Witajcie Vitalijki :) Dziś czwartek, a to oznacza, że dziś oficjalnie staję na wadze. Ostatnie ważenie (oficjalne) miało miejsce wieki temu, bo aż trzy tygodnie. Potem w Bieszczadach nie miałam się jak zważyć, tydzień później umierałam na grypę i ani mi w głowie były pomiary. Dziś wreszcie mogę uaktualnić mój pasek. Trzy tygodnie temu widniało na nim 63,5 kg, dziś rano waga pokazała 62,6 kg. Jak na trzy tygodnie to wynik bardzo słaby, ale trzeba wziąć pod uwagę trzy rzeczy. Po pierwsze, w Bieszczadach nie miałam warunków do dietowania - brak wagi kuchennej, brak produktów, brak kuchenki czy nawet mikrofalówki, jedyne co miałam to czajnik, więc zostawało żywić się niedietetycznymi kanapkami. Po drugie, tydzień choroby, gdy do diety nie miałam głowy a o treningach nie mogło być mowy - starałam się jeść rozsądnie, ale jak człowiek ma gorączkę i dreszcze to nie bawi się w faszerowanie papryk tylko wrzuca na wrzątek porcję pierogów z zamrażalnika. Po trzecie, to w końcu zawsze spadek a nie wzrost. Także w sumie jestem zadowolona. 2,6 kg i powitam 5 z przodu, może uda mi się to przed urodzinami Mojego (17 listopad), bardzo byłoby fajnie :)
Poza dobrą wiadomością o spadku wagi mam też złą - moje lenistwo wczoraj wygrało i nie zrobiłam treningu. Niestety, jedyne co, to zrobiłam szybki spacer po pracy na 110 spalonych kalorii. Miałam do załatwienia sporo rzeczy po pracy, wróciłam późno i w kiepskim humorze, do tego wściekle głodna - to mi wystarczyło za wymówkę. Dziś idę do rodziców, postaram się namówić mamę na wspólne ćwiczenia...
Ok, pora na fotomenu :)
Śniadanie: serek wiejski z pomidorem i waflami ryżowymi (chleb się skończył :/ ) - 327 kcal
II sniadanie: sok jabłkowo-wiśniowy (tłoczony, bez cukru, lekko pasteryzowany - mój nowy ulubiony napój) i gruszka - 219 kcal
Lunch: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa z ostrym ajvarem i ogórkiem - 323 kcal
Obiad: pęczotto z mieszanką meksykańską - 487 kcal
Kolacja: zupa krem z dyni - 132 kcal
Razem: 1488 kcal
Woda: 2,5 l
Trening: marsz - 110 kcal
Kroki: 4663
Do szkatułki wrzucam 1 zł za kalorie za wczorajszy dzień. Właściwie tylko myśl o niej powstrzymała mnie przed odpowiedzeniem "jasne" na pytanie Mojego czy wracając z pracy ma kupić piwo :P
I to tyle ode mnie. Pracuję nad moim lenistwem, może uda mi się je przezwyciężyć i wrócić do treningów. Teraz lecę czytać co u Was :)
myMyselfeAndI
13 października 2017, 14:24fakt-wynik mizerny,ale jak ktos ma malo do zrzucenia to i wolniej idzie. gdybm ja sie wziela za siebie zaraz po porodzie czyli 16 miesiecy temu to teraz twoim tepem to -18kg by bylo a tak....szkoda gadac
alraunaaa
13 października 2017, 09:01Jest w doł więc pozytywnie :) I widać znalazłaś sposób na siebie skoro ta skarbonka pozwoliła ci powiedzieć "nie"- gratulacje :)
Cathwyllt
13 października 2017, 10:13Nie spodziewałam się, że to będzie aż taka motywacja :D
alraunaaa
13 października 2017, 10:30To zawsze jest motywacja :)
wPatka
12 października 2017, 21:13Spadek zawsze jest dobry :) I tak ładnie :) Już malutko zostało do 5 z przodu :) Trzymam kciuki :D i w weekend poćwicz sobie jak znajdziesz chwilę i jak już w pełni sił jesteś :)
Cathwyllt
13 października 2017, 10:13Już jestem w pełni sił jak najbardziej, chociaż beznadziejny katar nie chce się odczepić :< Ale jak ktoś ma i kota i alergię na kota to do stosów chusteczek we wszystkich kieszeniach jest przyzwyczajony :D
theSnorkMaiden
12 października 2017, 18:35Dobrze ze spadek jwst. Przy takiej wadze niebeda juz tak spektakularne. Wazne ze nie rosnie. Pocwicz z mama:)
Cathwyllt
13 października 2017, 10:11Wiem, że teraz będzie coraz trudniej, już nie zakładam, że będzie 52 kg na koniec stycznia, jak będzie na koniec maja to będę zadowolona :P
KochamBrodacza
12 października 2017, 17:05Najważniejsze że nie ma wzrostu wagi :) Nie przejmuj się ja też ostatnio zmuszałam się parę razy do ćwiczeń :P Chyba przez tą pogodę się nic nie chce. Obyś szybko pokonała leniuszka :)
Cathwyllt
13 października 2017, 10:10Oby. Już zapowiedziałam Mojemu, że ma mnie w cztery litery dziś po pracy kopnąć, żebym chociaz 15 min cardio zrobiła. Odpowiedział, że nie będzie dziewczyn bił :P Więc nie wiem jak to będzie...
