Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dietka smaczna i działa!


No nie, chyba się załamię....Pisałam sobie tu w pamiętniku, pisałam, i zniknęło mi wszystko! Normalnie szok! Zaczynam od nowa.... :(
Najpierw komentarz do wczoraj:
z dietki jestem bardzo zadowolona. Po pierwsze, jem na co mam ochotę, pilnuję tylko kalorii. Po drugie- mamy sierpień na plecach i jest to super miesiąc do odchudzania- mnóstwo pysznych i sycących warzyw, po prostu uwielbiam! Posiłki sobie komponuję z tego, co lubię, więc nie ma mowy o jakimś katowaniu się. Warzywa, ciemne pieczywo, jogurty, chude wędliny- to jest to wszystko co w sumie lubię na co dzień. Poza tym nie zauważyłam u siebie jakiegoś głodowania, przeciwnie- po wczorajszej zupce wielowarzywnej czułam się tak nasycona, że kolacja nie była jakąś koniecznością. Mimo to przyrządziłam sobie dwa pomidorki z cebulą- na jakieś 70 kalorii, a 100 z puli, które mi teoretycznie zostało, zaliczyłam na poczet...próbowania zupy kalafiorowej, która gotowałam wczoraj dla Rodzinki. Wiecie-starałam się nie próbować-ale dla uczciwości doliczam te 100 kalorii, może się uzbierało. Zatem:
SUMA DNIA: tysiączek! Bez uczucia głodu i smacznie!
Tak sobie teraz myślę-co mnie właściwie tak wykończyło,że chociaż lubię zdrowe jedzenie, zapuściłam się niemiłosiernie do 67 kilo??? Oki, przyznam się: otóż, popełniam taki grzech ciężki przeciwko zdrowiu i figurze: lubię potrawy smażone i węglowodanowe! Placki ziemniaczane, naleśniki, pierogi ruskie, makarony! Po prostu: za tłusto, za mącznie, i często gęsto- po 22.00... :( Ale powiedziałam: KONIEC Z TYM!!! Koniec nocnego obżarstwa, koniec smażenia, koniec!!!
Wczoraj przeglądałam jeszcze różne diety w necie, i zauważyłam,że mega popularna robi się dieta Ducana, zwana proteinową. Temat mnie zaciekawił, aczkolwiek nie jest tak,że szukam alternatywy dla swoich tysiąca kalorii. Bo ja z doświadczenia wiem,że trzy miesiące stosowania zmieniają trwale moje nawyki, o jojo nie ma mowy, do tego posiłki mam urozmaicone i smaczne, więc byłoby mi się ciężko tego wyrzec. Jednak dietka Ducana wydaje mi się ciekawa, bo prawdopodobnie szybko się chudnie, i chyba też w miarę trwale. Jednak kiedy przeczytałam o jej założeniach, to się ciut wkurzyłam. Ale -do rzeczy:
Kilka lat temu odchudzała się moja mama. Wtedy był szał, nie wiem, czy kojarzycie, na dietę doktora Kwaśniewskiego ( nie mylić z dietą kapuścianą! ). Otóż- wywodzi się ona z diety Atkinsa, zakłada ....jedzenie tłuszczy i białka, a eliminację węglowodanów. Więc wcina się w niej schaboszczaki smażone na smalcu, jajecznice na bekonie, golonki itp- i ....chudnie się! Serio, serio, to nie żart! przeczytałam wtedy całą książkę tego Kwaśniewskiego, i on wszystko tak naukowo sprytnie udowadniał- że nawet wrzucając w siebie tony kalorii można chudnąć.Powiem tylko tyle: to prawda. Cała rzecz polega po prostu na niełączeniu węglowodanów i tłuszczy. I tu wracamy do Ducana: w diecie mamy podobnie, tyle,że mamy zestaw: białka-plus zminimalizowanie lub wykluczenie węglowodanów. Co ciekawe, Ducan podkreśla, że białka są nam niezbędne do życia, podczas gdy pamiętam jak Kwaśniewski udawadniał, że nie potrzebujemy wielu białek, bo organizm je magazynuje!!!I że w diecie mamy ich stanowczo za dużo!!! No i komu wierzyć???
Wkurzają mnie te wszystkie odkrywcze diety. Nie wiem czy ktokolwiek zbadał ich wpływ na organizm w okresie długofalowym- np. 20 lat?
Druga rzecz: nie wiem, czy umiałabym żyć bez odrobiny ciemnego pieczywa, bez warzyw, których nie musiałabym ograniczać. Po prostu staram się wyobrazić siebie na |Ducanie, ale nie wiem. Wybrałam 1000 kalorii, bo mogę jeść wszystko- zdrowo i smacznie, i rozmaicie.  W ciemnym pieczywie, w ziarnach- jest mnóstwo witamin, minerałów. To jest po prostu zdrowe, i można jeść pieczywo i nie tyć, tylko do wszystkiego trzeba podchodzić z głową, rozsądnie.Pomyślałam, że taki Ducan to by w moim przypadku może się sprawdziło zimą, jak nie ma warzyw. Wtedy bym nie odczuła,że mi czegoś brakuje. Ale teraz, w sezonie, za nic na świecie się nie namówię, i będę wcinać te fasolki, kalafiory, cukinie i papryki! Nie oddam tej przyjemności w ofierze na ołtarzu jakiejkolwiek diety. :)
A teraz notuję skrzętnie dzisiejsze śniadanko:
kromka ciemnego pieczywa- 131 kal
pół łyżeczki masła-20
plaster wędliny chudej-11
pół pomidora-20
RAZEM: 181, ale liczę 200, bo podskubałam kawałek bułki od Niuni. :D

Pozdrawiam wszystkie Vitalijki! Trzymajcie się dzielnie...
A...zapomniałam dodać. Ważyłam się! Kilka dni temu było 67.8 ! Dziś 66.6 ! :D :D :D
I widzę,że brzuch mi się zmniejszył, lepiej się czuję, lżej, mam więcej energii do wszystkiego! Po prostu zdrowiej, i tyle! Objadanie się - męczy, spowalnia człowieka. Nigdy więcej!!!



  • fitnessmania

    fitnessmania

    19 września 2013, 11:25

    Znalazlam w necie artykul o tabletkach na odchudzanie, wpisz sobie w google - nadwaga to juz mnie nie dotyczy - myslisz ze to zadziala?