Kiedyś byłam szczupła. Dzień bez ćwiczeń był dniem straconym. Dzień, w którym zjadłam choćby małego tic taca był dniem, który nigdy nie miał miejsca...tak. Ja nigdy nie podjadałam i nigdy nie zaniedbywałam ćwiczeń. Byłam jak nakręcona maszyna. Miałam ułożony plan i ten plan realizowałam. A teraz?
- 8:00 śniadanie: owsianka z rodzynkami, wiórkami kokosowymi, łyżeczką miodu naturalnego lub kostką gorzkiej czekolady lub płatki błonnikowe;
- Trening: godzina z Mel B: Cardio, trening ABS, ramion, biustu, brzucha, nóg i pośladków - codziennie coś nowego, ćwiczenia rzadko się powtarzały. Do tego Tiffany boczki, Cardio, doszedł po czasie też trening HiiT i przeróżne wyzwania: squaty, planki... co miesiąc układałam nowy plan;
- 10:00 drugie śniadanie: jabłko, jakikolwiek owoc, jogurt 0% tłuszczu (nie znoszę naturalnego);
- 12:00-13:00 obiad: nie gotowałam kurczaka. Zmniejszałam ilość jedzenia, więcej surówki, mniej ziemniaków. Czasami wybierałam coś: mniej kalorycznego: np. lekką zupkę. Raczej unikałam smażonego:placki ziemniaczane, kotlety. Wolałam duszone, gotowane rzeczy;
- 15:00 podwieczorek: zazwyczaj jakiś owoc lub warzywko, chrupałam marchew, czasem wcinałam jogurt 0% tłuszczu (rzadko!), wolałam jeść go przed południem.
- 17:00 kolacja: sałatka z rukoli, mieszałam pomidora z gotowanym jajkiem i dodawałam jogurt naturalny (w tej opcji mi jogurt smakował, samego nie tknę), warzywka na patelnie. Jedna torebka warzywek starczała na dwa dni.
Nie jadłam chleba, piłam dużo niegazowanej wody.
Przede wszystkim: regularność. Byłam regularna co do minuty, zorganizowana i miałam czas. W tej chwili nie mogę być w 100% zorganizowana, tym bardziej regularna. Moja córka nie pozwala mi na regularność
Po pewnym czasie moje ciało nie potrzebowało sobie podjeść, byłam najedzona, czasem czułam lekki miły głód. I tak z wagi ponad 70 kg zeszłam do 64 kg. Nosiłam sukienki w rozmiarze 38, a nawet jedną w 36.
Zdjęcia z wagą 64 kg:
Z wagą 70 kg.
Teraz zdjęcia zrobione 2 tygodnie temu. Z wagą około 82-83 kg.
Chciałabym sobie wmówi, że nie wyglądam tragicznie i kiepsko. Jak ubierałam te sukienkę, to szłam dumna jak paw, ale porównując te zdjęcia....z przed i po, z teraz i z kiedyś jest tak niesamowity przeskok...nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo bym chciała wyglądać tak szczupło jak dawniej....
sweetnothing0106
22 marca 2017, 15:12Komentarz został usunięty
sweetnothing0106
22 marca 2017, 13:24Wszystkie osoby jakie znam, które kiedyś się odchudzały i schudły po czasie wróciły do swojej dawnej wagi albo większej. Mnie niestety też to spotkało, ale udało mi się znowu schudnąć czego i Tobie życzę :)
fisia93
22 marca 2017, 14:31Aż się zastanawiam co myślą o mnie moje dawne znajome, wśród których kiedyś byłam najszczuplejsza i wkoło gadałam o odchudzaniu i ćwiczeniach. W tej chwili ważę najwięcej z nich, chociaż jeśli chodzi o figurę nie wyglądam jakoś kiepsko przy nich, tzn tak mi się wydaje.
sweetnothing0106
22 marca 2017, 14:44Myślę, że to nie ma znaczenia. Nie zastanawiaj się nad tym tylko rób swoje. Pewnie bardziej przejęte są swoim wyglądem niż Twoim. Tym bardziej, że my kobiety coś mamy takiego, że wiecznie jesteśmy niezadowolone i nigdy nie jest dobrze tak jak jest
fisia93
22 marca 2017, 14:47Prawda :) w sumie nie wiem kiedy tak naprawdę podobało mi się moje ciało. Zawsze jest coś nie tak. O dziwo, gdy tyłam, nie zwróciłam na to uwagi, jak słabo wyglądam.
