Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Maja. Zawsze drobna dziewczyna, obecnie z lekką nadwagą, którą staram się wyeliminować. Nie do końca podoba mi się moje ciało, brzuch, no i oczywiście boczki. Wierzę,że dzięki odpowiedniej diecie i ćwiczeniom osiągnę sukces. Co mnie skłoniło do odchudzania? Cóż.. chyba ja sama. Zależy mi na ładnym wyglądzie, oraz oczywiście na zdrowiu. Planuję dziecko, zatem chciała bym zrzucić kilka kilo przed ciążą, by lepiej czuć się podczas ciąży, i po rozwiązaniu. Jest jeszcze jeden czynnik. Moj partner ma sporą nadwagę, mianowicie około 20 - 25 kg. Jest uparty jak osioł, lubi zjeść niezdrowo, lubi ogromne porcje, je rzadko, i dużo. Chcę mu pokazać,że można zrzucić kilka kilo, oraz to,że zdrowe jedzenie nie jest czymś okropnym. Chcę,żeby zobaczył,że skoro ja mogę - on też.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 739
Komentarzy: 19
Założony: 2 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 22 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BMWE36Girl

kobieta, 32 lat, gdynia

161 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Witam Was kochane ! 

Wczoraj, godzina 3:50. Wstaję z łóżka. Poranna toaleta, odpowiedni wybór stroju, śniadanko (kawa bez mleka - pilnie potrzebna o tej porze, trzy kanapki z chlebem pełnoziarnistym, serem, do tego szybka sałatka pomidor-cebula-ogórek),spakowałam też plecak, i o 6:00 pojechałam po mojego i jego mamę, wpakowałam ich w samochód, i ruszyliśmy na grzyby :) 

Daleko nie jechaliśmy, jakieś 60 km, wobec tego po niecałej godzinie drogi byliśmy już na miejscu. Las piękny, świeże powietrze, wszystkim udzielił się dobry humor :) Na grzybobraniu ostatnio byłam rok temu, szlo mi wtedy nieźle, także liczyłam na to, że i tym razem dam sobie radę. Niewielka rywalizacja się wytworzyła między damską, a męską częścią grzybobrania. Mój kochany "survivalowiec" poczuł się pewny siebie. No bo przecież on - mężczyzna z krwi i kości, kontra kobitki, takie małe, takie "oj oj nie zgubcie się" ? :) Ja im pokażę ! :) Nam też się trochę udzieliło, ale pierwszy zebrany grzyb - średniej wielkości maślak należy do mnie :) Z pierwszego lasu wynieśliśmy wspólnymi siłami dwa wiaderka.

Razem z mamą mojego postanowiłyśmy pojechać trochę dalej. Więc wszyscy do auta, i w drogę ! Odjechaliśmy jakieś 15 km, po lewej ładny lasek, średniej wielkości brzozy, więc jest spora szansa na dorodne koźlarze. Parkujemy !

Niestety, w tym lesie nie było już tak kolorowo. Szczególnie dla mnie, i dla mamy. Między tymi brzózkami, z częstotliwością około stu milionów sztuk na metr kwadratowy, swoje sieci uplotły ogromne pająki. 

Różnobarwne. 

Czerwone. Czarne. Zielone. Brązowe. 

Wkurzające. 

Wstrętne ! 

Boję się pająków. Nigdy nie pomyślałam, że mam arachnofobię, bo czasami w domu pełzają małe pajączki, i nigdy nie działały na mnie tak, bym się ich bała. Ale te pająki tutaj... 

Cóż. Mama dała sobie radę, a ja podążałam za moim jak cień. Nie dałam rady iść sama. Trochę mi było wstyd, ale przynajmniej jestem wśród swoich. Trudno, grzybów będzie mniej. Cudem, idąc za moim, znalazłam tylko troszeczkę mniej, niż on. :) Więc wszyscy jakoś daliśmy radę.

W pewnym momencie mój schylił się, by zebrać grzybka. Stałam, jak zawsze za nim (mój dzielny rycerz, tarcza przed krwiożerczymi karykaturami ! ), i nagle poczułam na wysokości prawego uda uderzenie czymś lekkim. Jakbym dostała patykiem, czy z jakiejś szyszki. Pytam się zatem, "kochanie, co to było?" i dostaję odpowiedź "yyy nic. czyściłem grzybka, wyrzuciłem kawałek, przez przypadek w Ciebie.".

