Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Do Ciebie wrócę, przegonie myśli złe;)


W sumie to powinno być do Was wrócę;) No i wracam. Trochę to trwało, ale czas zmienić status z zaraz wracam na dostępna;)

Już się tłumaczę. Poznałam kogoś. W sumie to wróciliśmy do siebie po bardzo długim czasie. Ja tęskniłam za nim a on za mną i od niedzieli postanowiliśmy do siebie wrócić. Spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę. Do wtorku siedzieliśmy z rodzinką, ale czwartek i piątek to już nie wychodziliśmy z łóżka. Dziś obudziliśmy się o 12 i nie wytrzymałam. Mówię słuchaj stary tak dłużej być nie może. Musimy to skończyć. Za bardzo mnie ograniczasz. Lubię leżeć z Tobą cały dzień w piżamie, ale tak się dłużej nie da. Musisz odejść. I tak zakończyłam ten związek z leniem. Było miło, ale ile można. Chociaż przyznaję, że to była miłość doskonała. Ja kochałam lenistwo a lenistwo kochało mnie. Stanęłam przed wyborem albo Wy i zgrabna dupcia albo leń, który chciał spędzać ze mną w łóżku cały dzień. Więc dziś się ogarnęłam, bo niestety u mnie po świętach jest tak:


Mój organizm jest do dupy. Tyle się trzeba starać, żeby coś zgubić. Ograniczyć jedzenie, machać nóżkami, wylać siódme poty a wystarczą święta i na wadze 1 kg więcej. Z rzeczy niedozwolonych pozwoliłam sobie na ciasto. Jadłam po 1/3 standardowego kawałka, ale przez 3 dni i 3 rodzaje ciasta. Poza tym sałatki. Mało, ale niestety z majonezem. Bardzo, bardzo brzydko. Oczywiście zapomniałam co to woda, zielona i czerwona herbata;/ Więcej grzechów nie pamiętam. Postanowiłam wrócić do normalnego jedzenia. Dokładnie kochane. Normalnego. Zdrowe żarełko stało się dla mnie normalnym jedzeniem. W święta i jeszcze dwa dni po czułam się ociężała, spuchnięta i taka fuj. Taka fuj to najlepsze określenie, ale i tak potrzebowałam jeszcze kilku dni, żeby wrócić do normalności.

Ponad tydzień nie ćwiczyłam, więc dziś dałam sobie wycisk i jestem przeszczęśliwa. Ćwiczyłam 2h 10min i jestem pełna energii i czuję się taka lekka. Chociaż muszę przyznać, że na początku podczas zumby nie było lekko, ale im dalej tym lepiej. Rozbujałam się. Znalazłam też nową miłość.
BILLY BLANKS!!!

Miłość od pierwszego wejrzenia. Trafiłam na niego przypadkiem i bardzo się cieszę i polecam. Z pewnością dołączy do mojego zestawu ćwiczeń;) Połączenie fitnessu ze sztukami walki to jest to.

Na koniec dieta doskonała i wręcz idealna.

Nie próbujcie tego w domu

Ogarniamy dupeczki i gubimy świąteczne fałdeczki;)

  • Sidus

    Sidus

    6 kwietnia 2013, 22:33

    święta u większości wyglądały podobnie ale dobrze że już się skończyły i dobrze że ten leń sobie poszedł nie ma co tracić czasu na takie niezdrowe związki XD

  • aanqa

    aanqa

    6 kwietnia 2013, 15:05

    Moje święta to dopiero było szaleństwo, dwa dni bez diety plus nie dobre o fuj - czyt. bardzo przesmaczne chipsy i kinder bueno :P jednak mój organizm tak przyzwyczaił się do zdrowego odżywania że cały wtorek chorowałam :P z tym też skutkiem po świętach waga - 0,3 kg :> No i moim problemem ciagle są ćwiczenia, NIE CHCE MI SIĘ cholera straaaaaaaasznie, po dwóch godzinach to by mnie chyba musieli zbierać z podłogi :P Ale brnijmy w to dalej bo efekty są i coraz milej patrzy się w lustro! :D

  • austryjaczka1

    austryjaczka1

    6 kwietnia 2013, 00:52

    super że się tak udało :) Gratulacje :) Dobrze, będę starała się stosować takie diety które będą dostarczały mi odpowiednią ilość energii :)

  • yorka86

    yorka86

    5 kwietnia 2013, 23:53

    dobrze żeś już jest bo się martwiłam kubieto :D:D u mnie tez BYŁ 1+ ale nikomu o tym nie mówiłam pojawił się i znikł.. ;) ps. pewnie ze tęskniłam czytam co piszesz i ciesze się jak głupia za każdym razem lol o i muszę obczaić tego Blanksa :D buziaki

  • Onigiri

    Onigiri

    5 kwietnia 2013, 21:40

    Eeeeej! Nabrałaś mnie na tą opowiastkę o związku :P Nieładnie tak! (swoją drogą, gratuluję dobrej decyzji zerwania z leniem :D)