sweetnothing0106
22 marca 2017, 14:53Też tak miałam :) cały czas wydawało mi się jak tyłam, że jeszcze nie jest najgorzej, a kiedy była szczupła to uważałam, że a to nogi za grube a to brzuch mógłby być szczuplejszy itd :P
fisia93
22 marca 2017, 15:10Zauważyłam, że teraz na Vitalii jest dużo dziewczyn, które tak przytyły. Jakiś pogrom :D
sweetnothing0106
22 marca 2017, 15:12Tak, też to zauważyłam
fisia93
22 marca 2017, 15:46Musimy się nawzajem motywować! l:)
soraka
22 marca 2017, 12:44czarna kiecka jest spoko do Twojej figury :)
fisia93
22 marca 2017, 13:21Szwagierka mi ją dała :D ona nie lubi dopasowanych ja uwielbiam ;D
pani_slowik
22 marca 2017, 12:27sukienka na zdjęciu z wagą 70 kg wyglądała bardzo niekorzystnie, po prostu za mała - ale nie to chciałam powiedzieć :P chodzi o motywację, której każdemu czasem brakuje.. nawet tym najlepszym, nawet tym "maszynom", którymi kiedyś byłyśmy i właśnie do tego Twojego mechanizmu miałabym kilka "ale". Twój uprzedni plan żywieniowy był tragiczny i od początku spisany na porażkę - to co wtedy robiłaś nie miało nic wspólnego ze zdrowiem prócz dużej ilości warzyw. z tego co na oko wyliczyłam jadłaś jakieś 1200-1400 kcal (no chyba, że np. porcja śniadaniowa owsianki wynosiła 100 g suchego produktu, a obiad jadłaś na talerzu o średnicy 40 cm :P). Twój organizm przez ciągłe ćwiczenia i brak dostarczenia wszystkich niezbędnych makroskładników (mam na myśli głównie tłuszcze, których chyba w ogóle nie miałaś w diecie) przyczynił się do rozwalenia metabolizmu, przez co teraz może Ci być ciężej zrzucić kilogramy.. wiem co mówię, bo robiłam podobnie gdy nie miałam ani krzty pojęcia o racjonalnym żywieniu. poza tym ostatni posiłek o 17..? to już w ogóle jakiś hardcore, bo jestem przekonana, że nie szłaś spać o 20 czy 21 :D dlatego moja ogromna prośba abyś tym razem nie odchudzała się takim samym sposobem jak ostatnio. wiesz co, nie wyglądasz teraz tak tragicznie, tym bardziej, że jesteś kilka miesięcy po ciąży! wszystko jest do naprawienia, tylko zrób to z głową i nie katuj się - ciesz się zdrowym odżywianiem, rób to co jest i zdrowe i dla Ciebie przyjemne! jak teraz wygląda Twoje odżywianie? co ćwiczysz? ile razy?
fisia93
22 marca 2017, 13:20Masz rację, ale wtedy najadałam się. Nie byłam głodna, czasami wieczorem podjadłam jakieś jabłko, czy schrupałam marchewkę, ale trzymałam się mocno wyznaczonego planu. Mój obecny plan wygląda na tyle na ile mi dziecko pozwoli. Czasami nie mam czasu zjeść kolacji :/ musiałabym ją jeść o 21, a idę spać najpóźniej o 23. W tej chwili pomijając braki kolacji, jem prawie wszystko - tylko mniej. Na śniadanie musi być owsianka, bo po niej nie jestem głodna, po kanapkach jestem za godzinkę głodna. Obiad jem w mniejszych ilościach, raczej duszone mięso, praktycznie nie jem smażonego. Jem dużo surówek, dużo warzyw. Nie mam w tej chwili konkretnego planu, mam taki że tak brzydko napiszę rozpierdol w tym swoim jadłospisie i nie umiem sobie go jakoś poukładać. Jeśli mogłabyś mi powiedzieć co mogłabym jeść w przybliżeniu to byłabym wdzięczna. Ćwiczę raczej codziennie, oprócz soboty. Robię w poniedziałki, środy i piątki: Mel B: rozgrzewka, abs, biust, pośladki, rozciąganie i planuję wprowadzić trening spalający tłuszcz, a we wtorki i czwartki: Mel B rozgrzewka, brzuch, ramiona, nogi, rozciąganie, tiffany boczki i tyle. Kiedyś ćwiczyłam więcej, ale stwierdziłam, że na razie przy tej wadze nie będę się kto wie czym katować.
