Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beutyheart

kobieta, 40 lat, Tu

160 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2025 , Komentarze (9)

Zatrułam sie kabanoskami, ależ w nocy nie mogłam ich strawić. Serio myślałam, że ich już nie strawie i wysiądzie mi trzustka. Gdy udało mi się  zasnąć, to śniły mi się koszmary. Chyba czas na vege dietę. Pomijając wilczy apetyt. Nie wiem napadło mnie i zjadłam całą paczkę niedokładnie gryząc. 

Lekarskie perypetie. Reumatolog wykluczył toczeń, zalecił wizytę u dietetyka klinicznego. Jestem ciekawa czy  trzeba mieć skierowanie tam. Gastroenetero mam w maju dopiero. Transglutaminaza ujemna. Prawdopodobnie to nie celiakia. No ale.

Kurtka się nie dopina dobrze. Zły znak. A tu lato już puka. Włosy mam jak siano, bez czapki mi wstyd chodzić. Bez wychodzenia do pracy jakoś tak ich nie układam zbytnio. Mam nerwicę na ich punkcie, za to że tak wypadają. 

Nie mówiąc o całej reszcie wyglądu.

dziczeje...

Gdzie jesteś moja praco? 7 marca roku Pańskiego 2025, a ja tęsknię za jakąś pracą na etacie🤔 i ludźmi. Czasem się fajni trafiają. Tęsknię za niektórymi.

Skończyłam chyba już gobelin, nadziergałam się, ale nie wiem. No nic trzeba czasu i praktyki 🌸🌷🌸🌷🌸

1 marca 2025 , Komentarze (4)

Kolejne 28 dni za mną. Na początku miesiąca w miarę chodziłam, potem się pofiksowalo.Generalnie chodziłam tyle co w styczniu około 107 tys kroków, a miało być lepiej. Dieta, nie wiem co jadłam, tzn nie rejestrowałam  tego, ale miałam jelitówkę, dlatego kilka dni pod rząd jadłam lekki ryż z gotowanymi owocami. Jakoś mi tak fajnie się jadło. Lekko tak. Zrobiłam sobie też rosół, był pyszny. Waga pewnie w okolicach 90 kg, ale boje się ważyć.

Pracy stałej dalej brak. Wpisy na popularnych grupach nie są pocieszające, ponoć w urzędzie pracy mówią, że teraz szukanie pracy 1,5 roku to norma...Pozostaje uzbroić się w cierpliwość.

Prace malarskie nie pokończone, chciałabym je skończyć w pierwszym tyg marca i wziąć się za inne projekty. Ale czy to realne? Idę bardziej w stronę realizmu i do mnie dochodzi jak bardzo do dziubania są takie prace. Nigdy tak nie dziubalam ,a jak już, to nie kończyłam. Może idę na przód skoro chce skończyć? Taki był zamysł: wejść w realizm, by potem z niego w połowie wyjść. Ale to jeszcze dłuuuga droga.

Dzubanie sprzyja siedzeniu, nie da się inaczej. Chyba, że bym tyłkiem malowała, albo umazała się w farbie i na płótno 😂

Musze zadbać o balans i wreszcie w marcu wychodzić ponad to 107 tys kroków. Niech taki będzie marzec🙏. Tylko chodzenie mnie uratuje, a jak będzie ciepło to może i rower?

Pozdrawiam wiosenne już prawie 🌷🌷🌷🌸

17 lutego 2025 , Komentarze (8)

Waga nie wiadoma, kurtka się zapina, więc nie jest pewnie tak tragicznie. Chodziłam, może się trochę zrównoważyło.To zawsze dla mnie system alarmowy, gdy ciężko się ubrać.Ale jest w miarę. Pewnie to ograne na dniach. To znaczy siebie i jedzenie.

Już po fuszce, jestem zadowolona, tzn mogłaby trwać dłużej. Ale dobre i to. Szukam dalej, może się jeszcze coś takiego trafi. Ze sklepów mam odpowiedzi, że niestety ale mi dziękują. Kiedyś pracowałam w sklepie z porcelaną i bardzo się polubiłam z szefem dlatego chętnie chodziłam, ale nie jestem urodzonym sprzedawcą. Muszę grać i się spinać i to nie ja. Niestety. Z drugiej strony ogłoszenia to głównie handel. Na razie jest tak, że sprzedaje co zmaluję. Kolejne poszły. Więc robię to chętnie. Klimt odziedziczony po matce już poszedł w odstawkę, bo nie mam gdzie się suszyć, w szafie nie schnie. Wzięłam się na system i robię 7/8 sztuk na raz i jest to mój strzał w dziesiątkę. Nie lubię się skupiać na jednym dłuższej niż 1h. Takie moje "ADHD". A tak jest wszytko w rotacji i jest czas na schnięcie. Tu wszystkie są w procesie ( potem skasuje zdjęcie)

