Znudzona standardowymi obiadami i natchniona niechcianym wyobrażeniem dwóch samotnych ziemniaków posypanych koperkiem , tkwiących bezradnie na moim talerzu postanowiłam coś zmienić-urozmaicić i ubarwić, wypowiadając zaciekłą walkę kulinarnej nudzie. Założenie było od początku ideą w moim umyśle bardzo klarowną- ma być kolorowo, interesująco, smakowicie i niskokalorycznie, a przy tym sycąco i zdrowo.
I w taki sposób powstało puree. Z ziemniaczków ugotowanych w proporcji pół na pół z cukinią, łyżką chudej śmietanki, łyżeczką masła i gęstą posypką suszonego koperku mój zwinny mikser wyczarował miły dla oka i jakże miły dla podniebienia aksamitny kremik.
Zachęcona pozytywnym rezultatem smakowo-wizualnym postanowiłam dziś kontynuować eksperyment-z tą jednak różnicą, że zastąpienie cukinii brokułami i zieloną fasolką dało nieporównywalnie lepszy efekt- jeszcze milszy w doznaniach i wyrazistszy, i to niestety w sposób zbliżający się w swej idealnej postaci do nieuchronnej katastrofy pod tytułem : UWAGA, ryzyko przejedzenia, ziemia do Esthere, uwaga, kulinarne niebezpieczeństwo, wycofać się z zagrożonej strefy!
Usłyszawszy ten jakże alarmujący komunikat, uświadomiłam sobie z całą mocą powagę sytuacji i zaniechałam dalszych eksperymentów. Wszak moja dieta 1000 kalorii nie chce z miłości do wyrafinowanych smaków popełnić samobójstwa. Jeszcze nie dziś. :)
Pozdrawiam wszystkich smakoszy.
ESTHERE.
I w taki sposób powstało puree. Z ziemniaczków ugotowanych w proporcji pół na pół z cukinią, łyżką chudej śmietanki, łyżeczką masła i gęstą posypką suszonego koperku mój zwinny mikser wyczarował miły dla oka i jakże miły dla podniebienia aksamitny kremik.
Zachęcona pozytywnym rezultatem smakowo-wizualnym postanowiłam dziś kontynuować eksperyment-z tą jednak różnicą, że zastąpienie cukinii brokułami i zieloną fasolką dało nieporównywalnie lepszy efekt- jeszcze milszy w doznaniach i wyrazistszy, i to niestety w sposób zbliżający się w swej idealnej postaci do nieuchronnej katastrofy pod tytułem : UWAGA, ryzyko przejedzenia, ziemia do Esthere, uwaga, kulinarne niebezpieczeństwo, wycofać się z zagrożonej strefy!
Usłyszawszy ten jakże alarmujący komunikat, uświadomiłam sobie z całą mocą powagę sytuacji i zaniechałam dalszych eksperymentów. Wszak moja dieta 1000 kalorii nie chce z miłości do wyrafinowanych smaków popełnić samobójstwa. Jeszcze nie dziś. :)
Pozdrawiam wszystkich smakoszy.
ESTHERE.
mikolino
11 sierpnia 2010, 21:43Dzieki za wsparcie ;-) Fajnie sie czyta Twoj pamietnik!!!
Scarlet1500
11 sierpnia 2010, 10:13Ty naprawde wiesz co gryzie człowieka i jak go pocieszyć, twoje wpisy badzo wiele mi dają i bardzo pomagają. Wczoraj wieczorem miałam takie załamanie i bardzo chciało mi się czegos słodkiego, ale powstrzymałam się i zjadłam brzoskwinkę. Wiem, ze nawet tego nie powinno być wieczorem, ale jestem szcześliwa że było to a nie ciasto drożdzowe, które moja mama wczoraj zrobiła.
roula
10 sierpnia 2010, 19:24mniam..no ale ziemniory? ;d masz racje..strona jest super ;d ale teraz chce to http://www.ilewazy.pl/porcja-makaronu-z-jagodami :D:D