Wiedziałam, że kłamie. Zawsze wiem. Ale o tym później. 

Nagle mama mojego krzyczy, że znalazła "rógjelonka". Hmm... pierwsze słyszę... stoimy, i się zastanawiamy, co to jest za grzyb :D. I tak, kochane Vitalijki, jak już się na 100% domyśliłyście, mama mojego znalazła róg małego jelonka :) Zdjęcie poniżej. Chciała by, żeby mój zrobił jej z tego ładny świecznik. On ma już nawet pomysł, jak się do tego zabrać, zatem wstawię za jakiś czas zdjęcie, jak mu wyszło :) 

Interesujący grzyb o dumnej nazwie "róg jelonka"



Mój to w ogóle kreatywny jest, lubi sam tworzyć rzeczy dla mnie :) Np. jakiś czas temu, na "ileś tam miesięcy razem" dostałam wieszak na klucze, który sam wykonał. " Żeby wszystkie klucze były w jednym miejscu, a nie walały się po torebkach, i żebyś nie musiała ich godzinę przed wyjściem szukać". Kochany. 

Rezultat był taki, że grzybów najwięcej zebrała mama mojego, no i mój też sporo miał. Ja, z powodu lęku przed stworzeniami leśnymi nie miałam szansy ich dogonić :) Wspólnymi siłami wynieśliśmy z lasu 4 wiadra. Z grzybów gotowała oczywiście mama, trochę ususzyła, podzieli się ze mną :) Z części grzybów zrobi jutro zupę, a z reszty zrobiła sos do wczorajszego obiadku. Był kurczak (bez panierki, przyprawiony delikatnie), właśnie ten sos grzybowy (grzyby 90%, cebulka 10%, bez śmietany, niczym nie zabielony, niczym nie zagęszczony. Wyśmienity ! ), ziemniaki z koperkiem. Tych ostatnich zjadłam bardzo niewiele,może z 2 malutkie, jeden kawałek kurczaka, i oczywiście grzybki. Jestem też dumna z mojego, i to bardzo. Widzę, że stara się jeść mniej niż zazwyczaj, nie zjada już porcji dla 3 czy 4 zdrowych, dorosłych mężczyzn. Widzę, że się stara razem ze mną. Czyta moje posty, stara się mnie wspierać, i chyba powoli zaczyna podążać moimi kroczkami. Jestem z niego taka dumna ! 

Wspaniały grzybowy sos :)

Obiadek:

W drodze powrotnej powiedziałam : "dobrze kochanie. Siedzimy już wszyscy w bezpiecznym samochodzie, suniemy drogą do domu. Powiedz mi teraz, czym we mnie rzuciłeś? Nie odważyłam się spojrzeć na dół, na to coś, co we mnie trafiło, ale ja zawsze wiem, kiedy kłamiesz. To nie był kawałek grzyba, prawda ? "

"Nie kochanie, nie był. To ślimak bez skorupki, który żerował na zebranym grzybie. Taki, których się panicznie boisz. Nie chciałem, żebyś się wystraszyła, a zapomniałem, że stoisz z tyłu. " To się nazywa "białe kłamstwo", prawda? :D O tym moim lęku może kiedyś opowiem. Ale jest do tego stopnia silny, że chyba wolała bym zostać na noc w lesie z pająkami, sama, niż dotknąć to obślizgłe coś. 

Dzisiaj obudził mnie silny ból brzucha. Mam "te" dni. Niestety.

Stłumiłam chęć pożarcia czekolady, ale już nie mogłam oprzeć się serkowi homogenizowanemu, do którego dodałam świeżą brzoskwinię. Chyba lepsza słodka przekąska, prawda? Cały czas trzymam się diety, jem rzeczy pełnowartościowe, małe porcje. Często przekąszam posiłki owockami, piję dużo świeżych soków, i wody. 

Na koniec zdjęcie małej części naszych zbiorów:

Trzymajcie się, i nie dajcie się pożreć pająkom ! (ani ślimakom...)

19 sierpnia 2016 , Komentarze (1)

Witam Was !

