Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 42 i trochę gorzkich żali


#shithappens #methismorning

Witajcie kochane. @ nadeszła, apogeum dyskomfortu, irytacji i zmęczenia. Na szczęście za bardzo nie boli. Jeszcze. Dziś ostatni dzień w pracy przed urlopem, ale wczoraj stało się nieszczęście i wszystko może jebnąć. Ktoś skasował rodzicom bok auta od strony pasażera. Wychodzą z domu, chcą jechać na zakupy, a tu lusterko wisi smętnie na jednym kablu a bok cały pognieciony i zrysowany. Oczywiście natychmiast wszystko zgłosili, ale rzeczoznawca ma 5 dni, żeby się skontaktować i powiedzieć czy zdjęcia przesłane internetem wystarczą do wyceny. Bez lusterka jeździć nie można, a i naprawiać nie bardzo, bo jak zechce rzeczoznawca sam przyjść i ocenić a tu samochód naprawiony to co wyceni? A w sobotę mieliśmy jechać i teraz nie wiadomo. Najbardziej wkurwia mnie, że chuj musiał wiedzieć co zrobił i nic - po prostu odjechał! A żeby mu kutas usechł! Przepraszam za łacinę, ale jestem naprawdę zła. Do tego pogoda jakby w zmowie przeciwko nam, bo na pół wyjazdu zapowiadają deszcz. A że pada już od tygodnia to szlaki pewnie tak rozmoknięte, że na dupach będziemy z połonin zjeżdżać. No wszystko się sypie :(

Wczoraj musiałam zrezygnować z tradycji spaceru do tramwaju z rana, którą próbuję wprowadzić, bo strasznie się guzdrałam i za późno wyszłam z domu, nie zdążyłabym dojść na przystanek, więc złapałam autobus pod blokiem - szczęśliwym trafem miał odjazd za 2 minuty. Do rodziców za to się przespacerowałam po pracy. Atmosfera była raczej grobowa, tata w ogóle się kilka godzin nie odzywał, nawet obiadu nie zjadł, my z mamą też nawet nie myślałyśmy o jakimś treningu. Jedynie z dietą nie najgorzej...

Śniadanie: całonocne płatki jaglane na maślance z bananem (nie polecam, wyszło paskudne xD ) - 391 kcal

II śniadanie: 3 brzoskwinie ciasteczkowe - 131 kcal

Obiad: 4 kromki (ale malutkie) chleba żytniego z wędliną drobiową i zielona papryką - 385 kcal

Kolacja: risotto z kurkami mojej mamy - 296 kcal

A na odstresowanie: wino - 288 kcal (nie, nie wypiłam wszystkich trzech :P )

Razem: 1491 kcal

Woda: 2,5 l

Trening: marsz - spalone 216 kcal

Kroki: 5812

No i tyle. Zła dziś jestem. Planuję trening po pracy ale nie wiem czy @ pozwoli. W każdym razie spróbuję. Oficjalne ważenie i mierzenie przełożone na jutro, bo miało być dzień przed wyjazdem. Jeśli wyjazd nie wypali to kolejne będzie zgodnie z planem. Teraz lecę poczytać co u Was, może jakieś optymistyczne wpisy poprawią mi humor :)

  • ghostwriter

    ghostwriter

    22 września 2017, 11:11

    I jak, kiedy instalujesz Rosette? Ja już od rana podziałałam, akurat miałam czas :D

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 września 2017, 11:24

      Ja w niedzielę wyjeżdżam, więc nie wiem czy jest sens zaczynać, chyba w następną niedzielę dopeiro przerobię pierwszą lekcję. A póki co mam książęczkę z gramamtyką niemeicką to zabiorę na wyjazd i sobie będę odświeżać :)

    • ghostwriter

      ghostwriter

      22 września 2017, 11:30

      Mam nadzieję, że Ci to wyjdzie. Ja zawsze tak robię, zabieram książkę, ale na wyjazdach nigdy w końcu nie zaglądam bo jest coś ciekawszego do robienia...

  • Nattiaa

    Nattiaa

    22 września 2017, 07:16

    tak samo się rano obudziłam, no może mniej krwawo xDD ja na te brzoskwinie mówię ufo

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 września 2017, 10:58

      Ja też, ale jakbym napisała, że zjadłam trzy ufo to większość by się tylko po głowie podrapała ze zdziwieniem :D

  • angelisia69

    angelisia69

    22 września 2017, 06:13

    nie lubie takich "mocnych" wpisow,wiec nie komentuje.jedynie zycze Ci by nastroj sie polepszyl i wszystko ulozylo!

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 września 2017, 10:58

      Dziękuję!

  • duzaDI

    duzaDI

    21 września 2017, 21:45

    na pierwszy rzut to wygląda na KILL BILL , a taka sytuację z samochodem tydzień temu mieli moje przyszłe swaty -makabra, ja też się staram wprowadzić zwyczaj do pracy na piechotę lub rowerem ale na razie wstaję wcześniej i ledwo wyrabiam się z przygotowaniem posiłków Dobrze, że mimo wszystko dietka jest w normie

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 września 2017, 10:57

      Ja sobie w złym momecie pstanowiłam o wprowadzeniu tego zwyczaju, już drugiego dnia lało i kusiło mnie uznać to za wymówkę :P

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    21 września 2017, 17:31

    Niewiem czy oplaca sie jechac w takim razie. A mozr w inne miejscd? Pozwiedzac cos? Wspolczuje sprawy z autem. Ja mam wgneciony blotnik i patrze a ja mam bardziej pognieciony niz byl-ktos mnie gdzies jebnal i stwierdzil ze skoro mialam pognieciony to luz i mozna zwiac

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 19:54

      Najgorzej :( Ludzie to idioci czasami, naprawdę...

