Cześć!
Chcąc, nie chcąc weszłam dzisiaj na vitalię. Czytam jak te pamiętniki Was motywują, przypomniałam sobie jak motywowały mnie i mam zamiar zacząć znowu go pisać, e v e r y d a y <3
Dziś dzień spierdzielony... Zmarnowany.. Zero diety... Po szkole zjadłam pąka, chyba nic tłustszego nie znalazłam- dlatego...
Obiad zjadłam o 20, a w szkole zjadłam kanapkę z białego pieczywa. Czy mogło być gorzej? Chyba nie...
Na siłowni byłam, zaliczyłam 50 minutowy spinning. Chociaż to dobre. Ale w sumie na co mi siłownia, jeżeli diety nie umiem trzymać? Eh...
Chyba pora wziąć się w garść. Dałam sobie wolne na wakacje, a nie na resztę życia... I tak o to skończyły się wakacje i dwa miesiące szkoły (prawie) za mną, a ja stoję w miejscu, razem z moją nieszczęsna wagą. To, że schudłam 20kg nie znaczy wiele, bo muszę schudnąć jeszcze 12, minium :D
To co? Chyba zabieram tyłek w troki i gubię to cielsko! Co ja będę wam tyłek zawracała tym, że nie umiem powrócić do diety? Czas z tym skończyć, z narzekaniem, lenistwem, obżarstwem..
Czyli do (lepszego) JUTRA <3
Trzymajcie kciuki! <3
paulavita
25 października 2013, 00:56powodzenia! :)