Obiecałam dodać wpis wczoraj rano, po wczorajszej nocce, ale najzwyczajniej w świecie nie dałam rady. Plan na wczoraj był następujący : wracam po nocce do przytulnej sypialni i oddaję swoje ciało, duszę, i wszystko co posiadam w słodkie objęcia morfeusza. Niestety, okrutny los pokrzyżował moje plany. Wchodząc na klatkę moje uszy zostały zaatakowane nieprzyjemnym, bliżej niezidentyfikowanym dźwiękiem. Dopiero docierając na górę widzę, że akurat pod moimi drzwiami Panowie z młotkami, dłutami, łopatami, a i chyba nawet buldożerami skupiają się nad swoją pracą. Z ciekawości pytam. " Paaaani kochana. Windę wymieniamy. Ściany na klatce skuwamy." Zrezygnowana szukam kluczy, otwieram drzwi i zamykam za sobą. Dźwięk może o 2% stłumiony, nie jest źle, nie ma co się załamywać. Docieram do łazienki, robię co do mnie należy po pracy, szybki ogar, piżamka mode on, i myyk do sypialni. Zamykam drzwi, hałas stłumiony o szalenie wysoką liczbę kolejnych maksymalnie 3%, i próbuję znaleźć możliwie jak najwygodniejszą pozycję dla moich uszu. Poduszka na głowie. Dwie poduszki na głowie. Dwie poduszki plus pies na głowie. Dwie poduszki plus pół kołdry na głowie. 

Wrrrrrrrrr

Łup, łup, łup

BUM ! 

No nie. Nie da rady. Poddałam się. Piżamka mode off, i przyjaciel wpadł na kawę. Po przegadanym czasie niekrótkim miałam jeszcze kilka podejść do snu, w końcu jestem po nocce, zmęczona, może się jakoś uda. Nie udało się. O 18 się podniosłam, zjadłam "śniadanie" przed pracą, i na 22 znów nocka, na której ledwo żyłam. A na nocce... sklep obok ma remont :) ŁUP ŁUP ŁUP I cholera wie co jeszcze przez całą noc :) można zwariować. I jakby tego było mało, Kolejna budowa tuż pod sklepem. Asfalt leją. całą noc. Śmierdzi asfaltem tak, że aż głowa boli. Jak pech - to pech.  Dzisiejszego dnia z kolei, Powrót do domu... i słodka cisza. Bez zbędnego gadania - piżamka mode on i do łóżka. O której wstałam ? Właśnie do Was piszę, pijąc soczek z grejpfrutów i jedząc przepyszne śniadanko. Fotki poniżej. 

Musli z owocami i jogurtem naturalnym jest po prostu przepyszne. Soczek również. Pierwszy raz piję soczki Marwita. Powiedzcie mi, kochane Vitalijki ? Zdrowe to? Dobre to? Dopiero uczę się o nieprzetworzonym jedzeniu, aczkolwiek producent zapewnia jakość i skład 100% soku w 100% soku. 

Jeśli chodzi o mój jadłospis i dietę przez ostatnie 2 dni, to grzeszków raczej nie było. Jedyne co, jadłam 4 posiłki, nie 5, w pracy niestety miałam co robić, i średnio było z czasem na przerwę. Jadłam rzeczy zdrowe, m.in. kurczaka z warzywami, musli ostatnio stało się moim hitem, dużo owoców (tak, wiem, cukry proste, ale nie jem ich aż do przesady dużo), kanapki z chlebem razowym, ugotowałam sobie brokuły z kalafiorem i fasolką szparagową... Nie jest chyba źle :) 

Z moim partnerem powoli do przodu, jesteśmy teraz u progu jego zmiany pracy. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Ja sama cieszę się, że były to moje ostatnie nocki w tamtym sklepie (rezygnują z nocek ,gdyż nie przynoszą im one takich dochodów, na jakie liczyli). Dzisiaj rano do sklepu przyszła kobieta ze ślicznie ubraną, różową dziewczynką w wózku :) aż się rozmarzyłam. Ale już niedługo ! 

Przyszło mi także zamówienie z Avonu. Dajcie może znać w komentarzach, czy którakolwiek z Was chciała by, żebym raz czy dwa w tygodniu do wpisu z dietą dołączyła recenzję jakiegoś kosmetyku (tym także się zajmuję). Wiem, wiem, że to nie jest serwis przeznaczony na takie coś, tylko na dietę,nie spinać się, to luźny pomysł, ale może któraś z Was chciała by poczytać. 