OkI moja kochana Bibi, tak się cieszę że jest ze mną. Aniołek, podnosi mnie na duchu. Sama wskakuje i się przytula, tu sobie śpi na rękach. Inteligentna podobnie do pieska, a miałam kilka psów. ♥️

Pozdrowienia zimowe, -10 stopni🥶🥶🥶

9 lutego 2025 , Komentarze (6)

Wpadła mi fuszka ( posługując się nazewnictwem vitaliowych koleżanek😉) znów gotuje zdrowotnie dla starszej osoby. Rozwaliło mi to system. Nie wiem, może ja mam jakieś zmiany na mózgu starcze, alzheimer lub zatrucie glutenem albo w układzie nerwowym zmiany, ale ciężko się ogarniam, gdy są te nagłe zmiany. Ja żyjąca w ciągłym zwrocie akcji...nie nadążam. Mam zawroty głowy i ciężko mi się myśli,.wręcz zawęża mi się pole widzenia wtedy. Ale staram się odnaleźć w tym wszystkim, bo grosz się przyda. Jem po 18.00 😓 i nie wiem ile chodzę. Kurcze, zawsze to tak, gdy nabieram siły na walkę ze swoją otyłością. Musi być trach i przesunięcie zwrotnicy. Mąż też wkurzony, bo dobił do 116 kg. On z kolei pewnie przez nocki.

Ja się nie ważę póki co. Szkoda mi  nerwów.

Rozpoczęłam również moją przygodę z pozłotnictwem i generalnie na początek ja*ird*le, no to tak nie wygląd jak na filmach instruktażowych. Walka z każdym podmuchem powietrza w bawełnianych rękawiczkach. Ale chcę się nauczyć. Zawsze podobały mi się obrazy z użyciem szlagmetalu, myślę że warto. Rozbudowuje też moja mini przenośną pracownię, kupiłam sobie wózek z biedronki. Level zagracenia domu sięga już szczytów mojego układu nerwowego. Ale coś za coś. Może trzeba coś znieść do piwnicy 🤔

Poza tym praktykuje szczerą wdzięczność każdego dnia, nie chce zasilać ciemnych kanałów i energii myśli katastroficznych. Dlatego myślę o tym z radością że: moi bliscy są zdrowi i bezpieczni, mam kochane dwa futrzaki, dach nad głową ,jedzenie w lodówce, nie lecą mi bomby za oknem i ludzie nie biegają z karabinami, co nie jest takie oczywiste i jest normą.  Więc 🌻🌸🌷🌅🌅🌅 

Pozdrawiam

4 lutego 2025 , Komentarze (8)

Dzisiaj się zważyłam. Jak dobrze, że już nie widziałam 90 a 89,3 kg💪💪💪, coś ta moja walka daje, na razie z samego chodzenia. Trwa drugi dzień nie jedzenia po 18 godzinie. Zrobiłam dzisiaj pomidorową z lekko skłapciałych, świeżych pomidorów, które przyniósł mąż. Kalafior gotowany z omastą, chleb z hummusem, jabłko, parówki. Córka zrobiła mini pizze na tortilli rano. Kolejne ważenie za tydzień, może dłużej, nie ma sensu wcześniej. 

3 lutego 2025 , Komentarze (10)

Chwilka przerwy, pierwszy dzień nie jedzenia po 18. Chcę uruchomić wszystkie działające na mnie rzeczy do zrzucania wagi. Działające na dłuższą metę i co jestem w stanie zrobić, bez rzucania się z motyką na słońce. Wiosna idzie a z 90 kilo nie dam rady w lato. W zeszłym roku o tej porze miałam 81 kg a i tak było mi mega ciężko.

Kolejny dzień przymusowych marszów, już lepiej wygląda przegląd miesiąca z apki. Od 24 stycznia chodzę i się nie poddaję. Czasem ciężko się zebrać, ale nie mogę siedzieć. W lutym żeby były same duże kółeczka.

