Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekendowo leniuchowo;)


Podczas weekendu postanowiłam odpuścić. Mam czas do końca maja na rozwiązanie problemu i go rozwiążę. Znów normalnie funkcjonuję, ćwiczę, jem, żartuję, uśmiecham się. Jednym słowem po 2 dniach konkretnego kryzysu wróciłam. Cieszę się, że ten kryzys polegał na odrzucie od jedzenia. Dawniej w takiej sytuacji usiadłabym z litrem lodów, tabliczką białej czekolady, wielką paczką chipsów, stertą batonów i 2 litrami coli. Pewnie pochłonęłabym to w godzinę co i tak nie rozwiązałoby problemu. Nie jedzenie tez go nie rozwiązało, ale to przynajmniej było mniejsze zło.

Nie wiem jak u Was, ale u mnie pogoda nie nastraja optymistycznie. Szaro, buro, mokro, więc i leniuchowo się troszkę załączyło. Ćwiczenia juz oczywiście były. W maju odpuściłam jeden dzień i jestem pewna, że to był jedyny dzień. Wymówkami tłuszczu nie spalę.

30 day shared level 1 zaliczony;) 10 dni za mną;) Dziś wystartował level 2. Myślałam, że godzina tae bo daje wycisk. Myliłam się. Poziom 2 trwa ok 28 min i są to najbardziej mordercze minuty jakie można przeżyć. Przy tym poziom 1 to był pikuś!!! Pocieszam się, że jeszcze tylko 9 dni. Po ćwiczeniach chyba z 10 minut leżałyśmy z mamą na podłodze sapiąc niczym parowozy. A pot lał się po plecach. Mama jak zwykle okazała się bezbłędna wypalając, że to było lepsze niż seks, bo po seksie tak nie sapie a tu się trzeba napieprzyć;D Także dziś się konkretnie napieprzyłyśmy;) Do Jillian i Leslie dorzuciłyśmy jeszcze deskowe wyzwanie. Z tym, że my robimy na ugiętych łapkach.


Jutro poniedziałek. Nie mogę się doczekać wyników. Nic tak nie motywuje jak pomiary i luźniejsze ubrania. Zapinam moją kochaną kurtkę, którą w zeszłym roku musiałam nosić rozpiętą i udawać, że ze mnie taka gorąca babka;D Nie moja wina, że tak ją lubię;)

Na tyle zafascynowałam się Jillian, że bardzo chciałam przeczytać jej książkę "Opanuj swój metabolizm". Dzięki uprzejmości jednej z vitalijek przeczytałam najważniejsze rozdziały. Piczku bardzo, bardzo, ale to bardzo dziękuję za pomoc:* Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie i jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o mądrym żywieniu to z czystym sumieniem polecam lekturę. Napisana z sensem, humorem i bardzo przystępnie.
Problemy z tarczycą to żadne wytłumaczenie. To tylko oszukiwanie samego siebie i pójście na łatwiznę.

A jeśli chcecie się uśmiać po pachy to polecam książkę Krzysia Ibisza. Powiem Wam, że zapowiedź tego literackiego dzieła nie kłamie:
"To nie jest kolejny nudny poradnik. Tę książkę czyta się jednym tchem-i już sama lektura rozgrzeje Twoje mięśnie brzucha. Bo tak, Drogi czytelniku- będziesz się śmiał często i głośno."
Święta racja. Mało nie popłakałam się ze śmiechu. Krzysztof tak przypakował, że aż garnitury pękały w szwach . Fragment mówiący o tym, że Krzysztof czuł się jak Daniel Craig w "Casino Royal" jest po prostu zabójczy;D Z książki dowiecie się również o diecie opartej na indeksie glikemicznym (oczywiście nie ma tu nic odkrywczego). Książka jest raczej dobrą komedią;D Dobrze, że tata dostał ją kiedyś w prezencie, bo niezmiernie poprawiła mi humor;D

Także skoro Krzysztof Ibisz z tak napiętym grafikiem potrafił zmienić siebie to my też możemy. On nie opuściłby treningu nawet gdyby dzwonił do niego prezydent Ameryki (przynajmniej tak twierdzi). A nam lenistwo przeszkadza, brak czasu, @, dzieci, chłopak itp. itd.
          
PRECZ Z WYMÓWKAMI!!!

JEDYNE CO MUSISZ ZROBIĆ TO MIEĆ ODWAGĘ BY PRÓBOWAĆ ZNOWU I ZNOWU I ZNOWU.
BEZ PRZERWY!!!

  • good60

    good60

    14 maja 2013, 13:36

    Dziękuję za dobre słowo, odezwę się jutro jak poszedł mi ustny niemiecki:) Fajną masz mamuśkę, z tego co tu czytam ^^ Miłego dnia kochana :)

  • mrs19bubble94

    mrs19bubble94

    14 maja 2013, 13:22

    Dziekuje. Tobie tez powodzenia. ;)

  • WhatBliss!

    WhatBliss!

    13 maja 2013, 20:25

    dziękuję za ciepłe słowa - dziś sobie jednak trochę poryczę i ponarzekam na swój marny los - jutro się biorę do pracy, może się uda :)

  • poemka90

    poemka90

    13 maja 2013, 18:52

    oj tam oj tam napewno nie było łatwo na egzaminie :P a co do ulubionych ubran ja mam jedna taka bluzke i tez czekam na efekty i planuje ja włożyć na specjalna okazje :)

  • olaimagda

    olaimagda

    13 maja 2013, 07:12

    Racja, precz z wymówkami! :)

  • Piczku

    Piczku

    12 maja 2013, 21:53

    fajnie ze mamuśka z tobą ćwiczy! podesłanie książki dla Ciebie - czysta przyjemność więc nie ma za co :* jakos nei mam chwili zeby siasc i poczytac tą ksaziek musze się spiąć :)

  • Sidus

    Sidus

    12 maja 2013, 21:52

    hahaha mamę masz świetną, szkoda że u mnie w domu nikomu nie chce się ze mną ćwiczyć :D Cieszę się że podniosłaś się po kryzysie :) mam nadzieję że uda się tą głupią sprawę rozwiązać

  • MusingButterfly

    MusingButterfly

    12 maja 2013, 21:32

    No no dajesz z tymi cwiczeniami ;) Pieknie ;) Trzymam kciuki ;))

  • AgnieszkaNapi

    AgnieszkaNapi

    12 maja 2013, 21:02

    o tak drugi level 30 day shred najgorszy :) 3 będzie lepszy