pani_slowik
22 marca 2017, 13:49ja też się najadałam jedząc praktycznie dokładnie w ten sposób co Ty, bo organizm się przyzwyczaja, ale prędzej czy później trzeba porzucić tryb redukcyjny i zacząć jeść "normalnie" co przy takich początkach składa się na efekt jojo :< no to jedz kolację o 21, w czym problem? idealnie wg mnie :) a dlaczego nie jesz smażonego, nie lubisz? a jeśli nie lubisz to koniecznie musisz znaleźć inny sposób na to aby transportować dobry tłuszcz dla organizmu, jedz np. masło orzechowe (takie prawdziwe bez cukru i innych śmieci), łososia, makrele, awokado, orzechy, serek wiejski albo żółty, jajka, coś z kokosem np. mleko kokosowe, albo dodaj łyżkę wiórków do płatków, możesz też dodać łyżkę oliwy z oliwek, lub oleju lnianego do jakiejś sałatki - jest mnóstwo sposobów na spożycie zdrowych tłuszczy :D wiesz, ja nie jestem jakimś ekspertem żywieniowym, ale wyznaję zasadę, że jak jeść to ZDROWO, a utrata wagi to tylko efekt uboczny :) ja jem to co akurat mam w domu w odpowiedniej ilości i staram się jeść produkty nieprzetworzone, albo z małą ingerencją chemii. moje menu bazuje na odpowiednich makroskładnikach, tj. 30% tłuszczy, 20% białka i 50% węglowodanów - oczywiście możesz odrobinę modyfikować te wartości, ale mi one akurat odpowiadają. wszystko wprowadzam do aplikacji, ja korzystam z MyFitnessPal, ale fajne tez jest Fitatu. wydaje mi się, że Twoje menu jest bardzo monotonne.. ale patrz, jeśli lubisz np. owwsiankę to spróbuj zrobić sobie placuszki owsiane najprostsze na świecie tj. banana, 50 g płatków, łyżeczka kakao, jajko - wszystko mieszasz na gładką paćkę i smażysz na patelni, a potem jesz z dowolnymi dodatkami, jakieś owoce, bakalie, a może nawet dżem lub masło orzechowe. moim sposobem na trwanie w diecie jest próbowanie różnego, co rusz to nowego jedzenia, modyfikowaniu różnych przepisów pod siebie, nawet tych kalorycznych.. wszystko tak, abym nie odczuła tego, że jestem na diecie! ćwiczenia 6 razy w tygodniu to naprawdę mega dużo.. choć to zależy ile takie ćwiczenia trwają. ja bym Ci proponowała ćwiczyć przykładowo 5 razy w tygodniu tak aby robić co jakiś czas przerwę, tj. 2 dni ćwiczeń, środa przerwa, 3 dni ćwiczeń, niedziela przerwa, czy coś takiego, daj mięśniom rest, bo bardzo łatwo przepalić mięśnie. no nie wiem, w każdym bądź razie uważaj na siebie i dbaj! wiem, że teraz za niedługo masz ślub kościelny, ale pamiętaj, że Twoje zdrowie jest najważniejsze, a nie szybki efekt :)
fisia93
22 marca 2017, 14:29Moja Droga :) Ja kiedyś ćwiczyłam 7 razy w tygodniu, tylko poszłam po rozum do głowy i stwierdziłam, że taka ilość nie ma sensu. Staram się codziennie wykonywać ćwiczenia na inne partie. CO sądzisz o treningu Cardio? Ćwiczyłaś kiedyś trening HiiT? Jeśli chodzi o tłuszcze to zjadam serek i smażę te warzywka na oliwie (nie wiem czy to się liczy :D). Masz może do polecenia jakieś fajne przepisy na obiad, kolacje? bo z tym mi najtrudniej :)
pani_slowik
22 marca 2017, 15:557 razy w tygodniu to już w ogóle jakieś nieporozumienie! :D znaczy cardio jest fajne, ale na pewno nie solo, więc trzeba je połączyć z ćwiczeniami na mięśnie (mięśnie nie równa się masa) bo inaczej łatwo o pozbycie się i tłuszczu i mięśni, a spalanie tłuszczu właśnie powinno być wspomagane ćwiczeniami na różne partie ciała, bo po samym cardio będzie się miało dobrą kondycję, ale słabe ciało. jeśli mowa o interwałach to dla mnie jest to super opcja godna polecenia, lecz osobiście nie mam tyle cierpliwości by je wykonywać i myśleć o tym by przyspieszyć, zwolnić itd. ;) nie no, liczy się, liczy, ale powinno być tego o wiele wiele więcej, bo np. łyżeczka oliwy i serek wiejski o gramaturze 200g daje nam łącznie jakieś 15 g tłuszczu, czyli to tylko 1/3 minimalnego zapotrzebowania organizmu takiego jak Twój na tłuszcze. co do obiadów to nie wymienię Ci raczej nic, bo nie wiem co lubisz, ale dla mnie kurczak z ryżem i warzywami to ostateczność :P przejrzyj mój pamiętnik, a może akurat coś Cię zainteresuje - w okresie marca do maja 2016 dodawałam chyba kilka konkretnych przepisów jeśli nie chce Ci się przeglądać całego pamiętnika.
