Kraków za nami, pogoda była fantastyczna, nie chłodniej niż w zeszłym roku latem. Z tego powodu, i z zaskoczenia, stałam się posiadaczka dwóch bluzek lnianych, bo wzięłam więcej tych ciepłych. Udało się dojechać i wrócić bez przeszkód, chwała PKP! "Błękitne krewetki", taki tytuł nosi przedstawienie w Teatrze STU. To piosenki z tekstami Jacka Cygana, brawurowo zaśpiewane i zagrane przez Beatę Rybotycką i jej młodszą koleżankę Alicję Wojnowską. Reżyserował Krzysztof Jasiński, obecny na widowni w dniu naszej bytności, w towarzystwie Jacka Cygana i sponsorów przedstawienia. Rybotycka jest niepowtarzalna, rewelacyjna, z ogromnym talentem i poczuciem humoru. Widzowie są posłuszni jej prośbom, jej namowom. Jednemu z panów pomalowała rzęsy tuszem, nie miał nic przeciwko. Wieczór był udany, wesoły i zdobyczny , dwa autografy się udało pozyskać. Drugi spektakl , w Teatrze Starym , pod tytułem "Kochana Wisełko , drogi Zbyszku" , na podstawie korespondencji Szymborskiej i Herberta. Ostrzyliśmy sobie zęby, ale przestawienie było źle zagrane, haotycznie, szczególnie rola Herberta była rwana, jakby tekst zapominany, szkoda. A samo miasto? Cóż, nie rozczarowało mnie absolutnie, bo kocham Kraków. Godziny spędziliśmy w Muzeum Narodowym przy Błoniach, podziwiając prace Jacka Malczewskiego na wystawie głównej, innych malarzy i twórców, a także rzemiosło artystyczne przeróżne, w ogromnej ilości eksponatów. Odwiedziliśmy także Muzeum Wyspiańskiego, gdzie geniusz artysty został pokazany w pełnej krasie, a przecież gdy zmarł miał zaledwie 38 lat. Nie na darmo nazywano go "czwartym wieszczem." Kraków tętni życiem, pachniał bzami i kwitnącymi kasztanami, pozwalał smacznie jadać, delektować się lodami sycylijskimi, chłonąć wielkość Polski na Wawelu, jej prowincjonalność na Kazimierzu. Było jak zawsze wspaniale. Nogi codziennie bolały, bo pokonywaliśmy spore dystanse. Dla oddechu raczyliśmy się białym winem z woda gazowana. To trunek na upał najlepszy! Gdynia zaskoczyła nas zimnem, chociaż jest słonecznie. Już w pierwszy dzień po powrocie wpadłam w wir zajęć domowych, szczególnie kuchennych, bo lodówka pusta. Pranie zrobione, wszystko na swoim miejscu, a spanie we własnym łóżku to prawdziwa przyjemność, chociaż podróżowanie kocham!
Marynia1958
19 maja 2022, 02:28Wspaniałe, że wypad udany, pozdraeoam
Trollik
18 maja 2022, 21:15Zatęskniłam za Krakowem, uspakaja mnie to miasto
ognik1958
18 maja 2022, 19:53Cze fajna relacja ale trza również raportować co jesz co spalasz i jakie są tego rezultaty no i jakie masz cele przed sobą i jaki dajesz czas na ich realizację. Hmm ja to robię po kawałku tak z tygodnia na tydzień i to działa i bynajmniej nie zajmuje dużo czasu bo.. liczy za mnie arkusz i smartfon a ja musze dokonywać wpisy codzienne i wyciągać wnioski powodzenia tomek👍
Gacaz
18 maja 2022, 17:18Tęsknię za Krakowem i teatrem. Kiedyś chodziliśmy regularnie, a teraz jakoś nie ma na nic czasu.
hanka10
18 maja 2022, 16:37Pięknie, same pozytywy :) jesteście stworzeni do podróży :)!
joavita
18 maja 2022, 16:18Przeczytałam, zamknęłam oczy i zobaczyłam Kraków. Dziękuję ❤