Bardzo Was przepraszam za fotki zrobione kalkulatorem, mój telefon coś się dzisiaj zbuntował. 

Pozdrawiam Was Kochane ! Miłego wieczoru ! ;*

17 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

...Oczywiście, że tak

Dzisiaj i jutro czekają mnie w pracy nocki. Czyli praca 22-6. W związku z tym postanowiłam zgłębić temat diety, gdy pracuję nocą. Nie mogę się stosować zasady 
"niejedzenia po 18, 19, czy obojętnie jaką tam godzinę sobie wyznaczę opierając się o godzinę pójścia spać" , gdyż najzwyczajniej w świecie nocą mój organizm pracuje, wobec tego - potrzebuje energii. Postanowiłam zatem rozpisać sobie godziny posiłków racjonalnie. Nie dajmy się zwariować ! Będę jadła " z głową" , co około 3 godziny. Wobec tego w pracy wypadają mi około dwa posiłki. I w ten sposób powinnam się przygotować. No, godziny posiłków mniej więcej ustalone. Następnie pojawia się problem - Co by tu zabrać do tego pojemnika ? Co zjeść ? Wymyśliłam ! 

Jako pierwszy posiłek zapakuję sobie owoce i warzywa, w które zaopatrzyłam się dzisiejszego poranka. Pokroję gruszkę, jabłko, dodam truskawki, schrupię chętnie ogórka, pomidorka z cebulką. Jako drugi posiłek wezmę kanapki. Z chlebem pełnoziarnistym, szynką, sałatą, pomidorem. Takie kanapki lubię najbardziej. 

Dzięki dobrej duszyczce, która nakierowała mnie na właściwą drogę, już wiem, jakie drastyczne błędy popełniałam, chociażby we wczorajszym jadłospisie. Kiedyś, około 2 lata temu, odwiedziłam w gabinecie pewną Panią dietetyk. Zebrała dane, wywiad szczegółowy zrobiła, i wyrok zapadł. Lekka nadwaga, wobec tego jeść około 1200 kcal na dzień. Nie wiem, czy może wywiad sprzed 2 lat pozwolił jej osądzić taki wyrok, czy była to Pani, która się dopiero uczyła swojego fachu, ale 2 lata temu w rezultacie udało mi się przytyć 2 kilo. Przypomniało mi się to 1200 kcal zawyrokowane przez ową Panią, i postanowiłam ponownie wdrożyć je w życie. Chyba nie do końca mam zdolność uczenia się na własnych błędach. Ot, głupia i tyle. Dobrze, że istnieją ludzie, którzy nakierują. Dobrze, że istnieje ten serwis. Myślę, że osoba, która mi pomogła wie, że tu mowa konkretnie o niej. Dziękuję !

Dzięki niej, skorzystałam z kalkulatora. Ile kcal powinnam jeść ? Skoro 1200 to za mało ?

Wyszło 1600. 

I tego się będę trzymać. Mimo, iż wczorajszego dnia czułam się najedzona, ale to chyba nie do końca o to chodzi. Nie dostarczyłam organizmowi odpowiednich składników odżywczych. 

Dzisiejsze postanowienie? Nazwijmy to dwoma słowami. Zdrowe 1600

Co się kryje pod tymi słowami ? 1600 łatwo rozszyfrować, tyle kcal będę przyjmować każdego dnia. Nie mniej, może troszkę więcej, ale nie mniej. Nie chcę efektu jojo, i wszystkiego złego, co się kryje pod przyjmowaniem niewielkiej ilości kcal na dzień. Zdrowe - bo będę zdrowo jeść. To, co mi pozornie wydawało się zdrowe i odpowiednie, okazało się przetworzonym, i czymś niezbyt dobrym. Zgłębiłam ten temat, i od dzisiejszego dnia obiecuję, głównie sama sobie, mocne postanowienie poprawy. 

Chcę zajść w ciążę, w związku z tym, powinnam być zdrowa. Przede wszystkim zdrowa.

Koniec z przetworzonym jedzeniem, od którego całe życie odwodziłam różnych ludzi. "Kochanie, ale zupka chińska ?! zjedz coś innego, proszę..". 

A tu się okazało, że Pani Maja nie do końca taka święta, jak się wydaje. :) 

Ludzie popełniają błędy, ale ja dzisiejszego dnia mam tak mocne postanowienie poprawy, że gdyby to postanowienie cudem przybrało postać polskiej góry, były by to Rysy w Tatrach.