GrubaJa21
22 marca 2017, 10:59Fakt, troszkę jesteś wieksza. Ale nadal masz niezłą figurę. Widać, że masz naprawdę super nogi! Masz stare zdjęcia, więc masz mega motywację! Popatrz! Trochę pracy nad sobą i znów możesz tak wyglądać. Co do pilnego trzymania się planu/diety. Oj, przewinęło mi się kilka takich znajomości i żadna z tych kobiet nie wytrwała ze swoją wagą. Koniec końców przepadły. Pojawiła się impreza, która zniszczyła plan, a to dziecko, a to coś tam. Lepiej nie być tak idealnym, a bardziej naturalnym
fisia93
22 marca 2017, 12:07To ze się noga podwinie raz czy dwa, wcale nie oznacza że trzeba rezygnować z diety. Też mam dziecko, ale wykorzystuje każdy wolny czas na ćwiczenia. Teraz tabela więc kończę obiad i lecę zrobić trening. Ps. Nigdy nie lubiłam swoich nog! ;)
fisia93
22 marca 2017, 12:08Miało być usunęła *
iskra1000
22 marca 2017, 09:44Na zdjęciu z wagą 82kg wyglądasz lepiej niż z wagą 70kg bo masz lepiej dobraną sukienkę. ;-)
fisia93
22 marca 2017, 09:56Miętowa sukienka to jedna z moich ulubionych sukienek. I o dziwo, gdy wtedy szłam w niej na wesele, to zrobiłam furorę :D teraz to nawet nie myślę by ją założyć.
Pamietnik-23latki
22 marca 2017, 09:29Oh jak ja cie dobrze rozumiem ! Też się zaniedbałam i pozwalałam sobie na wszystko. Ciężko jest odwyknac ale nie jest to nie możliwe. Ja powoli zmieniam myślenie. Gratuluję zagubionych kg i motywacji do dalszej pracy ☺
fisia93
22 marca 2017, 09:55Jestem 11 kg lżejsza od swojej najwyższej wagi jaką w życiu osiągnęłam A tu jeszcze daleka droga.. na samą myśl coś mi się robi.
theSnorkMaiden
21 marca 2017, 19:10Heh znam to uczucie...odgrzebalam stare zdjecia i zrobilam nowe...szok...gdybym teraz wyszla na plaze przybieglo by greenpeace z transparentem "uwolnic orke"...ale jak bylam szczupla wiecznie mi bylo malo i sie siebie czepialam
fisia93
22 marca 2017, 09:53Haha dobre :D wyobraź sobie, że ja miałam to samo. Byłam szczupła było źle, a wyglądałam mega i mój mąż też na mnie inaczej patrzył, mimo że wciąż uważa, że wyglądam ekstra nawet z taką wagą.
aniapa78
21 marca 2017, 16:38Masz teraz motywację tylko działać. Trzymam kciuki!
fisia93
22 marca 2017, 09:52Kochana, w myślach już sobie siebie wyobrażam. Nie wiem czy jednak to wystarczy :/
aniapa78
22 marca 2017, 12:21Wizualizacja siebie jest bardzo motywująca. Już kiedyś dobrze działałaś to szybko przyzwyczaisz się.
fisia93
22 marca 2017, 15:46Każdy organizm jest w stanie się przyzwyczaić do pewnych nawyków. Trzeba tylko chcieć :)
siwa152
21 marca 2017, 15:05Ja tez bym chciała. wiecznie myślałam, że jestem gruba. A teraz jak już jestem to czasami nie mam tej świadomości :(
fisia93
22 marca 2017, 09:48Wiesz, coś w tym jest. Ja przy najniższej swojej wadze uważałam, że wciąż jestem gruba i porównywałam się do innych dziewczyn. Potem, gdy tyłam jakoś nie zauważyłam różnicy.