KochamBrodacza
13 października 2017, 12:20:D No niech Cię chłopak motywuje i goni bo to dobry sposób, Mój jak usłyszy że nie chce mi się to tylko słyszę: ćwicz! ćwicz! :D A może jak masz karną skarbonkę i działa to może czas założyć skarbonkę - nagrodę. Za trening jakaś mała nagroda za którą coś sobie kupisz :)
Cathwyllt
13 października 2017, 12:25Moja skarbonka ma i kary i nagrody :) chociaż chyba muszę zwiększyć nagrody za trening bo 50 gr jakoś słabo mnie motywuje xD
KochamBrodacza
13 października 2017, 13:12Mhmm... czyli to stanowczo za mało jak nie działa, może podnieś do 1 zł to wtedy coś pomoże. A za taki super męczący, długi trening nawet i 2 zł :D. I zamiast piwka na wieczór to do skarbonki monety za wykonany trening :)
aska1277
12 października 2017, 17:03Pamiętaj każdy spadek cieszy :) Może i mało ale będzie to skuteczny spadek :) Tego zyczę :) Miłego wieczoru życzę
Cathwyllt
13 października 2017, 10:07Jestem confused, bo te 0,9 kg to spadło przez ostatnie 3 dni (a dziś znowu 0,2 kg mniej), wcześniej waga stała. Nie wiem czy jedząc więcej podkręciłam metabolizm i teraz mam efekt pierwszych dni diety czy co się dzieje. Jestem confused. Trochę to za szybko leci w ostatnich dniach...
Tetris
12 października 2017, 13:26O jak fajnie, że wróciłaś!;) Ale, że nie wypiłaś jednego piwka... błąd;)
Cathwyllt
13 października 2017, 09:54Lord Vader? :D Już nastroje na grudniową premierę? :D
Tetris
13 października 2017, 10:58Wiesz, zwiastun mnie nakręcił:p
Cathwyllt
13 października 2017, 11:06Oj taaak. Mnie z Moim plakat jeszcze bardziej i te teorie spiskowe, że zawsze z tyłu był ten zły a tym razem z tyłu Luke i czy to jakaś sugestia? Hype stulecia :D
Tetris
13 października 2017, 13:03Ja mam teorie, ze Rey bedzie zla, a Kylo sie nawroci. Dobry zwiastun w kazdym razie;)
Nattiaa
12 października 2017, 11:10ale bym sobie zjadłam dupę krem z dyni :):) 27 października mamy święto dyni w przedszkolu więc będziemy robić :)
Nattiaa
12 października 2017, 11:10miałam na myśli oczywiście zupe a nie dupe :D:D
Cathwyllt
13 października 2017, 09:53Moja niestety nie wyszła taka dobra jak mojej mamy :( Ale zupka jest, mocno rozgrzewa bo chilli wsypałam pół opakowania i poprawiłam imbirem, więc nawet jeśli nie jest wyibitna to na taką pogodę jak znalazł :)