Zdrowe 1600 czas zacząć. Trzymajcie kciuki kochani ! 

16 sierpnia 2016 , Komentarze (5)

Witam Was serdecznie !

Nie było mnie dni kilka, prawie 2 tygodnie. Powodów tego jest dużo, niekoniecznie o wszystkich chcę pisać. Miałam małe rewolucje z moim facetem, na szczęście wszystko doszło do normy. Miałam też podejrzenie tego, że mogę być w ciąży. Niestety, okazało się, że nie. Nie tym razem. Przez ostatnie 2 tygodnie miałam dużo pracy. Pracuję w sklepie spożywczym. Zdrowie, mianowicie moje biodra, niestety na tym ucierpiały. Teraz czekają mnie tylko dwie nocki pracujące pod rząd,i spokój na tydzień od pracy fizycznej, całe szczęście.

Jeśli chodzi o moją dietę, to staram się jak najbardziej przestrzegać swoich zasad. Było kilka grzeszków, niekoniecznie dużych, ale przyznajcie się. Która z Was na początku każdej diety ich nie miała? :) Podam teraz dzisiejszy jadłospis. 

Śniadanie

Kawa z mlekiem (o dziwo ! na co dzień nie pijam ! Chyba potrzebowałam energii płynącej z kofeiny) . około 60 kcal
Cztery pieczywa lekkie żytnie firmy "Sonko" posmarowane warstwą serka Almette ze szczypiorkiem, na wierzch plasterki ogórka świeżego i pomidora. Pieczywko to bardzo polecam, jest chrupkie, smakuje mi bardzo. Około 140 kcal

Podsumowując : śniadanie - 200 kcal.

Drugie śniadanie

Mały jogurt naturalny z musli i brzoskwinka :) około 200 kcal

Obiad

Kalarepa z brokułem w maśle z dzikim czosnkiem firmy Frosta. Obiadek dopiero w trakcie przyrządzania, napiszę Wam jak smakowało. Jest to nowość frosty. Produkt ten zawiera bardzo pozytywne opinie odnośnie składu. Kupił mi to mój mężczyzna, zobaczymy co z tego będzie :) Skład i zdjęcie opakowania produktu zamieszczam pod spodem. Zjem około 200g, Do obiadku dołączę trochę ryżu, i trochę jogurtu naturalnego. Tak na szybko. Razem około 300 kcal. 

Deser :) Na deser zamierzam zjeść galaretkę malinową Winiary, około 80 kcal. 

Po deserze czas na czwarty posiłek, z pięciu zaplanowanych. Grunt to mało, a często, prawda? :)Dwie kromki z chlebem razowym, z pomidorem i szczypiorkiem. :) Czwarty posiłek - około 170 kcal.

Kolacja ? Zapewne znów pieczywko Sonko, tak bardzo mi ostatnio smakuje ! Tyle samo sztuk, może z innym serkiem lub chudą szynką i serem. Około 200 kcal. 

Razem dzisiaj : około 1 150 kcal. Ilość chyba odpowiednia, ale widzę,że popełniłam pewien błąd. Uważam, że chyba moje śniadanie było zbyt mało kaloryczne, za to kolacja, i te ostatnie posiłki za bardzo. Wszędzie słychać, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Czas nad tym popracować. Głodna dzisiaj na pewno chodzić nie będę, gdyż posiłków zaplanowałam większą niż zazwyczaj ilość, i są one treściwe. Tyle na dziś. 

Mam nadzieję, że się kiedyś przed Wami, Vitalijki otworzę. Dużo się u mnie działo, niekoniecznie rzeczy dobrych. Gdzieś tam w głębi chciała bym o nich napisać, ale coś tam innego wewnątrz mnie radzi mi inaczej. Może przyszłościowo moje posty będą bardziej poukładane, może nie będę pisać tak chaotycznie jak dzisiaj (brak czasu, ale miałam straszną chęć po tylu dniach napisać). Może otworzę się sama przed sobą. 

Naładowana pozytywną energią ruszam sprzątać mieszkanie. 

Niech moc będzie z Nami ! 

2 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

SPOŻYWANIE POSIŁKÓW

- Często, a mało. Jedzenie nawet 5 razy dziennie.

