydzień mam się zgłosić po jadłospis. Zrobiono mi też typowe badanie pomiaru składu ciała, które wyszło dość kiepsko. 

Mój wiek metaboliczny to 38 lat hmmmm a mam 23 więc kiepsko ;p

6 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Ojojojoj nazbierało się trochę kilogramów przez te 23 lata;p Zawsze byłam przy tak zwanej kości i zawsze zastanawiałam się jak by to było gdybym była szczupła. Zupełnie nie umiem sobie tego wyobrazić. Podejrzewam, że miałabym więcej ubrań niż włosów na głowie;p Marzą mi się różne ciuszki, których z racji wagi nie wypada mi ubierać nie mówiąc już o bikini;p Wiem, że są dziewczyny, którym waga w wyborze ubrań nie przeszkadza. Nie mam zamiaru ich krytykować za to, że są grubsze i tak się ubierają i jak to wygląda itp., ale uważam że po prostu niepotrzebnie dodaje im to jeszcze kilogramów. Sama mam sporo nadbagażu i mimo upału nie ubieram bluzki, z której wylewa się brzuszek i spodenek, w których moje nogi wyglądały by jak szynka ;p Na prawdę można ubrać ładną sukienkę czy spódniczkę i bluzkę niż dodatkowo pogarszać swój wygląd. 

Jak na poniższej fotografii zobaczycie do ideału mi daleko ale się nie poddaje. Chociaż i tak jestem już trochę szczuplejsza niż na zdjęciu jak tak sobie patrze.

Dzisiaj miałam randkę z moim ukochanym yorkiem 

Hehe prawdziwego Yorka również posiadam ale fotka będzie innym razem.;p

Mam nadzieje że już będę mogła ćwiczyć bez problemu. Najpierw się przeprowadzałam i zostałam bez sprzętu potem przez tydzień musiałam zrezygnować bo okazało się, że mam insulinooporność i muszę brać metforminę. Lekarz kazała mi przez pierwszy tydzień unikać wysiłku aby sprawdzić czy nie spadnie mi zbytnio poziom glukozy po leku. No cóż może i jestem insulinooporna za to glukozo na pewno nie;p lubię słodkie nie ukrywam;p