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    21 września 2017, 17:14

    Ludzie są podli, miał by ktoś za grosz rozumu i zostawił jakiś kontakt do siebie, ale nie lepiej uciec i zrobić po chamsku. Mam nadzieję, ze mimo wszystko pojedziecie :) Trzymaj się! :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 19:50

      Cóż, bardziej zależało mu na zachowaniu zniżek niż byciu przyzwoitym. Bywa.

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      22 września 2017, 07:00

      Niestety... Oby się Twoim rodzicom jakoś dobrze ułożyło. :)

  • aska1277

    aska1277

    21 września 2017, 15:49

    To palant, niszczyc komuś auto bez powodu ??? Brak słów. U mnie @ w pełni ;( jeszcze dwa dni i sobie pójdzie ;) Oby bo jestem jak wulkan ;( Pozdrawiam

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:52

      Ja się jej trochę nie mogłam doczekać, tak szczerze mówiąc. Odkąd narzeczona mojego kuzyna zaciążyła będąc na tabletkach tak u mnie co miesiąc przed okresem stres czy nie skończe jak ona :P

  • ghostwriter

    ghostwriter

    21 września 2017, 14:33

    I również życzę nam powodzenia :D

  • ghostwriter

    ghostwriter

    21 września 2017, 14:33

    To mnie kilka miesięcy temu coś takiego spotkało, że wracam z pracy a tu bok auta wgnieciony i to od strony kierowcy. Ktos wyjeżdżał, pewnie cofał, wjechał mi w drzwi i sobie pojechał. Po kilku dniach zamek centralny przestał działać i musiałam jechać i to naprawiać, zapłaciłam 80 Euro, żeby auto w ogóle się otwierało i to dalej mam wgniecione drzwi, bo wgniecenie nie jest ogromne a nie chciałam już odstawiac znów auta bo mi potrzebne, płacić za naprawę itp. Ale przeklinałam podobnie jak Ty. Co do nauki języka to super, Rosetta idzie bardzo powoli, mam wrażenie, że prawie niczego się nie uczę, ale przynajmniej tą wymowę ćwiczę.

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:07

      Ja musze dopiero zainstalować. Kiedyś się z nią uczyłam hiszpańskiego i odczucia miałam wręcz odwrotne, więc jestem pozytywnie nastawiona. Dzięki, że mnie zmotywowałaś :)

  • 106days

    106days

    21 września 2017, 14:11

    Eh, ale Ci ludzie to idioci, czasami. :/ Trzymaj się :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:06

      Taa, ponoć są ludzie i są parapety. Ale to... to chyba ameba musiała być :/

  • alraunaaa

    alraunaaa

    21 września 2017, 14:06

    Oj bidula. Współczuję. Kieduś mi też tak auto ktoś załatwił- tzn podobnie bo "tylko" światła. Rozumiem irytację...

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:05

      Wiesz, że załatwił to pół biedy, bo rodzice mają urlop jeszcze tydzień i aż tak nie potrzebują, a naprawę pokryje ubezpieczenie. Tylko my w sobotę tym samochodem mieliśmy jechac w Bieszczady :/

  • aniloratka

    aniloratka

    21 września 2017, 12:28

    Kurde co sie dzieje? Juz 3 post dzisiaj(wczoraj) o wypadkach samochodowych.. Nic bedziesz zla pare dni i przejdzie. Ja czasem mam taka mala furie, wtedy lepiej do mnie nie podchodzic hehe Trzymaj sie

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:04

      No w moim przypadku to raczej nie, ale w pozostałych może pogoda? Ciemno, ślisko, widoczność kiepska. A i wariatów za kółkiem nie brakuje...

  • Tetris

    Tetris

    21 września 2017, 12:11

    Heh:/ Mi ostatnio narzeczoną skasował samochód. Mimo, że była na przejściu, na drodze rowerowej, a on włączał się do ruchu i się przed tym przejściem zatrzymał. A ona, zamiast zadzwonić po policję (ale spoko, będę jej to jeszcze wypominał dłuuugo), to go, dobra duszyczka, puściła. A do tej pory chodzi obolała. Ech. No i widzisz, tak jak zrobiłaś zdjęcia temu winu, to rób też piwku:D Lubie patrzeć na piwko:D

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      21 września 2017, 15:03

      Łoj, narzeczoną to gorzej niż samochód, ciężej wyklepać :P A tak poważnie to dobrze, że nic poważnego się nie stało, i wypominaj jej jak najdłużej, bo jakby policja mandat wlepiła, to może by się zastanowił, a tak jeździ wariat i nie wiadomo kogo kiedyś skasuje tak na amen :/ Aha, no piwa nie było, ale winko specjalnie dla Ciebie pstryknęłam :D

    • Tetris

      Tetris

      21 września 2017, 15:12

      Prawdopodobnie miał by nie tylko mandat ale i sprawę w sądzie + odszkodowanie. Ale kij z tym. Mam nadzieje, że tylko coś nie wyjdzie z czasem.