Dziewczynki, poległam.
Nie umiem znów się zmobilizować.
Powiem sobie różne rzeczy, wiem o co walczyłam przez ostatni miesiąc tak zawzięcie i wiem jak przez ostatni rok było mi ciężko.
Mam świadomość tego jak mi źle w swoim tłustym ciele, jednak pokusa jest na tyle silna, że jej ulegam.
Tym bardziej, że wczoraj zostałam napadnięta, pobito mnie-chcieli mnie okraść i ledwo się poruszam. Siedzę i zajadam smutki.
A mój organizm już zdążył się przyzwyczaić do zdrowego odżywiania więc samopoczucie również spada do zera.
Chce walczyć, wiem, że może dać mi to szczęście. To o czym tak długo marzyłam - wymarzona sylwetka, zdrowie i większe możliwości.
Jak mam sobie poradzić z tymi smakami które krążą mi po głowie po mimo, że aż tak bardzo nie mam na to ochoty... po prostu mam potrzebę się poobżerać!!
Jak zwyciężyć?!
Jedno wiem na pewno, nie chce zmarnować tych 7kg które już wywalczyłam, chce tracić więcej!
Nie chce się poddać... strasznie mi ciężko :(
Całuje was i mam nadzieje, że wasza pozycja w dążeniu do celu jest dużo wyżej niż moja!
vickybarcelona
11 listopada 2013, 02:01moze dwa dni poobzerania czasem uspokajaja psychike, ale wiecej takich dni marnuje to na co sie ciezko pracowalo. Moze dietuj, ale ustal sobie ze raz na 2-3 tygodnie zrobisz sobie taki dzien "objadania", moze to sposob na Ciebie.? ja pozwalam sobie na taki dni. jem wtedy z 2,500-3000 kcal. ps wspolczuje niemilej sytuacji z napadem.
Ibiscotti90
6 listopada 2013, 20:09Bardzo Ci współczuje tak niemiłej sytuacji... Ludzie są jeszcze gorsi od zwierząt. A Ty nie możesz się poddawać! Pomyśl ile już straciłaś. Nie zmarnuj tego, walcz! Jesteśmy fighterkami, pamiętaj!
Inna_1
6 listopada 2013, 18:42Wow to pięknie Cię urządzili :/ współczuje.... Kochana nie załamuj się, jedzenie nie pomoże a wręcz cofniesz się w walce z kilogramami i będziesz później na siebie zła i znów jadła i jadła - takie błędne koło! Nie poddawaj się i uwierz w siebie a jutro będziesz z siebie dumna:) powodzenia!