Potem będę wprowadzać resztę. Czyli 3/4 posiłki dziennie, bialkowo- tłuszczowe śniadania. Na sam koniec 1800 kcl. Ale to już jak będę w rytmie. Może będę korzystać z ai, takie mi coś wygenerował tam kawałek jadłospisu, może spróbuję.

Jedzeniowo.

 Dzisiaj bardzo mi się zachciało jajek w sosie chrzanowym na ciepło i zrobiłam z brukselką.

29 grudnia 2024 , Komentarze (10)


Jeśli chodzi o ten tydzień, to był pod znakiem choroby córki, także był to czas spędzony w domu. Przytyłam 2 kg. To jak z tego mema, miałam schudnąć  2 kg w tym miesiącu i zostało mi jeszcze 4 kg. Mąż przyniósł z pracy jakieś ciasta i inne smakołyki, a potem od teściowej ciasta, pierogi... Część poszła do lodówki społecznej, ale co zjadłam to moje. I niewiele też chodziłam na spacery. Może kilka razy po zakupy. Zakupiłam gotowych płócien za pieniądze ze sprzedaży tych dwóch obrazów, przeczuwając wzrost cen. Marzy mi się jeszcze rysownica, ale to może podaję do jakiegoś obi i będzie DIY. Wyciskacz do tub. Królik zjadł kawałek plasteliny przy sprzątaniu, napadł na nią jakby to był co najmniej banan, także oprócz córki to się jeszcze o królika martwiłam. Ale jest ok. 

Poza tym wysłałam na razie dwie cv-auki. Na prawdę nie wiem co to będzie. Myślę czy nie zrobić szkoły na terapeutę zajęciowego, ale czy będzie praca w tym kierunku? Dwa lata zajętych weekendów, już mi się tak średnio chce. Szczególnie, że mam doświadczenia wałkowania w kółko tego samego jeśli chodzi o naukę w takich szkołach. Już dwie podyplówki zrobione, łącznie cztery lata... No nic przyszły tydzień pewnie pod znakiem rozkmin, bo to koniec roku i początek nowego. Sylwester tradycyjnie prześpię, a Mąż na nocce. 

Śpi...

1 grudnia 2024 , Komentarze (3)

Nieco lepiej, musiałam się ubrać i iść do sklepu królik bez swieżynek oraz brak chleba i papieru toaletowego

- wydałam 70 zł na to co widać 

potem jeszcze mąż wydał 35 zł gdy wracał wieczorem na gruszki etc.

Zjadłam na śniadanie to co poniżej, potem tosty z serem, obiad ziemniaki, kapusta z boczkiem i kotlety  sojowe, piwo 0%i kapuczino, że ten osiedlak ma też promocje na piwo...

- skończyłam obraz, jaki jest taki jest. Pora na inne rzeczy

- potem padłam znów na kanapę, więc aktywności marna dzisiaj.

30 listopada 2024 , Komentarze (6)

Rozłożyło mnie. Jeszcze wieczorem cieszyłam się, że mnie nic nie bierze, podczas gdy córka chora i mąż narzeka na gardło, a rano budzę się z papierem ściernym w gardle i bólem zatok i głowy.

- wydał mąż 90 zł na jakieś pizzę i inne spożywka, nie miałam siły gotować.

- przeszłam tyle co z łóżka do toalety

- rano zjadłam jajecznice z serem i avocado, potem pizza mrożona droga i średnie dobra, szklanka piwa 0% i cappuccino i herbatka z imbirem.

Lipa, przymusowe leżenie.

29 listopada 2024 , Komentarze (5)

- wydane 70 zł na spożywkę w tym chrupki dla kota 

- zrobiłam 7000 kroków w parku. Kurcze kwiaty widziałam, forsycje i kotki też. Nie wiem co to, ale kwitło.

Zjadłam: jabłko, ciastko rano ( mąż przyniósł) tosty z avocado, sok z grejpfruta, znów ciastko, ryż tikka masala z kalafiorem i bułka tartą, cappuccino, kilka  pringelsów, 3 kostki czekolady, szklana piwa 0%

- Po powrocie do domu i zrobieniu obiadu nr 2 ( w pracy gotowałam sos grzybowy i kluski śląskie, ale nie jadłam)trochę ogarnęłam kuchnię, przygotowałam blat pod ćwiczenia z rysunku i ...padam. Może to przez to, że za dużo cukru dzisiaj? 

- zostaje siły tylko na to, Buba już się dorwała do obgryzania