- Posiłki o regularnych porach. To dla mnie ważne, gdyż nie lubię jeść śniadań.

- Włączenie do diety dużej ilości warzyw i owoców

- Urozmaicanie posiłków. Jedzenie chudego mięsa, oraz ryb. Szukanie potraw niskokalorycznych, ale bogatych w witaminy i potrzebne organizmowi minerały. 

- Wykluczenie z diety ulubionych grzeszków :) Uwielbiam pić colę. Musi ona zostać zastąpiona wodą z plasterkiem cytryny i miętą. Czasami, zazwyczaj w "te dni" lubię słodycze. Zastąpię je zdrowym owocem, lub innym słodkim, aczkolwiek zdrowym zamiennikiem. 

Jeśli chodzi o moją obecną dietę, to mam o tyle dobrze na starcie, że niektórych zdrowych nawyków wpajać sobie nie muszę, gdyż już je na co dzień stosuję. Mowa tu między innymi o małych porcjach. Nie ma mowy, bym zjadła dużo za jednym razem, gdyż najzwyczajniej w świecie czuję się wtedy źle. Nie używam soli, cukier tylko i wyłącznie do kawy, którą piję raz w tygodniu. Taki grzeszek chyba można zaakceptować, prawda? :) Uwielbiam warzywa, do owoców muszę się przekonać, bo nie każde mi podchodzą. Nie lubię kupnych sosów. Swoją potrawę wolę polać własnoręcznie zrobionym sosem na bazie jogurtu naturalnego i świeżych ziół. 

Pozostało mi jedynie nauczyć się jeść systematycznie, i urozmaicić swoją dotychczasową dietę. Wykluczenie grzeszków też ma tutaj niemały wpływ na powodzenie akcji. :)

ĆWICZENIA

Wiadomo, że wraz z dietą w parze idą ćwiczenia. I tutaj pojawia się problem. Nie wszystkie ćwiczenia mogę wykonywać, ze względu na wrodzoną wadę bioder. Wyklucza to m.in bieganie, długie chodzenie, i wszystko, co wymaga wzmożonej aktywności bioder. Muszę opracować odpowiednie dla siebie ćwiczenia w domu, takie, które nie obciążą za mocno moich bioder.

Tyle słowem wstępu, codziennie wieczorem będzie się pojawiał wpis informujący o posiłkach, ich kaloryczności, oraz o wysiłku fizycznym. 

2 sierpnia 2016 , Skomentuj

Witam wszystkich :) 

Kilka lat temu posiadałam konto na Vitalii, niestety przez bardzo krótki okres czasu. W swoich dietach zawsze byłam niesystematyczna, nie potrafiłam wytrwać. Często poddawałam się już po trzecim lub czwartym dniu. Dzisiaj postanowiłam,że czas na zmianę. Koniec z tym, czas się wziąć za siebie. Moim motorem do działania było kilka czynników. 

Pierwszym z nich, chyba najważniejszym jestem ja, i oczywiście moje zdrowie. Nie podoba mi się moje ciało - mianowicie mój brzuch, i boczki. Cały nadmiar tłuszczu osiada się w tych dwóch miejscach. Wygląda to dość komicznie, ponieważ z natury mam małą buźkę, chude nóżki, i tyłek, którego niejedna może mi pozazdrościć ;) Jednak brzuch, i boczki bardzo mi przeszkadzają. 

Drugim z czynników motywujących jest mój partner, posiadający niestety sporą nadwagę rzędu 20 - 25 kg. Typ upartego osła, który wie lepiej.  Bardzo chciała bym mu pokazać, że skoro ja mogę, to on też. Martwię się o jego zdrowie, widzę, że bardzo szybko męczy go jakakolwiek aktywność fizyczna. Je dużo, aczkolwiek rzadko. Potrafi zjeść jeden posiłek dziennie, składający się z 3-4 normalnych porcji obiadowych zdrowego mężczyzny. Lubi niezdrowe potrawy. Wierzę w to, że weźmie ze mnie dobry przykład. 

Trzecim, i ostatnim czynnikiem jest fakt, że planujemy dziecko. Chciała bym schudnąć przed ciążą, by mieć lżej podczas jej trwania, jak i po rozwiązaniu. Moje zdrowie, to także zdrowie mojego dziecka. 

DAM RADĘ. Dla siebie samej. Dla niego. Dla dziecka.